W jakim opakowaniu siedzisz?

odporność na innych

Mam dla Ciebie propozycję. Zastanów się nad tym, w jakim opakowaniu siedzisz, jaką sprawiłeś sobie osłonę przed światem. Jak bardzo jesteś odporny na ataki z zewnątrz?

Być może włożyłeś się do paczki po chipsach. Każde, nawet najdelikatniejsze dotknięcie odkształca Twoją zewnętrzną osłonę. Kruszy Twoje nerwy, miażdży osobowość. Nie potrafisz się przed tym bronić, czujesz, że zamieniasz się w drobny pył.
 A może siedzisz w kartonie? Raczej nie ruszają Cię lekkie szturchnięcia, ale jeśli tylko spłynie na Ciebie fala obelg, zaraz robisz się miękki.
Chowasz w butelce? Jesteś odporny na delikatne dotknięcie, ale wystarczy jeden porządny i stanowczy ruch, a roztrzaskasz się na kawałki. Sklejenie ich na nowo zajmuje Ci dużo czasu. Miesiącami, a nawet latami czekasz, aż klej wyschnie. Czasem decydujesz przetopić wszystko i odlać swoją butelkę w nowej formie. Za każdym razem jest jeszcze grubsza.
Czy schowałeś się do puszki? Twardej i zimnej. Nie ruszają Cię drobne skaleczenia, ani upadek z góry. Jesteś prawie niezniszczalny. Trzeba wbić coś naprawdę ostrego, żeby udało się Cię otworzyć albo zniszczyć. To nie zdarza się często. Może 3, może 2 razy w życiu. Może wcale. Jednak gdy już się zdarzy pozostawia ślad na zawsze.

Czas na recykling!

Jeśli widzisz, że Twoja osłona jest zbyt słaba zdecydowanie czas na jej recykling. Nie możesz przecież pozwolić na to, by opinie innych ludzi miały nadal tak duży wpływ na Twoje samopoczucie. Czas wziąć życie w swoje ręce! Chyba, że wolisz je oddać komuś innemu? Niech kształtuje je według swojej myśli, a potem odda kolejnej osobie, która namiesza w nim jeszcze bardziej. Czas więc byś sprawił sobie nowe opakowanie. Instrukcja tworzenia znajduje się poniżej. 🙂

  1. Przede wszystkim musisz znać własną wartość. Nie urodziłeś się przez przypadek, jesteś wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Nie ma drugiego takiego człowieka na tym świecie.
  2. Miej dystans do tego, co mówią inni. Ludzie lubią sobie pogadać, przychodzi im to z wyjątkową łatwością. Łatwiejsze od gadania jest chyba tylko spanie. Nigdy, przenigdy nie bierz do siebie tego, co mówią ludzie, nie wierz w ich słowa! A wręcz, naucz się im przeciwstawiać. Gdy ktoś mówi Ci, że jesteś w czymś beznadziejny, pokaż mu, że tak nie jest.
  3. To nie ludzie wywołują ból. Nawet nie słowa, które wypowiadają. Wyrazy nie mają szpikulców, by Cię ranić. To Ty wywołujesz te emocje, to dla Ciebie te słowa mają znaczenie, za pewne większe niż dla osoby, która je wypowiada często bezmyślnie.

Przyznam się, że też długo siedziałam w niezbyt doskonałym opakowaniu. Było jak sejf. Z jednej strony niezniszczalny, nie do tknięcia przez osoby z zewnątrz nieznające do niego kodu. Jednak, gdy ktoś mi bliski, zaufany, ktoś kto zna hasło do sejfu zdecydował się go otworzyć, potrafił narobić w nim sporych szkód. Ale wiesz dlaczego lubię pisać teksty o rozwoju? Bo one zmieniają także mnie. Czasem piszę je nawet troszkę dla siebie. Gdy przeleję myśli na ekran łatwiej jest mi zrozumieć ich sens i wprowadzić we własne życie. Mam nadzieję, że nasze opakowania po recyklingu naprawdę będą lepiej chronić nas przed tym, co mówią inni. 🙂

do następnego czytania!

Ania

31 odpowiedzi

  1. Nie wiem co napisać a chcę żebyś wiedziała, jak bardzo spodobał mi się Twój tekst. To jest genialne, ślicznie to ujęłaś i skłoniłaś mnie do refleksji nad swoim opakowaniem.
    Moje jest chyba połączeniem tych wszystkich. O ile jest to w ogóle możliwe 🙂

  2. Porównanie oczywiste, a w życiu bym tego tak nie ujęła, brawo!
    A co do ostatniego akapitu- ja rozumiem, popularność bloga, soszial midia, tematy „na topie”, trendy. Ale pisanie, żeby przypodobać się bliżej nieokreślonej grupie ludzi (nawet najbardziej zorientowanej i przywiązanej) byłby chyba baaaaaaardzo smutne. A autentyczne przemyślenia są najlepsze – jesteś osobą, z której poglądami można się zgadzać (lub nie), identyfikować, czerpać. Pisanie „ogólnie” – można, ale jak coś jest do wszystkiego to i do niczego, jak mówią 😉
    Rozpisałam się. Po prostu, nie tłumacz się i nie wyrzucaj pisania od serca, to jest cudowne!

    1. Faktycznie masz rację. Również doceniam na innych blogach osobiste treści, a sama bałam się,taką opublikować. Dziękuję za ciepłe słowa. 😉

  3. Kochana muszę powiedzieć, że tytuł wymyśliłaś genialny, tak mnie zachęcił do czytania, że ojej. 🙂
    I sam wpis genialny – krótki, ale treściwy. Ja sama siedzę w obrzydliwym, śmierdzącym i wymiętym opakowaniu, ale udało mi się już zrobić sporo dziur, więc niedługo powinnam się z niego wydostać 😉

    1. Teraz, jak napisałaś o tej urodzie, to widzę, że faktycznie, ktoś mógłby tak pomyśleć, ale powiem Ci, że ja ani przez chwilę o tym nie pomyślałam! Ludzie mogą mieć naprawdę różne konotacje! 🙂

  4. Coś w tym jest magicznego. Sama piszę dużo, może za dużo o motywacji i gdzieś w głębi siebie odnoszę to do swoich potrzeb, a nie tylko potrzeb czytelników. Myślę, że o tym nigdy za wiele, nie kazdy umie sam w sobie znaleźc tyle siły, żeby wziąć się w garść,a jak ktoś mu wskaże droge to jest mu prościej. 🙂

    1. Rzeczywiście, coś w tym jest. Czasem nawet czuje się, co powinno się zrobić, ale staje się to oczywistym, dopiero, gdy ktoś Ci to pokaże. 🙂

  5. Świetny tekst! I ta jedna wielka metafora na początku!

    Ja przez bardzo długi czas siedziałam w dość lichym opakowaniu i do dnia dzisiejszego odczuwam tego skutki, jednak wierzę, że wszystko zależy od nas i staram się zmienić swoje nastawienie i mniej się wszystkim przejmować.

    https://czarneoko.wordpress.com/

  6. Bardzo trafnie to nazwałaś: osłona. To coś, co sprawia, że opnie innych ludzi nie trafiają nam do serca i nie dotykają do żywego. To pewien rodzaj niezależności.
    Myślę że taką osłonę trzeba sobie w życiu wypracować, każdy na własną miarę i według własnych potrzeb. To daje olbrzymią wolność bycia sobą i radość z tego kim się jest.
    Bardzo dobry tekst i świetnie Cię rozumiem 🙂

  7. Świetne porównania, dają do myślenia. Jeśli nie znamy swojej wartości i nie zadbamy o nią to nikt za nas tego nie zrobi. A jeśli tak, to tylko chwilowo.

  8. Moje opakowanie jest elastyczne, wypracowane, oparte na wszystkich doświadczeniach. Pozwalając na przeżywanie chwil i emocji. Jednocześnie zapewniając ochronę. Może kiedyś było puszką lub butelką. Nawet nie pamiętam. Wiem jednak, że teraz doskonale się sprawdza.

  9. Ja tak od jakiegoś czasu patrzę na siebie, przyglądam się tej swojej osłonie i chyba z paczki po czipsach kilka lat później przekształciłam się w coś między butelką a puszką. Jestem dumna i zadowolona z takiego recyklingu, ale czasem zastanawiam się, czy nastawienie, przy którym prawie nic mnie nie rusza, jest takie dobre. Oczywiście, nieprzejmowanie się jest super, ale niekiedy mam wrażenie, że należy dodać przedrostek /z umiarem/.

  10. Ciekawie to napisałaś. Podobają mi się te porównania. Oczywiście powinniśmy cały czas nad sobą pracować, tylko mało komu się chce.

    1. Nie zawsze potrzeba na to dużó czasu i sił. Zwykle dzieje się to tu i teraz, podczas podejmowania poszczególnych decyzji, reagowania na sytuację i zachowanie innych. 🙂

  11. Wszystkie trzy punkty są szalenie ważne i dziękuję, że mi o nich przypomniałaś 🙂 Ciągle walczę z uodparnianiem się na ludzkie słowa, ale niestety trudno te swoje emocje poskromić…

  12. Rzeczywiście, wszyscy tworzymy różnego rodzaju warstwy ochronne, często słabe i niedoskonałe. Zdarza się, że bardziej nam przeszkadzają niż pomagają, ograniczając naszą formę do narzuconego kształtu. Przykra to sprawa, trudna i dołująca. Wiele możemy powiedzieć po formie, jaką nasze opakowanko przybiera. Niestety jego historia często wiąże się z doznaną krzywdą.

  13. Przemówiłaś do mnie genialnymi słowami. Dołączam do zachwyconych tymi przenośniami i nieschematycznym myśleniem. Napisałaś całą prawdę, każdy z nas ma inne opakowanie i każdy musi nauczyć się nakładać na nie warstwy ochronne bo nikt za nas lepiej tego nie zrobi. Jeśli chodzi o mnie to chyba istny ze mnie przykład butelki. Ale pracuję nad tym żeby była z mocniejszego materiału niż szkło:)

  14. Mi tytuł tego tekstu skojarzył się od razu z nakładaniem masek i odgrywaniem ról. Od razu pomyślałam, że ja siedzę w opakowaniu chłopczycy, babki do tańca i do różańca, z kimś kto ma tolerancję wypisaną na czole.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *