Chcę przedstawić Ci Olę. Ola jest studentką psychologii wspierania jakości życia i ma wadę słuchu. Zgodziła się opowiedzieć mi co nie co o studiach i życiu ludzi słabosłyszących i tych niesłyszących wcale. Cieszę się, że mogę poruszyć ten temat na blogu i dotrzeć z nim do szerszej świadomości, dzięki uprzejmości Oli. Dlatego bardzo zależy mi, żebyś ten wywiad przeczytał bądź przeczytała. Jeśli masz zapoznać się z tylko jednym wpisem na blogu w tym miesiącu, niech to będzie właśnie ten. Ola poświęciła swój prywatny czas, żeby podzielić się z Tobą swoją historią i przemyśleniami, więc będę Ci bardzo wdzięczna, jeżeli udostępnisz lub podeślesz ten post swoim znajomym, jeżeli Cię zainteresuje. A jestem pewna, że temat jest ciekawy dla wielu z Was! 🙂 Miłego czytania! (O magicznym wisiorku przeczytam poniżej. :))
Rozmowa z Olą Prezesem Koła Naukowego Studentów Niesłyszacych i Słaboslyszacych „Surdus Loquens” na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Opowiedz może na początek, jaka jest różnica między osobą niesłyszącą i słabosłyszącą i jak to jest z tym miganiem, bo myślę, że wielu czytelników może nie znać tych zależności.
Osoba niesłysząca, to każda osoba, która ma uszkodzony słuch. Są też jeszcze określenia Słabosłyszący, Głuchy. Osoby słabosłyszące nie należą ani do świata Głuchych, ani słyszących. Często nie znają języka migowego, a jeśli już to znają słabo (są oczywiście przypadki, że osoba uważa się za Słabosłyszącą, preferuje mowę i jeszcze świetnie miga;)). Komunikują się głównie z pomocą mowy, a więc, aby słyszeć rozmówcę zdecydowana większość nosi aparaty, bądź implanty ślimakowe. Często wśród nich są osoby, które nie potrafią rozumieć drugiej osoby bez czytania z ruchu warg. Osoba uważająca się za osobę Głuchą, należy do kultury osób Głuchych, preferuje miganie (SJM (System językowo-migowy lub PJM (Polski Język Migowy).
Czym różni się SJM od PJM?
PJM – Polski Język Migowy – bardzo często używany – naturalny język migowy. Innymi słowy jest to język, który został ukształtowany przez osoby Głuche. Ewoluuje – tzn. właściwy dla języka ewolucja np. nowych słów itd. Istnieje nawet specjalna komisja, gdzie zatwierdzają oni nowe gesty języka migowego – np. Facebook, e-mail. W Polskim Języku Migowym praktycznie nie ma gramatyki – przynajmniej nie tej, której znamy z lekcji języka polskiego – ma gramatykę wizualno-przestrzenną. Czyli przykładowo: zapytam kogoś w mowie: „Jak masz na imię?” – w PJM odpowiednimi gestami pokażę: „Ty mieć imię” dodając do tego mimikę pytającą. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że język migowy to mowa całego ciała (tzn. ekspresja całego ciała) – gestów, mimiki twarzy.
SJM – System językowo- migowy – jest ciut sztuczny – został stworzony przez osoby słyszące. Jest połączeniem PJM i języka polskiego – jest gramatyka języka polskiego. Nie używa się tu mimiki.
https://www.youtube.com/watch?v=8Rh4UB3xEG0 – tutaj można zobaczyć różnice między SJM a PJM.
Czy można nauczyć się czytania z ruchu ust będąc dorosłym, czy to się dzieje automatycznie od dziecka? Czy nauka polega na zapamiętywaniu poszczególnych słów czy jest jakaś „droga na skróty”?
Co za pytanie… ja jakoś naturalnie się nauczyłam, nieświadomie – każde dziecko niesłyszące ma rehabilitację. Dzieciństwo jest najbardziej intensywnym czasem pracy nad słuchaniem (np. co to za dźwięk? Czy jest głośny czy niski? Jak brzmi? Posłuchaj co ja mówię. itd.), mówieniem oraz przyswajaniem innych umiejętności tj. czytanie, pisanie, rozumienie treści komunikatu/tekstów pisanych itd. Stąd, bardzo często podczas ćwiczeń uwaga była kierowana na twarz osoby uczącej – Popatrz na mnie – powiem coś… i naturalnie tak się uczyłam z ust. ·
Myślę, że jak inne umiejętności – nauka języków, pisanie, przyswajanie nowych figur akrobatycznych – da się w każdym wieku. Kluczem jest uważna obserwacja ust drugiej osoby w momencie mówienia. Czy nauka polega na zapamiętywaniu poszczególnych słów – raczej poszczególnych samogłosek i spółgłosek. Przy większości z nich układ ust jest inny – np. o, s, sz – innymi słowy czytając z ust (i jednocześnie słysząc mowę) – z tych samogłosek i spółgłosek wyodrębniam poszczególne słowa.
Dlaczego zdecydowałaś się studiować akurat psychologię wspierania jakości życia?
Myślę, że przede wszystkim dla siebie. Pamiętam, że miałam pójść na totalnie inny kierunek, ale kilka dni przed wynikami matur przestało mi to pasować i złożyłam papiery na Psychologię i na wszelki wypadek Turystykę. Zostałam od razu przyjęta na pierwszy kierunek i wpadłam po uszy. Mimo trudności z słyszeniem w studiowaniu – bardzo lubię studiowanie psychologii.
Czy wybierając uczelnię nie miałaś problemu, żeby znaleźć taką, która ułatwia studiowanie osobom z wadą słuchu? Czy uczelnia w ogóle musi być w jakimś stopniu do Ciebie przystosowana?
Wybierając uczelnię, brałam przede wszystkim pod uwagę, czy w danej uczelni jest coś takiego jak Biuro Osób Niepełnosprawnych (BON). W razie czego – ułatwiało mi zdobycie informacji:
Czy dana uczelnia może zapewnić wypożyczenie sprzętu FM. Co to jest sprzęt FM? KLIK!”
to taki sprzęt, który wspomaga słyszenie. Podczas zajęć daję prowadzącemu taki sprzęt podobny do długopisu, który nosi na szyi. Ja też mam coś na szyi, (ale nie jest to konieczne- można mieć taki malutki klocek do przyczepiania pod aparatem słuchowym) – jest to odbiornik. Kiedy wykładowca coś mówi, a więc dźwięki, jakie wydaje, wychwytuje nadajnik i jest przesyłany bezprzewodowo do mojego odbiornika i on przez moją małą pętlę indukcyjną przesyła dźwięk do moich aparatów. Sytuacja, jaką tu opisałam – osoba nosząca system FM może odnieść wrażenie, że wykładowca stoi obok niej, a tak naprawdę znajduje się 5 metrów dalej.
Czy zapewnia speech-text. Co to jest speech-text? KLIK!”
to jest na bieżąco pisanie to, co mówi dana osoba. W zależności od speech-texterów (tzn. osób piszących bardzo szybko na komputerze, to, co mówi dana osoba) piszą słowo w słowo lub sens zdania[/bs_citem]
Czy są jakieś sale z pętlą indukcyjną. Co to są sale z pętlą indukcyjną?
to też system wspomagania słuchu, działający na tej zasadzie co system FM – różnicą jest to, że osoba korzystająca z pętli nie musi mieć odbiorników – wystarczy dopilnować by protetyk słuchu włączył w aparatach słuchowych funkcję pętli indukcyjnej – więc jak korzystasz z pętli naciskasz na jeden z przycisków z aparatów, który przygotowuje aparaty na to, by odbierały pętlę. A nadajnik? Mikrofon. Pętla indukcyjna w salach jest dostępna większej ilości osób korzystających z pętli – trzeba patrzeć na podłogi gdzie idą kable indukcyjne (lub listwy podłogowe w nietypowym miejscu) – oznacza to miejsce, gdzie jest pętla i gdzie można stać/usiąść by usłyszeć wyraźnie prowadzącego
Czy student niepełnosprawny ma jakieś prawa na tej uczelni. Zobacz jakie prawa ma osoba niesłysząca na uczelni.
Np. KUL, w którym jestem, ma w regulaminie studiów ustęp dotyczący osób niepełnosprawnych. Na przykład – mogą napisać wniosek do dziekana jeśli chcą dokonać zmiany zasad zdawania egzaminów lub uzyskiwania zaliczeń, mogą poprosić o IOS, forma weryfikacji efektów kształcenia dostosowana do niepełnosprawności studenta, mogą poprosić dziekana o możliwość korzystania z zajęć lub egzaminów z pomocą osób trzecich np. tłumacza, może nagrywać po podpisaniu zgody z prowadzącymi). Jest to bardzo duża pomoc dla studenta, który wie, jakiego rodzaju pomocy może poprosić, jakie ma prawa.
Nie jest konieczne, że uczelnia musi być w jakimś stopniu do osoby niesłyszącej przystosowana. Jeśli zdarzy się, że jest się studentem uczelni gdzie nie ma takich udogodnień dla osoby niesłyszącej, warto poinformować i poprosić o wsparcie. Każda osoba niesłysząca inaczej słyszy, ma różne potrzeby – jedni, aby dobrze rozumieć wykłady potrzebują Sali z pętlą indukcyjną lub system FM, drudzy będą woleli brać od innych studentów notatki lub mieć konsultacje z prowadzącymi.
Co różni Twoje studiowanie od studiowania osób bez wady słuchu?
Praktycznie nic. Nie wiem jak na innych uczelniach, jeśli chodzi o lektorat z języka angielskiego, ale w mojej uczelni, – co było dla mnie ogromną zaletą – można było się przepisać na indywidualny lektorat z języka angielskiego dla osób niesłyszących. Dzięki temu mogę się skupić na angielskim, który jest dostosowany do mnie – jak mam zadanie z słuchaniem, nauczyciel włącza audioskrypcję, dzięki temu jestem na bieżąco z wszystkimi zadaniami, a nie jak bywało w szkole (tzn. zależało od nauczyciela, czy chciał mi pokazać transkrypcję tekstu mówionego z swojej książki czy nie) – były omijane. Nie ma też poczucia wyobcowania, jak się jest w sali z innymi osobami i nic nie rozumiesz co inni mówią po angielsku.
W regulaminie studiów KUL jest także zapis, że student może poprosić prowadzącego ćwiczenia lub wykładowcę np. o zmianę formy kolokwium/egzaminu – z ustnego na pisemny lub odwrotnie, szczególnie w przypadku, kiedy egzamin jest tak skonstruowany zawile, że prościej przestawić swoją wiedzę ustnie. Na razie do tej pory, prosiłam jedynie o zmianę z kolokwiów ustnych na pisemne. Poza tym – uczę się jak inni, mam ten sam zakres materiału, sposób zaliczeń itd.
W jakim stopniu Twoja uczelnia jest dostosowana dla osób z wadą słuchu? W jaki sposób Ci pomaga? Czy coś zapewnia?
Moja uczelnia – KUL – osobom z uszkodzonym słuchem zapewnia wypożyczenie systemu FM, kilka sal z pętlą indukcyjną, zapewnia tłumacza języka migowego (tu jest szkopuł dla osób, które są pewniejsze w języku migowym – nie zapewnia tłumaczenia podczas wykładów, ale jest wykorzystywany w tłumaczeniach wykładu/zajęć indywidualnie z wykładowcą), speech text. Ponadto zapewnia także lektorat języka angielskiego dla niesłyszących (indywidualnie lub grupowe zajęcia).
Ja mam swój system FM zakupiony przed rozpoczęciem studiów, z którego jestem bardzo zadowolona – korzystam szczególnie w salach, w których nie ma pętli indukcyjnej. Chodzę na indywidualny angielski – bardzo mi to pomaga, ponieważ jest przystosowany do mnie – szczególnie przy zadaniach wymagających słuchania – wystarczy włączyć transkrypcję audio. Ponadto, warto też przeczytać regulamin studiów – mogę bez problemu uzyskać IOS (Indywidualną Organizację Studiów). Ponadto po uprzednim złożeniu wniosku dziekan pozwala na korzystanie podczas zajęć, egzaminów i zaliczeń z pomocy osób trzecich – np. tłumacza języka migowego, lektora, stenotypistę. Za zgodą prowadzącego zajęcia oraz obopólnym podpisaniu oświadczenia o wykorzystywaniu utrwalonych materiałów wyłącznie na użytek prywatny z poszanowaniem praw autorskich prowadzących zajęcia, gdybym nie byłabym w stanie robić notatek (np. za szybko mówi, niewyraźnie), mogę zastosować dyktafon, bądź kamerę. Choć to ostatnie rozwiązanie jest świetne, to jednak trzeba znaleźć osobę, która by notowała z dyktafonu (lub kamery). Dla mnie nie jest to dobre rozwiązanie – zdecydowanie wolę w takiej sytuacji poprosić o notatki koleżanki, skrypt, bądź po prostu uczestniczenie w konsultacjach.
A jak wyglądają Twoje egzaminy?
Jeśli chodzi o egzaminy – na uprzedni wniosek dziekan może dokonać zmiany zasad zdawania egzaminów lub uzyskiwania zaliczeń polegającej na: przedłużeniu czasu trwania egzaminu lub zaliczenia, zmianie egzaminu pisemnego na ustny lub odwrotnie oraz indywidualnego określenia miejsca odbywania egzaminu. Studiuję już drugi rok, egzaminy zdaję ze wszystkimi studentami – nie potrzebuję przedłużania czasu (jakoś za szybko piszę;)) oraz w osobnej sali jak miało to miejsce przy pisaniu egzaminu szóstoklasisty, gimnazjalisty czy matur. Nie zdarzyło mi się też zmienić formy egzaminu z pisemnego na ustny lub odwrotnie – u mnie egzaminy są zdecydowanie pisemne. Rzadko zdarzają się ustne. A jeśli już, to do tej pory zdawałam ustne ze wszystkimi. Chciałam przede wszystkim siebie sprawdzić, jak radzę sobie w takich sytuacjach. Po swoich doświadczeniach z ustnymi egzaminami zdecydowanie wolę, kiedy jestem sama w sali, ze względu na to, że kiedy zdaję z paroma osobami, stresuję się mocno i nie wiem, do kogo prowadzący kieruje swoje pytanie. Miałam też taką sytuację, że osoby, które po paru pytaniach zaliczyły i wychodziły, kiedy reszta siedziała w sali, prowadzący coś mówił, ale nic nie usłyszałam, bo w momencie otwierania drzwi dochodził straszny hałas z korytarza (system FM niekoniecznie w tym punkcie spełnia zadanie). Zdarza się też, że mimo bycia indywidualnie w sali, słychać szum spod drzwi (tłum studentów, którzy oczekują w kolejce na egzamin i rozmawiają między sobą), co utrudnia mi koncentrację na rozumieniu egzaminującego. Myślę, że gdybym miała w przyszłości mieć egzaminy ustne, to chętnie bym w takiej formie zdawała, ale wykorzystując IOS i po zgodzie prowadzącego zdawałabym w innym terminie i miejscu, by mieć pewność, że nie będzie szumu spod drzwi.
Jeśli chodzi o kolokwia lub wejściówki, kiedy prowadzący czyta na głos pytania, a do studentów należy notowanie na kartce bądź zapisanie tylko odpowiedzi – zwykle proszę ich o pokazanie pytań bądź przygotowanie dla mnie pisemnej formy zaliczenia. Nie miałam z tym do tej pory problemów -jestem wdzięczna moim prowadzącym, że pomagają mi w takich sytuacjach.
W jaki sposób się uczysz, jakie są Twoje ulubione metody nauki?
Lubię żeby było kolorowo w notatkach. Często stosuję mapy myśli. Zdarza mi się, że mam z jakiegoś przedmiotu za dużo słów, by zanotować to w mapach myśli to wystarczą mi notatki, ale z mnóstwem podkreśleń, napisów przy marginesach. Wyjątkiem była historia filozofii, – ponieważ studiuję na katolickiej uczelni, są obowiązkowe przedmioty na każdym kierunku takie jak Biblia, Katolicka Nauka Społeczna i Myśl społeczna Jana Pawła II, Etyka oraz właśnie historia filozofii. Pierwszy błąd – wzięłam się za to za późno. Na wykłady rzadko chodziłam, bo trwały 4 godziny, a ciężko mi było rozumieć prowadzącego, więc w tym celu kupiłam książki Tatarkiewicza historii filozofii, miałam też skrypty. Pierwszy egzamin oblałam – przytłoczyło mnie to, że egzamin był szczegółowy. Miałam półtora tygodnia, by ponownie opanować dość obszerny materiał – od starożytności do nowożytności – trzeba było umieć daty, w jakich żyli filozofowie, jakieś 50 pojęć filozoficznych, dzieł, jakich napisali poszczególni filozofowie oraz mieć wiedzę dotyczącą poszczególnych nurtów w filozofii. Już brzmi strasznie? Mam w swoim pokoju 2 duże tablice korkowe. Spędziłam całe dwa, trzy dni na tworzeniu kalendarium –np. kartka o Platonie – obok data, w której żył, poniżej kilka tytułów dzieł, a niżej kilka słów czym się zajmował, trochę o życiu. Kartkę taką przypinałam do odpowiedniego okresu czasowego, w których żyli (taka linia wiekowa jak w historii). Dodatkowo były też małe kolorowe karteczki z pojęciami, które umiejscowiłam blisko filozofów, którzy byli znani od takich pojęć. Poprawkowy egzamin zdałam, (na 3, ale kto by się tym przejmował, grunt, że do przodu!).
Generalnie staram się uprościć materiał jak się da – język polski, – pomimo, iż jest moim ojczystym językiem – jest dla mnie językiem obcym. Trudno jest mi opanować materiał, który zawiera dużo treści, niezrozumiałych dla mnie powiązań między nimi. Mam też kłopot z opanowaniem bardzo podobnych do siebie materiałów – np. wymienienie faz, dwóch różnych autorów (lub więcej), ale te fazy są tak podobne do siebie i mi się myli.
Staram się jak mogę, wychodzić na spacery, by dotlenić umysł. Jak znajdę kogoś, kto ogarnia temat – rozmawiam, omawiam materiał. Jak solo to pod nosem chodząc np. po pokoju.
Lubię też czat grupowy na fb – na pomysł wpadła koleżanka z mojej grupy w sesji letniej – założyła czat, do której należały osoby z mojej grupy i omawialiśmy, co dla nas jest niezrozumiałe, pytania z egzaminów z poprzednich lat (czy też, podpowiedzi ze strony wykładowców, studentów rok wyżej odnośnie egzaminu). To jest super! Pomysł się sprawdził także dopiero co zakończonej sesji zimowej. Dużo można z tego wyciągnąć.
Dlaczego język polski jest dla Ciebie językiem obcym?
Urodziłam się osobą niesłyszącą. Zostałam zaaparatowana (tzn. miałam założone aparaty słuchowe), jak miałam niecały rok. Więc był długi okres czasu, w którym nic nie słyszałam (mam głęboki niedosłuch –bez aparatów słyszę tylko bardzo głośne dźwięki tj. gwizdek (taki jaki używają w-fiści ). A więc to był czas, kiedy nie miałam możliwości nauczyć się języka, w jaki przyswajają zdrowe dzieci. Miałam wieloletnią rehabilitację nad moim słuchem i mową – ze względu na stopień uszkodzenia słuchu, nie wszystko dobrze rozumiałam, miałam też kłopot z rozumieniem innych osób. Był też czas, kiedy rozumiałam tylko jedną osobę – moją mamę, która bardzo dużo pracowała ze mną. Także, deficyt słuchu spowodował, że języka polskiego uczyłam się jak języka obcego – powtarzanie słów, koncentrowanie na tym JAK się wymawia słowa, jak się pisze, jak powinno się pisać poprawnie, że dziewczynki kończą zdania –łam, chłopcy -łem. Tak jest u wszystkich osób z uszkodzeniem słuchu, którzy się urodzili z niedosłuchem lub stracili go w pierwszych latach życia. Do dziś robię błędy stylistyczne, których raczej nie pozbędę się do końca życia , nie wychwycę czasami sensu niektórych słów/zdań/kontekstu. Zdarzają też sytuacje, kiedy przekręcam słowa – u osób niesłyszących, jak kogoś słuchają jest tak: najpierw słyszą dźwięk, po chwili dochodzi dopasowanie słów do usłyszanego właśnie dźwięku a na koniec dopiero dochodzi zrozumienie. No, i zdarza się przy takim układzie – pomylę liczby, przekręcę podobne brzmiące słówko, albo zmienię całkiem sens zdania.
Czy uważasz, że wada słuchu niesie ze sobą pewne plusy i przywileje na studiach?
Może fakt, że będąc osobą z uszkodzeniem słuchu jest się rozpoznawalnym wśród studentów i wykładowców. Niesie to plusy, bo wiedzą, że jest osoba, która ma niedosłuch, która prosi o zmianę formy np. kolokwium, są cierpliwi, jak się zdarzy mi źle usłyszeć lub gdy proszę o powtórzenie, gdy czegoś nie usłyszałam. Cieszą mnie prowadzący, którzy po prośbie noszenia systemu FM przed zajęciami, po zajęciach pytają czy dobrze ich zrozumiałam, czy nie za szybko mówili. Generalnie nie mają z tym problemu, jeśli chodzi o noszenie nadajnika na szyi, żebym mogła lepiej ich słyszeć. W takim razie nie spotkałam się z odmownym noszeniem nadajnika – zdarzały się sytuacje, kiedy dopytywali, co to jest, czy to nie jest dyktafon.
W jakim zawodzie widzisz siebie za kilka lat?
Na tę chwilę trudno mi powiedzieć. Jestem na psychologii, więc naturalnie wiążę przyszłość z psychologią. Raczej nie będę w stanie prowadzić terapii osób słyszących, bo tu często mają miejsce emocjonalne reakcje (zmiana tonu głosu w zależności od jakiś emocji), trzeba być wyczulonym na ciche szepty lub podniesiony głos. Praca z dziećmi też odpada – lubię dzieci, ale często ich nie rozumiem, ze względu na specyfikę mowy dziecka (tylko własne młodsze rodzeństwo rozumiem ). Lubię psychologię humanistyczną, coaching, zaczynam myśleć, żeby iść w tym kierunku. Może będę prowadzić rozmowy kwalifikacyjne, szkolenia. Inna opcja to tworzenie testów, kwestionariuszy. Niektórzy radzą bym swoją przyszłość zawodową związała z swoim atutem – znajomością świata osób z uszkodzeniami słuchu – np. prowadzić terapię, warsztaty np. małżeńskie, w języku migowym. Tylko oczywiście do tego czasu tego języka migowego musiałabym się nauczyć;). Jeszcze się zastanawiam, jaki główny kierunek wytyczyć – mam nadzieję, ze niedługo uda mi się podjąć decyzję, ze względu na to, ze już w nowym roku akademickim wybiera się specjalizacje.
Jesteś Prezesem Koła Naukowego Studentów Niesłyszacych i Słaboslyszacych „Surdus Loquens”, chciałabym, więc zapytać Cię również o osoby, które nie słyszą wcale.
Czym dokładnie zajmujesz się jako Prezes Koła?
Papierową robotą A tak na poważnie, – jako prezes koła robię wszystko, by pomysły – swoje jak i członków koła weszły w życie. Staram się, by Koło funkcjonowało – to jest dla nas ważne – jest miejscem gdzie możemy też opowiadać o swoich kłopotach na uczelni, w życiu związanych z niedosłuchem. Dzielimy się wtedy doświadczeniem, wsparciem. Dla większości osób niesłyszących jest to ważne – mieć miejsce, w którym będą zrozumiani, gdzie otrzymają radę, gdzie mogą się rozwijać.
Jak wygląda działalność Koła Naukowego Studentów Niesłyszących i Słabosłyszących?
Bardzo dużo się u nas w kole dzieje od początku jego istnienia. Były warsztaty, szkolenia prowadzone np. przez panią prof. Kazimierą Krakowiak, protetyków słuchu, osób z fundacji np. PFRON. Od trzech lat organizujemy konferencje naukowo-szkoleniowe. Na przykład teraz cały swój czas poświęcamy na zbliżającą się konferencją „O tym się nie mówi 4 – komunikacja osób niesłyszących”. Chcemy pomagać, uświadamiać innym – zarówno niesłyszącym, jak i słyszących odnośnie ich wady słuchu i sposobów radzenia sobie z nimi. Często też organizujemy spotkania integracyjne – grill, pójście do kina, restauracji, wycieczki.
Czy osobom niesłyszącym często pomagają koledzy z roku?
Przede wszystkim wszystko zależy od samego nadstawienia osoby niesłyszącej. Jak nie zasygnalizujesz, nie poprosisz że potrzebujesz notatek, pomocy z czymś – to nie dostaniesz tego czego potrzebujesz. Szkopuł w tym, że często takie osoby boją się poprosić – poproszenie o pomoc czasem równa się porażka. Ja na przykład miałam taki problem – i czasem w niektórych sytuacjach wciąż mam – staram się pokonywać tę barierę. Mam świetne koleżanki na grupie i roku – bardzo się cieszę, że w moim roku znajdzie się sporo osób, na których mogę liczyć na pomoc. Staram się też, żeby nie była to jednostronna pomoc – np. jakiś czas temu miałam kolokwium, na który trzeba było znać pewne rozdziały z lektur. Największą trudność sprawiło przeczytanie i zrozumienie rozdziału z Freuda, Junga i Skinnera. W mojej grupie na fb pojawił się post, by parę osób się zgłosiło i opracowało po jednej lub dwóch lektur. Zgłosiłam i opracowałam te, które były dla mnie najbardziej zrozumiałe, najprostsze. Przekazałam, a dzięki temu miałam opracowanie Freuda, Skinnera, Junga w sposób zrozumiały.
Najważniejsze to umieć zasygnalizować, jakiej pomocy potrzebujesz.
Myślę, że studenci mający pierwszy kontakt z osobą niesłyszącą na roku mogą mieć obawy przed tym, że niechcący taką osobę urażą. Jakie masz dla nich rady?
Niekoniecznie pierwszy kontakt, a raczej kiedy dostają informację, że jest się niesłyszącą osobą. Wtedy dystansują się nieco. Pamiętam, że jak poszłam na studia, jedna z dziewczyn z mojej grupy spytała czy jestem obcokrajowcem. Tak nas właśnie często widzą osoby słyszące – to nic, że nosisz aparaty, które są niezauważalne dla nich praktycznie, to nic że inaczej się zachowujesz, często prosisz o powtórzenie – a specyficzny sposób mówienia (wynika z faktu, że nigdy nie słyszałam języka polskiego naturalnie – zawsze przez aparaty słuchowe, w sposób cyfrowy). Rada? Traktuj jak normalną, słyszącą osobą. I miej cierpliwość, kiedy nie może cię zrozumieć w hałasie (poziom rozumienia mowy w hałasie u osoby noszącej aparaty słuchowe lub implant bardzo spada).
Jak można w Polsce pomóc studentom niesłyszącym i słabosłyszącym?
Jest dużo programów, które pomagają studentom – np. program aktywny student moduł I lub II z PRFORN-u (bądź miejscowy MOPR), dofinansowania do aparatów, implantów, systemów wspomagających słyszenie tj. system FM. Tego rodzaju pomoc jest wsparciem finansowym – są studenci, którzy mieszkają poza rodzinnym domem ( i nie tylko), opłacają mieszkanie, baterie do aparatów, za książki, kserowanie materiałów, toner do drukarki, dojazdy. Często też częściowo opłacają czesne za naukę w LO, zaoczne studia, podyplomowe, doktoranckie.
Moim zdaniem tutaj zadałabym pytanie: jak można w Polsce pomóc niesłyszącym?
Pomóc im ulepszyć jakość życia w sferach, w których mają trudności. Podam przykłady:
Inne trudności wynikające z niedosłuchu:
– Dla nas byłoby cudownie gdyby wszystkie filmy, seriale w telewizji, DVD, filmiki na you tube, vlogi były z napisami. Z porównaniu z Wielką Brytanią, Polska w tej kwestii jest daleko w tyle (WB- 98%, Polska – 2%). Kiedyś pisałam, że nasz świat medialny jest ograniczony. I to jest fakt. Nie znam kultowych filmów, seriali polskich (oprócz tych, które widziałam w telewizji z napisami, jeśli były np. Ranczo, ojciec Mateusz, Sami swoi). Dotyczy tez wiele zagranicznych filmów, tych przestarzałych – np. „przeminęło z wiatrem”, których ciężko znaleźć z napisami w DVD w sklepach.
-rejestracja do lekarza – klops, jak masz 40C gorączki, przychodnia nie ma e-maila lub na niego w ogóle nie odpowiada. Często też mamy do czynienia z sytuacją, kiedy mamy zadzwonić po wyniki badań (bądź w szpitalu, jak nie zrozumiemy lekarza lub ze względu na stan zdrowia nie jesteśmy w stanie zrozumieć) i poprosimy np. mamę – zdarza się, że nie udzielą informacji. Podobnie wygląda sytuacja, kiedy musimy coś załatwić w banku telefonicznie.
– zadzwonić po karetkę, policję, straż pożarną. Gorzej, jak jesteś sam, nikogo wokół ciebie nie ma. Jak tu pomóc, jednocześnie nie łamiąc prawa? Jak tu pomóc bliskiemu, który ma zawał serca i każda minuta się liczy? Mówi się, że jest opcja wezwania pogotowia czy inne przez sms – niestety nie mam informacji czy ten sposób jest powszechnie praktykowany.
– dworce kolejowe. Megafony coś mówią…. A jak nikogo obok nas nie ma, pociąg jedzie obok nas, a megafonu się nie zrozumiało? Bardzo by się przydały tablice informacyjne na dworcach z informacjami. Dla osób Głuchych w niektórych miastach jest rozwiązanie w postaci filmiku z tłumaczeniem na język migowy. A co z osobami niesłyszącymi, które tego języka nie znają?
– Teatr, kabarety – aktorzy coś mówią… a ja nic nie rozumiem! Pamiętam, że w podstawówce jeździłam do teatru. Przedstawienie znałam tylko z tytułu i jak ubrani byli aktorzy. Ale co mówili – nic. Nie potrafiłam powiedzieć o czym mówili, jaka była fabuła.
– Konferencje – oprócz tych dla osób niesłyszących, niepełnosprawnych, mało, która konferencja, koncentrująca się na konkretnej dziedzinie (tzn. konferencje specjalistyczne, np. psychologiczne)- oferuje tłumacza, speech-text.
Co w tej kwestii mogą zrobić sami studenci tacy jak ja?
Nad tym pytaniem musiałam pomyśleć. Zapytałam swoich znajomych, co o tym myślą. Chcieliby, żeby studenci śmiało podchodzili do nich, nawiązali kontakt. Taki, żeby mogli nawzajem wynieść z rozmowy. Żeby potrafili nawzajem słuchać. I jeśli mają jakieś możliwości, pomysły odnośnie rozwiązania tych problemów, z którymi, na co dzień zmagamy – niech działają! Żeby też mieli otwarty umysł wobec wszelkiego rodzaju niepełnosprawności.
Kiedy przeprowadziłam pierwszy webinar na YT zapytałam na Facebooku o to, czy potrzebujecie go także w wersji pisemnej. Ola była jedną z osób, które wyraziły taką potrzebę, ponieważ ma właśnie wadę słuchu. Wtedy wpadłam na pomysł zaproponowania Oli wywiadu i jestem jej bardzo wdzięczna za to, że się zgodziła i tak obszernie udzieliła mi odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie spodziewam się wielu komentarzy pod tym wpisem, bo Ola świetnie omówiła cały temat, jednak jeżeli macie jakieś pytania, coś Was ciekawi, to piszcie śmiało. Myślę, że Ola chętnie na nie odpowie. 🙂
Poza tym jestem ciekawa, jak Wy rozwiązalibyście problemy omówione tutaj przez Olę. Macie jakieś pomysły? Myślę, że większość z nas nie zdaje sobie sprawy, na ile przeszkód natrafia osoba niesłysząca. Sama była w szoku, bo przecież wszystkie problemy wymienione przez Olę są oczywiste, a jednak nie myślimy o nich na co dzień.
Nie zapomnij podzielić się tym artykułem ze znajomymi, bardzo Ci dziękuję.
Do następnego czytania!
Ania
19 Responses
To jest post z serii „A ty jaką masz wymówke?”.
Mój słuch działa tak, jak powinien, ale w małym stopniu rozumiem problemy, z jakimi Ola zmaga się na codzień. Przez pierwsze 4 lata w Niemczech żyłam podobnie, jakbym miała uszkodzony słuch. Slyszalam dźwięki, ale ich sens docierał do mnie z dużym opóźnieniem (trochę ironiczne, jeśli wezmiemy pod uwagę, że słowo „Niemcy” wzięło sie od „niemy”).
Podziwiam ludzi takich, jak Ola. Ona w odróżnieniu do mnie zdecydowała sie na studia – mnie do tej pory przeraża wizja pisania pracy zaliczeniowej w jezyku niemieckim…
Jeśli się myle, to mnie poprawcie, ale mam wrażenie, że przystosowanie uczelni dla osób niepełnosprawnych leży tylko w interesie (i kosztach) tejże uczelni.
Sądzę, że dużą pomocą byłaby ustawa/przepis mówiącym o finansowaniu takich przystosowań przez państwo. Albo przynajmniej częściowe finansowanie.
Gdyby wszystkie uczelnie bylyby tak przygotowane, to sądzę, że wiecej osób zdecydowaloby sie na studia.
Być może na niektórych uczelniach powstałyby grupy składające sie tylko ze studentow z uszkodzeniami słuchu i wtedy formy zajęć i egzaminów byłyby przygotowane specjalnie do ich potrzeb.
Do tego odchodzi stres związany z uczuciem inności, bo chyba nie każdy czuje się komfortowo w takich sytuacjach.
Przydatne byłyby tez kursy dla wykładowców np. o FM, żeby też sami byli przygotowani na taką możliwość. Wyobrażam sobie, że w poerwszym momencie moze to być stres dla wykladowcy, gdy jeszcze nie spotkal sie z czyms takim.
Wielkie dzięki za ten tekst, a za Olę trzymam kciuki, żeby dalej szło jej tak dobrze :)!
Dziękuję Ci za tak ciekawą wypowiedź! Kurczę, właśnie jestem ciekawa, jak to jest z tymi pieniędzmi dla uczelni. Czy uniwersytety mają jakieś odgórne ustalenia, że daną kwotę pieniędzy mają przeznaczyć na kadry, daną na sprzęt, a daną na koła? Chyba nie i może właśnie czegoś takiego potrzeba! Myślę, że Ola będzie wiedzieć więcej w tym temacie i pewnie wyjaśni to, jak przeczyta komentarz. ?
Nie wpadłam tez na to, ale możliwe, że próba zrozumienia języka obcego jest podobna do słuchania przez aparat? Bo ja też pamiętam jak zaczynałam się uczyć niemieckiego i też z potoku dźwięków próbowałam oddzielić poszczególne wyrazy. ?
Faktycznie, wiedziałam, że o czymś jeszcze zapomniałam! 🙂 To prawda – przynajmniej w przypadku mojej uczelni ona ma pule pieniędzy, które sie wykorzystuje na wyposażenie sal w pętle indukcyjne, na bezpłatne zajęcia sportowe dla osob niepełnosprawnych np. Pływanie, tennis stołowy oraz inne udogodnienia np. Sprzęt techniczny, komputer dostosowany dla niewidomych. Dodatkowo, jeśli student chce pojechać na jakąś konferencje lub podobne wydarzenia BON (Biuro Osób Niepełnosprawnych) pomoże dofinansować koszty dojazdu, uczestnictwa. Dodatkowo udzielają tez wsparcia jak sie da osobom niesłyszącym chcącym wyjechać na Erasmusa – organizacja, pomoc w uzupełnianiu formalności, kontakt z zagraniczna uczelnia.
Dziękuję za te słowa. Świetny pomysł z grupami – niestety na mojej uczelni osoby niesłyszące są tak rozproszone po różnych kierunkach (prawo, administracja, polonistyka, ekonomia itd), ze możliwe są tylko grupy z j. Angielskiego jeśli są na tym samym poziomie 🙂 Fakt, mało osob niesłyszących decyduje na studia – wynika to z niewiedzy, strachu, ze nie poradzą. Powodzenia na studiach w Niemczech 🙂
Niesamowita historia!!! 🙂
Szczerze mówiąc, nie wiem, czy będąc osobą niesłyszącą, zdecydowałabym się na studia, dlatego podziwiam Olę i trzymam kciuki, żeby jej dalej tak dobrze szło 🙂
Moim zdaniem rozwiązywanie problemów ludzi niesłyszących lub słabo słyszących powinno się zacząć od nagłośnienia problemu, bo niektórzy w ogóle nie zdają sobie sprawy z tego, że taki problem istnieje. To jak z na przykład podjazdami dla ludzi na wózkach – kiedyś prawie ich nie było, a teraz można je spotkać prawie wszędzie. Na mojej uczelni są nawet windy w niektórych miejscach specjalnie dla takich osób. Myślę, że gdyby więcej ludzi (głównie tych, którzy mają jakąś moc sprawczą) miało pojęcie o tych problemach, lepiej by przystosowali niektóre systemy (np. wzywanie pomocy czy nawet te filmy i seriale) do ludzi niesłyszących.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ciężko musi być czasami ludziom z wadą słuchu, dlatego dzięki za ten tekst 🙂
Chcę Ci zwrócić uwagę, że choć raczej nie miałaś nic złego na myśli, to jednak dość płytko podeszłaś do kwestii podjęcia studiów przez słabosłyszących/Głuchych. Oczywiście zarówno wada słuchu może być (dużym) problemem, jak i studiowanie może być dużym wyzwaniem także także dla słyszących, a połączenie tych dwóch kwestii wygląda na „harder level”. To wszystko, tzn. decyzja o podjęciu decyzji o studiowaniu nie opiera się jednak jedynie na wadzie słuchu (na tym „czy sobie poradzę z wadą słuchu”), ale też na własnych zainteresowaniach, planach na przyszłość, planach zawodowych, na własnych unikalnych cechach osobowości. Poza tym jak inaczej mamy mieć szanse na rynku pracy w różnych branżach bez wyższego wykształcenia (inną sprawą są realia tego rynku i podejście ewentualnych pracodawców oraz ogólne zmiany w strukturze zatrudnienia w poszczególnych częściach kraju)?
Tak, masz rację, że trzeba nagłaśniać różne kwestie, problemy związane ze słabosłyszącymi i g/Głuchymi. Jednak moc sprawczą mają wszyscy, nie tylko urzędnicy (bo chyba tych miałaś na myśli pisząc o tych, którzy mają moc sprawczą), ale każdy obywatel – im więcej nas będzie o tym mówiło – prywatnie, w mediach, na blogach, na uczelni itp. choćby zadając tak banalne pytanie: „a gdzie są napisy?” tym trudniej takie głosy będzie można zignorować. Oczywiście, że postawa „ważniaków” jest istotna, że przykład powinien iść „z góry” – ale każda „góra” kiedyś była dzieckiem, chodziła do szkoły i miała/ma kontakty z wieloma różnymi ludźmi. Rozwiązania techniczne są ważne, ale ważniejsze są ludzkie zachowania, postawy, wiedza, otwarcie umysłu na perspektywę inną od nas – a to powinno być zaszczepiane od dziecka i być społecznie powszechne. A tak nie jest. Jest bardzo wiele do zrobienia w kwestii mentalności, kultury, na poziomie systemowym. A że to leży i kwiczy, to udowadniają politycy i niestety też kadra profesorska („twarze specjalnej troski”, „zlikwidujmy edukację zintegrowaną!”, student z zespołem Aspergera to wariat).
Wiecie, kiedy osiągniemy sukces i będzie „normalnie”, tzn. z udogodnieniami dla maksymalnie największej grupy z trudnościami, z niepełnosprawnościami? Kiedy przestaniemy reagować: „ale niesamowita historia! podziwiam Cię! ja bym tak nie mogła/mógł!”.
W drugim i trzecim akapicie odnoszę się do całego spektrum niepełnosprawności, nie tylko do wady słuchu.
Właśnie ta rozmowa z Olą sprawiła, że moja postawa obywatelska się zmieniła. Oczywiście wcześniej nie była wroga, ale nie myślałam o tym, że to ma znaczenie. Teraz chcę mówić i pytać, dawać ludziom do myślenia, żeby zwracali uwagę, pomyśleli „O faktycznie, w tej sytuacji osoba niesłysząca nie może sobie poradzić. Trzeba to zmienić.” 🙂
Żeby nie było: moje powyższe uwagi odniosłam do Edzi, w dużo mniejszym stopniu do Twoich wypowiedzi w wywiadzie.
Uważam, że wywiad jest bardzo ciekawy i porusza w dobry sposób wiele ważnych wątków. Podoba mi się Twoja nieprotekcjonalna postawa, która mnie swego czasu bardzo wkurzyła na blogu Andrzeja Tucholskiego: http://andrzejtucholski.pl/2014/glusi-mowia-tyle-ze-rekami-monika-krawczyk-opowiada-o-kulturze-gluchych/
Co do tytułu wywiadu, to zgadzam się, że to bardziej chwytliwe, po prostu mam trochę dość takich właśnie „chwytliwych”, a często niewiele mających wspólnego z prawdą czy nawet treścią artykułu tytułów, i odbiło się nieco na Tobie ;).
A inne potencjalne tytuły (to już naprawdę na luzie)?
np. „O tym się nie mówi” 😉 albo „Niedoskonały odbiornik”
„Deaf, not Dumb”
A nawet nie wiedziałam, że Andrzej też robił taki wywiad. 🙂 Tylko on trochę na innym polu prowadził rozmowę. Co do takich tytułów, to faktycznie, sama nie lubię, kiedy tytuł jest chwytliwy i zmusił mnie do kliknięcia, a treść nie była tego warta. Dlatego tak nie robię. Zawsze jestem zadowolona z treści, którą tworzę, uważam ją za wartościową, dlatego chcę zainteresować nią jak najwięcej osób poprzez tytuł. Jeżeli kiedyś będziesz pisać coś do sieci, co jest ważne, wartościowe, to lepiej jest dać taki tytuł, niż żeby ta treść przepadła w czeluściach internetu. Te 3 tytuły, to tytuły książek? One są piękne, poetyckie, ładna gra słów, ale nie chwytliwe. 😀
Cieszę się, że coś wniósł do Twojego życia. 🙂
Chcę też zwrócić uwagę autorce, że jej rozmówczyni nigdzie w trakcie wywiadu (przynajmniej w takim kształcie, jaki czytamy) nie określa systemu FM wisiorkami, choć to tak faktycznie może wyglądać. To jest po prostu sprzęt, który ma ułatwiać życie, podobnie jak aparat słuchowy, okulary czy rozrusznik serca. Nie infantylizujmy problemu.
Mojej rozmówczyni bardzo spodobał się tytuł! 😉 Nie bądźmy też tacy sztywni! Szczerze powiedziawszy chciałam, żeby tytuł był chwytliwy. Ile osób kliknęło by w: Wywiad o studiowaniu z wadą słuchu? Trochę się na tym znam i wiem, że mało. A tak przynajmniej więcej osób dowiedziało się o problemie.
Niesamowicie zaprezentowana historia! Chciałoby się znać takich ludzi osobiście 🙂
Cieszę się, że Ci się spodobała! Na pewno w Twojej okolicy też są takie osoby. 🙂
Też jestem niesłysząca, jak bohaterka reportażu 🙂 Chwilami miałam wrażenie jakbym to ja sama mówiła o sobie 🙂 Cieszy mnie, że coraz więcej takich osób „wychodzi z cienia”, zaczynają mówić o swoich trudnościach, o tym jak walczą z różnymi barierami. Sama o tym gadam też na swoim kanale na YT, to dla mnie taka forma oswajania słyszących z „inną” mową – właśnie taką myloną z mową obcokrajowców 🙂 W tekście jednak jest mały błąd – Polski Język Migowy ma swoją gramatykę, jego gramatyka nie jest tożsama z gramatyką polskiego języka pisanego i mówionego 🙂
Już zajrzałam na kanał! 😀 Bardzo inspirujący dla mnie. 🙂 Dziękuję, że zwróciłaś na sprawę gramatyki. 🙂
Ja nie mogę się zgodzić z tym ze osoba slaboslyszaca nie należy do dwóch światów. Jestem słabosłysząca i codziennie przeskakuję jednym na drugim.
Zdejmujesz aparat słuchowy, jesteś w świecie ciszy, bo nic nie słyszysz… 🙂
Jest trochę błąd w wyjaśnieniu z SJM. Stworzyli to osoby z wadą słuchu, lecz to pedagodzy. 🙂
Ja na wykładzie wolę mieć ze sobą tłumacza języka migowego, bo ten język jest moim ojczystym językiem i łatwo je rozumiem, notatki przepisuję od kolegów z zajęcia. 🙂
Oo, fajnie przeczytać też opinię inne osoby słabosłyszącej. 🙂 Dziękuję, że się chciałaś wypowiedzieć. 🙂
Ja też jestem słabosłyszący, jak Ty 🙂 Ja niestety nie miałem tłumacza bo nie znam migowego, ale studiach to normalnie, niektóre wykłady mogłem nagrywać za zgodą wykładowcy, często też przepisywałem notatki od kolegów, ale większości wykładowcy udostępniali materiały które były na wykładach. 🙂 Do tej pory nie wierzył w siebie, dalej że skończyłem studia i i obroniłem prace, ciężko było ale dało radę 🙂 Pozdrawiam 🙂