Dlaczego jesteś/będziesz w rozwojowym dołku?

Hej! Jeśli kliknąłeś w ten link, to pewnie jesteś teraz w stanie totalnego zniechęcenia do jakichkolwiek działań. Dotychczas skrupulatnie planowałeś swój dzień, wyznaczałeś sobie cele i nie chciałeś marnować swojego czasu. Teraz masz wyrzuty sumienia, że nic nie robisz, a może ich nie masz, tak jak i nie masz ochoty na nic, brakuje Ci energii. Możliwe też, że odczuwasz zbliżanie się tego stanu i chcesz się zmotywować lub też uniknąć takiej sytuacji w przyszłości. Wierzę, że dobrze trafiłeś, bo na szczęście sama na własnej skórze sprawdziłam przyczyny tego samorozwojowego dołka i teraz mogę Ci pomóc.:)

1. Nie odpoczywasz.

To pierwszy i najważniejszy punkt. Może i planujesz odpoczynek w ciągu dnia, ale zwykle do niego nie dochodzi. Zadania rozciągają się w czasie i uznajesz, że są ważniejsze, że nie warto marnować czasu. Jak uniknąć takiej sytuacji pisałam w poście UWAGA na planowanie czasu, tam możesz doczytać więcej na ten temat. Ustal sobie sztywne godziny codziennego odpoczynku. Np. od 18 do 20 i niech będą dla Ciebie tak zobowiązujące jak poranne wyjście do szkoły czy pracy. Załóż, że nie da się ich przesunąć.

2. Twój odpoczynek jest zbyt ambitny.

Nawet w tej chwili robisz coś rozwojowego. Czytasz poradniki, albo książki w obcym języku. Uprawiasz sporty, idziesz do muzeum. Podczas odpoczynku masz się nie wysilać. Leżeć plackiem, czytać (ewentualnie) romansidła, gazetki. A nawet oglądać Trudne sprawy! Co tylko chcesz, byle byś nie czuł, że się wysilasz.

3. Masz wyrzuty sumienia, gdy odpoczywasz.

To mnie nadal dotyczy. Trochę nie wiem jak z tym walczyć, może macie jakieś pomysły? Ogólnie staram się zrozumieć to, że zasłużyłam na odpoczynek, że ciało tego potrzebuje itd.

4. Bierzesz na siebie za dużo.

Twoje plany dnia są tak długie, że nie dajesz rady spełnić wszystkich podpunktów. Potem masz wyrzuty sumienia, nie odpoczywasz i koło się zamyka.

5. Nie nagradzasz się.

Kiedy coś załatwisz, wykreślisz z listy, spełnisz plan nie przyznajesz sobie małych nagród. Nawet nie jesteś z siebie zadowolony, bo myślisz, że tak właśnie powinno być, że spełniasz absolutne minimum. Uwierz mi, niewielu ludzi po pracy/szkole wraca do domu, uczy się języków, rozwija swoje pasje czy uprawia sporty. Nagradzaj się i chwal siebie za to!

 

6. Nie zapisujesz swoich sukcesów.

Każdy, nawet najmniejszy sukces warto odnotować. Możesz założyć na nie osobny zeszyt, albo przygotować słoik sukcesów jak radziła Ania. Jak masz być z siebie zadowolony, skoro nie widzisz, co dobrego zrobiłeś? Własne osiągnięcia są najbardziej motywujące i inspirujące! Pisałam o tym w poście jak czuć się stale zainspirowanym.

7. Nie zapisujesz swoich postępów.

Ja w tym celu założyłam specjalne skoroszyty do których wpinam folie z kolejnymi osiągnięciami. Podzieliłam sobie rozwój na: sport, angielski, niemiecki, blog, rozwój osobisty, odżywianie. Do koszulek możesz wrzucać kartki z wyzwaniami które udało Ci się wykonać, swoje zdjęcia (np. do działu sport), testy językowe, które udało Ci się zdać. Najlepiej jednak będzie, jeśli będziesz tam wpinał te małe postępy. Czyli np. kartkę z napisem „Dzisiaj nauczyłam się nowego działu słówek”, „Dzisiaj przebiegłam 5 km” itd.

8. Podejmujesz się wyzwań, które do Ciebie nie pasują.

Np. uznajesz, że za mało czytasz i podejmujesz wyzwanie – przez rok przeczytam tyle ile mam wzrostu.  Tak naprawdę nie wiesz, jak do tego dojdziesz i czy znajdziesz czas, tylko po prostu podjarałeś się ideą. Przed każdym wyzwaniem, którego się podejmiesz, zastanów się czy Ci się przyda, czy na pewno Ciebie dotyczy i wstępnie zorganizuj dla niego miejsce w Twoim harmonogramie. Jeśli go nie ma, to spróbuj zmodyfikować to wyzwanie i dostosować do własnych potrzeb. Czyli np. przez rok przeczytam tyle książek ile mam lat, albo po prostu przeczytam jedną książkę na miesiąc. Po takim zabiegu nie będziesz zły na samego siebie, że nie udało Ci się spełnić kolejnego wyzwania.

9. Podejmujesz się zbyt wielu wyzwań.

Swego czasu na mojej tablicy wisiały: wyzwanie przysiadowe, codziennie 15 min angielskiego, miesiąc bez narzekania, miesiąc bez słodyczy. Do końca wywiązałam się tylko z wyzwania przysiadowego i prawie z miesiąca bez słodyczy. Angielski szedł mi w miarę dobrze, ale nie znalazłam na niego codziennie tych 15 minut. O narzekaniu zapomniałam. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie jest podejmowanie się na miesiąc dwóch wyzwań, jednego wymagającego czasu, a drugiego wymagającego dyscypliny. Czyli np. angielski i narzekanie, przysiady i słodycze.

10. Dzień w którym nic nie zrobisz uznajesz za dzień zmarnowany.

Nie. To był zwykły dzień, trochę leniwy, ale potrzebny Tobie by zregenerować siły i jutro działać z jeszcze większą energią. To był ważny dzień.
Okej, to by było na tyle. Do napisanie tego tekstu zainspirował mnie post Leny z bloga czasienieuciekaj. Przypomniał mi o tym, kiedy byłam w takiej sytuacji i uznałam, że podzielę się z Wami moimi przemyśleniami. Wszystkie te podpunkty to moje własne spostrzeżenia w tej kwestii. Nie myśl, że chcę Tobą dyrygować i mówić Ci jak żyć. Wypisałam tutaj tylko rzeczy, które mi pomogły wybrnąć z rozwojowego dołka, bo na szczęście w miarę szybko go dostrzegłam. Mam nadzieję, że i Tobie te zasady się przydadzą. Naprawdę warto też zajrzeć do podlinkowanych przeze mnie wpisów, one powinny udoskonalić Twoją nową taktykę. Jeśli masz energię i chęci wprowadź te zasady już teraz. Jeśli jeszcze czujesz, że nie masz na to ochoty, to odpocznij trochę i wróć do tego wpisu w odpowiednim czasie.

Naprawdę trzymam za Ciebie kciuki, wiem, że Ci się uda!:)

buziaki!
Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *