Jak zorganizować angażujące wyzwanie? Podsumowanie Miesiąca Systematycznej Nauki.

jak zorganizować angażujące wyzwanie

Miesiąc Systematycznej Nauki organizowałam po razy 3. Regularnie ogłaszam też Wakacyjne Wyzwanie Językowe i Wyzwanie: Sesja is coming. Uwielbiam formę wyzwań, bo zmuszają one do działań, które w krótkim czasie dają widoczne rezultaty, przez co zachęcają do dalszej pracy nad sobą. Pierwsze moje wyzwania były tragicznie zorganizowane. Ogłaszałam akcję, zachęcałam do zgłoszeń w komentarzach, po czym po miesiącu omawiałam, jak przebiegało wyzwanie u mnie. W odpowiedzi 3 osoby opowiadały o tym, czy im się udało zrealizować wyzwanie. Amen. Starałam się jednak rozwijać  i zmieniać coś z wyzwania na wyzwanie, aż zdarzył się taki Miesiąc Systematycznej Nauki, który zachwycił mnie zaangażowaniem i energią uczestników. I zrozumiałam, że swoje plony zebrało szkolenie, które przeprowadzałam na własnej skórze od kilku lat. Zorganizowałam angażujące wyzwanie, którego uczestnicy stworzyli zaangażowaną społeczność. Szczerze? Jestem z tego dumna!

Ten wpis bdzie składał się z 2 części.

I. Podsumowania wyzwania: Miesiąc Systematycznej Nauki

II. Poradnika: Jak zorganizować angażujące wyzwanie. Case study.

I. Podsumowanie wyzwania: Miesiąc Systematycznej Nauki.

1. Statystyki: Ile nas było i co narobiliśmy w sieci?

Może na początek trochę o liczbach. Uczestnicy wygenerowali 1102 wypowiedzi na temat wyzwania. Do wyzwania zapisanych było 925 osób. Przyjmuję jednak, że wzięło w nim udział około 1000. Dlaczego? Otóż wynikało to z faktu, że po rozpoczęciu wyzwania i wielu postach na Instagramie pod hashtagiem #MiesiacSystematycznejNauki, sporo osób zechciało również wziąć udział w wyzwaniu. Z wiadomości do mnie i z postów na Instagramie dowiedziałam się, że wiele osób zdecydowało się na wzięcie udziału w wyzwaniu na własną rękę. Zapisy były już zamknięte, ale ich chęć do systematycznej nauki tak mnie rozczulała, że byłam zła na siebie, bo twardo postanowiłam sobie nie dodawać nikogo po czasie. A te proszące wiadomości np. o tym, że ktoś był chory albo przez tydzień na wsi nie miał dostępu do internetu miażdżyły mi serce! ( Wiem, że znajdzie się ktoś, kto powie, że to były ściemy, ale ja zawsze widzę dobre intencje w drugim człowieku. Może jestem naiwna, ale wolę być taka niż podejrzewać wszystkich o kłamstwo.)

2. Hashtag: #MiesiacSystematycznejNauki

Pod naszym hashtagiem #MiesiacSystematycznejNauki pojawiło się 237 postów! Ogromnie doceniam pracę włożoną w przygotowanie każdego z nich. Jestem wdzięczna za zaangażowanie i motywowanie innych uczestników. Za dzielenie się energią ale i rozterkami. Ten hashtag pozwolił mi jeszcze lepiej poznać moich odbiorców oraz wiele przepięknych i inspirujących studygramów! Hashtag prężnie funkcjonował na Stories, gdzie na bieżąco, każdego dnia dzieliliśmy się postępami z nauki. Chciałabym móc podziękować osobiście każdej osobie, która zaangażowała się w wyzwanie Miesiąc Systematycznej Nauki. Naprawdę byliście wielcy! Pokazaliście, że można uczyć się systematycznie i przekonaliście swoich obserwatorów o tym, jak jest to efektywne! Dziękuję!

#MiesiacSystematycznejNauki

Klikając w hashtag zobaczysz więcej motywacji

3. Podsumowania uczestników.

Pojawiły się też konkretne posty dotyczące efektów MSN. To podsumowania, które znalazłam. Jeżeli kogoś pominęłam to proszę piszcie podając swoje linki. 😉 A jeżeli szukacie motywacji do systematycznej nauki, to zajrzyjcie na te profile. One potrafią motywować i dodawać otuchy!

– Na blogu: When in Jungle

@future.architect.motivation

@prawilneziomeczki

@wild_mind_

– @circulo_de_mohr

@wielkaniewiadoma2019

@engineer.patka

@bejnejn

@autostada.na.studia

4. Opinie prosto z serca.

A tutaj opinie dotyczące Miesiąca Systematycznej Nauki, które zbierałam podczas wyzwania. Losowo wybrałam 3 screeny pod rząd, które miałam w telefonie. Otrzymałam je bodajże po udostępnieniu jednej wiadomości z podziękowaniami na Stories. Takich wiadomości były dziesiątki, jak nie więcej łącznie z mailami, postami na IG i wiadomościami na Facebooku. Uznałam, że losuję 3, bo więcej nikt i tak by nie przeczytał. Ja jednak jestem wdzięczna za każdą wiadomość. Wiem, że jest Wam miło, kiedy publikuję je gdzieś dalej, ale no naprawdę nie jestem w stanie!

jak zorganizować angażujące wyzwanie

5. Efekty rozpowszechnienia idei Miesiąca Systematycznej Nauki.

Dewizą wyzwania było: Ciesz się każdym pracowitym dniem, zamiast frustrować się każdym dniem wolnym.

Nie byłam motywatorką, która krzyczała: Musisz odhaczyć wszystkie kwadraciki! To da się zrobić! Kim jesteś, kiedy codzienna nauka jest dla Ciebie problemem?! Mówiłam raczej: Daj z siebie wszystko! To co zrobisz, to i tak więcej niż nic! I co? I większość wyzwań zakończyła się świetnie! Były osoby, które faktycznie uczyły się przez 30 dni. Były takie, które pominęły dzień – dwa, oraz takie, które zrobiły połowę wyzwania. Każda historia jest wyjątkowa i motywowana marzeniem o fajnej przyszłości. Wszyscy ci studenci i uczniowie robili to dla siebie i swoich marzeń. To, że jednemu udaje się znaleźć czas na 100% realizację zadania to jest świetne. Tak samo świetne jest, gdy ktoś cierpi na chorobę i udaje mu się przejść przez połowę wyzwania. Gdy pracuje w ciągu tygodnia od rana do wieczora, a w weekend studiuje i daje radę zrealizować 3/4 wyzwania. Gdy wypadły mu problemy rodzinne i zrobił 20 dni wyzwania, to też jest super!

6. Wyzwanie w moim wykonaniu.

Dla mnie Miesiąc Systematycznej Nauki kręcił się wokół pracy magisterskiej, którą udało mi skończyć i oddać w listopadzie. To chyba świetny dowód na to, że warto działać systematycznie! Po jej oddaniu skupiłam się na krótkim odpoczynku, a ostatnie dni wyzwania spędziłam z włoskim. Sama miałam też słabsze dni. Czasem gdzieś jechałam, byłam cały dzień poza domem i nie mogłam pisać pracy. Miałam już taki moment, że czułam się jak rozładowany akumulator. Zresztą mówiłam o tym na którymś livie. (Organizuję je w każdy czwartek o 20.00 na Instagramie) Musiałam odpoczywać przez 2h po każdych 30 minutach pisania. To był bardzo dziwny stan, nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej mi się zdarzył. Poza tym incydentem latałam przez większą część wyzwania 5 cm nad ziemią z powodu Waszych wiadomości i energii, która od Was biła. Miałam jej wystarczająco,  by regularnie zajmować się pisaniem pracy. I już mogę polecić pisanie pracy w małych ilościach ale systematycznie, ale o tym będzie jeszcze w osobnym tekście. 😉

II. Jak zorganizować angażujące wyzwanie. Case study na przykładzie Miesiąca Systematycznej Nauki.

W tym poradniku kładę nacisk na słowo: angażujące. To nie jest kompendium o tym, jak stworzyć ogromne wyzwanie. Na pewno sporo osób potrafi zebrać więcej uczestników niż ja. Uważam jednak swój wynik za bardzo dobry. Jeżeli bloga czyta 30 tysięcy osób, a w wyzwaniu wzięło udział 1000, to dla mnie to świetne osiągnięcie. Najważniejszym celem tej części jest pokazanie tego, jak budowałam zaangażowanie społeczności, a właściwie tego, jak sprawić, by to zaangażowanie budowali sami w sobie nawzajem.

1. Wybór miejsca, w którym będzie odbywać się wyzwanie.

Nie ciągnij wszystkich srok za ogon. 😉

Uważam, że bardzo ważnym jest wybór portalu, na którym będzie toczyć się wyzwanie. Nie wszystkie wyzwania, które organizujemy muszą wiązać się z aktywnością uczestników w social mediach, ale jest do zdecydowany plus. Społeczność wtedy sama się motywuje i nakręca. Ludzie znają się dokładnie z imienia lub nicku, widzą swoje sukcesy i porażki. Stworzenie hashtagu jest moim zdaniem genialnym rozwiązaniem. Tylko gdzie prowadzić wyzwanie?Nie oszukujmy się. To nie będzie nigdy tak, że  użytkownicy zaczną szaleć na Facebooku, Twitterze i Instagramie używając na każdym kroku hashtagu wyzwania.

  • Ja zdecydowałam się na Instagram, bo fajnie jest tam chwalić się zdjęciami kolorowych notatek i wypełnianych arkuszy.
  • Grupa na Facebooku na pewno jest świetnym rozwiązaniem, jeżeli chodzi o dyskusję, ale w ten sposób nie dotrzemy do nowych odbiorców, a jedynie stworzymy kącik dla własnych czytelników.
  • Innym pomysłem jest też zorganizowanie wydarzenia na fejsie, w którym również może toczyć się dyskusja, a dodatkowo wydarzenia szybciej roznoszą się po portalu. Chętniej zapraszamy do wydarzenia niż do grupy. W tej drugiej czujemy atmosferę zamkniętej wspólnoty, a biorąc udział w wydarzeniu raczej otwartość i chęć zaproszenia do niego innych osób.
  • A co z blogiem? Można by uznać, że blog to też świetne miejsce na przeprowadzenie wyzwania. W końcu mamy tutaj całą społeczność! Tylko czy cała społeczność musi chcieć brać udział w wyzwaniu? Niekoniecznie. Owszem, można nie czytać postów związanych z wyzwaniem. To prawda, ale wpisy na blogu zostaną i gdy zechcesz zorganizować wyzwanie ponownie będzie brakować mu wyjątkowości i ekskluzywnego dostępu. Ludzie lubią czuć się wyjątkowo, budować wąską grupę, mającą dostęp do wyzwania. Trochę żal im tego odbierać. Zresztą wyzwanie, które zorganizujesz i przeprowadzisz na blogu będzie można powtórzyć w dowolnym momencie. Nie będziesz już do tego potrzebny, bo cała treść znajdzie się w tekstach. Blog jednak jest świetnym miejscem na ogłoszenie zapisów oraz publikację podsumowania. 😉

jak zorganizować angażujące wyzwanie

2. Angażujące wyzwanie = osobisty kontakt.

Moc wiadomości e-mail.

Próbowałam już organizować wyzwania bez wysyłania maili. Wyzwanie się toczyło, ja umieszczałam treści na blogu i w social mediach. Nawet jeżeli takie wyzwanie ma duże zasięgi, to czy jest angażujące? No nie za bardzo. By uczestnik zaangażował się w wyzwanie potrzeba tych bezpośrednich kopniaków, które pokażą mu, że nie jest sam i ktoś mu dopinguje. Dzięki mailom mogłam na bieżąco śledzić nastroje. Miałam fajny kontakt z uczestnikami. Zauważyłam po sobie, ale i po ich mailach, kiedy nadszedł kryzysowy moment wyzwania, w którym wiele osób zwątpiło w swoje siły i dzięki temu mogłam natychmiast zareagować.

Sama treść wyzwania nie pozostaje tu bez znaczenia. Starałam się pisać ludzko. Zależało mi na motywowaniu, ale też pokazywaniu swojej słabszej strony. Właściwie, to chciałam być prawdziwa. Sama nie wierzę w idealnych ludzi, nie jestem taką osobą i to pokazałam. Uważam, że autor wyzwania powinien brać w nim udział, ale nie po to by świecić perfekcją. Ludziom będzie się powijać noga. To, że komuś idzie „tak lekko i sprawnie” naprawdę może być dołujące. I to nie dlatego, że uczestnicy są zazdrośni. Najprawdopodobniej mają też inne obowiązki i problemy, dlatego nie muszą być perfekcjonistami, bo może są nimi w innej kwestii? Może mają akurat ważniejsze zobowiązania? Ważne jest, że JEDNAK działają z Tobą. Nieważne, że czasem im nie wychodzi.

Jaka powinna więc być moim zdaniem treść wiadomości?

  • motywująca i energetyczna
  • pozytywna i ciepła
  • wspierająca i pełna zrozumienia
  • szczera i ludzka

Co zawrzeć w mailach?

  • konkretne zadania na dany okres
  • pojedyncze triki usprawniające wyzwanie np. u mnie były to metody skutecznej nauki
  • wsparcie i motywację
  • własne doświadczenia i problemy
  • osobiste sukcesy i historie innych uczestników

Popełniłam też 2 błędy w związku z e-mailami. Warto i nich przeczytać.

  1. Nie przewidziałam tego, że chęć wzięcia udziału wśród nieznających mnie osób wzrośnie, gdy zobaczą pierwsze zdjęcia publikowane w sieci przez uczestników. Początkowe 3 dni były najgorsze pod tym względem dla mnie. Dostałam kilkadziesiąt wiadomości z zapytaniem, czy i gdzie można zapisać się do wyzwania. Mam bardzo miękkie serce i w poprzednich mailowych wyzwaniach, które organizowałam zakładałam dopisanie osób do listy po pierwszym mailu. Podczas tego wyzwania postanowiłam, że tego nie zrobię i wszystkie te odmowy bardzo dużo mnie kosztowały. W przyszłości zamierzam jednak wydłużyć czas zapisów do końca pierwszego dnia wyzwania. Tak, żeby osoby, które dowiedzą się o nim dzięki zamętowi w sieci, mogły jeszcze dołączyć.
  2. Okazało się, że w drugim mailu i tak musiałam podesłać link do pierwszej wiadomości. Nie przewidziałam faktu, że 100 osób zapisze się na wyzwanie i NIE kliknie w link potwierdzający zapis. Po zakończeniu zapisów miałam bowiem na liście 820 osób. Po pierwszym mailu ich liczba skoczyła o ponad 100, ponieważ osoby, które się zapisały, a nie potwierdziły zapisu, odnalazły te maile i potwierdziły zapis, przez co dołączyły do wyzwania później. Generalnie zdążyły zapisać się w terminie. Potwierdzenie tego zapisu nastąpiło jednak później. Nie wiem, jak poradzę sobie z tym problemem w przyszłości, ale to raczej kwestia techniczna. 😉

jak zorganizować angażujące wyzwanie

3. Dlaczego zaangażowanie wzrośnie, gdy weźmiesz udział w wyzwaniu?

Podczas Miesiąca Systematycznej Nauki wszyscy byliśmy ogromnymi entuzjastami na początku. Większość osób dzielnie szła przez pierwsze dni wyzwania i to wtedy pojawiało się najwięcej zdjęć pod hashtagiem #MiesiacSystematycznejNauki. Kiedy zauważyłam, że zdjęć nie przybywa już z taką prędkością jak na początku, wiedziałam, dlaczego się tak dzieje. Sama to czułam, ten odchodzący zapał mniej więcej w okolicach 10-14 dnia wyzwania. Dlatego napisałam do wszystkich uczestników maile pod tytułem: Nie frustruj się pustymi krateczkami. W wiadomości mówiłam o tym, że wyzwanie nie jest po to, by złościć się na siebie, że opuściło się kilka dni, a po to, by cieszyć się z kilkunastu, kilkudziesięciu dni dobrej pracy! Odzew był natychmiastowy. Bardzo cieszyło mnie to, że uczestnicy zaczęli mówić o swoich wpadkach i dniach lenia. To sprawiło, że wyzwanie było naturalne, prawdziwe.

O momencie, w którym podłamują się morale wiedziałam dlatego, że sama to poczułam. Z tego powodu uważam, że warto brać udział w wyzwaniu, które się organizuje, tylko wtedy wyczujesz jego atmosferę, zrozumiesz problemy, z którymi borykają się uczestnicy oraz naprawdę zarazisz energią.

4. Ile powinno trwać wyzwanie?

Intuicyjnie mogłoby się wydawać, że lepiej jest robić krótkie wyzwania. Takie od 3-7 dni. Przecież użytkownicy mają tak mało czasu, ciągle ich coś rozprasza. Niby tak, ale jednak nie! Miesięczne wyzwanie to czas na spokojne budowanie relacji. Zaczynając od maili. Wysyłałam je co około 5-6 dni. To optymalny czas, żeby zajrzeć do takiej wiadomości, przeczytać ją i nie zapomnieć o wyzwaniu. Wiem, że uczestnicy czekali na kolejne maile. Nie czeka się na coś, co dostaje się tak czy siak codziennie. A jak się zapomni otworzyć takiego maila jednego dnia, to drugiego już się nie chce otwierać następnego, bo przecież ma się zaległości. I tak przestaje się brać udział w wyzwaniu. Ale spokojnie, potrwa tylko tydzień i nikt dłużej nie będzie próbował do niczego motywować. Śmieję się oczywiście, lecz wiem, że miesięczne wyzwanie jest idealne, by każdy na spokojnie przeczytał kolejną wskazówkę, by budować motywację, by mówić o słabościach, by angażować uczestników.

jak zorganizować angażujące wyzwanie

5. Zaangażuj ludzi, których cenisz.

Ja zaprosiłam do wyzwania kilka studygramerek, które po prostu obserwuję na co dzień i pomyślałam, że to wyzwanie pasuje i do nich i do ich publiczności. Dziewczyny mają od kilkudziesięciu obserwujących do kilku tysięcy. Polecam nie zwracać na to uwagi. Dla mnie liczyło się to, czy angażują one swoją społeczność. Bardzo zależało mi na ich wsparciu dla idei wyzwania. Chciałyśmy uświadomić studentów i uczniów o zdrowotnych konsekwencjach stresu i związanego z nauką na ostatnią chwilę. I udało się! Podczas wyzwania wypłynęło wiele pięknych historii. Studenci i uczniowie dzielili się zmianami, które zachodzą w ich podejściu do nauki. I właśnie na tym nam najbardziej zależało! I za to baaardzo dziękuję dziewczynom, które wzięły udział w wyzwaniu po moim zaproszeniu.

6. Daj coś w prezencie! Najlepiej arkusz. 😉

Każdy uczestnik po zapisaniu sie do wyzwania otrzymał arkusz PDF z tabelką i instrukcją wypełniania. Chciałam jak najwięcej zmieścić na jednej kartce, a później i tak większość osób stwierdziła, że przydałyby się jeszcze arkusze, w których można by szerzej rozpisać, co robiło się danego dnia. Moja skłonność do kompresowania wszystkiego znowu okazała się niesłuszna! Widziałam później, że wielu z uczestników prowadziło dodatkowe zeszyty postępów.

7. Co daje podsyłanie starych tekstów podczas wyzwania?

Stare teksty to szansa na to, by nowy czytelnik lepiej Cię poznał. Fajnie będzie, jak zacznie kojarzyć Cię, a nawet lubić za zorganizowanie wyzwania. Dzieląc się z nim wartościowymi tekstami z bloga, które nawiązują do treści wyzwania sprawisz, że uczestnicy będą mieli możliwość poznania Cię bliżej. A jeżeli to, co robisz im odpowiada, to zostaną na dłużej. Warto podczas wyzwania pokazywać, czym się zajmujemy, by uczestnicy nie odeszli zaraz po zakończonej zabawie, by mieli więcej powodów, żeby z Tobą zostać.


I na koniec chcę powiedzieć, że to zupełnie normalne, że wyzwanie zwolni, że część osób zrezygnuje. Nie można wymagać od uczestników nieustannej atencji dla Ciebie i Twojego wyzwaniu. W życiu zdarzają się różne rzeczy i musisz wiedzieć, że najprawdopodobniej zaangażowanie uczestników będzie największe tylko na początku, kiedy poczują dreszczyk emocji związany z wejściem w coś nowego. Też byś tak miał. Potem jest już praca nad sobą, a to nie jest aż tak fascynujące, ale jeżeli utrzymasz ich motywację, to pod koniec wyzwania zobaczysz wiele ciepłych słów w sieci na swój temat i to sprawi, że Twoje serce stopnieje już do reszty, jak zrobiło to moje. 😀

Podsumowując: Jakie są moim zdaniem najważniejsze czynniki, które składają się na angażujące wyzwanie blogowe.

  1. Wyzwanie w mailach, by budować bliską relację z uczestnikami.
  2. Wyzwanie nie powinno jednak kręcić się jedynie wokół maili. Warto wybrać 1 portal, na którym uczestnicy będą wspierać się nawzajem, inspirować, pocieszać.
  3. Uczestnicy się zaangażują, gdy autor wyzwania także zaangażuje się w wyzwanie.
  4. Lepiej, gdy wyzwanie trwa dłużej, np. miesiąc. Wysyłając w miesiącu 6-8 maili, nie zarzucisz uczestników informacjami i swoją osobą tak, jak gdybyś organizował tygodniowe wyzwanie. Dodatkowo dłużej budowana relacja, to lepsza relacja. Jak z przyjaźnią!
  5. Zaproszenie do wyzwania osób, które cenisz i które wierzą w Twoją ideę, nada autentyczności wyzwaniu i zachęci do udziału osoby, które Cię nie znają.
  6. Ludzie kochają notować swoje postępy na arkuszach wyzwania!
  7. Pozwól uczestnikom się poznać i podeślij im treści, które publikujesz na blogu.

Jak zorganizowac angazujace wyzwania 4-01

PS No to tak już oficjalnie, na blogu! Jaki był Miesiąc Systematycznej Nauki dla Was kochani?

Do następnego czytania!

Ania

8 Responses

  1. Aniu jestem pod wrażeniem Twoich wyników. Mam natomiast pytanie odnośnie sposobu zapisu na wyzwanie. Jak to wyglądało od strony technicznej. Czy robiłeś to przez dedykowaną stronę i newslettera, czy może w inny sposób? Pytam bo nie znalazłem tej informacji w poradniku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *