Wszyscy powtarzają, że aby lepiej pisać, należy… więcej pisać. Ćwiczenie, które chcę Ci przedstawić wcale nie przeczy tej zasadzie. Ono po prostu ją uzupełnia. Patent ten wymyśliłam sama. Dzięki niemu będziesz mógł ćwiczyć swoje zdolności pisarskie nie pisząc w dosłownym tego słowo znaczeniu. Jestem typem człowieka, w którego głowie strasznie dużo się dzieje i ćwiczenie wpadło mi do głowy przez przypadek, całkiem jak dziwne ćwiczenie na kreatywność.
Zwinnym krokiem wskoczyła do autobusu. Była lekko zdyszana, a na jej czole pojawiły się małe kropelki potu. Zarzuciła ostentacyjnie włosami, spojrzała w lewo i zdecydowała się na miejsce z tyłu pojazdu. Ociężale rzuciła się na plastikowe, niewygodne krzesło. Wyciągnęła telefon z czarnej torebki i założyła słuchawki. Jej oddech już się wyrównał. Teraz spokojnie, z delikatnym, nic nie znaczącym uśmiechem na twarzy wpatrywała się w krajobraz za oknem. Zawsze te same domy, te same drzewa, te same ulice, a ona patrzyła, jak gdyby widziała je wszystkie po raz pierwszy, a może, po raz ostatni.
4 Responses
Jak już ogarnę swoje sprawy wystarczająco to chyba skuszę się na taki eksperyment 😉
Kiedyś właśnie tak robiłam! Z czasem przestałam i chyba pora do tego wrócić! 😉
O, a ja robię podobnie! Tyle tylko, że w pierwszej osobie, i niezbyt często – teraz widzę, że może warto zrobić z tego zwyczaj 🙂 Fajna sprawa! 🙂
Polecam! 😉