Na wstępie powinnam zachęcić Was do przeczytania tego wpisu ciepłymi słowami, o świętach, które są czasem przemyśleń, rodzinnych spotkań, wyciszenia, radości z nowego i takich tam. No, to zachęcam, tylko ciężko mi jakoś odtworzyć tę świąteczną pogaduszkę. Po niej powinniście się czuć zainspirowani i spragnieni wiedzy. Tak jest, prawda? Skoro wstęp jak zwykle wyszedł mi cudownie, to zapraszam do lektury całego teksu. 😉
1. Wybrać się na samotny spacer.
Najlepiej bez telefonu, najlepiej do lasu. W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest być tak naprawdę samym. Wszędzie otaczają nas ludzie. Nawet, gdy przesiadujesz w mieszkaniu bez jego domowników, być może słyszysz sąsiadów obok. Masz pod ręką telefon, a w nim internet. Nie mówię już o włączonym laptopie. Gdy spacerujesz samotnie po mieście otacza Cię masa ludzi. W takich warunkach ciężko jest skupić się na sobie samym. Dlatego też coraz modniejszym, szczególnie wśród biznesmenów staje się kilkudniowe odizolowanie od świata w klasztornych celach. Ja proponuję Ci nieco lżejszą wersję tej medytacji. W święta, gdy mamy trochę więcej czasu warto wygospodarować te 2 godzinki dla samego siebie. Piszę o tym, bo parę dni temu udało mi się odbyć taki spacer i bardzo miło go wspominam. Miałam czas na poukładanie swoich myśli, chociaż nie powiem, telefon w kieszeni był. Na szczęście nie dzwonił, a przydał się do udokumentowania ludzkiej bezczelności. (Pokazywałam na Twitterze.) W niedzielę bądź poniedziałek zamierzam powtórzyć ten spacer.
2. Zastanowić się nad swoją duchowością.
W tym miejscu każdy za pewne postawi sobie inne pytania. Jedni o to jak zmieniła się ich duchowość w przeciągu roku, czy w ogóle ją realizują, czy w ogóle ją mają. Inni zastanowią się nad tym gdzie powinni jej szukać, a jeszcze inni czy udało im się ją poznać. Ja zastanawiam się nad tym, czy chcę przeczytać Biblię i jeśli tak to kiedy. Już od dawna odkładam to na wieczne potem. Trochę się obawiam tego, co będę myśleć, gdy już to zrobię. Nie wyznaję instytucji Kościoła, ale wierzę w Boga, chociaż nie wiem, czy to aby na pewno ten Bóg z Biblii. Zastanawia mnie jednak to, jak osoby uważające się za praktykujących Katolików mogą żyć w pełni oddanymi swojej religii bez przeczytania jej najważniejszej księgi. Księgi, która jest jej podstawą. To tak, jakbym ja uczyła się niemieckiego tylko od polskiego nauczyciela nigdy nie słysząc prawdziwego języka. Choćby z płyty, o Niemcu już nie mówiąc! 😉
3. Przeczytać książkę.
Wiem, że jesteście inteligentnymi ludźmi i w większości regularnie czytacie. Ten punkt może i brzmi banalnie, ale czy wszystko musi być takie podniosłe? Czytanie jest po prostu fajne, a nawet modne.
Nie będziemy się jutro widzieli (przynajmniej nie na blogu), więc już teraz życzę Wam tego, czego życzylibyście sobie sami na święta. Nic więcej z siebie nie wykrzeszę, bo przecież nie znam każdego z osobna, ale jak chcecie to możecie się pochwalić, czego byście pragnęli na te święta, a ja Wam chętnie tego pożyczę. 😉
PS Macie już swoje rozwojowe plany na tę Wielkanoc?
do następnego czytania!
Ania
35 Responses
Większość obecnych katolików nie czytała biblii, bo większość katolików, która biblię przeczytała, przestała być po tym katolikami. Rozumiem Twoje obawy ale polecam mimo wszystko przeczytać i wyrobić sobie swoją własną opinię. Niektóre księgi Cię pewnie przyprawią o nieprzyjemne dreszcze, a niektóre Ci się bardzo spodobają. No i najważniejsze – nie trzeba przyjmować w całości biblii, żeby wierzyć w Boga. Wiem po sobie. Jako, że jest to księga gruba, trudna i łatwo się zniechęcić, polecam Ci czytać według ustalonego planu, np. http://www.swietarodzina.com/pliki/Plan_roczny.pdf Dzięki rozłożeniu czytania na rok masz więcej czasu na refleksję.
Mój plan na Wielkanoc to jeść, posiedzieć z rodziną, poczytać, pograć z tatą w szachy, czyli standard:) Natomiast po Wielkanocy biorę się ostro za matmę.
Ze swojej strony spokojnych świąt życzę:)
Wow! Chyba nie umiałabym być aż tak systematyczna, ale przekonałam się. Jak skończę Freuda, to zaczynam Biblię. Powodzenia z matmą, ja ciągle mobilizuję się do pracy licencjackiej. 😉
Dzięki:) Ja licencjat na szczęście dopiero za rok piszę.
Co do tego planu czytania Biblii jest to 10-15 minut dziennie. Rozbij sobie na rano, popołudnie i wieczór.
Mam 15 minut rozbijać na 5? :p
Nie, ja raczej będę czytać luźno, tak jak czytam inne książki, czyli wtedy, kiedy mam czas. Ściągnę ją sobie tez na czytnik i będę mogła czytać też w komunikacji miejskiej itd. Nie lubię wkładać całego życia w takie sztywne ramy.:)
Muszę w planować czytanie, a w zasadzie dokończenie książki. Choć w moich planach zastanawianie się, ale nie zupełnie nas duchowością. Zostawię ją na inne czasy, jak na razie muszę uporządkować inne myśli. Zastanawiam sie jednak czy nie wypisuje czasami źle priorytetów względem rozmyślań i stąd to zagubienie…
Dzięki temu komentarzowi wpadł mi do głowy nowy pomysł na wpis. .Dzięki!:D
o ile czas przedświąteczny, szczególnie Wielki Piątek to dla mnie właśnie czas nostalgii i przemyśleń to same Święta spędzam w całości z Rodziną 😀 Więc spacer, owszem, ale wspólny 🙂 Wesołych Świąt Kochana! <3
Polecam nie tylko w święta wykonania tych czynności 🙂 Przeczytanie całej Biblii- również polecam (ach te powtórzenia). Czasami szło jak krew z nosa, opisy, makabryczne sceny, spisy praw. Ale poszło 🙂
Ile czasu Ci to zajęło?
Na samotny spacer wybieram się kilka razy dziennie. W sensie w towarzystwie psa, ale to chyba nie ma znaczenia. O mojej wierze myślę w ostatnich dniach często, a dzisiaj rano zaczęłam drugą książkę. Żyć nie umierać 😉
Dobrych, spędzonych w rodzinnym gronie świąt Wielkiej Nocy!
Pomysł ze spacerem jest jak najbardziej trafny! Cały czas się „zbieram”, ale na tym zbieraniu się niestety kończy. Tak to jest, że trzymają nas te wszystkie nowinki techniczne. Boimy się tej pustki, która nastąpi po tym, kiedy się od nich odizolujemy. Ciało potrzebuje takiego odpoczynku. Ja zaczynam od tego, aby więcej czasu poświęcić dla siebie, na naukę, czytanie. Tak spoglądam przez okno. Widzę śnieżycę. I tak jakoś wolę posiedzieć w fotelu z herbatą 😀 Ale naprawdę czekam naprawdę pogody, bo cięgnie mnie do natury (tylko wybaczcie mi, bo wezmę aparat).
Co do Biblii i duchowości, to mogę opowiedzieć się po tej samej stronie co ty.Ja przeczytałam cały Stary Testament i tak się zaskoczyłam, że bałam się czytać Nowego. Ujmę to tak: to jest, jak z filmem. Na filmie widzisz wybrane fragmenty książki i masz jakiś obraz. Potem czytasz książkę i bum! Inny obraz! Ale Stary Testament polecam. Jest to świetna lektura mimo wszystko 🙂
Przekonałaś mnie, jak skończę Freuda, to chwytam za Biblię. 🙂
A na samotny spacer idę też dopiero dzisiaj, bo wczoraj bałam się, że będę mokra, a w nd. mieliśmy gości. 🙂
Ja w te święta postanowiłam stworzyć kilka zapasowych postów, bo w ostatnim czasie zrobił się zastój na blogu. Poza tym muszę dokończyć czytanie jednej książki, bo chciałabym w końcu napisać recenzję i podzielić się z czytelnikami całkiem fajnymi poradami, które pomagają w pozbyciu się przekleństwa bycia miłym.
Chyba wiem, jaka książka.:)
Ja ciągle planuję, że napiszę zapas wpisów, ale kurczę no nie umiem. Zawsze mam coś jeszcze do roboty i zwykle piszę maksymalnie dzień-dwa wcześniej. A najczęściej w dniu publikacji.
Samotny spacer to świetna sprawa, tylko skąd ja las wytrzasnę?
Chyba jednak wybiorę opcję z książką. Lista „do przeczytania” stale się przecież powiększa.
Samotny spacer, zastanowienie się nad sobą i przeczytanie książki to świetne rzeczy, na które warto poświęcić czas. Ja jednak należę do osób, które w Święta starają się nie zamykać w swoich sprawach, ale spędzać czas z rodziną. To dla mnie szczególny okres, w który chcę spędzić razem z innymi.
Zdrowych, radosnych Świąt życzę 🙂
To prawda. 🙂 Ale na szczęście udało mi się znaleźć czas i dla rodziny i dla siebie. 🙂
Bardzo fajne zestawienie, 3 kwestii. 🙂
Również polecam przeczytanie Biblii. Tak samo jak Ty, pomyślałam sobie kiedyś, że co to za wierząca osoba, która nie przeczytała Biblii, najważniejszej Księgi każdego chrześcijanina. Myślę, że w większości domów można ją spotkać. Zachęcam do przeczytania, prywatnie przeczytanie całej (Nowy + Stary Testament) zajęło jakieś 2.5 roku 🙂
Spacery: Sama chętnie lubię mieć chwilę dla siebie, a taki samotny spacer to coś gdzie możemy pomyśleć nad swoim życiem i sprawami, które nas otaczają.
Spokojnych, radosnych Świąt! 🙂
Czytałaś Biblię ciągiem, czy przerywałaś innymi książkami? 🙂
Inne książki czytam zazwyczaj w ciągu dnia i czytam kilka-kilkanaście rozdziałów dziennie. W czasie czytania Biblii czytałam też inne książki, ale nie przerywając czytania Biblii, którą zawsze zostawiałam na „przed snem”. Jeśli chodzi o czytanie jednym cięgiem, to u mnie wyglądało to w ten sposób, że codziennie przed snem starałam się przeczytać jeden, dwa rozdziały 🙂
Wesołych Świąt !
Taki spacer i pobycie w samotności na pewno mi się przyda pomyśleć nad wieloma kwestiami.
Na samotne chwile staram się znaleźć czas każdego dnia 🙂
Co do książek, od początku roku właśnie skończyłam czytać 16tą, „Miłość w czasach zarazy”, więc hmmm całkiem udane mam święta 🙂
Tylko co do własnej duchowości to już dłuższy temat, ale na pewno nie jestem w tym temacie bezrefleksyjna 🙂
W „Miracle Morning” jest o tym, żeby codziennie znaleźć czas na samotność, ale jakoś nie zawsze mi się to udaje, ale widzę, że Tobie dobrze to idzie. 🙂
Może dlatego, że jestem raczej introwertykiem i spędzając czas sama „ładuję akumulatory” by spędzać czas z innymi 😉 A już ostatnio to w ogóle szaleństwo, bo tak się złożyło, że praca w kawiarni dała mi to, czego zgoła bym się po niej nie spodziewała: w miarę stałe godziny pracy i sporo wolnych weekendów – więc tym łatwiej o to 🙂
Po raz kolejny sprawdziła się zasada im mniej mamy czasu, tym więcej mamy czasu. 😀
U mnie to tak działa: im więcej rzeczy mam „do upchnięcia” w jakimś okresie czasu, tym więcej faktycznie wykonam…
I nagle się okazuje, że się da 🙂
Można połączyć: pospacerować samotnie, pomedytować i poczytać książkę na łonie natury. Robię tak często kiedy jest ciepło:) Ale sam spacer to można i nawet w trzaskający mróz zaliczyć. Bardzo lubię taką samotność:)
Mój Bóg na pewno nie jest z Biblii. Stary Testament to tak drastyczna księga, prezentująca tak sprzeczne z moimi wartości, że dziękuję. Za to Jezus był spoko:) Ale ogólnie bliższe są mi ostatnio słowiańskie poglądy na duchowość zawartą w przyrodzie niż te importowane z Bliskiego Wschodu. A najbliższa mi jest po prostu moja intuicja. Dużo sobie komplikujemy próbując wytłumaczyć duchowość słowami, a można ją po prostu poczuć:)
Wesołych, spokojnych:) Dla mnie to czas rodzinny. I ćwiczenie się w odmawianiu sobie i innym, gdy już jestem napęczniała, a na stole jeszcze dużo jedzenia stoi :]
Nigdy nie interesowałam się tym ze strony słowiańskiej. Pięknie mówisz, ja również zdałam się na uczucia i własną intuicję. Nie słucham tego, jak każą mi żyć duchowi, po prostu czuję jakie życie jest dobre.
A co do Biblii to przekonałam się i przeczytam. Ja wierzę również w prawo przyciągania i jestem ciekawa czy odnajdę tam jakieś jego elementy. 🙂
Zastanawia mnie ten trend: ST zły, chrześcijaństwo be, a Jezus spoko; a jesteś jedyną osobą z takim poglądem, którą mogę zapytać:
– co takiego sprzecznego z judaizmem zrobił Jezus, że choć jego własna religia komuś nie pasuje, to on sam – tak?
– co takiego sprzecznego ze słowami Jezusa zrobił kościół, że religia założona przez Jezusa nie jest ok, a on sam tak?
No i trzecie pytanie:
– słowiańskie poglądy na duchowość zawartą w przyrodzie to sposób określenia animizmu i demonologii?
Rany Sławomira, przecież to są pytania, nad którymi można całą noc debatować przy winie. Jak ja mam Ci odpowiedzieć zwięzłym komentarzem?:) Przecież dosłownie wszystko, co robi Kościół jako instytucja i jego wyznawcy, jest sprzeczne ze słowami Jezusa. Mam tu na myśli jego filozofię miłości, akceptacji i odpuszczenia walki. Ja to widzę tak, że Kościół w nieładny sposób zagarnął sobie postać oświeconego człowieka i zrobił z niego gwóźdź programu swojego nowego, ocieplonego wizerunku, wszystko przekręcając i dopisując do tego kilka cudownych historyjek pobranych z innych kultur (patrz Zeitgeist). Jezus nie zakładał żadnej religii, zachęcał do samodzielnego poszukiwania duchowości, co również zostało wypaczone w taki sposób, żeby przypadkiem nikt nie zauważył, że nie potrzeba żadnych instytucji ani kapłanów do postępowania zgodnie z jego naukami. Co do ST to najlepsze kawałki z niego znajdziesz w książce „Bóg urojony”, która nie jest wbrew pozorom przeciwna duchowości. Dla mnie to tyle jeśli chodzi o tę księgę. A co do trzeciego pytania to nazewnictwo mnie wykańcza, tym bardziej że nie jestem rodzimowierczynią i się na tym nie znam, chodzi mi o panteizm i ścisłe związanie boskości z naturą i jej cyklami. Duchy i demony to już mitologia, która jest intrygująca i „swojska”, ale póki co nie mam tak, żebym w nią naprawdę wierzyła:)
Pozwolę sobie na teraz odpowiedzieć tylko na niektóre rzeczy.
Zeitgeist to akurat zbiór bzdur (czy to nie tam było, że Horus niby też miał dwunastu uczniów? I zmartwychwstał, podczas gdy było dwóch Horusów różnych).
Jezus mówił ,,Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” więc takiego odpuszczenia walki bym mu nie przypisała.
Jej, jaka szkoda, że Słowianie nie byli panteistami 😉
Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebowałam przeczytać taki wpis 🙂 Co prawda jestem teraz w Polsce, z rodziną, ale nie dam rady zliczyć ile razy mnie już zdenerwowano tymi wszystkimi przygotowaniami, zapominając o całej istocie świąt. Owszem, jestem katoliczką i uważam to całe sprzątanie na błysk i przygotowywanie góry jedzenia za zbędne oraz zasłaniające Tego, który jest najważniejszy w tych dniach. I to mnie dziś bardzo zasmuciło, niestety. To powinien być czas wyciszenia, może powagi, ale przede wszystkim pokoju, którego w teraźniejszości nam bardzo potrzeba.
Pozdrawiam.
Pięknie to podsumowałaś. Życzę Ci z całego serca, żeby tak wyglądały Twoje Święta. 🙂
Ja biegam, mimo złej pogody mobilizuję się do biegania, co daje mi jeszcze więcej mobilizacji. Spędzam też dużo czasu z bliskimi, rozmawiam z nimi tyle, ile się da. Co do mojej wiary to stawiam pytanie jakie znaczenie powinien mieć w niej kościół i jak uczestniczyć we mszy w zgodzie ze sobą. Poza tym próbuję się polenić, tak po prostu nic nie robić bo takie momenty też się przydają-kiedy masz wszystko po prostu gdzieś.