Możliwe, że dotychczas by przygotować mrożoną herbatę zalewałeś kilka torebek ulubionej herbaty gorącą wodą, czekałeś aż ostygnie, a następnie dodawałeś kilka kostek lodu. Oczywiście tak też da się przygotować mrożoną herbatę, ale co jeśli powiem Ci, że można zrobić to lepiej?
Odkąd odkryłam ten sposób przygotowywania mrożonej herbaty korzystam tylko i wyłącznie z niego. Takie przygotowanie pozwoli Ci wydobyć z Twojej ulubionej herbaty coś nowego. Napar nie smakuje wtedy jak ten, zalany gorącą wodą i pozostawiony do ostygnięcia. Jest delikatny, orzeźwiający, a w dodatku łatwy w przygotowaniu. Takie „parzenie” herbaty, to rytuał, listki potrzebują czasu, by oddać z siebie esencję smaku. Wiecie, że jestem herbatomaniaczką, więc uwierzcie, nie przesadzam, naprawdę podchodzę do tego na poważnie. 😉 Polecam ten sposób do wszystkich rodzajów herbat, mi najbardziej smakuje zielona. Bardzo nie lubię, gdy ktoś zaleje zieloną herbatę zbyt wysoką temperaturą przez co ma ona gorzkawy posmak. To raczej nie zdarza się, jeśli przygotowujemy mrożoną herbatę według poniższego przepisu. Musielibyśmy wrzucić jej za dużo, lub za długo trzymać ją w lodówce, ale na szczęście nie zależy to od temperatury wody, ponieważ…
zalejemy ją zimną wodą! 🙂
PRZEPIS NA IDEALNĄ MROŻONĄ HERBATĘ
Składniki:
- Ulubiona herbata
- Woda mineralna lub wcześniej przegotowana i ostudzona woda
- Dzbankuszek/szklanka
- Dodatki (maliny, cytryna, mięta) według uznania
Przygotowanie:
Zależy od tego, jaką mamy herbatę. Na pół litra wody wrzucam zwykle:
- 2 kopiaste łyżeczki czarnej herbaty
- 2,5 – 3 kopiaste łyżeczki zielonej/czerwonej/białej herbaty
Zalewam to wodą i odstawiam do lodówki. Herbata wypuści swoją esencję po 6-1o godzinach, w zależności od rodzaju. Ja przygotowuję ją zwykle wieczorem tak, by była gotowa na kolejny dzień. Następnie przelewam ją przez sitko*, dekoruję (chociaż nie zawsze) i gotowe. Liście zielonej herbaty przygotowuję ponownie, wypuszczą one jeszcze smak, chociaż trzeba potrzymać je dłużej w lodówce. Rozpoznacie gotową herbatę po kolorze wody. Zależy, co kto lubi, można przygotować delikatniejszy napój, lub poczekać, aż herbata nabierze intensywnego smaku. Oczywiście możecie skorzystać też z herbaty w torebkach. Wtedy również należy wrzucić jej więcej, niż używamy do tradycyjnego parzenia. Około 2-4 torebki na pół litra wody, w zależności od tego, jak mocna jest herbata. 🙂
* Zauważyłam, że gdy wsypię herbatę do tego małego zaparzacza, herbata nie wypuszcza całej swojej esencji. Z dużymi jeszcze nie próbowałam, bo przyzwyczaiłam się do tego, że wsypuję listki bezpośrednio do szklanki i zawsze o tym zapomnę. 🙂
Nie skłamię mówiąc, że ulubione herbaty odkrywają w ten sposób swoje drugie oblicze. 🙂 Bardzo polecam spróbować tej techniki, tak jak pisałam wyżej, odkąd pierwszy raz przygotowałam tak mrożoną herbatę, nie chcę już słyszeć o jakimś zalewaniu gorącą wodą. Kto się zdecyduje? 🙂
Do następnego czytania!
Ania
Follow
28 Responses
Chętnie spróbuje tej metody, jestem ciekawa czy wyczuje różnicę. 🙂 Chociaż ja zawsze używałam czarnej herbaty w torebkach, zalanej pół na pół z wrzątkiem i ostudzoną wodą i do lodówki i też uważam, że po dodaniu cytryny była naprawdę smaczna 😀
Jasne, że jest smaczna, ale wiesz, ten przepis to już swojego rodzaju maniactwo. 😉
Napiszę Ci jutro, jak wyszło.
Nie napisałeś! ;p
A, sorry. Laptop mi sie tego dnia posypał i zapomniałem w ogóle o przepisie. Dam znać, jak zrobię:)
Pewnie, że ja! Muszę tylko odnowić zapasy zielonej jaśminowej 😉
Za Ciebie akurat byłam pewna. 🙂
Wow! Super! Dzięki pięknie! Na pewno spróbuję! Lubię taki smaczki 🙂
Muszę spróbować, w czasie takich upałów mam jak trole u Pratchetta, obowdy mi się przegrzewają i myślę 5 razy wolniej 🙂
Mam to samo! Mogłoby już trochę popadać. ;p
Szczerze powiedziawszy zaintrygował mnie ten „przepis” i chętnie wypróbuję. 🙂
Daj znać, jak wyszło! 🙂
Koniecznie muszę spróbować! A na te upały na pewno się przyda.
Niecodzienne podejście do sprawy;) Tylko trochę dużo czekania.
Dlatego najlepiej zrobić ją wieczorem. Nie odczujesz tego, ile trzeba było na nią czekać. 🙂
Chętnie wypróbuje 🙂
Wow! Muszę spróbować, w sam raz w te upały, bo póki co należę do tych zalewających gorącą wodą i nie mogących się doczekać kiedy wystygnie 😉
Dlatego polecam przygotowywać ją dzień wcześniej wieczorem, wtedy nie czuje się tak tego czekania. 🙂
Dobry pomysł.Na taką pogodę przyda się z pewnością ! 🙂
Właśnie o tym, myślałam, że w taką pogodę będzie to przydatny przepis. 🙂
To chyba nawet lepsze, niż lody na takie upały 😀
Lody są pyszne, chociaż taka herbata na pewno lepiej nawadnia i orzeźwia.
No ale lody, to jednak lody. 😀
Muszę spróbować, jeszcze nie piłam (a może piłam u kogoś, tylko o tym nie wiem :P) w ten sposób robionej herbaty. U mnie mrożoną herbatę robi się tak, że po prostu parzymy mocną herbatę a jak ostygnie to wrzucamy do szklanki lód, listki mięty i zalewamy. Twój przepis wydaje się być ciekawszy 😉
Możliwe, że piłaś taką w prawdziwej herbaciarni, bo tak tam powinni robić mrożoną herbatę. 🙂
Oh i tego mi było trzeba na upalne dni. Kocham herbatę i smutno mi się z nią rozstawać w upalne dni 🙂
Skąd ja to znam! Mam tak samo!
powiem Ci, że zbierałam się, zbierałam i w końcu się skusiłam, efekt jest niesamowity, ta herbata ma bardzo subtelny, delikatny smak, jest mega 🙂
Wprost uwielbiam! Ja najczęściej dodaję truskawki lub pomarańcze 🙂