Nauka angielskiego – jak płynnie mówić po angielsku w 5 krokach.

nauka angielskiego - jak płynnie mówić po angielsku

Z angielskim znaliśmy się parę dobrych lat, tylko po prostu nie lubiliśmy się. Dzisiaj zauważyłam, że nauka angielskiego towarzyszyła mi od podstawówki, bo to właśnie on był pierwszym językiem, który poznałam. Jednak romans z niemieckim zaszedł tak daleko, że zdecydowałam się powiedzieć mu „tak”. Stanęłam przed ołtarzem uniwersytetu i obiecałam, że nie opuszczę go aż do śmierci. Wszakże pierwsza miłość nie rdzewieje i angielski odezwał się, gdy mój mąż – niemiecki zaczął mnie nudzić. Dlatego zrobiłam skok w bok i wpuściłam angielski do serca.

Decydując się na Erasmusa miałam obawy tylko w jednej kwestii. Mój plan był idealny. Wyjadę na południe Włoch, oderwę się od rzeczywistości, wykorzystam szansę i wycisnę ją jak cytrynkę. Będę uczyć się włoskiego, zdam wszystko bez problemów. Widziałam siebe na plaży, we włoskich uliczkach i kawiarniach. Był Oskar, ja i Włochy. Czego chcieć więcej? No może by tak… angielskiego?! Jakoś się jednak udało. Tylko jak ja to zrobiłam, że ze stanu, w którym do moich angielskich wypowiedzi wtrącałam natrętne „und” przeszłam do sytuacji, w której po niemiecku potrafię powiedzieć „yes!”. O tym właśnie poniżej!

Nauka angielskiego – jak mówić płynnie po angielsku?

1. Presja czasu. – Ustal deadline!

Gdy nie wiesz, od kiedy chcesz mówić płynnie po angielsku, to Twoje szanse na to znacznie spadają. Ja w sierpniu ubiegłego roku miałam dokładną datę. 8. lutego 2016. Wtedy zaczynał się semestr we Włoszech. Daj sobie czas. Ja miałam pół roku. Z poziomu żenady językowej doszłam do rozmów o życiu i śmierci na erasmusowych imprezach, więc myślę, że to jest swego rodzaju osiągnięcie. Jeżeli ja dałam radę w pół roku, to dla większości ludzi i 3 miesiące będą wystarczającym okresem.

2. Znajdź motywator (mój szalony pomysł).

Dobry motywator to podstawa. Taki motywator w postaci wyjazdu na Erasmusa jest idealny, a jak nie jedziesz, to koniecznie znajdź coś równie silnego. Coś ostatecznego. Zrób coś głupiego. Np. kup bilet do Anglii albo innego kraju, którego języka nie znasz i wiesz, że będziesz musiał rozmawiać po angielsku. Potem umów się z kimś z interpals.net (stronka do nauki języków) na spotkanie. Wiem, że szalone, ale to jest życie a nie nudny, polski film. Teraz masz już motywator, potrzebny Ci więc…

3. Korepetytor/ ktoś do konwersacji, najlepiej online.

Wiem, że tutaj pojawia się problem kasy. Bo na korki to trzeba mieć kasę. Ja jestem zdania, że jak pieniądze są potrzebne, to się znajdą. Nie pamiętam, ile razy w tygodniu spotykałam się na lekcję. Na początku chyba 2 a później raz na tydzień. W tym miejscu buziaki dla cudownej Beaty, która miała anielską cierpliwość, żeby słuchać tych bzdur, które wygadywałam. 😉 Zalecam korki przez Skype’a, bo po pierwsze to mega oszczędność czasu, a po drugie bycie online dodaje pewności siebie. Znika ten stres, który przeżywa się rozmawiając z osobą w 4 oczy. I nauka angielskiego staje się przyjemnością! Wiadomo, że to tylko sieć, że się nie znacie i w każdej chwili możesz zakończyć rozmowę. Nie musisz nawet używać kamerki. Nie jesteś zdany na korepetytorów z Twojego miasta, możesz wybierać spośród osób z całej Polski! Pisałam zresztą o takich lekcjach w tekście: Lekcje języka przez Skype’a. Dlaczego warto?

nauka angielskiego - jak mówić płynnie po angielsku

4. Myślenie w języku obcym.

To Twoja tajna broń. Nie musisz za nią płacić. Nie zabiera czasu. Nie wymaga wysiłku. Jedyne, co trzeba robić to myśleć. Siedzisz w autobusie, leżysz w łóżku, idziesz ulicą i co robisz? No od teraz myślisz po angielsku. 😉 Zdania, których nie stworzysz w głowie nigdy nie wyjdą z Twoich ust. Daj im szansę!

5. Wyjazdy i rozmowy.

Tak naprawdę sam pobyt we Włoszech i rozmowy z innymi Erasmusami rozluźniły mój język i spowodowały, że zaczęłam płynnie wypowiadać się po angielsku. Moim zdaniem rozmowy z obcokrajowcami to podstawa. To bardzo wzbogaca język. Jakoś tak automatycznie przejmuje się słowa i frazy stosowane przez drugą osobę. Poszerza się zasób słownictwa. Nie da się nauczyć płynnie mówić w jakimkolwiek języku nie mówiąc w tym języku. Ania Coelho.


Problem mój jest teraz taki, że nie potrafię wytrzymać z jednym. Muszę ich zmieniać, a tak naprawdę, chciałabym mieć wszystkich naraz. I to nie jest śmieszne, kiedy w tej samej chwili masz ochotę zobaczyć film po niemiecku i po angielsku, a sekundę później zastanawiasz się, czy może jednak nie wolisz pouczyć się włoskich słówek. Tak wyglądają trudne sprawy w wykonaniu autorki bloga.

Wpis ten jest jednym z tekstów z serii Wakacyjne Wyzwanie Językowe. Jeżeli chcesz w nim wziąć udział, opublikuj wpis dotyczący nauki języków, a ja podlinkuję go w podsumowaniu akcji.  Oznacz mnie przy publikacji w social media, żebym dowiedziała się o poście i wrzuć hashtagi #WakacyjneWyzwanieJezykowe #MowiePoInnemu. Czekam na Twój tekst do końca sierpnia.

Teraz Twoja kolej – jakie znasz triki na płynne mówienie w języku obcym?

Do następnego czytania!

Ania

Ostatni wpis z serii: Wakacyjne Wyzwanie Językowe:

Najlepsze aplikacje do nauki języków.

Kanały językowe na Youtube, które musisz znać.

29 Responses

  1. Super porady 😀
    Ja ostatnio angielski miałam na 2 roku studiów i chętnie bym znowu coś porobiła w tym kierunku, bo pewnie już dużo zapomniałam. Jedyna okazja to upływające tak szybko wakacje (jak zobaczyłam swój plan na nowy semestr to nie wiem czy będę miała czas żyć 🙁

    1. Jak ja studiowałem to powiedziałem, że angielski nie będzie mi potrzebny w robocie i się nie uczyłem. Pani profesor powiedziała – „różnie w życiu bywa” a ja dalej swoje i się nie uczyłem. I baba się zemściła teraz mieszkam w Anglii i wszyscy gadają po angielsku 🙂

      1. 27.08.2016………….. O nie! Najgorszy przedobronowy czas! 🙁 A obiecałam, że SeeBlogers to już ostatnie blogerskie wydarzenie, które mnie ominęło ;(((((((((((((((((((((

  2. Sama mam identyczny deadline jak ty- 17 stycznia zaczynam semestr w Sztokholmie. Wiem, że dużo już umiem bo od marca mam styczność z erasmo w Polsce ale im więcej umiem tym więcej chcę umieć. Ja mam też taki mini sposób- na instagramie dużo piszę po angielsku- na tyle dużo ile można pisać w tej aplikacji- opisy pod zdjęciami mam po angielsku, staram się wypowiadać po ang. Dołączyłam też do międzynarodowych grup dla bloggerów. To takie drobnostki ale pozwalają używać angielskiego.

  3. Wbrew pozorom dobrym pomysłem jest gadanie do siebie. Wprawdzie nie ma się wtedy stresu związanego z rozmawianiem z drugą osobą, ale można zacząć wyrażać myśli w obcym języku, dostrzec, czego brakuje i jest czas, żeby sprawdzić ewentualnie brakujące słówka 😉 poza tym rozmawianie ze sobą jest o tyle praktyczne, że z reguły tyczy się jakichś błahych spraw i pospolitych tematów, które są najczęściej wałkowane w typowych komunikacyjnych sytuacjach, opowiadanie sobie o przebiegu dnia czy o tym, co ma się zamiar zrobić na obiad jest naprawdę dobrym ćwiczeniem 😉

  4. Świetne porady 🙂 Mnie zastanawia kwestia oglądania seriali po angielsku/słuchania radia ang… z jednej strony wydaje się to być połączeniem przyjemnego z pożytecznym, ale jeśli chodzi o biegłe posługiwanie się językiem to chyba zbyt bierne zajęcie… 🙂 próbowałaś może?

    1. Dokładnie. Warto je oglądać, ale nie można popaść w taką sytuację, że oglądamy masę seriali po angielsku i tłumaczymy, że w ten sposób uczymy się języka. 😀 Rozumienie ze słuchu jest ważne, ale tak samo ważne są inne obszary znajomości języka jak właśnie mówienie. 🙂

  5. Ja miałam tego pecha, że z angielskim poznaliśmy się dopiero w liceum (paradoksalnie w klasie językowej). W podstawówce miałam niemiecki, w gimnazjum – niemiecki i francuski. W liceum byłam w klasie językowej z wiodącym niemieckim, angielski był jako drugi język. Na studiach oczywiście wybrałam lektorat z niemieckiego. Obecnie jestem na etapie powtórek z obu języków. Moją motywacją są fajne oferty pracy, gdzie oba języki są wymagane na bardzo dobrym poziomie.

  6. Chyba, nie znam żadnych trików, do nadal jeszcze nie usiadłam i nie wymyśliłam, jak ja przez 9 miesięcy no nawet 8 nauczę się tego angielskiego, tak by zdać tą cholerną maturę. :/

  7. Hej! W końcu do Ciebie zawitałam. Kurczę po tym see bloggers obiecywałam sobie, że zajrzę do Ciebie zobaczyć, jak Ci idzie i ciągle coś mnie od tego odsuwało. Ale już, jestem i trochę tu pobuszuję!

    Wiesz co jest najlepsze? Że widzę u Ciebie teksty dla siebie! Na przykład z tym wyzwaniem językowym. U mnie angielski trochę kuleje i właśnie zastanawiam się nad prywatnymi korepetycjami. Kiedyś chodziłam na zajęcia grupowe, ale szczerze? Nie wiele mi dały, więc myślę, że może prywatne korki, będą efektywniejsze. :))

    1. A widzisz, a ja od razu wzięłam się za przegląd i lajkowanie nowego bloga też. ;D A co do angielskiego, to spoko, spoko. Jak ja dałam radę, to Ty sobie na pewno poradzisz. W grupie też można się zmobilizować, ale faktycznie prywatnie jakoś tak inaczej. 🙂 Polecam serio tego Skype’a, bo na pewno taniej i nie marnuje się czasu na dojazdy.

  8. Mam jeszcze jeden sposób – założyłam w swoim mieście grupę do nauki angielskiego. Po prostu spotykamy się na kawie i ciastku i gadamy po angielsku w parach. Myślę, że to najprzyjemniejsza metoda nauki, dodatkowo można poznać fajnych, nowych ludzi, bo pary zmieniają się co tydzień 🙂

  9. Moim zdaniem kolejność nauki mówienia po angielsku jest taka, że najpierw ćwiczymy słuchanie, potem myślenie i dopiero mówienie. Im lepsze rozumienie ze słuchu pewnego tekstu, tym łatwiej się o nim myśli i wtedy powtórzenie na głos jest dużo łatwiejsze. Mózg już się oswoił z melodią języka, zrozumiał tekst i jest gotowy na powtórzenie na głos.

    Tutaj jest kilka innych porad jak ćwiczyć mówienie po angielsku

    http://angielskifluent.pl/blog/mowienie-po-angielsku-na-8-sposobow/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *