Co lubię, a czego nie, we współczesnej modzie.

czego nie lubie w modzie

 

W czwartek ruszyłam na poszukiwanie dwóch prostych bluzek. Jednej białej i z eleganckiego materiału. Byle nie z najtańszej bawełny! Drugim celem była bluzka w paski, w marynarskim stylu. Zależało mi na tym, by obie bluzki były wykonane z przyzwoitej tkaniny, ale nie wymagałam cudów. Po prostu nie chciałam kupować zwykłej szmatki, która rozciągnie/skurczy/zafarbuje/zmechaci się w praniu (niepotrzebne skreślić). Szybko okazało się jednak, że podjęłam się nie lada wyzwania!

 

Czego nie lubię.

 

1. Oversize

Mam dość oversizu, wszystko jest teraz za luźne i za duże. Owszem, kiedyś mi się to podobało, tak z 4 lata temu, ale ileż można! Bardzo trudno jest znaleźć dopasowaną bluzkę, a taka miała być koszulka w paski, którą sobie wymarzyłam. W Zarze rzucił mi się w oczy fajny T-shirt w pasy, z grubego materiału, naprawdę było widać, że to porządna tkanina. Wzięłam rozmiar S do przymierzalni, założyłam i zobaczyłam w lustrze siebie ubraną w pasiasty worek. Myślałam, że weszłam do Zary, a nie do warzywniaka. Chociaż wzór tej bluzki i jej materiał bardzo mi się podobały, to zdecydowałam się na inną, z organicznej bawełny, która przylega do ciała i ładnie podkreśla moją talię.

 

2. Mgiełki.

Były fajne parę lat temu. To było coś nowego, więc stanik prześwitujący zza bluzki wyglądał ciekawie, był pewną formą buntu. Nadal można je oczywiście nosić w wakacje np. do stroju kąpielowego, ale nie cały czas i nie ze wszystkim! Niestety z tego, co dzieje się w sklepach wynika, że mgiełki powinnyśmy nosić na każdą okazję i o każdej porze roku. Marki korzystają z tanich, cienkich tkanin, za którymi wcale nie idzie obniżenie ceny produktu. Nie mam ochoty pokazywać mojego niebieskiego stanika wszystkim facetom dookoła! Nie chcę, żeby każdy mógł  zobaczyć mnie taką, jaką powinna mnie oglądać tylko jedna osoba w moim życiu. Niestety nie byłam w stanie znaleźć zwykłej, białej bluzki spod której nie prześwitywałby mój (biały) stanik i pępek! Przymierzyłam z 5 bluzek w Mango – tam wybór białych koszulek jest naprawdę duży – niestety wszystkie prześwitywały. W innych sieciówkach sprawa wygląda tak samo. W końcu znalazłam w Zarze bluzkę, która nie prześwituje jest zwykła, prosta, biała i kosztuje 150 złotych. Na razie jej nie kupiłam, poszukam jeszcze trochę, ale chyba będę zmuszona po nią wrócić.

 

 

 

Co lubię we współczesnej modzie?

To luz i możliwość łączenia ze sobą różnych, często kontrastowych stylów. Podoba mi się, to, że moda zaskakuje, jest nie przewidywalna i twórcza. Wyzwala kreatywność, inspiruje. Podoba mi się, że jest wolna, że nic jej nie ogranicza. Owszem, ma swoje zasady, ale  nie są one na tyle rygorystyczne i święte, żeby nie można było ich łamać. Chyba, że zakładasz skarpety do sandałów, albo balerinek, co zaobserwowałam parę dni temu. Moda jest sztuką, ale nie tylko do podziwiania. Każdy może ją tworzyć i to jest świetne! Lubię modę również za to, że jest łatwo dostępna. Wcale nie trzeba mieć dużo kasy, by ubierać się modnie.  Można kupować tańsze zamienniki (kosztem jakości, ale to nie zmienia faktu), albo szukać w second handach, ale to przecież już wiecie, a kto nie wie to może przeczytać w tekście jak oszczędzać na ciuchach.

 

 

[bs_well size=”lg”]Czas na apel.

Ktokolwiek widział zwykłą, biała bluzkę, nieoversize, niemgiełkę, nieszmatkę, z nutą elegancji,  proszony jest o niezwłoczny kontakt z Niebieską Centralną do Spraw Poszukiwania Zwykłych Bluzek. Będziemy bardzo wdzięczni za informacje. 🙂 Kto nie widział takowej bluzki może podzielić się swoim zdaniem na temat tego, co w modzie lubi, a co zupełnie mu nie odpowiada. Może się z nim zgadzam, a zapomniałam o tym napisać. :)[/bs_well]

 

do następnego czytania!

Ania

 

37 Responses

    1. Jasne, że znam! 🙂 Widziałam też ten test, ale tam pokazane zostały sportowe T-shirty, więc nie to, o co mi chodziło. Poza tym tylko jedna bluzka była czysto biała. A co do tego bloga, którego podlinkowałaś, to nie znałam go wcześniej, a ciekawie się zapowiada. Niestety bluzki faktycznie prześwitujące. Jak znajdę tę jedyną to pokażę na Insta. ;D

  1. To minie, tak jak przeminęły lateksowe legginsy, dzwony, czy spódnice zakładane na spodnie, tak i oversize oraz mgiełki szlag trafi 😉 Na jakiś czas. Za jakiś czas. A później od nowa.

      1. Nie przepadam na chwilowymi trendami, przyznam szczerze, swoją szafę staram się kompletować klasykami, które nie przemijają niezależnie od obowiązujących trendów, które zazwyczaj i tak nie trwają dłużej, niż 2 – 3 sezony 🙂 Dlatego płakać z pewnością nie będę 🙂

  2. Nienawidzę mgiełek, które są wszędzie. Nie da się kupić normalnej bluzki ostatnio. :< Oversize również – podpisuję się pod tym obiema rękoma. Ile można wrzucać na siebie worki?

  3. Mgiełki i siateczki… to coś czego nie znoszę. Co do oversize… z racji na to, że mam kilkanaście kilogramów w nadmiarze… mnie cieszy. Czasem po prostu mogę znaleźć w sklepie coś dla siebie, dzięki oversize. Nie mówię że to dobrze, bo wciąż walczę z sobą ale no cóż lubię to i już 🙂 Rozumiem jednak frustrację. W sklepach powinniśmy znaleźć różne kroje i wybór mógłby być nieco zróżnicowany.

  4. Nie cierpię oversize! Ten typ przeważnie dobrze wygląda na buściastych osoba (tzn powyżej 75A), za to na mnie wisi i wygląam jakby była w piżamie.l Jasne, że mam parę takich rzeczy, w któych wyglądam w miarę, ale nie chcę mieć takiej całej garderoby. Wolę jak T- Shirty są bardziej obcisłe, niż luźne z dekoltem. A tutaj prawie w każdym sklepie bluzki są luźne, pod szyję, co sprawia,że mimo, że mam fundusze na coś nowego to wychodzę załamana z niczym…
    Do mgiełek przeważnie zakładam jakiś biały top i jest dobrze, więc do tego trendu nic nie mam 🙂

  5. Ja dopiero w Kastorze kupiłam, ładną co prawda niebieską koszulę, o kroju „slim”, który ładnie podkreśla wcięcie w tali. Wygląda elegancko i czuję się w niej komfortowo, bo materiał nie jest sztywny 🙂

  6. Porządne i niedrogie bluzki można znaleźć czasami w Lidlu. Są naprawdę niezłej jakości. 🙂

  7. A ja właśnie uwielbiam oversizowe góry bo są po prostu niesamowicie wygodne. Za to nie potrafię zrozumieć butów w tym sezonie – grube, płaskie podeszwy, ortopedyczne sandały i połączenie traperów ze szpilkami to coś co zupełnie do mnie nie trafia.

  8. Mnie chodzenie na zakupy przeraża właśnie z tych względów o których piszesz. Ciężko mi znaleźć coś dla siebie- albo za duże, albo prześwitujące, odkryty pępek, a jak już znajdę krój to jest problem z materiałem, a jak znajdę materiał to cena jest powalająca :O Oszaleć można 😀 Mam nadzieję, że klasyka powróci do łask 🙂

  9. To ciekawe, ale odkąd pamiętam podążam wbrew modzie. Śmiem nawet twierdzić, że niektóre trendy nosiłam zanim były modne;) ot, choćby ombre na włosach. Wtedy fryzjerka patrzyła na mnie jak na szaloną – „lae jak to tylko końcówki? A może pasemka?”, zrezygnowałam z tego jak tylko ta moda zalała nasze ulice. Ostatnie dzwony nosiłam bardzo długo niemalże do zniszczenia, bo nie chciałam się przerzucić na rurki. O legginsach mówiłam, że nigdy ich nie założę przez jakieś 2 lata. W modzie nie lubię więc tego, że nie daje nam wyboru. Nie chcę wyglądać tak samo jak sto tysięcy innych dziewczyn na ulicach, chcę, żeby było kolorowo, wesoło i różnorodnie!:)

    1. No to teraz chyba tak jest, bo możesz nosić i rurki i dzwony i będziesz modna.:) Chociaż wcześniej faktycznie tak nie było. Pamiętam jak wszyscy się wypierali tych rurek, że jak można nosić takie wąskie spodnie. Oj pamiętam! A teraz mi się z tego śmiać chce. 🙂

      1. Chyba się nie doprecyzowałam 🙂 Modna czy nie-modna to mnie nigdy nie pociągało, bardziej denerwuje mnie to, że nagle w sklepach wszystko jest takie samo. Tak było właśnie jak zaczął się bum na rurki – nigdzie nie można było kupić dzwonów. Może dziś wybór jest nieco lepszy, ale i tak mam pewne zastrzeżenia.:)

  10. Wczoraj przeszłam pół galerii handlowej w poszukiwanku zwykłej czarnej bluzki i miałam dokładnie te same odczucia. Wszystko jakieś rozszerzane, udziwniane, za cienkie, za sztywne itd. Odnoszę wrażenie, że wiele z tych ciuchów jest zupełnie niepraktyczna, właśnie mgiełki, które ja mogę nosić ewentualnie w upały, i to na inną bluzkę, albo np. sweterki-narzutki, niby ma grzać ale nie da się tego zapiąć, mam pewnie chodzić i szczękać zębami, a kurtki-narzutki to już w ogóle szczyt modowego poświęcenia. Jeszcze nie podobały mi się spodnie typu kupa w gaciach, ale to już chyba przechodzi 😀

  11. Z kolei ja uwielbiam oversize z racji tego, że niestety nie jestem rozmiaru 36 lub mniejszych… Przeskalowana góra daje mi mnóstwo komfortu i wygody, a chyba to jest najważniejsze. Moim zdaniem właśnie trudniej znaleźć coś większego – typowego jak na oversize, bo wszędzie widuję przyległe do ciała ubrania… Ehh, nikomu nie dogodzisz, haha! 🙂 Luz również lubię, więc piątka!

  12. Mgiełki lubię w upalne dni, najchętniej na wakacjach. Jakiś czas temu przeszły mi też sukienki czy spódnice ledwo zasłaniające tyłek lub ów tyłek wraz z częścią ud opinające. Częściej sięgam po rozkloszowane spódnice i staram się by zasłaniały nieco więcej niż siedzenie.

  13. Hej Ania, jeżeli jeszcze nie znalazłaś bluzeczek, to zapoluj w H&M online (wyprzedaż do 02.02. i ostatnio jeszcze zniżyli ceny!) na gładkie, basicowe bluzeczki z magiczną mieszanką 95% bawełny i 5% elastanu. Są to bluzki z długim rękawem, blisko przy szyi, lub z rękawkiem 2/4 z okrągłym, nieco większym dekoltem. I nie trzeba ich prasować! Warto też zwrócić uwagę na te wykonane w 100% z wiskozy – ten przemiły, delikatnie lejący materiał nawet w kolorze szarego dresu sprawi, ze poczujesz się wyjściowo. Te bluzki mają z reguły lekko zaokrąglony dół i/lub dłuższy tył. Osobiście przestałam w ogóle szukać bluzek gdziekolwiek indziej 🙂

  14. Oversize to nic przy długości bluzek. Ja naprawdę nie wiem, czy jestem karłem, czy przymierzam jednak sukienkę, a nie bluzkę 🙁 Co lubię w modzie? To, że wszystko jest pod ręką. Bo niby teraz trudno znaleźć normalną bluzkę, ale to efekt tego, że mamy dużo nienormalnych. Jeśli zamarzę sobie jakieś wymyślne ubranie, to pójdę do najbliższej galerii i je znajdę. Od przybytku głowa nie boli.

    Tak samo nie znoszę i mgiełek, i oversize.

  15. HAHA weszłam przypadkiem na Twojego bloga a jakiś czas temu pomyślałam sobie, że obecna moda jest do kitu zwłaszcza dla zgrabnych dziewczyn,… Mamy już 2017 (widzę, że wpis jest sprzed dwóch lat) i nadal jest to samo!!!
    Mało tego wraz z oversizem mamy jednocześnie wszechtotalny brak dekoltów – wszystko jest zabudowane pod szyję, i unisono kolorystyczne i fakturowe w każdym sklepie. Koszmar.
    Jeśli chcę obcisłą i z dość głębokim dekoltem bluzeczkę wykonaną z przyjemnego materiału to takiej nie dostanę, polecam jednak rozejrzeć się też po sklepach polskich producentów albo tych którzy sprowadzają odzież z Chin czy skądkolwiek – też można znaleźć super ubrania, tańsze i jak dobrze poszukasz to nie będą raziły tandetą. Nie tylko galeriami handlowymi moda stoi.

      1. btw dziś udało mi się kupić bluzeczkę typu basic czarną i granatową za cenę 19zł sztuka w outlecie sklepu „Inna” przy przystanku „stary kleparz” w Krakowie. Mają one świetny materiał, czego nie można powiedzieć o reszcie ich asortymentu 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *