Odkąd przyjechałam z Erasmusa moje oczy nie potrafią oduczyć się turystycznego patrzenia na świat. Jakby przycisk się zaciął i zablokował powrót do normalności. Mijam więc bez mrugnięcia okiem brzydkie budynki i rozdziawiam buzię na widok tych ładnych. I choć we Włoszech zachwycałam się widokiem morza i gór, tak tutaj zachwycam się łanami pól i belami siana.
– Przyjechała dziewczyna z miasta i robi zdjęcia pola.
– Ale ja tu mieszkam od kilku lat.
– Aa, to pani jakimś fotografem jest!
Powiedzmy…
Taki dialog przeprowadziłam jakiś czas temu. Czemu ludzi dziwi fakt zrobienia zdjęcia beli sięgających po horyzont? To nie jest przecież początek XXI wieku, gdy aparat wyciągało się tylko na specjalną okazję, bo limit zdjęć to 24.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kania (@blue.kangaroo)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kania (@blue.kangaroo)
Postanowiłam też akcentować słowiańskość w moim wyglądzie i ubiorze. Tego nauczyły mnie Włoszki. Gdy widzisz Włoszkę, wiesz, że to Włoszka, nie dlatego, że ma to napisane na czole. Włoskość z niej ścieka. Jest dumna z tego skąd pochodzi, nie wstydzi się. A Polki? Czy są dumne? Pisałam o tym trochę na Instagramie. O hashtagu #polishgirl mówi się – siara. Ale dlaczego? Hashtag #frenchgirl byłby już okej? No taki #trendy! 😉
Gdy biegam, nie mogę napatrzeć się na zachodzące słońce tworzące „efekt Boga” nad łanami pól, które delikatnie falują przeplatając się z ciemnozielonymi lasami. Podoba mi się stado owiec pasące się na łące. Wzdycham nad wierzbami zatapiającymi liście w jeziorku. Zabawne jest to, że teoretycznie mogłabym porównywać Polskę do Włoch, narzekać na brak morza na Śląsku i chłodniejszy klimat. Tymczasem zaraz po powrocie na pytania o rozczarowanie polską pogodą odpowiadałam, że potrzebowałam tego orzeźwienia. Założę się, że na moim miejscu znaleźliby się i tacy, którzy nie byliby zadowoleni z pogody w kraju, a we Włoszech narzekaliby na upały. Założę się! Chociaż może to ja się nie znam, bo na południu Polski zazwyczaj temperatura jest nieco wyższa niż w innych częściach kraju…
Ostatnie tygodnie pobytu we Włoszech to jedna wielka rozterka emocjonalna. Chcę zostać, czy chcę już wracać? Nie wiedziałam! Tęskniłam za krajem i chciałam znowu poczuć polskie smaki, pochodzić polskimi uliczkami i posłuchać naszego języka. Wyobrażałam sobie polską architekturę miast i bardzo chciałam odwiedzić któreś z nich. Więc jak zobaczyłam molo w Orłowie, to aż podskoczyłam z wrażenia. 😉
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kania (@blue.kangaroo)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kania (@blue.kangaroo)
A na zdjęciu obok Tarnowskie Góry, które mają prześliczną starówkę!
Gdy o zachodzie słońca podróżuję autobusem, szybko potrafię odnaleźć bratnie dusze wśród pasażerów. To ci, którzy z przyjemnym rozmarzeniem na twarzy spoglądają w stronę czerwonej kuli. Czasem wpatrują się w podświetlone chmury. Inni zerkną kątem oka przez szybę i z niesmakiem odwrócą twarz od rażących ich promieni. Wtedy wiem, z kim bym się nie dogadała.
