Jak oszczędzać na ciuchach? – Kompleksowy poradnik.

 

Dawno nie było żadnego wpisu na temat rozsądnego zarządzania garderobą, a wiem, że bardzo je lubicie. Pisałam już konkretnie i rzeczowo o tym jak skutecznie sprzedawać ciuchy lub jak kupować w lumpeksach. Wpisy te mogłyby być częścią składową dzisiejszego tematu, dlatego postaram się nie powtarzać podanych tam treści. Potraktujcie je jako uzupełnienie do tego poradnika. Ogólnie jestem osobą, której płakać się chce, gdy widzi ceny ubrań w niektórych sieciówkach. Cena i jakość coraz rzadziej idą w parze, dlatego nie pamiętam kiedy ostatni raz zdarzyło mi się kupić coś w regularnej cenie. Zapraszam więc do przeanalizowana tego poradnika, jeśli macie jeszcze jakieś propozycje, śmiało piszcie w komentarzach.:)

 

Jak oszczędzać na ubraniach?

1. Zasada trójki

Nim w ogóle pomyślisz o tym, jak obniżyć koszt zakupu danej rzeczy, zastanów się czy naprawdę jej potrzebujesz. W myślach spróbuj zestawić ubranie, które chcesz kupić z 3 częściami Twojej garderoby. I tak jeśli kupujesz bluzeczkę, zastanawiasz się do których spódnic i spodni pasuje dany produkt. Jeśli  natomiast kupujesz jakąś dolną część garderoby dobierz do niej trzy góry. Istnieje również zasada, że ubranie powinno pasować na 3 różne okazje, ale ja się z nią nie zgadzam. Bluzkę, którą kupisz, możesz nosić nawet w 5 zestawieniach do szkoły czy pracy, ale to nie znaczy że musi ona pasować na dyskotekę lub wyjście z chłopakiem.

 

2. Jakość

Wielbiona przez wszystkich jakość. Dla mnie słowo to brzmi nieco tajemniczo. Nie wiem jak to się dzieje, ale na rynku są dostępne modele dobrej jakości ubrań za grosze i ciuchów z plastiku za gruby hajs. Dużo się mówi o tym, żeby kupować ubrania dobrej jakości, czytać metki, inwestować, bo takie ubrania będą nam dłużej służyć. I wszystko to jest oczywiście prawdą, ale! Moim zdaniem do jakości ubrań powinny przywiązywać wagę osoby, które są już pewne swojego stylu, a nie te, które wciąż go szukają. Dla takiej osoby sweterek za 400 złotych może po krótkim czasie okazać się totalną klapą. Nie opłaca się również kupować dobrej jakości ubrań, które są tylko chwilowo modne. Równie dobrze można zamówić ich tańszy, gorszy jakościowo odpowiednik z Chin, skoro i tak będziemy nosić go maksymalnie przez dwa sezony. W przypadku poszukiwań bazy do swojej garderoby (podstawowe topy, jeansy, marynarki i swetry) możemy a nawet powinniśmy pokusić się o kupno produktów wysokiej jakości. Chociaż ja i tak wcześniej zajrzałabym do okolicznych lumpeksów. 😉

 

3. Second hand

Nadal warto zaglądać do second handów, chociaż lumpeksoholiczki za pewne się ze mną zgodzą, że to nie jest już to, co kiedyś. To prawda, że odkąd kupowanie w sh nie jest już wielką siarą, a wręcz powodem do przechwałek, znajdziemy w nich coraz to mniej perełek. W dodatku wielu internetowych sprzedawców już w dniu dostawy przeczesuje sklepy w poszukiwaniu łupów, które potem wystawiają drożej na Allegro. Dlatego warto sprawdzić dni dostaw w pobliskich lumpach. Warto też zaglądać do tych małych sklepików. Te „sieciówkowe” mają często poprzebierany towar. Nadal uważam, że sh to świetny sposób na oszczędność, chociaż trzeba się nieco bardziej wysilić niż 2-3 lata temu.

 

4. Sprzedawaj ubrania.

Z regularnej sprzedaży ciuchów można kupować nowe. Ja stosuję zasadę 1:1 czyli, by kupić sobie nową, zwykłą czarną torebkę sprzedaję tę której używam obecnie. Tak zdobywam część pieniędzy na nową rzecz, dzięki czemu nie muszę wykładać aż tyle z własnej kieszeni i mogę pozwolić sobie na coś droższego. Polecam zapoznać się z wpisem jak skutecznie sprzedawać ubrania, tam znajdziecie wszystko na ten temat.

 

5. Nie kupować na wyprzedażach?

Wydawałoby się to takie proste. Baner -30 procent oznacza, że lepiej kupić teraz niż, gdy produkt znowu będzie w regularnej cenie. Nie do końca. Bo nie jest czasem tak, że normalnie nie zwróciłybyśmy uwagi na ten sklep/produkt i tylko dlatego, że widzimy wielkie, czerwone -30,40,50% to chcemy coś kupić, bo się opłaca? Pomijając ten aspekt, może się okazać, że wielki napis SALE promocją wcale nie jest. I tak oto na przykład ulubiony tusz mojej mamy na słynnych promocjach w Rosmannie -40% był DROŻSZY niż przed akcją! Wiem, że tusz to nie element garderoby, ale ta praktyka stosowana jest w wielu sklepach. Podwyższa się ceny na tydzień, dwa przed promocją by potem przyciągnąć klientów wielkimi obniżkami, które owszem czasem naprawdę są, ale nie zawsze dotyczą wszystkich produktów. Czy to oznacza, że nie powinniśmy robić zakupów na wyprzedażach? Nie. Warto pamiętać jednak, by kupować towar, którego wcześniejszą wartość znaliśmy, chociaż orientacyjnie. Najważniejsze to nie dać się zmanipulować.

 

6. Sprawdzaj ceny w internecie.

Och Ania, eureka! Wiem. Ale miał być kompleksowy poradnik, dlatego o takich oczywistościach też muszę napisać. Warto sprawdzić, czy nie będzie nam się opłacać zakupić danej rzeczy przez internet i dodatkowo czy istnieją jakieś kody rabatowe.

 

7. Kody rabatowe.

To świetna opcja dla świadomych klientów. Osób, które wiedzą czego chcą. Kiedy już wybierzesz dla siebie wymarzoną bluzeczkę warto sprawdzić, czy nie dałoby się na niej trochę zaoszczędzić.  Ja gorąco polecam stronę promoszop.pl, która oprócz rabatów na ubrania oferuje zniżki do takich miejsc w sieci, w których myślałam, że już taniej się nie da! A jednak. Promoszop proponuje nam nawet rabaty na platformie wimdu! Pozytywnie mnie zaskoczyli. 😉

 

8. Węsz.

Gdy już zdecydujesz się na zakupy w sklepie stacjonarnym, w którym nie ma aktualnie żadnych promocji, sprawdź, czy na przykład nie oferują oni rabatu w zamian za zapisania się do ich newslettera, albo polubienie fanpage’a. Kuponów rabatowych możesz szukać też w kobiecych czasopismach. Czasem opłaca się wydać 5 zł by zyskać 20. Węsz!

 

9. Karta stałego kilenta.

Zakładaj gdzie się da. Dla posiadaczy takich kart sklepy często organizują różne fajne promocje. Tylko pamiętaj o asertywności. Nie leć do sklepu, bo dostałeś smsa, że mają dla Ciebie i tylko dla Ciebie  -30% na sanadały. Mamy zimę.

 

10. Ściągaj z Chin, ale ostrożnie!

Szczególnie ciuchy typu must have. Jak pisałam wyżej nie muszą one by świetnej jakości, a jeśli nie jesteś modową minimalistką i masz potrzebę kupienia sobie czegoś trendy, to jest to świetne rozwiązanie. Przed zakupem produktu, który Ci się spodobał, warto sprawdzić, czy w sieci nie ma gdzieś tak zwanych real photos. Dowiesz się, czy ciuszek na pewno jest wart, nawet tych kilku dolarów. Aniamaluje wie najlepiej jak kupować z Chin, u niej znajdziecie pełną instrukcję.

 

11. Przerabiaj.

Oczywiście w przypadku przeróbek to jest tak, że trzeba na nie mieć czas. W liceum częściej przerabiałam lumpeksowe łupy, teraz nie mam już na to dużo czasu. Wtedy kupowałam barwniki, ćwieki, koronki i inne materiały, by podrasować trochę moją garderobę. Tnij, maluj, pisz, przyklejaj, szyj! Jeśli tylko masz na to czas, to fajny kurs szycia stworzyła Julia z bloga Joulenka. Od serwetki przez torebkę aż po spódnicę. Choć sama nie szyję to polecam zainteresowanym.

 

To już wszystkie znane mi metody oszczędzenia na ubraniach. Tak ja pisałam na początku, jeśli znasz inne triki, których nie opisałam lub być może o których zapomniałam, to chętnie wzbogacę o nie tę listę. Dziękuję Ci za poświęcony mi dzisiaj czas.

No i do następnego czytania!

Ania

 

26 Responses

  1. Podoba mi się ta zasada trojki i muszę ją wprowadzić w życie. Niby kupuję ubrania dość przemyślanie już teraz, ale jednak czasami okazuje się, że nie mam do czego ich założyć. Co do lumpeksów, nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie ceny są już na tyle wysokie, że lepiej dołożyć to 10 czy 20 zł i kupić coś nowego na Allegro (omijam używane ubrania) czy jakimś sklepie internetowym.

  2. Podoba mi się to zestawienie. Ja ostatnio wprowadziłam zasadę bardzo przemyślanych zakupów. Stwierdzam na przykład że potrzebuję konkretnej kurtki, mam plan w głowie, szperam w internecie i wybieram się na zakupy. Aż nie chcę myśleć ile pieniędzy przepuściłam na ciuchy, które kupowałam pod wpływem emocji….. :/ Dobrze, że już się z tego wyleczyłam 😛

  3. Zanim kupię, staram się dobrze przemyśleć, czy dana rzecz jest mi naprawdę potrzebna i czy przypadkiem nie wyląduje na dnie szafy. Jeśli zdecyduję, że chce ją mieć, kupuję. Warto korzystać z kart stałego klienta, a co do przerabiania ubrań, niestety nie mam kiedy się za to zabrać..

  4. Ja wciąż mam z tym ogromny problem… Czasem kupuję pod wpływem impulsu, a po jakimś czasie sprzedaję (chociaż tyle) te rzeczy z metkami, bo nigdy ich nie założyłam. Któregoś razu wpadłam na pomysł totalnej reorganizacji – odchudziłam swoją szafę o połowę, jeżeli nie bardziej. Powoli zastępuję puste miejsca nowymi rzeczami, ale wciąż nie idzie to w parze z moim postanowieniem: jakość, a nie ilość, bo tu z kolei wracamy do zasady trójki – nie zawsze mi ona wychodzi, a w takim przypadku jakość nie zawsze bierze górę.

  5. Dla mnie najważniejszy jest numer 1. Bardzo często zdarzało mi się kupić coś tylko dlatego, że mi się podobało, a nie myślałam o tym, że ta rzecz zupełnie nie pasuje do mojego stylu/nie będę miała zbyt wielu okazji żeby ją założyć. I tak nagromadziłam całe mnóstwo ładnych, ale prawie wcale nienoszonych rzeczy 😉 od jakiegoś czasu na szczęście jestem mądrzejsza i zanim kupię, to właśnie się zastanawiam z czym tą rzecz zestawię i kiedy będę ja nosić.

  6. Byłam kilka razy w second handach (mniejszych i większych) i nigdy nic tam nie kupiłam. Pamiętam za to doskonale ten ogromny tłok, porozrzucane ubrania po których ludzie chodzili, olbrzymią ilość brzydkich i niemodnych ubrań. Mimo tego, koniecznie chciałam znaleźć dla siebie jakąś perełkę (skoro inni potrafią to ja też zamarzyłam), więc spędziłam tam kilka godzin. Wyszłam zmęczona, zła i śmierdząca. Tak samo mam z wyprzedażami. Sklepy podczas akcji rabatowych zmieniają się w takie secondhandy, pełne ludzi z ubraniami walającymi się po podłodze z tym, że mają przypiętą metkę i wyższą cenę. Nie potrafię w ten sposób robić zakupów. Widziałam kobiety, które kłóciły się o bluzkę, lub wyrywały żakiet z rąk tylko po to, żeby zapłacić 20-30% mniej i był to widok żałosny.

    1. Znalazłam kilka markowych perełek w bigastyle second hand. Niestety szukałam tam dobre 3h – olbrzymia wielka hala. Choć wiadomo, że większość rzeczy w tego typu sklepach to szmaty i pachnie tam specyficznie ale warto się tam od czasu do czasu wybrać po coś unikatowego. Wyprzedaży tak samo nie lubię. Ludzie jak bydło rzucają się na resztki (szmaty bo tylko takie już zostają na wyprzedażach), które były mierzone wielokrotnie przez nieraz niedomytych ludzi i które są już podniszczone. Szczególnie brzydzą mnie bluzki ze śladami makijażu… No i ten wszechogarniający „burdel” i kobiety przerzucające ubrania jak ziemniaki.

    1. Dużo osób tak ma, chociaż ja nie wiem co dokładnie mam przez to rozumieć?:) Ja zazwyczaj gdy mam czas to przeglądam wieszak po wieszaku, a gdy go nie ma to przelatuję wszystko wzrokiem 🙂

      1. Rozumieć tak, że jakbym nie szukała i tak nie umiem tam nic znaleźć – a są tacy, którzy perełki (albo i perliska!) potrafią wyszukać, często nawet nie szukając 🙂

  7. „Nie leć do sklepu, bo dosta­łeś smsa, że mają dla Cie­bie i tylko dla Cie­bie –30% na sana­dały. Mamy zimę.”

    Właśnie najtaniej jest kupować rzeczy, które nie są akurat potrzebne w danych miesiącach. Tańsze kozaki dostanie się w pobliżu wiosny, a stroje kąpielowe – gdy idzie jesień.

  8. Ja opanowałam wreszcie kupowanie rzeczy, które mi się do niczego nie przydadzą. Tak wiele razy wracałam do domu z rzeczami, które po dziś dzień wiszą nieruszone w szafie, że wreszcie się opamiętałam i nie robię bezmyślnych zakupów.
    Teraz mam inny problem, który roboczo nazywam „OMG, POTRZEBUJĘ TEGO” – cokolwiek by to nie było. Wystarczy, by była to odzież wygodna i pasująca co wszystkiego. Wystarczy chwila sam na sam i już sobie wyobrażam resztę życia z danym ciuchem. Taki lajf 🙁

  9. Ja przez baaaardzo długi czas kupowałam o wiele za dużo, głównie w sh, bo tanio, 2zł, 3zł, 5zł. I tym sposobem, 80% moich ubrań leżało, wisiało bezużytecznie. Teraz mam taką prostą zasadę: jeżeli w ogóle zaczynam się zastanawiać czy daną rzecz brać, to po prostu jej nie biorę. Kupuję tylko to, co od razu robi na mnie wrażenie i chcę to bez zastanawiania.

  10. Ten sam temat niedawno pisałem artykuł na swoim blogu (www.stabilizacja-finansowa.blogspot.com) dlatego bardzo chętnie uzupełnię twój wpis o kilka dodatkowych propozycji. Mam nadzieję, że sposodają się Tobie i Twoim czytelnikom:

    1) Swap Party- czyli darmowa wymiana ciuchami- Jeśli nie odstrasza nas chodzenie w uzywanych ciuchach, to Swap Party może okazać się dla nas super opcją. Podczas takiej „ustawki” skompletujesz swoją garderobę, a przy okazji poznasz ciekawych ludzi.

    2) Zanim coś kupisz, zerknij do szafy- Jeśli rzeczy w twojej szafie wydaja się nudne i niemodne i już myslisz o kolejnych zakupach, to chwilowo się wstrzymaj. Zerknij najpierw do szafu i dokładnie zorientuj sie co w niej masz. Może bowiem okazać się, że właśnie wróciła moda na jakiś ciuch, który zalega na dnie twojej szafy i na razie będziesz mogła zrezygnować z wyprawy po sklepach.

    3) Posezonowe wyprzedaże- Na przełonie sezonów zima/wiosna lub lato/jesień w sklepach bardzo często pojawiają się wyprzedaże. Sklepy chcąc zrobić miejsce na nowy towar, bardziej odpowiadający danej porze roku, czyszczą półki i magazyny i z tego powodu organizują ciekawe przeceny. Warto się czasem wybrać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *