Co powinnaś mieć w torebce.

co mam w torebce

 

Do napisania tego wpisu zainspirował mnie tag co jest w mojej torebce. Zauważyłam, że dziewczynom często brakuje jednej bardzo ważnej rzeczy. Zapewne Twoja torebka jest studnią bez dna. To miejsce nie tylko na portfel, klucze czy chusteczki. Pewnie nosisz w niej kosmetyki, zeszyty, sprzęty elektroniczne, krem do rąk, lusterko, parasolkę, tabletki, szczotkę do włosów, plastry na odciski i tak dalej, i tak dalej… Możliwe, że również należysz do tych kobiet, którym brakuje w torebce jednej bardzo ważnej rzeczy. Rzeczy którą powinnaś mieć, a na 99% nigdy jej nie użyjesz. Wiesz już o czym mówię?

 

To gaz pieprzowy.

Ja mój dostałam od chłopaka i przyznam, że był to najlepszy i najbardziej wzruszający prezent, jaki mi kiedykolwiek sprawił. To cudowne uczucie, wiedzieć, że ktoś tak bardzo się  o mnie troszczy i chce mnie chronić nawet, gdy nie jesteśmy razem. Noszenie gazu pieprzowego jest dla mnie już tak oczywistą sprawą, że gdy zmieniam torebkę odruchowo przekładam go wraz z portfelem, kluczami i telefonem. Wiem, że nigdy go nie użyję, ale mając go przy sobie, czuję się bezpieczniej. Bo co gdyby ten pozostały 1% szans się urzeczywistnił? Tak naprawdę jesteśmy bezbronne. Większość z nas nie uczęszcza na kursy samoobrony. Nie mamy na to czasu. (Mądrym byłoby, wprowadzenie czegoś takiego w szkołach na lekcji WF-u.) Pozostają nam parasolki, torebki i nasza własna siła, której zwykle mamy mniej niż napastnik. Poza tym wymienione formy obrony wymagają już bardzo bliskiego kontaktu z agresorem, a gaz pieprzowy można celnie rozpylić na odległość 3 metrów!

 

co mam w torebce

 

Dlaczego warto nosić gaz pieprzowy w torebce?

 

  1. Obrona nie wymaga zbliżania się do atakującej nas osoby.
  2. Zajmuje niewiele miejsca. Mój ma 30 ml i noszę go zawsze w tej samej przegródce. Oczywiście na początku trudno było mi się przyzwyczaić, ale to kwestia wyrobienia sobie nawyku.
  3. Daje większe poczucie bezpieczeństwa.
  4. Nie jest drogi! 30 ml gazu kosztuje około 20 zł, chociaż warto kupić ten większy 50 ml, gdyż w stresie możemy rozpylać go niecelnie. Lepiej, żeby nie zużył się zbyt szybko. 50 ml kosztuje 40 zł.
  5. Obezwładniasz napastnika, ale tak naprawdę nie robisz mu krzywdy. Nie złamiesz mu ręki, czy żeber. Nie doprowadzisz do urazu mózgu. nie będzie miał siniaków. W akcie obrony można nawet nie chcący kogoś zabić. Używając gazu pieprzowego nie masz później wyrzutów sumienia.
  6. W trakcie obrony nie skrzywdzisz też siebie. Nie połamiesz sobie palców, nie nabawisz się zadrapań i siniaków.
  7. Nie możesz zostać oskarżona, za to, że zrobiłaś komuś krzywdę podczas obrony. Tak to już bywa, że ofiara staje się dla sądu napastnikiem. Gaz pieprzowy nie wywołuje trwałych uszkodzeń, po prostu obezwładnia agresora na około 10 minut.

Gaz pieprzowy możesz oczywiście zamówić przez internet, chociaż myślę, że warto przejść się do sklepu militarnego. Dziewczyna może się tam czuć trochę nieswojo, ale sprzedawcy potrafią dobrze wytłumaczyć, jak używać gazu, by nie zrobić sobie krzywdy. Na wypadek, gdyby jednak doszło do tego, że spryskałabyś się gazem (choćby po dłoniach) warto zakupić chusteczkę neutralizującą gaz (5 zł). Jeszcze dodam, że gdy wracam późnym wieczorem do domu często przekładam gaz z torebki do kieszeni kurtki. Wtedy mam do niego łatwiejszy dostęp, bo nie wiadomo czy zawsze będę miała czas na grzebanie w torebce.

Jeśli przeczytałaś cały ten wpis, to mam nadzieję, że poważnie rozważysz zakup gazu pieprzowego. Zbliżają się święta, więc możesz nakierować znajomych na odpowiedni prezent. A jeśli jesteś facetem, to chyba już wiesz, co podarować swojej dziewczynie pod choinkę? 🙂 Myślę, że gaz pieprzowy jest świetnym prezentem, bo choć nie wygląda najpiękniej, to uczucia i motywy, które za nim się kryją, potrafią naprawdę rozczulić.

 

co mam w torebce

 

do następnego czytania!

Ania

 

28 Responses

  1. E tam nie wygląda – z Twoimi szalami i perfumami prezentuje się całkiem ładnie. Ale to akurat nie istotne. Mam jedną obawę – co z odruchem? Myślisz, że w chwili zagrożenia Twoją pierwszą myślą będzie „gaz” a nie „uciekać”?

    1. Tego nie da się przewidzieć. Nie wiadomo, czy ktoś zacznie od głupiej gadki, czy od razu się rzuci na ofiarę, czy po prostu zacznie szybko za nią iść. No po prostu nie wiadomo jaka będzie sytuacja, ale na pewno lepiej go mieć niż nie mieć 🙂

      1. Niestety mądry Polak po szkodzie, ale zdecydowanie dziewczyny dbajcie o swoje bezpieczeństwo niezależnie od wieku, tego gdzie mieskzacie, bo nigdy nie wiadomo kogo na swojej drodze spotkacie i nigdy też nie wiadomo jak taka historia się skończy. Jestem wdzięczna, bo nie wiem jak ta historia by się skończyła.

  2. Nigdy? Nigdy nie można być pewnym. Zawsze myślałam, że nic mi nie grozi, przecież nie włóczę się sama po nocy, nie chodzę uboczami itd. Jednak pomyliłam się i postanowiłam napisać te kilka słów, żeby inne dziewczyny zastanowiły się nad swoim bezpieczeństwem. Był koniec listopada, po 18 wracałam z akademika do domu, (główną ulicą), szłam obładowana: laptop, wielki plecak, i jeszcze parasol. Z naprzeciwka szedł zwykły, przeciętny mężczyzna, chodnik był wąski, więc chciałam go wyminąć, zaszedł mi drogę, uśmiechnął się, chwycił za uda przyciągnął do siebie, powiedział i co teraz? Nigdy nie zapomnę jego wzroku i tego okropnego uśmiechu. W momencie zaczęłam go okładać parasolem i drzeć się. Chyba mój tata nade mną czuwał i w momencie, w ułakmu kilku sekund znalazł się chłopak, który mi pomógł. Moja historia skończyła się dobrze, choć uraz pozostał i dziś nie ma opcji żebym sama gdzieś szła, gdy robi się ciemniej. W sytuacji zagrożenia niestety nie ma czasu na szukanie gazu w torebce, więc jeśli już go nosić to lepiej w kieszeni kurtki czy spodni. Proponuję zrobić sobie kurs samoobrony lub poglądać w sieci filmiki, które pozwolą na zapoznanie się z tajnikami obrony. Równie dobrym narzędziem obrony mogą okazać się klucze. Najczęściej noszę w kieszeni kurtki i gdyby jeszcze raz przytrafiła mi się taka sytuacja (choć mam nadzieję, że nie), to nie bałabym się bronić kluczem dźgając takiego skur…

    1. To straszne, bardzo Ci współczuję, bo wiem, że takie wspomnienia zostają w pamięci na zawsze. Dobrze, że sytuacja skończyła się, jak się skończyła. Musiałaś czuć ogromną wdzięczność do tego chłopaka 😉 Tak to prawda, że i tak może się komuś coś stać. Ja sama, gdy myślę o gwałcicielach, to najchętniej bym ich wykastrowała, chociaż no nie powinnam chyba tak myśleć. Napisałam o tym, że nie mozna tak kogoś skrzywdzić, bo chciałam, żeby ten wpis zachęcił kobiety do zakupu gazu, a kobiety różne są. Są i takie, np. bardzo wierzące, które mogłyby mieć wyrzuty sumienia. Poza tym myślałam tez o tym sądzie. Ile się słyszy o sytuacja gdzie ofiara oskarżona jest o skrzywdzenie napastnika… Napisałam też wlaśnie o tym, że przekładam gaz do kieszeni kurtki;) Też myślę, ze najlepiej byłoby zapisać się na kurs samoobrony, ale myślę realnie i wiem, że kupienie gazu jest łatwiejsze i szybsze niż zapisanie się na kurs i mimo zaleceń robi to niewiele kobiet.

  3. Aniu, dobrze, że napisałaś o tym trzymaniu gazu w kieszeni, bo wg mnie powinno się go ZAWSZE właśnie w kieszeni nosić (chyba, że Twoja przegródka w torbie otwiera się naprawdę błyskawicznie). A czy na początku nie miałaś może wrażenia, że skoro go masz to teraz na pewno się coś stanie i on w magiczny sposób „przyciągnie” złoczyńcę? 😉 (ja tak miałam, ale bywam w tych sprawach paranoiczna, przyznaję ;))

    1. Ja wgl „wierzę” w prawo przyciągania, więc na początku tak myślałam. Potem zmieniłam swój sposób myślenia i uznałam, że gaz właśnie odstrasza ode mnie napastników 🙂 Ja zazwyczaj w ciągu dnia, noszą go w tej torebce, bo w kurtce nie zawsze jest wygodnie. Poruszam się w miejscach tłocznych, więc się nie boję. Wieczorami jednak, gdy ludzi już nie ma za wiele, przekładam go do kieszeni. Ten tag z torebką był właściwie pretekstem i sposobem na ujęcie tego tematu 🙂

  4. Wow, nie spodziewałam się takiego wpisu, ale jak najbardziej popieram! Sama zbieram się chyba od 2 lat, żeby kupić swój… Chyba w końcu przejdę się do sklepu militarnego (który jak na ironię mam pod blokiem).

  5. Nie mam ale chyba powinnam mieć, bo sama czasem siebie zadziwiam jakimi ścieżkami biegam/chodzę nocą….. Jakoś instynktu samozachowawczego los mi poskąpił…. 🙂

  6. Klaro to miałaś okropną przygodę, czytając twój tekst aż mnie ciarki przeszły. Zagrożenie przeważnie pojawią ze strony z, której się w ogóle nie spodziewamy;/

  7. Pierwszy raz widzę tak mądre podejście do tego głupiego (wybacz) TAGu. Super to wszystko przedstawiłaś. Jestem pełna podziwu dla pomysłu Twojego mężczyzny i Twojego (by napisać o tym notkę). Na pewno zaopatrzę się w jedną sztukę.

  8. Włóczyłam się samotnie po dużym mieście po nocy i to jeszcze w nijak oświetlonych ulicach z pustką czasem. Nie zastanawiałam się wtedy czy coś może mi się stać, czy ktoś mnie napadnie. Obecnie dopiero zaczęłam się zastanawiać nad tym faktem. Przyznam, że wolała bym lekcje samoobrony zamiast gazu. Wiem, że to mniej powiedzmy bezpieczne prawnie. W sytuacji jednak jak by mnie ktoś zaatakował chyba szybciej mi do bicia jeżeli nie mogę uciec niż do pamiętania o gazie. Zastanawiam się czy bym sobie z nim poradziła gdyby mnie ktoś złapał za ręce, ale od tyłu.

    1. Prawda jest taka, że sama nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś może mi się stać, nie zastanawiałam się nad tym, w końcu tyle osób mijamy każdego dnia, ale nigdy nie wiadomo kim te osoby są. Zawsze mnie irytowało jak babcia powtarzała, ale nie wracaj późno, wracaj z kimś…, ale coś w tym jest. Warto się rozejrzeć bo takie kursy dla kobiet w większych miastach bardzo często są darmowe.

      1. Może nie idealny kurs, ale jeden już mam za sobą. Nawet uważam na kwestie odwracania się czy spoglądania za siebie, to już wchodzi mi w nawyk. W nawyk jeszcze weszło mi nie bycie ofiarą. Kiedy widzę czy to jedną osobą podejrzaną czy nawet grupę chłopaków na przystanku nie uciekam. Podnoszę do góry głowę, prostuje się i przechodzę jak paw, to na prawdę działa. Na mnie nawet nie patrzą bo nie jestem potencjalną ofiarą.

  9. Też dostałam taki sam prezent od męża, a wtedy chłopaka, zaraz po tym jak przeprowadziłam się do Wrocławia.
    I też pomyślałam że to chyba najbardziej romantyczny gest z jakim się spotkałam. Jak na razie nie musiałam go używać.

    Myślę że wiele daje też sposób w jaki się poruszamy – ja, chociaż jestem dosyć drobnej postury, idąc mam zwykle zaciśnięte pięści (w jednej z nich często trzymam klucze), maszeruję pewnym, szybkim krokiem i do tego mam zniechęcającą minę. Najgorzej gdy ktoś drobi kroczki i rozgląda się niepewnie dokoła siebie. Mowa ciała też może zachęcić/zniechęcić potencjalnego agresora.

  10. bardzo dobry wpis! noszę przeróżne rzeczy i nieraz torebka ugina się pod ich ciężarem,a o gazie nie pomyślałam…

  11. Hihi, mój chłopak gazu mi nie sprawił, ale często mówi mi o rzeczach, które mogę zrobić w sytuacji zagrożenia. Gdzie celować, abym przy mojej sile i gabarytach miała jakiekolwiek szanse i takie różne. Kiedy jestem w sytuacji gdy czuję się zagrożona (oczywiście nie mówię o tym gdy ktoś już mnie napadnie, ale np. widzę, że za mną idzie) wyciągam telefon i udaję że rozmawiam… z tatą. Mówię mu, że zaraz będę w domu i staram się wytłumaczyć gdzie jestem. Słyszałam kiedyś o tej metodzie i myślę, że ma szansę zadziałać. Co do gazu, to lepszy podobno jest taki w żelu. Łatwiej jest go rozpylić i nie dostaniemy nim w oczy przy mocnym podmuchu wiatru 🙂

    1. Masz kochanego chłopaka, a trik jest genialny. Zapamiętam i jakby co będę stosować 🙂 A co do gazu w żelu, to ja słyszałam, że właśnie gorzej jest go rozpylić. Bo musisz bardzo precyzyjnie trafić w oczy, a przy gazie hmm w gazie (:P) nie musisz już być tak precyzyjna 🙂

  12. Mi gaz pieprzowy podarował w prezencie Tata. Też noszę w bocznej kieszonce torebki. Do kurtki czy bluzy przekładam rzadko. Staram się nie poruszać nocą sama. Jednak poczucie,że w każdej chwili mogę spróbować się obronić jest satysfakcjonująca 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *