Ostatnio doszłam do wniosku, że moment, w którym zaczęłam inwestować w siebie, był najważniejszym momentem w moim rozwoju. I chodzi mi o takie prawdziwe inwestycje w siebie. Nie w ubrania, nie w pierdułki do domu, nie w akcesoria papiernicze. Łatwo jest nam wydać 200 PLN na nowe jeansy. Ale 4 lekcje angielskiego na Skypie – hmm no już gorzej. 150 zł za wizytę u psychologa? „Hmm, zakupy też mi poprawią humor…” I wtedy pojawia się pytanie:
Czy NAPRAWDĘ nie masz pieniędzy na siebie?
Jejku, jaki to był ból jak musiałam wykupić szablon bloga za 50 dolarów na 2 roku studiów! A potem hosting kolejne 200 zł! Lekcje angielskiego przed Erasmusem… Auć! Ale tak naprawdę, to właśnie te kroki sprawiły, że się rozwinęłam, że płynnie komunikowałam się z Erasmusami (pół roku wcześniej bałam się mówić po angielsku), że rozwinęłam bloga! Nie ten moment, w którym szukałam jak szalona darmowych rozwiązań, marnując swój czas na zabawę w duolingo, nie ten moment, w którym próbowałam zrobić coś „po taniości”, a właśnie ten, w którym sięgnęłam do swojej kieszeni i mnie to bolało!
I teraz widzę, że inwestowanie w siebie miało największy wpływ na mój rozwój. Zawsze, gdy decyduję się wydać pieniądze na samą siebie, mam z tego korzyści. Z każdego kursu, który kupiłam, z każdej lekcji, którą wzięłam! Musisz nauczyć się inwestować w siebie jak najszybciej! Nie ma lepiej wydanych pieniędzy niż na samą siebie, na swój rozwój! Wiem że to jest trudne, bo kupienie nowego ciuszka daje natychmiastowy efekt satysfakcji, kiedy je ubieramy, ale ludzie ambitni i mądrzy patrząc w przyszłość wiedzą że nie mają co liczyć na wsparcie państwa na starość… Jeśli chcą dobrze zarabiać muszą inwestować w swój rozwój już TERAZ.
I to nie jest tak, że "jeszcze przyjdzie czas", że "zacznę inwestować, gdy będę mieć pracę."
„Wtedy będę mieć więcej pieniędzy…” Nie będziesz mieć. Zakładam oczywiście, że jesteś w takiej typowej sytuacji: mieszkasz z rodzicami, dorabiasz w wakacje albo weekendy, czasem dostajesz kasę od rodziców i zbierasz okazjonalnie pieniądze ze świąt i urodzin. Może czasem korzystasz z okazji dorobienia sobie online. To taka typowa sytuacja. Wszystko, co zarobisz jest dla Ciebie. W przyszłości tak nie będzie. Za kilka lat najprawdopodobniej oddasz 1000 zł ze swojej wypłaty na wynajmowany pokój lub mieszkanie. 500-700 złotych wydasz na jedzenie, 200-300 na rachunki. Zaoszczędzisz coś na wakacje, okazjonalnie wydasz na lekarzy, ciuchy, ozdoby do domu, wyjścia ze znajomymi. Wcale nie będziesz mieć więcej pieniędzy na rozwój niż teraz, bo będziesz mieć więcej wydatków. Uwierz mi, jestem po studiach i wiem, jak to wygląda u mnie i moich znajomych. A napisałam tutaj tylko o pieniądzach, a co z czasem? Po studiach nie ma już 2-3 miesięcznych wakacji, które teraz możesz wykorzystać na rozwój. Po studiach masz jedynie 2 tygodnie urlopu, które chcesz wykorzystać tylko na… odpoczynek. Ludzie, którzy chcą się rozwijać dojeżdżają po pracy na angielski i wracają do domu o 21.
Chcę przez to powiedzieć, że to nie jest tak, że „jeszcze masz czas”, żeby inwestować w siebie. Jeśli chcesz mieć dobrą pracę za kilka lat, to musisz to robić już teraz, w te wakacje! Pomyśl o tym, w jakim kierunku chcesz się rozwinąć, co chcesz robić lepiej, a potem zainwestuj w to. Nieważne, czy to będzie kurs języka, efektywnej nauki czy warsztaty fotograficzne. Ważne, że zaczniesz!
Moje ostatnie inwestycje...
W maju byłam na szkoleniu, które kosztowało mnie 1800 złotych. Bolało jak cholera, ale wiem, że ta inwestycja mi się zwróci. Tydzień temu kupiłam kurs inwestowania w nieruchomości chociaż nie mam nawet pieniędzy na własne mieszkanie! Ale wiem że wiedza zawarta w tym kursie mi się bardzo, bardzo przyda. Zapłaciłam za niego 500 zł. To prawie tyle co moja część opłaty za najem mieszkania, ale ja po prostu jestem pewna, że musiałam to zrobić TERAZ, by w przyszłości cieszyć się wolnością finansową I niezależnością od emerytury. I oto w tym chodzi! O to, że może w tym miejscu te pieniądze wydają Ci się duże. Zainwestowanie w siebie chociażby 300 zł niemożliwe. Ale musisz myśleć z perspektywy siebie z przyszłości. Podobnie jest z osobami które decydują się na zakup Kursu Efektywnej Nauki. One wiedzą że muszą zainwestować w ten kurs żeby już wkrótce cieszyć się wolnością, wolnym czasem, wysokimi ocenami a nawet stypendium czyli dodatkowymi pieniędzmi w portfelu! Najpierw jednak musiały wydać pieniądze (auć!)! To nie jest łatwe i na początku nie będziesz wydawać pieniędzy na siebie z wielkim uśmiechem na twarzy. Będziesz się bała, czy się zwrócą, czy na pewno to jest to, w co powinnaś inwestować. Ale z czasem zobaczysz, że to działa, że warto i że w sumie to… chcesz więcej! 😉
Dlatego mój dzisiejszy apel jest prosty. Zadbaj o siebie. Daj sobie te kilka stówek do wydania na SAMĄ SIEBIE! Zastanów się, czy chcesz w końcu przełamać swoją barierę językową, czy może spełnisz swoje plany i nauczysz się przez wakacje programowania? A może w końcu zdecydujesz się na ten Kurs Efektywnej Nauki, na który czaisz się od dłuższego czasu i wciąż nie wiesz, czy to jest dobry moment, żeby w końcu zacząć uczyć się szybciej? Nieważne, co to będzie. Zainwestuj tego lata w siebie i daj znać w komentarzu, co to będzie! Dobra? 😉