Masz to, czego chcesz, czy to, co inni chcą byś miał?

pragnienie

Podobno nie możemy mieć wszystkiego tego, czego byśmy chcieli, dlatego powinniśmy cieszyć się z tego, co już mamy. Tylko, czy to, co już mamy, również było tym, czego chcieliśmy? Jeśli nie, wtedy życie zamienia się w pułapkę. Budujemy otaczający nas świat z cegieł, których wcale nie chcieliśmy. Decydujemy się na kompromisy lub „chwilowe“ rozwiązania, które tak naprawdę bywają jeszcze gorszym wykorzystaniem naszego potencjału (finansowego i życiowego) niż spełnienie naszych prawdziwych pragnień.

Czasem tylko wydaje nam się, że czegoś chcemy. W rzeczywistości to ktoś sprawił, że zaczęliśmy tego chcieć. Oczywiście zawsze jest takie moment, w którym zaczynamy czegoś pragnąć, chodzi tylko o to, czy ten moment wyrasta z nas samych, czy też został w nas zasiany.

Przykład nr 1

Kasi rodzice chcą, żeby po studiach znalazła pracę, najlepiej w rodzinnym mieście, wzięła kredyt i kupiła mieszkanko, w którym spędzi resztę życia. Chcą nawet podarować jej sporą kwotę jako wkład własny. Kasi głupio jest im odmówić, ale nie podoba jej się ten pomysł. Nie wie, czy za parę lat będzie chciała nadal tu mieszkać. W ciągu miesiąca w jej głowie pojawia się tyle planów na życie, co dni w takowym. Raz jest w Polsce, następnego dnia we Francji, trzeciego na Filipinach, a czwartego dnia przekracza granicę Stanów Zjednoczonych. Jednego dnia pracuje w biurze, drugiego jest nauczycielem, w trzecim ma własną firmę, a w czwartym fotografuje. Sama nie wie, czego chce, więc zaczyna chcieć tego, czego chcą dla niej rodzice. bo przecież chcą dobrze. A ich plan jest już sprawdzony przez tysiące! Mieszkanie z białymi meblami i dużą kuchnią to przecież jest coś w dzisiejszym świecie!

Przykład nr 2

We własnym życiu również potrafię znaleźć takie sytuacje nawet w mniejszych sprawach. Np. w zakupach. Odkąd założyłam pierwszy raz czarne spodnie z wysokim stanem firmy Levis bardzo chciałam je mieć. Praktycznie, co sezon myślę o ich kupnie, ale wciąż wydaję kasę na rzeczy, których pragnę mniej, albo których nie potrzebuję, ale reklamy i trendy zasiały we mnie potrzebę ich posiadania. Wydaję więc pieniądze, na rzeczy, które uszczęśliwiają mnie tylko na chwilę zamiast spełnić swoje pragnienie, które wymagałoby jednak zgromadzenia większej ilości pieniędzy niż te mniejsze-nie-moje-pragnienia.

Przykład nr 3

Jeszcze inny przykład. Chcesz się zdrowo odżywiać. Chcesz karmić swój organizm dobrymi dla niego substancjami. Już to nawet parokrotnie przetestowałeś, tylko na krótką metę, ale działa. Masz dobry zamiar, chcesz wieść lepsze życie. Nagle widzisz reklamę jogurtu, która zapewnia Cię, że to on jest tym, czego pragniesz. On przyniesie Ci chwilę przyjemności. Będziesz siedziała w eleganckim szlafroku na skórzanej kanapie i namiętnie oblizywała łyżkę. Będziesz najszczęśliwszym człowiekiem świata, ten jogurt da Ci szczęście, problemy znikną z Twojego życia. I jakoś tak się dzieje, że Ty tego chcesz. Chcesz być jak ta pani z telewizji. Kupujesz jogurt i co? Problemy nie znikają, szczęście nie przybywa. Siadasz na kanapie, ale ona nie jest skórzana, Ty masz na sobie piżamę w króliki. Jogurt zjadasz w minut 3. Koniec Twojego szczęścia, no i początek wyrzutów sumienia. Znowu wybrałeś coś, czego chcieli dla Ciebie inni.

Czasem tylko wydaje nam się, że czegoś chcemy. W rzeczywistości to ktoś sprawił, że zaczęliśmy tego chcieć. Oczywiście zawsze jest taki moment, w którym zaczynamy czegoś pragnąć, chodzi tylko o to, czy ten moment wyrasta z nas samych, czy też został w nas zasiany.

Bywa, że nie dbamy wystarczająco o nasze pragnienia. Nie odżywiamy ich, rzadko je podlewamy. Ci, którzy sadzą w nas pragnienia dbają o nie znacznie lepiej. Regularnie podlewają swoje drzewko i nawożą je świeżymi obrazami. Drzewo ich pragnienia rośnie w Tobie dzięki słowom, obrazom i ideologiom, które w nie wstrzykują. Ty nie karmisz swoich pragnień. Zawsze znajdzie się coś ważniejszego, jakieś inne, niekoniecznie Twoje, ale jednak pragnienie. Kiedy je zaspokoisz na jego miejscu pojawia się następne. Są jak chwasty.

To, czego sam chciałeś ginie wśród lasu innych potrzeb, regularnie nawożonych przez pracowników z zewnątrz. Dotyczy to i małych i dużych spraw. Po pewnym czasie nie odróżniamy już pragnień własnych od pragnień innych i utożsamiamy się ze wszystkim, o czym tylko pomyślimy „chcę tego”. Raczej nie analizujemy tych słów, zakładamy z góry, że tak jest. Skupienie się na własnych pragnieniach może znacznie skrócić drogę do końcowego celu. Czasem wystarczy zapytać siebie, dlaczego tego pragnę, a potem jakie uczucie przyniesie mi to pragnienie po jego urzeczywistnieniu. Zwykle wystarczy jednak czas. Czas spędzony sam ze sobą w spokoju, przeznaczony na określenie swoich pragnień, podlanie ich i nawożenie oraz usunięcie chwastów.

PS Jutro przestawiamy zegarki o godzinę do tyłu, jak planujecie wykorzystać tę dodatkową godzinę dnia? Na to, czego sami chcecie, czy na to, czego chcą dla Was inni? 😉

Do następnego czytania!

Ania

27 Responses

  1. bardzo, bardzo, bardzo trafne spostrzeżenia. czasem mam wrażenie, że tak mocno chcemy zadowolić innych, że już sami się gubimy w tym czego chcemy my, a czego inni chcą żebyśmy chcieli.

  2. Dodatkową godzinę przeznaczę na sen. Tego mam za mało już od dawna, więc spełnię me pragnienie o spaniu 😉
    Ale w notce jest dużo prawdy i już pal licho reklamy, ale ludzie w naszym otoczeniu mają na nas PRZEOGROMNY wpływ. Zaczyna się od wyboru ubrania, przez szkołę, kierunek studiów po czasem wybór życiowego partnera (!!!), bo przecież matkę ma się jedną, a małżonków może być kilku…

  3. Bardzo trafne! Staram się jak mogę, ale wiem, że tak do końca mnie to nie omija. I tylko potem pieniędzy trochę szkoda.
    PS: jeśli mówisz o modelu high rise, to mam i gorąco polecam. Czekam na moment, kiedy będę potrafiła uszyć coś lepszego. One są niesamowite.

  4. Bardzo dobrze jest mi znana pierwsza sytuacja. Niby rodzice nigdy nie planowali mi przyszłości, sama wybierałam kolejne szkoły, uczelnię, kierunek studiów jednak czasami czuję, że bliscy bardzo na mnie napierają nie dopuszczając do siebie wizji, że ktoś ma inne zdanie na dany temat i że to też jest ok.

  5. Chyba nie mamy odwagi wsłuchiwania się w nasze własne pragnienia. Może wydaje nam się, że one zbyt szalone? Albo przeciwnie, zbyt zwyczajne, gdy cały świat mówi nam, że stać nas na więcej. A żeby wsłuchać się w siebie potrzeba nam ciszy, przestrzeni, wolnej chwili na marzenia. To trudne w dzisiejszym świecie, naładowanym tysiącami wydarzeń i bodźców…
    Dobry tekst, Aniu 🙂

    1. No właśnie, problem tkwi w tym, jak ten spokój znaleźć. Siadasz w parku na ławce, ale gdzieś zza drzew uśmiecha się do Ciebie bilbord, który też na Ciebie wpływa, przechodzą ludzie z ulotkami. W domu wciąż słychać obecność innych ludzi. Ostatnio właśnie próbowałam znaleźć w lesie miejsce, w któyrm byłabym zupełnie odcięta od świata. Gdzie nikt nie spaceruje, gdzie na pewno nikogo nie spotkam. Weszłam w głąb lasu i nadal słyszałam dźwięki aut. Zdziwiło mnie to, że nie jestem w stanie kompletnie się odciąć.

  6. Doskonale to rozumiem! Swego czasu byłem bardzo wpatrzony w pewną osobę i za wszelką cenę chciałem dojść tam gdzie ta osoba. To się stało moim celem, do którego nadal dążę. Dzisiaj w zasadzie jestem już w tym miejscu, ale radości z tego nie mam żadnej 😛 Miałem swój plan i swój cel, który został okrzyknięty mianem przynajmniej ”głupiego”. Tak więc poszedłem śladami kogoś innego, bo tak miało być lepiej -.-’ bzdura

  7. Każdego to chyba dopada w mniejszym lub większym stopniu. Myślę, że wynika to z dóch rzeczy. Po pierwsze – żyjemy w czasach, gdzie konsumpcjonizm stawiany jest na piedestale, a spece od marketingu są sprytniejsi niż się nam wydaje, i tak potrafią manipulować naszą psychiką, że wcisną nam każdy szit. Po drugie – za rzadko wsłuchujemy się w nasze prawdziwe potrzeby, za mało czasu sobie poświęcamy.

    1. Możliwe, że pytałaś. Zastanawiałam się kiedyś. Na pewno same studia byłyby świetnym przeżyciem, ale praca psychologa już nie. Za bardzo przejmuję się problemami innych ludzi, a gdyby stało się to moją pracą żyłabym nimi.

  8. Właśnie z tego powodu ostatnio mam KRYZYS. Tak się zapędziłam w tym, aby spełniać oczekiwania niektórych osób, że doszłam do momentu, w którym nie jestem w stanie realizować już ani tych oczekiwań, ani w wolnych chwilach tego, co kiedyś sama lubiłam. Ba ! Ja już sama nie wiem, co mi sprawia przyjemność. To okropne uczucie. A szczególnie dla osoby, która lubi dobrze wywiązywać się ze swoich obowiązków. Ale podobno głupi nie jest ten który popełnia błędy, ale ten który nie ma świadomości, że je popełnia. Ja już mam świadomość, że droga, którą mi wytyczono, być może prowadziła do osiągnięcia czegoś w życiu, ale nie była moją drogą. Teraz muszę tylko się w tym wszystkim odnaleźć.

    Swoją drogą mam wrażenie, że problem, o którym piszesz dotyczy bardziej ludzi około trzydziestki. Wydaje mi się, że młodsze pokolenie ma bardziej hedonistyczne podejście do życia. Młodsze osoby chyba częściej wybierają to, co im odpowiada nie patrząc na oczekiwania innych. Do tej pory nawet dziwiłam się ze starszymi osobami z pracy, jak można w tak lekki sposób podchodzić do życia ? Podam przykład. Młodsze osoby rozpoczynające pracę w firmie, w której pracuję rezygnowały, bo było im za ciężko, bo za mała kasa na początek, bo nie umiały tego co od nich oczekiwano. 10 lat temu byłam w podobnej sytuacji, kiedy szukałam pierwszej pracy i gdy ją znalazłam, to całą sobą chciałam udowodnić, że potrafię, dam radę, nie poddam się. Nie miałam umiejętności, ani doświadczenia. I chociaż nie była to do końca praca moich marzeń, to musiałam udowodnić sobie i innym, że będę dobra w tym co robię. A Ty co o tym myślisz ? Wiem, że jesteś trochę młodsza ode mnie, masz więc lepszy kontakt z młodszymi osobami 🙂

    1. Z jednej strony faktycznie, w nowej pracy trzeba się wykazać, ale myślę, że to podejście, które opisałaś względem pracy ma też swój sens. Może w ten sposób młodzi zmuszą pracodawców do podwyższania wypłat? Powiedzmy sobie szczerze, wiele korporacji w Polsce jest z zagranicy. Tam potrafią one płacić ludziom pewnie około 2 tys. euro, to dlaczego Polak ma dostawać mniej, za tę samą pracę, tylko w innym kraju? 🙂 Staram się wyłapać zalety tego zachowania młodych. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *