Każdy kangur skaczący na studia powinien wiedzieć, że jego piękna mordka musi zapaść wykładowcy w pamięć. Problem nie jest tak poważny, gdy zajęcia prowadzone są w małych grupach, jednak dokonanie tego, gdy jest się jednym z setki studentów na auli, jest już swego rodzaju wyzwaniem. Co ciekawe dobre wrażenie można zrobić na kilka sposobów i obowiązuje tu zasada „nie ważne, co mówią, ważne, że mówią.” Plus tej sytuacji jest taki, że wyróżnić możesz się na wiele sposobów, nie koniecznie swoją wiedzą, a i tak zostaniesz zapamiętany jako TEN aktywny student. TEN, któremu należy się wyższa ocena na koniec roku.
Cóż takiego trzeba zrobić podczas zajęć, by zostać zapamiętanym? Czy należy rozpylić w sali dezodorant i go podpalić? (moje gimnazjum), czy może przyjść w stroju Supermana i efektownie wybiec z sali, by ratować świat? Otóż nie. Jeżeli chcemy zostać zapamiętani, to wypadałoby się po prostu odezwać. Nie trzeba mówić mądrze, trzeba jednak mówić. Jako student nie musisz być wszechwiedzący, wystarczy, że jesteś aktywny. Jest też kilka sposobów na to, jak praktycznie nie odzywać się na zajęciach, a wywrzeć dobre wrażenie, ale o tym potem. Najpierw zakładamy, że się odezwiesz. A jeśli się boisz to…
Do tekstu miał być nawet filmik, ale mi się nie podobał. Stąd zdjęcia. Kiedyś ruszę z kanałem na YT, obiecuję!
1. Jak pokonać strach przed mówieniem podczas zajęć.
By pokonać strach przed mówieniem, zadaj sobie pytanie: Co najgorszego może się stać, gdy się odezwę? Studia to nie szkoła, tu nie dostaniesz pały za gadanie głupot. Prawda jest też taka, że wykładowca prowadzi zajęcia dla Ciebie. Jest zatrudniony, żeby Cię czegoś nauczyć. Nie po to, żeby mógł sobie pogadać o własnych pasjach przez półtorej godziny. Jeżeli studiujesz na uczelni prywatnej to nawet bezpośrednio opłacasz tego człowieka. Szkoda byłoby nie skorzystać z wiedzy, którą posiada, skoro za to płacisz. Pomyśl, że prowadzący zajęcia to Twój usługodawca i skorzystaj z jego pomocy.
Może też stresujesz się zajęciami i myślisz sobie, że gdy cokolwiek powiesz, wzrasta prawdopodobieństwo nagłego wyrwania Cię odpowiedzi. Te obawy mają też studenci krążący wzrokiem po sali i ukrywający się w ostatnich ławkach. Proponuję spojrzeć na to z zupełnie innej perspektywy. Wykładowca, który nagle wyrywa studentów do odpowiedzi tekstami typu: Może pani w niebieskim sweterku, albo: No to jak to się liczyło? Może ten pan w ostatnim rzędzie nam powie, co o tym myśli? zdecydowanie zapomniał, że nie jest nauczycielem w szkole. Próby dyscyplinowania studentów w ten sposób są nieprofesjonalne i wynikają z osobowości wykładowcy. Ten, oczywiście wie, że najprawdopodobniej nie będziesz znał odpowiedzi i chce Cię ośmieszyć, podbudowując w ten sposób swoją panującą pozycję. Taki wykładowca lubi mieć władzę. Nie przejmuj się tym. Na takie przymusowe wezwanie do konwersacji popatrz raczej pobłażliwie, bo już od teraz wiesz, jakie problemy osobowościowe ma wykładowca. 😉
2. Co robić w sytuacji, gdy nie znasz odpowiedzi na pytanie prowadzącego.
- Możesz powołać się na inne, wcześniej wygłoszone wypowiedzi, jeżeli takie się już pojawiły. Sparafrazuj czyiś komentarz, zmieniając tylko jeden element, albo wyraź opinię wręcz przeciwną.
- Możesz też odbić piłeczkę i poprosić wykładowcę o sprecyzowanie jego pytania, to ryzykowne, ale jeżeli ten rzucił je bez przemyślenia i tylko po to, by Cię zdyscyplinować, to jest szansa, że to wystarczy.
- Zmień temat i powiedz, że akurat myślałeś o czymś innym i opowiedz o tym. Oczywiście niech temat tej wypowiedzi będzie związany z zajęciami. Ja miałam taką sytuację we Włoszech, że zostałam zapytana, o to, czy jakieś elementy mogą występować w formalnym mailu do wykładowcy, a że w ogóle w tym momencie nie słuchałam, to powiedziałam, że właśnie zastanawiałam się nad tym, czy student w ogóle powinien takiego maila z usprawiedliwieniem nieobecności pisać. I przeszło!
3. Jak przygotować się do wypowiedzi podczas zajęć.
To dobry moment, żebyś przeczytał tekst: Jak to zrobić, żeby dużo wynieść z zajęć. Wytłumaczyłam tam, jak robić efektywne notatki, które dają nam możliwość zadania pytania lub wypowiedzenia komentarza podczas zajęć. W skrócie powiem tylko, że słowem kluczem jest ciekawość. Zadając sobie masę pytań do wykładu możemy ją w sobie pobudzić. Angażując się w zajęcia łatwiej jest się na ich temat wypowiedzieć. To proste.
Co robić, gdy totalnie nie ma się pomysłu na wypowiedź, a aktywność na zajęciach ma znaczenie podczas wystawiania oceny końcowej? Wtedy można skorzystać dokładnie z metod działania, o których piszę w punkcie 2. Wykorzystaj czyjaś wypowiedź, sparafrazuj ją, dodaj coś od siebie, albo wyraź odmienną opinię. Zawsze da się „coś tam” powiedzieć.
4. Jak zostać zapamiętanym nie odzywając się podczas zajęć.
Kto zescrollował od razu do tego miejsca? Przyznać się w komentarzach! Wiem, że niezłe z Was liski chytruski, a nawet kangury chytruski! To co w tytule zawarte, da się wykonać nie wypowiadając się na zajęciach, jednak efekt nie jest tak pewny, jak w przypadku podzielenia się swoją opinią. Można jednak próbować!
- Retoryka pasywna! Czyli nawiązujemy kontakt wzrokowy, kiwamy głową, przytakujemy. Możemy wydać z siebie ciche „yhym”. Kończyć zdania rozpoczęte przez wykładowcę. Niektórzy mają taki sposób prowadzenia zajęć, że chcą, aby studenci kończyli rozpoczęte przez nich zdania. 🙂 Wszystko, co robimy swoją mimiką to retoryka pasywna. Marszczenie czoła pokazuje zaangażowanie i zainteresowanie wykładem. Wtedy widać, że coś analizujemy, że myślimy, a nie tylko biernie słuchamy.
- Usiądź gdzieś z przodu. Nawet, jeżeli nie chcesz się wypowiadać podczas zajęć, to sprawisz, że wykładowca prędzej Cię zapamięta, niż gdybyś usiadł w ostatnim rzędzie.
- Zadawaj subtelne pytania. To właściwie takie pytania-wtrącenia. Np. Wykładowca: – Człowiek pochodzi z Afryki. Ty: – Południowej? Wykładowca kiwa głową lub przytakuje.
Jak nie zasnąć na nudnym wykładzie?
Zmuś się do zadania jakiegoś pytania. Zainteresuj się tematem. Zadaj sobie do niego kilka pytań w głowie i któreś z nich wygłoś. Wtedy skupisz na sobie uwagę i automatycznie się pobudzisz. Nie znam innej rady. To, że wykład jest nudny, to nie Twoja wina. Jeżeli przesadziłeś wczoraj z alkoholem na imprezie, mało spałeś itp., to zasypianie na wykładzie jest jak najbardziej Twoją winą. Ale jeżeli wykładowca nie potrafi zainteresować studentów wykładem to problem ma on, ze swoją metodologią.
Większość wpisów na tym blogu tytułuję pytaniami, piszę teksty o tym, żeby zadawać dużo pytań, czy jestem człowiekiem pytajnikiem, czy może te pytania to jakieś genialne panaceum na wszystkie problemy tego świata? Pamiętaj, że aby zdobyć punkty za aktywność i zostać zapamiętanym przez wykładowcę nie wystarczy pojedyncze pytanie. Liczy się systematyczność. Przeszło połowę semestru mamy już za sobą, ale to nie znaczy, że jest za późno. Teoretycznie to nawet lepszy czas na bycie aktywnym niż początek roku. No bo kto pamięta tych, którzy aktywnie uczestniczyli w zajęciach w październiku. Tych z grudnia i stycznia łatwiej będzie sobie przypomnieć, więc do dzieła kangury!
Do następnego czytania!
Ania
25 Responses
Czasem warto na zajęciach po prostu być, zwłaszcza na wykładach, gdy są nieobowiązkowe. Teraz na ostatnim semestrze studiów inżynierskich na wykładach było mniej niż 10 osób, chcąc nie chcąc wykładowca nas zapamięta.
Wow, a ile jest Was w grupie? 🙂
Wykłady są zazwyczaj dla 50-60 osób. Ostatnio zawsze było poniżej 10 osób
byliśmy lepsi, ok. 20 osób na 140. I u wykładowcy u którego nigdy nie ma list raptem się lista pojawiła. 😛
Dawniej też tak miewaliśmy, 20 osób z 200 😛 Muszę przyznać, że ludzie na moim kierunku są bardzo leniwi 😉
Potwierdzam! Kiedyś na jednym z przedmiotów z jakichś 150 osób zapisanych tylko 8 chodziło na wykłady, w efekcie cała nasza grupka została zwolniona z egzaminu.
,,Wykładowca: – Człowiek pochodzi z Afryki. Ty: – Południowej? Wykładowca kiwa głową lub przytakuje.”
Nie przytaknęłabym.
Wszystko to stosuję. Na historii tak bardzo, że nauczyciel chyba ma mnie dość, ale i tak ostatnio rzucił coś takiego:
– Zrobicie w domu zadanie (któreś tam) na kartkach, a ja to zbiorę. To praca tylko dla osób, które mają tylko dwie oceny. Zaraz sprawdzę, kto ma dwie oceny. (czyta inne osoby) Sławomira ma dwie oceny, ale jej wstawimy pięć za aktywność i nie musi tego pisać (…)
😀 Ta praca była tak nudna, że to się bardzo opłaca.
No i właśnie po takich sytuacjach jak Twoja, widać, że to się bardzo przydaje. ;D A tak w ogóle, to czemu byś nie przytaknęła? Ja historii nie studiuję, ale gdzieś to już słyszałam, sprawdziłam na szybko i się zgadzało. Ale pewnie jest więcej teorii. 🙂
Uczyłam się zawsze o środkowo-wschodniej Afryce jako wersji najbardziej prawdopodobnej, też sprawdzam na szybko i wychodzi Tanzania, Kenia, Uganda. To jest teoria wyjścia z Afryki, hipoteza wodnej małpy wskazuje na obszar Wielkich Rowów Afrykańskich czyli w sumie te same okolice. Nawet o mitochondrialnej Ewie mówi się, że żyła w Afryce.
A badaniem tego nie zajmuje się historia, a archeologia, antropologia, genetyka i jeszcze inne nauki.
Tak, ale pewnie uczysz się o tym na historii. Uogólniam, bo wiem,że przedmiotu archeologia czy antropologia nie ma w szkole. Tutaj o tym przeczytałam: http://www.polskieradio.pl/23/266/Artykul/323967,Ludzie-pochodza-z-Afryki-poludniowej
Akurat ten fragment nie jest dla mnie jakiś specjalnie ważny, tylko po prostu musiałam dać przykład. 🙂
Świetny tekst! Rozbawił mnie to łez, bo faktycznie tak to wygląda 😀
Nie mogę się powstrzymać od żarcików. ;D
W liceum byłam najbardziej aktywną i męczącą bestią na języku polskim, więc teoretycznie powinnam być taka na wszystkich przedmiotach na studiach polonistycznych, ale szczerze mówiąc – strasznie duża konkurencja! Co ja, na za dobry uniwerek poszłam, czy co… Trudno się wyróżnić, gdy w grupie 20-osobowej 15 osób chce coś naraz powiedzieć 😀
Wyróżniłam się na pewno na jednym przedmiocie, gdy prowadzący wspomniał, że „gdybym miał dobrze omówić te Treny, ciągnęłyby się do drugiego roku” a ja, niezbyt kochająca Treny, zdołałam wyszeptać tylko zszokowane „Jezu”. To był bardzo teatralny szept 😀 Raczej zostałam zapamiętana 😀
Jestem osobą, która wyrywa do odpowiedzi, albo do zabrania głosu studentów, którzy widzę, że się wyłączają. A ponieważ są to konwersatoria, to uwaga musi być cały czas. A uwagę zabierają nieszczęsne komórki, z którymi walczę i oni wiedzą o tym ale czasem – w ostatnich ławkach – chęć sprawdzenia czegoś na komórce jest większa i ta myśl „na pewno nie widzi”. Widzi, widzi. Potem jest problem, jak student się wyłączy przez komórkę, bo nie orientuje się czasem, co robimy.
Ja sugeruję wypożyczyć książkę naszego wykładowcy, przeczytać (chociaż część), zostać po zajęciach i zadać kilka pytań dotyczących jej treści (najlepiej powołując się na publikację). Efekt gwarantowany!
Odkryłem tę technikę dość przypadkowo, bo faktycznie do książek miewałem mnóstwo pytań. Z perspektywy czasu widzę jednak, że przekładało się to również na sympatię u wykładowców 😉
Dawid
Wiem że to mało merytoryczny komentarz, ale nie mogę się napatrzeć na te nowe włosy 😀
Nie wszystkie komentarze muszą być merytoryczne. 😀
Kurczę, całkiem przydatne rady! Z mojej strony dodałabym jeszcze, że czasem warto porozmawiać z wykładowcą sam na sam, wtedy zadawanie pytań trochę mniej krępuje (pod warunkiem, że pytania są na temat i nie marnuje się cennego czasu).
I muszę trochę obronić prowadzących, którzy wypytują widownię – to nie zawsze jest wynikiem ich problemów z ego. Co prawda nie mam pojęcia, jak jest na innych kierunkach, gdy może ważniejsze są definicje niż idee, ale zazwyczaj gdy podczas wykładu pojawiało się pytanie „A co pan w niebieskim sweterku o tym myśli?”, wykład miał +10 do braku nudy. (Tym bardziej, że jeśli odpowiedź pana w niebieskim sweterku była intrygująca, dość szybko stawał się panem Pawłem czy panem Michałem.) Wydaje mi się, że jest to też dobry sposób na angażowanie sali (znam jednego wykładowcę, który przy każdym trudniejszym zagadnieniu pyta losową osobę z sali, czy zrozumiała. Jeśli nie, to stara się wytłumaczyć materiał od momentu „zgubienia się” danej osoby) i niejako wymuszenie czynnego udziału w wykładzie. A i po kilku takich „wyrywkach” do odpowiedzi człowiek staje się bardziej pewny siebie przy wyrażaniu swoich opinii publicznie 🙂
Ostatnie pytanie mistrz! Mam nadzieję, że moje studia się rozkręcą bo na razie jest nudnawo 😀 i może tak być że zasnę pewnego dnia 😀
Co do punktu pierwszego, jeśli ktoś ma problem z wystąpieniami publicznymi, polecam zajrzeć na spotkanie klubu Toastmasters 😉
Świetny post. Zawsze na studiach staram się jak najwięcej mówić, kiedy tylko wiem cokolwiek, tak samo udzielać w dyskusjach. Dziwią mnie osoby, które przygotowują się do każdych zajęć, a gdy pada jakiekolwiek pytanie, milczą jak zaklęci. Wykładowcy doceniają osoby, które próbują coś zrozumieć i angażują się w przedmiot, nawet nie mając wszystkiego opanowanego na pamięć. Jak to kiedyś usłyszałem na egzaminie „Na pamięć potrafi się nauczyć każda małpa, a Pan przynajmniej myśli. 4,5” 😉
Cała prawda zawarta w tak krótkim zdaniu. ;D
Można jeszcze wybrać się na konsultacje kiedy już dokładnie przeanalizujemy temat i mamy konkretne pytania 🙂
Tak, wtedy wykadowca na pewno nas zapamięta! 🙂