Do 1 października pozostał nam równy tydzień, więc na pewno zaczynacie już kompletować rzeczy, które przydadzą się w nowych mieszkaniach lub akademikach. Ten okres przed wyprowadzką lubię zdecydowanie bardziej niż czerwcowe pakowanie rzeczy do domu. Lubię sprzątać nowe mieszkanie myśląc o tym, gdzie będę przechowywać moje rzeczy. Planuję wtedy jak poukładam ubrania, jak książki, gdzie schowam garnki, a gdzie będę trzymać herbatki. 😉 Pakowanie się również może być świetną zabawą, wystarczy je odpowiednio zaplanować, a najlepiej mieć gotową listę rzeczy do zabrania, taką jaką przygotowałam na dziś. Poza tym opowiem Wam o tym, jak podchodzę do studenckiej wyprowadzki, oraz przedstawię kilka gadżetów, które warte są uwagi studenta chcącego ułatwić sobie życie. 😉
Najpierw polecam zajrzeć Ci do tekstu poniżej, gdzie znajdziesz: strategię pakowania, arkusze PDF z listą rzeczy do zabrania, przydatne podczas pakowania triki oraz informacje na temat taniej, szybkiej i wygodnej organizacji transportu.
Jak sprawnie przeprowadzić się na studia. Kompleksowy poradnik. + Lista rzeczy do spakowania.
Tak jak pisałam wyżej bardzo lubię wprowadzać się na nowe mieszkanie, ale pamiętam też, jak wielkim stresem była dla mnie wyprowadzka na 1. roku. Mieszkania szukałam już w sierpniu i musiałam płacić za cały wrzesień, chociaż nie przebywałam w pokoju ani jednego dnia. W następnych latach swobodniej podeszłam do poszukiwań i zaczęłam je dopiero we wrześniu. Swoją drogą to tak, jak lubię wyprowadzki, tak mocno nie cierpię szukania mieszkań. Męczą mnie te niedokładne, często zakłamane opisy, albo bezsensowne próby ukrycia faktu, że mieszkanie ogrzewane jest elektrycznie. Przez takie zachowanie wynajmujących muszę wykonywać tylko więcej telefonów, które nic nie znaczą. Jeżeli szukasz jeszcze mieszkania, to o tym jak uniknąć wpadki pisałam tutaj. Nie cierpię też skąpych właścicieli, którzy odziedziczyli mieszkanie dajmy na to po rodzicach i wypominają Ci, że MUSIELI włożyć 10 tys. w jego remont, a Ty boisz się zapytać, jak wyglądało wcześniej, bo dalej czuć tu PRL-em. Na szczęście w tym roku tylko 1 semestr spędzę na polskiej uczelni, później jadę na podbój Włoch. Z tego powodu zdecydowałam się na pokój w akademiku. Raczej nikt nie wynająłby mi mieszkania na 4 miesiące. Jestem przeszczęśliwa, bo ja i mój chłopak otrzymaliśmy pokoje jednoosobowe. Będziemy więc mieli dwa pokoje w jednym segmencie wraz z aneksem kuchennym i łazienką. To takie małe mieszkanko dla nas dwóch, tylko że w akademiku. Lepiej być nie mogło! Powoli staje się już tradycją, że wyjeżdżamy gdzieś razem z O. pod koniec września i nie ma nas w pierwszym dniu zajęć. Tym razem lecimy do Barcelony! Okej, zrobiło się osobiście, a ja przecież o przeprowadzce mówić miałam!
Jakie rzeczy zabrać do studenckiego mieszkania?
Najważniejszą rzeczą, którą chciałabym przekazać świeżym jak i nieco bardziej doświadczonym studentom, to to, byście nie zabierali do studenckiego mieszkania starych, gorszych w Waszym mniemaniu przedmiotów. Weźcie swoje ulubione kubki, ulubioną pościel, piękne talerze. Weźcie ozdoby, które lubicie. W końcu będziecie w tym studenckim mieszkaniu spędzać większość czasu! Jeżeli najładniejsze i najbliższe Wam przedmioty zostawicie w rodzinnym domu, a na studenckie mieszkanie zabierzecie stare i podniszczone, to zaczniecie kojarzyć studia z czymś nieprzyjemnym. Powrót do mieszkania będzie dla Was utrapieniem, bo tam jest „gorzej” niż w rodzinnym domu. Sama miałam ten problem na pierwszym roku. Bardzo szybko zaczynałam tęsknić za rodzinnym domem i to nie tylko z powodu bliskich, których tam zostawiłam. Tam miałam wszystkie moje ulubione przedmioty. Na studia wzięłam te gorsze, no bo przecież mogę je zniszczyć. Nie rzucam wszystkim, co mi w ręce wpadnie w domu i nie robię tak kilkadziesiąt kilometrów od niego. Moja mama nadal czasem mówi mi „A tam, na mieszkaniu możesz to mieć.” Nie, nie mogę. Tam spędzam większość czasu i chcę żyć w ładnym miejscu, otaczać się ładnymi przedmiotami. Zasługuję na to, żeby tak było cały czas, a nie tylko wtedy, gdy wracam na weekend do domu. Koniecznie zabierzcie ze sobą Wasze ulubione przedmioty i nie odkładajcie radości z ich używania tylko na weekendy.
A co z gadżetami?
Zdarza się, że podobnie myślimy na temat kupowania nowych gadżetów do studenckiego mieszkania. Przykładowo, po co kupować specjalnie wyciskarkę do czosnku, jak można go pokroić. Po co kupować cedzak, jak można odcedzić wodę za pomocą pokrywki. Wiem, że to takie drobne przykłady, ale ja myślałam tak zarówno o drobnostkach jak i o większych zakupach. Na szczęście moja mama miała inne zdanie i wręcz uwielbiała kupować mi różne gadżety. Pamiętam, jak opowiadała mi o tym, że szukała specjalnie dla mnie obieraczki dla leworęcznych. To było naprawdę urocze. 🙂 Tak więc uważam, że warto inwestować w nowe gadżety, które ułatwiają nam funkcjonowanie. Studenci szukają sposobów na szybkie i zdrowe dania, a potem bezsensownie tracą czas na krojeniu czosnku, bo nie kupili wyciskarki. To tylko taki przykład, ale wiecie, o co mi chodzi? Studia to całe pięć lat i nie mamy ich spędzić w warunkach polowych. Mamy mieć jak najwięcej czasu na rozwój.
5 gadżetów, które przydadzą się studentowi.
Dlatego poza obowiązkową listą przedmiotów, które przydadzą się podczas pobytu w studenckim mieszkaniu mam dla Was kilka propozycji fajnych gadżetów. Część z nich już posiadam, część planuję dokupić. Wybrałam złotą 5 rzeczy, które moim zdaniem w dużym stopniu ułatwią nam życie.
1.Miarka do spaghetti
Nie okłamujmy się, makaron to najczęściej spożywany przez studentów składnik. Można go szybko przygotować, wymieszać z tysiącem różnych sosów i zawsze będzie smakował rewelacyjnie. Pamiętam ile czasu zajęło mi nauczenie się, ile na oko ma jedna porcja spaghetti. Na pierwszym roku gotowałam go albo za dużo albo za mało. To magiczne urządzenie znacznie ułatwiło mi życie. Możecie dzięki niemu odmierzyć porcję makaronu dla wybranej przez siebie liczby osób. Najczęściej spotyka się je w dwóch postaciach: okrągłej lub bardziej designerskiej: podłużnej formie.
2. Cedzak, który można „gotować”.
Taki cedzak to naprawdę świetna sprawa. No bo co, gdy już ugotujemy nasz makaron. Musimy odcedzić z niego wodę. Zwykle robimy to wylewając wszystko do cedzaka, gorąca woda spływa przez rury, a my zastanawiamy się, czy one przypadkiem nie mogą od tego popękać. Można włączyć wtedy zimną wodę, ale przecież student musi oszczędzać! Dlatego taki cedzak jest dla niego idealnym rozwiązaniem. Wkładamy go do garnka i gotujemy w nim makaron/ryż/warzywa. Gdy stwierdzimy, że danie jest już gotowe wyjmujemy cedzak wraz z jedzeniem, a woda zostaje w garnku do ostygnięcia lub ponownego użycia. 🙂 Możecie go znaleźć w podlinkowanym wyżej nagłówku, ale moja mama kupiła też tańszy w Auchan.
3. Patelnia grillowa
Nietrudno jest na studiach przytyć. Siedzący tryb życia, nieregularne posiłki, mało czasu na ruch. Aby uniknąć studenckiego tycia przyda nam się patelnia grillowa. Można na niej smażyć wszystko to, co smażymy na zwyczajnej patelni i to bez grama tłuszczu. To będzie pierwsza rzecz jaką kupię po powrocie z Barcelony. Można ją mieć już za dwie dyszki o tutaj.
4. Garnek rzymski
Słyszeliście kiedyś o tym ciekawym naczyniu? Służy ono do pieczenia potraw w piekarniku bez użycia tłuszczu. Przed zastosowaniem moczy się go przez 15 minut w wodzie. Garnek nią nasiąka, a potem oddaje ją podczas pieczenia. Można w nim przygotować warzywa, zapiekanki, lasagne, mięso, ryby a nawet chleb! Kolejny sposób na to jak nie przytyć na studiach. Garnek rzymski znajdziecie tutaj: z pokrywką albo bez.
5. Lampka LED do czytania
Zabawne, że to jedyny gadżet w moim zestawieniu niezwiązany z kuchnią. Wychodzi ze mnie baba. 😉 Sama posiadam taką maleńką lampkę, którą można zabrać ze sobą w podróż i czytać zaczepiając ją o książkę lub plik notatek. Bardzo praktyczny gadżet i możecie go kupić za około 11-12 złotych np. tutaj i tutaj, chociaż mi najbardziej podobają się te tutaj.
Mam nadzieję, że lista ułatwi Wam pakowanie, które czeka nas wszystkich w najbliższych dniach. Ja na pewno będę się nią wspomagać! A jeśli uważacie ją za przydatną, to będzie mi miło jeśli w ramach podziękowania podzielicie się nią z innymi studentami. A wracając jeszcze do wpisu, co myślicie o zaproponowanych przeze mnie gadżetach? Macie jeszcze inne propozycje, bez których nie poradzilibyście sobie na studiach? 😉
Do następnego czytania!
Ania
80 Responses
Ja do pudeł wrzucałam dosłownie wszystko i skończyło się tak że miałam 3! kursy z rzeczami, i to w kombi! 😀
Teraz staram się pozbywać rzeczy mi niezbyt potrzebnych i wykorzystywać te które mam, zamiast kupować nowe 🙂
No przyznam szczerze, że bez tych gadżetów się obeszłam przez 4 lata i nie zamierzam ich kupować na ostatni 🙂 Ale ulubione kubki rzeczywiście warto mieć ze sobą 🙂
Bardzo fajny post, w sumie jestem przekonana, że o całej masie rzeczy bym po prostu zapomniała. 🙂
Ja jestem zdania, że wszystko można dokupić w trakcie. Zaczynałam z niezbędnym minimum, a dopiero niedawno kupiłam np. obieraczkę do warzyw, bo wcześniej rzadko jadałam ziemniaki, a resztę obierałam nożem. Chociaż muszę przyznać, że moje życie odmieniło… naczynie żaroodporne i to dopiero na 3 roku, bo wcześniej po prostu nie miałam piekarnika. W tym roku muszę zakupić tylko wyciskarkę do czosnku. 😉 Od 3 roku również mieszkam w akademiku i tam naprawdę nie trzeba dużo rzeczy, bo zawsze można coś pożyczyć, u mnie ludzie mają naprawdę wszystko. W akademiku potrzebne są też trochę inne rzeczy niż w wynajmowanym mieszkaniu, bo po pierwsze jest w nich mniej miejsca, po drugie w jednym pokoju trzeba zmieścić zazwyczaj też rzeczy do kuchni i kosmetyki, a po trzecie nie zawsze trzeba samemu sprzątać kuchnię i łazienkę, a do posprzątania pokoju odkurzacz czy miotłę zawsze można pożyczyć. 😉 Natomiast ciężko się obyć bez lodówki i czajnika w pokoju, więc to warto wziąć pod uwagę. Ja mam ten komfort, że w moim akademiku pokoje są całkiem sporej wielkości, w większości jednoosobowe, więc w ilości rzeczy nie muszę się aż tak ograniczać, w sumie ogranicza mnie jedynie pojemność samochodu, którym tata wiezie mnie te 250km od domu. 😉
Rewelacja, podoba mi się zwłaszcza stwierdzenie, że należy brać do nowego mieszkania ulubione przedmioty. 🙂 Mieszkając przez pół roku w wynajmowanym pokoju rzeczywiście wzięłam te mniej lubiane kubki i inne rzeczy. Fajnie, że pokazałaś przydatne gadżety, nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak miarka do makaronu. Takie proste, a jak ułatwia życie. 🙂
odmierzanie makaronu lub ryżu mi nigdy nie wychodzi, zawsze jest za dużo albo za mało 🙂
Lista super, we wtorek ją przejrzę kilkukrotnie 😉 a ulubione przedmioty to super pomysł, po co je zostawiać x km od aktualnego miejsca zamieszkania 😛
Sama odkąd mieszkam w akademiku ograniczam się do niezbędnego minimum jeżeli chodzi o rzeczy więc czasami cierpię z tego powodu jednak takie już są tego uroki.
Naprawdę istnieje coś takiego jak miarka do spaghetti? Genialny wynalazek! Szkoda, że nie miałam do niego dostępu na początku studiów gdy nie potrafiłam określić ile makaronu potrzebuję.
Z tym cedzakiem to niezły pomysł! Pamiętam jak sama się wyprowadzałam – już o wiele wcześniej myślałam co zabrać, robiłam listę rzeczy, pakowałam i byłam bardzo zaaferowana tym co się dzieje 😉
Garnek rzymski na studiach to level hard. Nawet ja jeszcze się go nie dorobiłam. Trzeba go bardzo szanować i o niego dbać i nie jestem pewna czy jest niezbędny (ale fakt – potrafi zdziałać cuda). Fajnie, że zrobiłaś taką listę, bo kilku świeżo upieczonych studentów pytało mnie co zabrać, bo kwestie organizacyjne ich przerosły.
Garnek rzymski, ale to jest fajne, chce! Ja odkąd wyjechałam na studia, nigdy nie przeprowadzałam się do domu na wakacje, zawsze zostawałam w mieście więc miałam trochę mniej roboty, bo wyprowadziłam się raz a porządnie w jedną stronę. Niestety musiałam wszystko przewieźć pociągiem, więc to było niezłe utrudnienie, w zasadzie wzięłam ciuchy, laptopa i kilka kosmetyków, resztę rzeczy dokupiłam na miejscu. Pierwszy pokój który wynajmowałam był w mieszkaniu, gdzie była kuchnia ze skromnym wyposażeniem, więc w zasadzie dokupiliśmy tylko kilka rzeczy. Później stopniowo kupowałam sobie coraz więcej gadżetów na miejscu i raz przywiozłam z domu talerze. 😉
Gadżety bardzo fajne, ale wciąż to jednak tylko gadżety, można się bez nich obejść 😀 Myślę, że studenci w większości są bardzo kreatywni i znajdują różne zastosowania zwykłym przedmiotom 😉 Ale co do tego, żeby zabrać ze sobą ładne rzeczy i się nimi otaczać zgadzam się w zupełności. W końcu to tam będziemy w większości przebywać 🙂
Zgadzam się w zupełności. Znam kilka osób które 5 letnie studia poza domem traktuja jak obóz przetrwa przetrwania więc wystarczy im konserwa w kuchni i łóżko w pokoju, ale ja bym tak nie mogła. Po miesiącu zapłakana wróciłabym do domu. Wiadomo że nie rzadko na studiach jest ciężko a jak w dodatku mieszkamy w jakiś lochach to jedyne o czym się marzy to powrót do domu. Ja osobiście byłam przyzwyczajona do wygód i luksusów (mieszkałam w dużym domu jednorodzinnym, miałam własny pokój (wielkości salonu mojego obecnego mieszkania) i pełno miejsca, przestrzeni i swobody) w nowym mieszkaniu zrobiło się ciasno i zimno jakoś tak ponuro i depresyjnie. Wiec zainwestowałam w przywiezienie swoich ulubionych rzeczy , drobiazgów, kocyków i poduszek z domu. Ozdóbki kupki i przedmioty ładne nowe i wygodne poprawiły mi humor, poczułam się jak u siebie w domu. 3-5 lat to nie jest w cale tak mało. Więc nie ma sensu męczyć się przez ten okres.
Od jakiegoś czasu przeglądam sobie takie studenckie posty, bo wychodze z założenia, że najgorsze rzeczy dzieją się jeśli nie jesteśmy na nie przygotowani, więc wiem, że będę zaglądać tu częściej! 🙂
Słuszne przemyślenia. 😀
Co do gadźetów pomocnych studentowi to mogą się bardzo przydać powerbank albo karta pamięci. Te drobiqazgi nie raz uratowały mi skórę kiedy potrzebowałem szybko nagrać coś na swój sprzęt. https://www.elektrostator.pl/blog/karty-pamieci-do-telefonu-przygotuj-sie-do-szkoly/ A że materiałów mnóstwo to trzeba miec gdzie to trzymać 😉
Cześć 🙂 Trafiłam na ten blog całkiem przypadkowo kiedy szukałam informacji odnośnie kwaterowania w akademikach. Nie mam się za bardzo do kogo zwrócić bo nikt z moich znajomych nie mieszka w akademiku. A sprawa wygląda tak: w moim akademiku kwaterowanie zaczyna się od 26. września, a ja mam jeszcze trochę spraw do załatwienia w rodzinnej miejscowości i 27. oraz 28. wrzesień muszę spędzić w domu. Natomiast 29. jest immartykulacja na moim wydziale (w godzinach porannych) a dodam jeszcze że jedyną opcją dotarcia do miejsca mojego przyszłego zamieszkania jest autobus. Jedynym rozwiązaniem więc poostaje zakwaterowanie się 26. i pozostawienie rzeczy na dwa dni mojej nieobecności. I moje pytanie brzmi następująco: CZY JEST TAKA MOŻLIWOŚĆ ABY PRZECHOWAĆ GDZIEŚ W AKADEMIKU MOJE RZECZY DO CZASU KIEDY JUŻ SIĘ TAM 'OSIEDLĘ’? Proszę o wyrozumiałość, to moje pierwsze studia także jeszcze nie wiem 'co i jak’ Pozdrawiam 😉
Hej Łucjo! 🙂 Skoro zakwaterowanie zaczyna się 26 września, to znaczy, że 26 września dostaniesz klucze do swojego pokoju i będziesz mogła w nim zostawić swoje rzeczy. 😉 Ściskam!
Dziękuję serdecznie za odpowiedź.;) Jestem teraz trochę jak zagubiona owieczka, bo pytam się nawet o najbardziej banalne sprawy. Ale tak już mam. Jeszcze raz dziękuję. Wspaniały blog, aż szkoda że tak późno go znalazłam. Ale lepiej późno niż wcale 🙂 Pozdrawiam
Myślę, że skoro dopiero zaczynasz studia, to nie jest za późno. 🙂
Cześć Aniu!) Jestem naprawdę pod wrażeniem od twojego bloga: bardzo świeże pomysły i nic zbędnego, kreatywna wizja studenckiego życia i ekscytująca maniera pisania)))…. Zaczynam pierwszy rok studiów w Polsce, więc wybieram się na długo do Polski (sama jestem z Ukrainy). Twój blog jest prawdziwym niezbędnikiem dla ludzi, którzy po raz pierwszy będą żyć sami, bez rodziców, w innym mieście czy kraju. Dziękuję za pomóc w takiej odpowiedzialnej sprawie jak wyprowadzka. Chciałabym zapytać jeszcze: co jest najbardziej potrzebnym w akademiku, patrząc z doświadczenia studenta? Wdzięczna z góry za odpowiedź!!!)
W sumie to to samo, co w mieszkaniu. Twoje potrzeby nie różnią się zbytnio. Myślę, że wszystko z listy może się przydać. Tam są najpotrzebniejsze przedmioty. Oczywiście do nauki laptop, zeszyty, skoroszyty do organizacji. W kuchni choć jeden garnek, patelnia talerz i zestaw sztućców. W akademiku przyda się też płyn do prania, bo w końcu będziesz je tam robić. 🙂
Dziękuję Ci bardzo!). Dla mnie jest ważna opinia człowieka, który zna się na tym)))) pozdrowienia z Ukrainy, sukcesów w twórczości!!!)
Pozdrowienia, ładnie piszesz po polsku. 🙂
;))))
сб, 24 сент. 2016 г. в 18:41, Disqus :
Dodałabym jeszcze czajniczek elektryczny, żelazko i ewentualnie deskę do prasowania 🙂