Na szczęście dowiedziałam się, że niedocenianie tego, co się ma, wcale nie jest domeną Polaków. Otóż Włosi z organizacji ESN, która zajmuje się Erasmusami, opowiadali mi o tym, że zrozumieli, w jak pięknym miejscu mieszkają, dopiero widząc nasz zachwyt. Dopiero wtedy sami się zachwycili! Wcześniej okolica była dla nich ładna, ale normalna. I to powiedzieli ludzie mieszkający na Wybrzeżu Amalfi! Wybrzeżu, które jest uznawane za jedno z najpiękniejszych na świecie! (OMG ja tam mieszkałam!).
Jaraj się życiem, gdziekolwiek jesteś! Jaraj się zachodem słońca w Polsce tak, jakbyś jarał się nim we Włoszech. Jaraj się polem, lasem i starówką w Twoim mieście. Nie przechodź obojętnie obok codziennego piękna. Wtedy całe Twoje życie będzie piękne. Nie tylko wakacje.
Ojejku, jak dobrze, że studenckie wakacje trwają 3 miechy!
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kania (@blue.kangaroo)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Ania Kania (@blue.kangaroo)
I powiadam Wam, doceńcie swe pola!
Do następnego czytania!
Ania
28 Responses
też zrozumiałam to po moim erasmusie, rok w Portugalii sprawił, że doceniam Polskę dużo bardziej niż przed wyjazdem 🙂
Erasmus zmienia życie. 🙂
I wciąż żywe powiedzenie „Cudze chwalicie, swego nie znacie” 🙂
P.S. A podpowiesz, jak udało Ci się umieścić 2 fotki z insta obok siebie?
Haha. 😀 Wprowadziłam dwukolumnową tabelę i kody wrzuciłam do osobnych komórek tabeli. 🙂
Ja bardzo doceniam swoje pole 🙂 Fota potwierdzająca
I nie potrzebowałam erasmusa.
Najlepsza <3
Uwielbiam! Pięknie jest!
<3
Serducho bardzo ❤
Widzę, że mówisz już językiem instagramu. ;D
A mi to jakoś naturalnie przychodzi, że Polska mi się podoba i zawsze podobała. Może kwestia tego, że duuużo podróżuję po kraju, za to zagranicę widzę tylko na zdjęciach. Ale nie wiem, kumpel który zwiedził pół świata mówi, że mu też się Polska najbardziej podoba. I nie chodzi o to, że chcę widzieć w kraju tylko to, co najpiękniejsze. Podoba mi się całościowo, tak jak lubię moich przyjaciół za wszystko, nie tylko za zalety.
Oo, to ciekawe. Ja nie mogłabym tak powiedzieć. Po prostu nie podobają mi się szare bloki, które stoją jeszcze w niektórych miastach. (W wielu są już wyremontowane.) Tak samo nie podobały mi się podobne w Neapolu. Ale miło coś takiego przeczytać. 🙂
Za szarymi blokami nie przepadam, aczkolwiek pasteloza, która je ostatnio dorwała, jest jeszcze gorsza. Najbardziej podobają mi się szare, ale nowoczesne bloki. Lecz znam osoby które wręcz uwielbiają ponure, rozpadające się blokowiska, twierdząc że mają niesamowity, postapokaliptyczny klimat 😀
Haha, postapokaliptyczny klimat. ;D Nic tylko film kręcić!
Podpisuję się po tym tekstem rękami i nogami! Pobyt na Erasmusie we Francji pozwolił mi na nowo odkryć uroki miejsca, w którym mieszkam i zachwycać się nawet drobnymi rzeczami, które wcześniej ginęły gdzieś pod natłokiem codzienności.
Oo, to fajnie, że ktoś ma takie przemyślenia jak ja! 🙂
Zdaje się, że nie o bale a bele siana Ci chodziło ;D I faktycznie, kontrast między nimi a niebem jest w jakiś sposób kojący. Chociaż mi do gustu przypadła najbardziej fotka z drzewami i słońcem pomiędzy. Ze względu na te czerwone plamki pierwsza myśl, to że robiłaś je jesienią. Ale jest naprawdę urocze. A co do wakacji, to dobrze wiedzieć, że ktoś je wykorzystał w pełni, jak trza 😉 Za rok, też postaram się jakoś ogarnąć ten dodatkowy miesiąc, bo teraz przez większość września leżałam i pachniałam.
Oj tam, oj tam. 😉 Zdjęcie robiłam niedawno, chyba była już jesień. 🙂 Odpoczynek też jest swego rodzaju wykorzystaniem wakacji!
Oj tak! Ja uwielbiam Polskę :-)) był moment, w którym dość dużo wyjeżdżałam za granicę i nie doceniałam naszej kochanej Polski. Ale od kilku lat cieszę się każdym, nawet najbardziej „zwyczajnym” miejscem 🙂 Zachwycam się nawet moją szarą Łodzią.
Ale tak to już bywa, że człowiek nie docenia tego, co ma na wyciągnięcie ręki. Nie rozgląda się i nie patrzy na te miejsca z innej perspektywy. A warto, bardzo warto. Ogólnie super tekst, cudnie mi się go czytało :))
Mi się Łódź podoba! Bardzo!
I dziękuję. 🙂
Doceniam! Ja to w ogóle jestem wiejska dziewczyna, bo choć miasta lubię, to nigdzie nie żyje mi się tak dobrze jak na wsi. I chociaż od kilkunastu lat znam już na pamięć ścieżki obok mnie, to ciągle czuję szacunek wobec pól obsianych kukurydzą i zbożem. Dla wielu zwykły widok, a we mnie za każdym razem budzi podziw i cieszę się, że mogę mijać te pola, gdy wsiadam na rower. Polska jest piękna, inne kraje też są piękne, nie ma co porównywać, a faktycznie doceniać. Przybijam wirtualną piątkę 🙂
Super, że są ludzie, którzy to zauważają, dla których nie jest to tylko zwykła codzienność. Piąteczka!
Piękne są te wszystkie słowiańskie warkocze i plecionki – tyle objerzałam tutoriali na youtube, żeby wreszcie się ich nauczyć, a w praktyce nadal się tak nie czeszę… kurczę!
Bardzo mi się podoba w Ukrainkach we Lwowie, że pielęgnują tę „słowiańskość” i wiele z nich nosi koszule z typowo ukraińskimi haftami + ładnie splecione włosy. Słowiański styl jest suuper.
Taaak! Ja wzięłam teraz wianek i koszulę w słowiańskie wzory do Paryża, żeby szerzyć ten trend w stolicy mody i widziałam też kilka dziewczyn z takimi motywami na koszulach, co mnie bardzo ucieszyło. 🙂
Żyjąc na emigracji, zawsze, ale to zawsze Polska jest dla mnie czymś wybitnym. Czymś, czym nie była, gdy w niej jeszcze mieszkałam, bo faktycznie, codzienność przestała przynosić mi radość z otoczenia (chociaż wypady do mojej kochanej stolicy zawsze przynosiły mi wiele ekscytacji). Teraz za każdym razem niecierpliwie czekam na moje parodniowe wyjazdy do naszego kraju. No i na Warszawę. Kocham te miasto. Kocham w nim wszystko. To jak pięknie wygląda z góry, kiedy wszystko jest w takiej zgranej symbiozie. Samochody jadą w swoją stronę, ludzie idą w swoją, a wysokie budynki stoją obok, jakby niczego nieświadome. A te zachody na starówce w Warszawie? Gdy idąc wieczorem Nowym Światem rozkoszuje się widokiem wszystkiego dookoła, za rękę z Moim i razem napawamy się naszym ulubionym miejscem.
Listopadzie, przychodź szybciej! 😀
Urocze są Twoje słowa. 🙂
Ojczyzna zawsze będzie ojczyzną i nic tego nie zmieni.
https://www.youtube.com/watch?v=r8GxcMv1-7I