Kilka dni temu pokazywałam na Stories mój segregator rozwoju, który zaczęłam prowadzić jakieś 5-6 lat temu. Już na wstępie powiem, że żałuję, że przestałam to robić i bankowo do tego wracam, bo widzę, jak cudowne efekty to daje! Na przykład około 5 lat temu zapisałam sobie w ramach rozwojowych czwartków u Ani Kęski swój cel. “Zarabiać na blogu”. To było tak odrealnione marzenie, że sama w nie nie wierzyłam. Rozpisałam jednak poszczególne kroczki, które pozwolą mi przekuć swoją pasję w pracę i jak wiesz… udało się! Mogę robić to, co kocham, pisać i jeszcze z tego żyć. A ja tylko robiłam codziennie małe rzeczy. Nic specjalnego. Ale o tym więcej opowiem jeszcze innym razem. Dzisiejszy temat: wychodzenie z strefy komfortu!
Co dało mi wychodzenie z strefy komfortu?
Wychodzenie ze swojej strefy komfortu stało się obiektem memów i żartów o kołczach. Sama czuję się wręcz nieswojo używając tego sformułowania. Wolę mówić o “próbowaniu nowych rzeczy”. Kilka lat temu wydrukowałam sobie listę takich drobnych codziennych czynności, które dla większości ludzi są “inne”. Wykonywanie ich sprawiło, że stałam się odważniejsza i nie bałam się i nie boję do dziś, działania w wielu obszarach, co do których inni mają wątpliwości. Może w to teraz nie wierzysz, ale to, że dziś weźmiesz niekomfortowy, zimny prysznic, sprawi, że za 2 lata bez obaw pojedziesz na Erasmusa. To, że odezwiesz się do przypadkowej osoby w autobusie sprawi, że za 2 lata bez problemu odezwiesz się do miłości swojego życia. I nie koloryzuję. Tak to działa. Ja jestem tego najlepszym przykładem.
Myślisz, że pisanie bloga, czyli zamienienie się w otwartą dla wszystkich księgę, zawsze przychodziło mi z łatwością? Pisanie może tak, ale jak już to do szuflady. Na pewno publikacje na blogu nie są łatwą i oczywistą sprawą dla wszystkich, a szkoda, bo w wielu z Was siedzi talent. Talent do pisania, mówienia, nagrywania, tańczenia, rozmawiania, zarządzania, rozwiązywania problemów, do języków, do śpiewania, modelingu… Tylko odwagi brak.
Z lekkim zażenowaniem patrzę na moje niekomfortowe poniedziałki, ale to była seria, która bardzo mnie zmieniła. Która sprawiła, że jestem tym kim jestem dzisiaj! Jeśli masz ochotę, zajrzyj sobie do niej. nie znajdziesz tam pięknych, jakościowych zdjęć, a raczej pokrzywdzone przez przeniesienie bloga wpisy, które odkrywają rozterki młodej dziewczyny.
Możesz też zostać tutaj i posłuchać, a właściwie przeczytać, jakie czynności, moim zdaniem najpozytywniej wpłynęły na moje życie i na to, kim jestem dzisiaj.
Moja Złota Trójka czynności à la “wychodzenie z strefy komfortu”, które zmieniają życie.
3. Korzystanie z niedominującej ręki – zaczynam od końca złotej trójki. To jest coś, co przychodziło mi z wielką trudnością, ale cały czas walczyłam z sobą i próbowałam pamiętać o tym, żeby jeść, myć zęby, mieszać zupę, kroić chleb niedominującą ręką, czyli w moim przypadku prawą, bo jestem leworęczna. To wyzwanie ma za zadanie poszerzyć nasze możliwości percepcyjne. Bardzo trudno jest zmierzyć, o ile procent poprawi się sprawność mózgu po takim doświadczeniu, ale czuję, że zmusiło mnie ono do otwarcia się na inność. Czuję, że to ćwiczenie, które wykonywałam przecież przez cały czas pomogło mi nastawić się na wychodzenie ze strefy komfortu.
2. Gadanie z przypadkowymi ludźmi – To był mój trening odwagi i pewności siebie. Jestem przekonana, że między innymi dzięki tym ćwiczeniom jestem osobą odważną, która nie boi się rozmawiać z ludźmi. To wyzwanie polegało na zagadaniu do totalnie przypadkowych osób np. w autobusie albo kawiarni. Nie wiem, czy bez niego miałabym odwagę tak śmiało i na luzie wypowiadać się na blogu. Może byłaby towarzysko wycofana… Ale nic nie stało się od razu! Najpierw zaczęłam od prostego ćwiczenia, czyli mówienia ‘miłego dnia”. Napisałam nawet o tym tekst, bo okazało się, że to są magiczne słowa! Że niosą ze sobą uśmiech! Przeczytaj koniecznie o moim eksperymencie tutaj. Dopiero później, powoli nabierałam odwagi do rozmawiania z ludźmi. Jeśli jesteś mało pewną siebie osobą, to koniecznie przeczytaj ten mój tekst o sposobach na pewność siebie. Niestety ta cecha w dzisiejszych czasach jest bardzo, bardzo ważna! Nie decyduje tylko o tym, czy odważymy się odezwać do płci przeciwnej, czy nie… Tu w ogóle nie o to chodzi! Pewność siebie pomaga w pracy, pewność siebie to wyższe zarobki, to odporność na krytykę, to możliwość rozwoju, bo dodaje odwagi do zadawania pytań i czynienia kroków, które są ryzykowne, ale zmieniają życie. Ciężko żyć nie będąc pewną siebie osobą, więc koniecznie zajrzyj do tego wpisu, bo pokazuję w nim małe i nieinwazyjne kroki ku pewności siebie i odwadze. 🙂 Dodatkowo polecam Ci tekst: jak zainicjować rozmowę, który pomoże zrealizować to wyzwanie. 🙂
- Na miejscu pierwszym – zimne prysznice – wyzwanie, które realizowałam przez miesiąc i to zimą! Codziennie brałam zimny prysznic, w ogóle nie używałam ciepłej wody! Doznania niesamowite, wyjście poza strefę komfortu? Ogromne! To wyzwanie ma masę zalet! Po pierwsze jest bardzo praktyczne. Mój prysznic nie trwał dłużej niż 5 minut. Woda nie musi być lodowata, ma po prostu nie być przyjemnie grzejąca. Z czasem coraz bardziej przekręcałam kurek w stronę zimnej wody. Skóra po takim miesiącu jest niesamowicie napięta i jędrna. Do dzisiaj mam w zwyczaju opłukanie się zimną wodą po ciepłej kąpieli. Pisząc te słowa zastanawiam się jednak nad powtórzeniem mojego wyzwania. .. 😀 Zimny prysznic daje energię, poprawia krążenie krwi i wprawia w wesoły nastrój. Jeśli stosujesz go np. po bieganiu, to masz ochotę iść biegać jeszcze raz, tak ładuje akumulatory! Jak wytrzymałam? Motywowało mnie jedno zdanie, które zawsze na mnie działa, chociaż nie jest zdrowym sposobem motywacji. Mówiłam do siebie “ Jeśli nie potrafisz wytrzymać trzech minut pod zimną wodą, to co Ty potrafisz?”/ “albo co Ty osiągniesz?” Na mnie to bardzo działa, cały czas stosuję to przy wczesnym wstawaniu, kiedy budzik dzwoni o 5:00 i powiem do siebie to zdanie, nie ma bata. Muszę wstać. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że nie jest to pozytywna motywacja.
15 innych czynności, które pomogą Ci wyjść z strefy komfortu.
- Wybierz inną trasę do szkoły/pracy/ na uczelnię, niż ta, którą zawsze chodzisz.
- Kup lody o smaku, którego nigdy nie jadłaś.
- Przez 30 minut ucz się zupełnie obcego Ci języka, którego nigdy wcześniej się nie uczyłaś.
- Spróbuj się targować w sklepie/na targu/w second handzie!
- Ugotuj coś, czego jeszcze nigdy nie gotowałaś. Może zrób sushi? 🙂
- Wyjdź z domu do 5 minut po przebudzeniu i idź na spacer.
- Przy najbliższej możliwej okazji przemów przed grupą ludzi np. w szkole lub na uczelni.
- Napisz do osoby, którą znasz od lat, ale także od lat nie rozmawialiście ze sobą.
- Nie korzystaj z social mediów przez tydzień, albo chociaż jeden dzień!
- Śpij nago, jeśli wcześniej tego nie robiłaś.
- Znajdź na FB grupę osób, które mają takie same zainteresowania co Ty i umów się z nimi na spotkanie.
- Wyjdź z domu bez stanika!
- Losowo wybierz na telefonie jakiś polski numer i życz osobie, która odbierze telefon, miłego dnia!
- Zaoferuj swoją pomoc. Obojętnie komu, to może być znajomy, któremu coś ułatwisz, to może być bezdomny albo jakaś fundacja.
- Kup kwiatka i podaruj go przypadkowej osobie na ulicy.
Dzięki takim drobnostkom, każdy dzień jest inny i nie wpadamy w monotonię. A to ważne! Kiedy kolejne dni zlewają się w jeden, nasz mózg traktuje je jako całość, nawet jeśli trwa to 3 lata. Gdy przez 3 lata wiedziemy nudne życie, to czas płynie szybciej, wydaje nam się, że dopiero co była jesień, a tu już wiosna. Mózg potrzebuje urozmaiceń, jeżeli każdy Twój dzień będzie wyglądał nieco inaczej, jeżeli często będziesz podróżować, albo nawet robić mini wypady poza miasto, to dla Twojego mózgu wszystko to będzie warte zapisania, a życie we wspomnieniach będzie wydawać się dłuższe. To kolejny powód, dla którego warto wychodzić ze swojej strefy komfortu!
Dla mnie najważniejszy jest jednak fakt, że to zmienia życie i to nie jest żadne coachowe gadanie. Przecież to mówiłam tylko ja. Ania. Nie jakiś Grzesiak.
Do następnego czytania!
Ania