Niemniej jednak rozkoszuję się w podziwianiu osobowości, które żyły w czasach, kiedy miało się jakieś cele. Nazywają nas erą NIC. Bo podobno nie mamy celów, autorytetów, powodów do działań, bo wszystko już było i nie jesteśmy w stanie stworzyć niczego nowego. I po części się z tym zgadzam. Widzę to wśród wielu, ludzie idący przetartymi szlakami, tonący w swoich problemach i nałogach, bo los nie przygotował dla nich żadnej misji. Ale przecież jest tyle wyzwań na świecie i tyle szans! Nie wiem za co się pierwsze zabrać, granie na gitarze, naukę języków, podróżowanie, inwestowanie, rozkręcanie biznesu czy życie jako odludek, może bycie artystą hmm…
Właściwie nie napisałam prawie nic o filmie i dobrze, bo znając siebie zaczęłabym spoilerować. Teraz, jeśli przeczytałaś ten tekst i chociaż trochę się z nim utożsamiasz to na pewno nadajesz się na wypad na film „Jack Strong”. Poza tym jeśli lubisz stare auta to też idź. A jeśli lubisz ładny angielski to zatkaj uszy jak będzie mówił Bruno z „Na dobre i na złe”. A jeśli bardzo boisz się Rusków to się zastanów, bo w filmie są przerażający. Idź też jak chcesz zobaczyć dobry film, bo on jest dobry. No to idź już.
2 Responses
mnie się ten film podobał, pokazuje ciekawą historię, napięcie akacji jest odpowiednie, opowiedziana fabuła jest logiczna ma swój początek i koniec wszystko opowiedziane jest tak, ze ktoś nawet nie znając tej historii jest w stanie zrozumieć o co chodzi w filmie. (to najbardziej denerwowało mnie w filmie o Wałęsie) myślę, że w porównaniu z ostatnimi polskimi produkcjami ta jest w porządku i można ją spokojnie polecić:)
w stu procentach się z Tobą zgadzam 🙂