Jest 15 listopada, jesienny dzień jak co dzień. Przypominam sobie, że co roku jesienią tradycyjnie wypijam Pumpkin Spice Latte w Sturbucksie. To jedyna kawa, jaką tam pijam i robię to dokładnie raz na rok. Nie przepadam za polityką marki. Wchodzę do kawiarni i od początku zastanawiam się, czy aby na pewno dostanę to, po co przyszłam. Na tablicy wisi już świąteczne menu. Podchodzę do kasy, sprzedawczyni pyta:
– A co dla Ciebie?
– Macie jeszcze tę dyniową kawę?
– Nie, ale możesz spróbować czegoś z naszej nowej świątecznej oferty!
– Aha, ale mamy jesień. Do widzenia.
Wiem, trochę #człowiekcham, ale było mi najzwyczajniej przykro! Przykro, że w środku jesieni, kiedy jeszcze liście szumią pod stopami, a ja noszę tradycyjny, jesienny szal w kratę, nie mogę napić się tradycyjnej dyniowej kawy! Pamiętam, że rok wcześniej o tej samej porze otrzymałam jeszcze Pumpkin Spice Latte, chociaż i tak musiałam delektować się nią przy „Last Christmas”. Pomyślałam wtedy, że nie chcę jeszcze słuchać świątecznych piosenek! Dlaczego mam żyć przyszłością? Tu i teraz mamy piękną jesień! Już wtedy miał powstać ten tekst, ale z niego zrezygnowałam. Dzisiaj widzę, że nabiera to coraz większego tempa i dlatego dzielę się z Wami moimi żalami. 😉
Najgorsze jest to, że nie tylko święta przeżywamy wcześnej. Ledwo przyjdzie wrzesień, sklepy pełne są jesiennych ubrań, chociaż ja wciąż czuję lato i planuję swoje wakacje! Gdy tylko zacznie się listopad i te prawdziwe, długie, chłodne wieczory, już okazuje się, że to nie są wcale jesienne wieczory, a wieczory zimowe. Nie pozwalają nam cieszyć się tym, co aktualne i każą żyć tym, co będzie. Wiosną ledwo zrzucimy płaszcze, a już czekają nas wyprzedaże z bluzkami na ramiączkach i krótkimi spodenkami!
Aktualnie przebywam w Augsburgu. Dzisiaj otwarto świąteczny targ, ale ulice, sklepy i restauracje przystrojone są bombkami i girlandami od kilku dni. Jest ładnie, ale czuć, że te ozdoby są trochę nie na miejscu.
Mój świąteczny rytuał zaczyna się zawsze w grudniu. Uważam, że to magiczny miesiąc, w dodatku mam wtedy urodziny! Pomimo niskich temperatur jest jednym z moich ulubionych miesięcy. 1 grudnia wyciągam świąteczny kubek i parzę w nim świąteczną herbatę. Od tego dnia akceptuję też świąteczne ozdoby. Wtedy mają sens, chociaż pamiętam czasy, w których i tak byłoby na nie za wcześnie! Jako dziecko musiałam prosić mamę, żeby na moje urodziny (15 grudnia) wyciągnęła choinkę! Wtedy wydawało się to jeszcze ciutek za wcześnie. Dzisiaj stawiamy ją w okolicach Barbórki.
Święta to już nie tylko trzy dni w grudniu. Niestety, to już nawet nie cały grudzień! Teraz mamy także listopadowy przedbieg, a nawet październikową rozgrzewkę! Już przed Wszystkimi Świętymi widziałam czekoladowych Mikołajów i zielone girlandy w sklepach. Czy to wszystko tylko dla tych 3 dni? Nie wiem, jakie jest Wasze zdanie na ten temat, ale ciekawa jestem, co o tym myślicie. Może ktoś z Was lubi przedwczesne przeżywanie świąt i pokaże mi sens, który w tym drzemie? 😉
Do następnego czytania!
Ania
57 Responses
Jak nie akceptuje świat w okolicach wszystkich świętych, tak teraz już tak 🙂 oczywiście nie mówią o ulicach przystrojonych, ale tak sama powoli nabiera.tego świątecznego rozbiegu: słucham świątecznych piosenek, ale nie dekoruje jeszcze domu na święta. Tam samo ubieranie choinki 1grudnia to ciut za wcześnie, do świąt zdąży się już opatrzec,idealny moment to.myślę.tak ok 1tydz przed,choć w moim domu ubieramy 1-2dni przed wigilia 🙂 więc doskonale cie rozumiem, że last Christmas w miejscach publicznych to za wcześnie ale w domu nie 🙂
Ciekawe podejście. 🙂 Jedni mówią, że w miejscach publicznych ok, inni, że w domu ok. Widać, że wszystko zależy od naszych preferencji, po prostu tego, jak my czujemy święta i co one dla nas tak naprawdę znaczą. 🙂
Ja zawsze zaczynałam od 1 grudnia, w tym roku jest inaczej, bo lada dzień rodzę i nie wiem jak to będzie, więc zaczęłam wcześniej. Czy tak zostanie na kolejne lata, czy wrócę do przygotować od grudnia, zobaczymy. Tak sobie myślę, że Święta po prostu kojarzą nam się dobrze, z przyjemnym czasem i chyba brakuje nam tego tak na co dzień, takiej radosnej ekscytacji i chcemy ją mieć jak najdłużej. Bo te 3 dni mijają bardzo szybko.
I w sumie nie neguję żadnego stanowisko, rozumiem, że dla kogoś może to być za wcześnie, a ktoś inny będzie już się przygotowywał pełną parą 🙂
Właśnie to jest takie śmieszne, że te 3 dni mijają tak szybko i zawsze sobie myślę, że dałam się wpędzić w tę machinę. I co roku słyszę od taty „święta, święta i po świętach” 😉
Ja mam napisać trzy (TRZY!) teksty o różnych świętach przesilenia zimowego… do 22 grudnia jeszcze daleko, a ja już mam ich dość. I to uczucie, gdy jesień się zaczyna – liście spadają, pogoda jesienna, powietrze pachnie jesienią – a wszędzie już zimowe święta. Od razu po wszystkich świętych.
Chyba powinniśmy przesunąć Wszystkich Świętych. ;D
Wszystkich Świętych zbyt późno byłoby nielogiczne, pierwotnie to święto było związane z nadchodzącą zimą i zabieraniem zwierząt z pastwisk.
Dla mnie Twój punkt widzenia jest ciekawy, bo jesteś osobą lubiącą jesień 🙂 Ja nie lubię jesieni, ani trochę, a zimy jeszcze bardziej (co robię w tej strefie klimatycznej?!) i dlatego myśl o świętach (które lubię i to bardzo!) jest moim jedynym pocieszeniem, już w listopadzie ;). Ale prawdziwie, w sercu ten klimat czuję dopiero w Adwencie 🙂
Jeśli chodzi o „święta” w centrach handlowych, to ich cel jest jasny i o nim mówić nie trzeba, ale ja wypowiadam się w imieniu swoim, czyli szarego człowieczka – myśl o świętach (nawet tych za miesiąc) pozwala przetrwać najkrótsze dni w roku bez depresji sezonowej #potwierdzoneinfo 😀
Faktycznie, ta jesień wydaje mi się trochę poszkodowana, bo szybko się ją skraca myślą o świętach. Ale wiesz, jeżeli dla Ciebie ta myśl jest pocieszająca, to ja to rozumiem, też bym się pewnie nią ratowała, gdyby jeszcze nie urodziny i to, że lubię jesień. 😉
Jak dla mnie świąteczna otoczka mogłaby zaczynać sie jak najwcześniej. Jesieni zupełnie już nie czuję, bo drzewa pogubiły liście, o godzinie 17 jest już ciemno jak nocą, kiedy się budzę wszystko pokryte jest szronem, a dzisiaj nawet kilka razy popadał śnieg. No jak dla mnie zima pełną parą. A co do świąt, to chyba mój ulubiony okres w roku pod względem całej tej otoczki – muzyki na ulicach, światełek, zapachu piernika i jakiejś takiej życzliwości. We Wrocławiu właśnie rozpoczął się Jarmark Bożonarodzeniowy i dla mnie to świetne, bo kiedy robi się ciemno tak wcześnie zupełnie nie mam ochoty wychodzić z domu, a świąteczna atmosfera jakoś to naprawia 🙂
Słyszałam, że ten jarmark we Wrocławiu jest najładniejszym w Polsce. 🙂
Faktycznie jest pięknie 🙂 Musisz kiedyś koniecznie wybrać się tu na grzane wino ^^
Też tak myślę. 😀
Z tymi ozdobami świątecznymi z roku na rok przeginają coraz bardziej. W tym roku jedna z galerii handlowych w Łodzi ubrała choinkę na pierwszego listopada 🙂 Trochę to było dziwne a trochę śmieszne. Za rok pewnie ubiorą ją we wrześniu 🙂
Ciekawe jak daleko mogą się posunąć. 😉 Pewnie chcieli być pierwsi!
Ja swoje przygotowania do świąt zacznę od 1 grudnia. Tak sobie założyłam jak zobaczyłam przystrojone centrum handlowe w Gdańsku. Listopad to jeszcze nie czas na bombki, choinki, itp… Wszystkie centra handlowe skąpane w ozdobach świątecznych totalnie nie pasują do listopada. No ale co poradzimy? 🙁
U mnie w domu rodzinnym choinkę ubieramy dwa dni przed Wigilią i dopiero wtedy można wyczuć taki prawdziwy, świąteczny klimat:) W tym roku po raz pierwszy odkąd zaczęłam studia będę miała swoją studencką mini-choinkę ;p Dlatego od 1 grudnia zacznę zbierać ozdoby a 6 grudnia będę tą choinkę przyozdabiać (i pokój też, a co! ^^)
Wow studencka choinka! Widziałam raz taką, stworzoną z puszek jakiegoś zielonego piwa. ;p
Serio w Starbucksie nie ma już dyniowego latte? Nigdy nie piłam tam kawy (serio) i chciałam iść spróbować właśnie tego! Zrobiło mi się smutno.
Niestety, następna dopiero za rok. Ale pocieszę Cię, skoro tak ze wszystkim przyśpieszamy, to możliwe, że będzie ona dostępna już w sierpniu. 😀 Tak w ogóle to na necie są też przepisy jak samemu zrobić taką latte. 😉
Doskonale Cię rozumiem. Sama nie pojmuję tej przedświątecznej napinki na dwa miesiące przed. Świat oszalał! 😉
Haha, dokładnie! 😉
Ja bym dodała jeszcze reklamy „powrót do szkoły” w połowie lipca…
Za moich szkolnych czasów to było około 20 sierpnia… nie kiedy wakacje dopiero się rozpoczęły!
Trochę masz rację niestety :/ Na szczęście mieszkam na wsi, więc tutaj nie ma żadnych ozdób świątecznych na ulicach 😛 Pracuję w przedszkolu, więc choinkę ubierzemy w okolicach Mikołaja, żeby dzieci mogły się nią nacieszyć.
A w domu wyciągnęłam jedynie świąteczne kubeczki.
Idealnie! 🙂
Och, bardzo dobrze rozumiem co Cię boli. Mam to samo, zarówno przed Świętami, jak i na początku lata czy jesieni. Już teraz patrzę na to wszystko ze smutną rezygnacją – nie wygramy z komercyjnym światem mediów i marketingu. To tylko dla mnie jeszcze jeden argument, aby zamknąć oczy na reklamy i żyć swoim własnym rytmem. Może nie wypiję już dyniowego latte, ale nikt mnie nie zmusi, żebym rzuciła się w wir świątecznych przygotowań wcześniej, niż tego chcę. (Prawdę mówiąc w ogóle staram się uniknąć tego zamieszania 😉
Ja w tym roku też nie mogę się wciągnąć, żeby jak najwięcej zaoszczędzić na Erasmusa, więc jestem po Twojej stronie mocy .:D
W zeszłym roku całe to świąteczne szaleństwo cieszyło mnie gdzieś od połowy listopada teraz jednak nie cieszy mnie tak bardzo i same przygotowania zacznę gdzieś w tym tygodniu- od szukania inspiracji na prezenty i świąteczne dekoracje. Konkretne działania zaczną się u mnie na początku grudnia.
Jeżeli chodzi o dekoracje w galeriach i świąteczną muzykę już teraz to kompletnie mi nie przeszkadzają ale mi coraz mniej rzeczy na które nie mam wpływu przeszkadza.
Zdrowe podejście. 🙂
Ja byłam ostatnio na 'Listach do M. 2′ i gdybym miała wybór to na pewno wybrałabym się na nie później :). Poczułam już trochę Święta, tym bardziej, że w Krakowie spadł wczoraj śnieg. Prawdziwie świątecznie będzie u mnie dopiero od 6 grudnia, a apogeum bożonarodzeniowej atmosfery przewiduję na środek grudnia bo wtedy wybieram się do Wiednia na Jarmark :))))).
U mnie organizują wycieczkę do Wiednia na jarmark z uczelni, ale ja dopiero co wróciłam z tripu po Niemczech, więc się nigdzie nie wybieram. Podobno jarmark jest przepiękny! Zazdroszczę. 😉
Hahaha, wreszcie Ty mi zazdrościsz, a nie ja Tobie! Ale ja zazdroszczę tak pozytywnie i zawsze mnie to pcha do organizowania czegoś swojego 😀
Ej, ja też!
Mam takie samo zdanie, z roku na rok coraz to wcześniej zaczynają ozdabiać sklepy, witryny, ulice świątecznie. W niektórych sklepach już na końcu października były świąteczne rzeczy. Myślę, że tym sposobem niszczą cudowny klimat jesieni i sprawiają, że święta stają się po prostu nudne i uciążliwe, bo niby ta atmosfera jest… ale jej nie ma. U mnie na dodatek pogoda wcale nie zwiastuje zimy, więc tym bardziej uważam, że troszkę przesadzają. Mijam witryny sklepowe z mikołajami w samej bluzie i ze słońcem świecącym prosto w twarz.
Tak jak dla Ciebie, dla mnie grudzień jest odpowiednim miesiącem na to, by zacząć wprowadzać świąteczną atmosferę. Natomiast środek listopada to jest jakaś pomyłka.
Oby w tym grudniu przyszedł śnieg! Bez niego święta nie są takie piękne. 😉
Zgadzam się! 🙂
Z roku na rok to wszystko dzieje się coraz wcześniej. Gdy byłam dzieckiem kolorowe światełka i girlandy pojawiały się w połowie grudnia. Było czuć tę wszechobecną magię. Teraz przed galerią handlową od dwóch tygodni stoi już ogromna choinka. Po co to wszystko? Przecież jeśli mamy kupić coś w sklepach z okazji świąt to to kupimy. Nic się nie stanie jeśli będzie dostępne dopiero w grudniu, a nie dwa miesiące wcześniej
Ludzie kupują czasem tylko po to, by kupować. Czyli jeżeli spacerują sobie w listopadzie po galerii to kupią już np. jakąś ozdobę. Spacerują w grudniu i dokupują coś jeszcze. Na tej zasadzie to niestety działa.
Jednym słowem – komercjalizacja. Niestety…
Dla mnie to dzieje się absolutnie za szybko, to jakieś szaleństwo. Sama zaczynam akceptować świąteczne nastroje od Mikołaja, kiedy to przede wszystkim jest już Adwent. A świąteczne piosenki, choinki i lampki zostawiam NA ŚWIĘTA, które są przecież od 24 grudnia! (tak przy okazji mam wtedy imieniny i to też jest fajne 😀 )
No właśnie, imieniny Ewy. 😉 Fajnie jest świętować w grudniu,dzięki temu jest on jeszcze bardziej magiczny. 🙂
Oj tak, też doświadczyłam w tą sobotę uśmiechniętej pani w Starbucksie mówiącej mi, że dyniowej latte już nie ma. Pamiętam, że w zeszłym roku piłam ją jeszcze w połowie grudnia… Niestety święta uległy ogromnej (katastroficznej wręcz) komercjalizacji. Kiedy już dochodzi do tych trzech dni świąt robi mi się niedobrze od świątecznych piosenek, a tak być nie powinno.
Oo nawet grudniu? No to faktycznie zaszła poważna zmiana.
No właśnie… ten cały marketing zabija magię świąt. Potem w Grudniu już nie jest tak samo, no i skracamy na siłę tę jesień, jakby była niepotrzebną porą roku. Nie czuję tego, protestuję otwarcie, ale niestety nic się nie zmienia.
Możemy starać się od tego odciąć, nie brać w tym udziału. Nie kupować świątecznych ozdób w listopadzie. Może z czasem coś się zmieni. Problem w tym, że sklepy i konkurencja same się napędzają i ścigają w tym, kto pierwszy zacznie.
A mi to nie przeszkadza, raczej „ociepla” paskudną jesienną aurę, której niecierpię.
A to ciekawe. 😉 W sumie fajnie, że Ci to nie przeszkadza, jeden problem z głowy. ;p
Podzielam Twoje zdanie. Jak dla mnie, tak jak ze wszystkim, trochę się pogubiliśmy. Święta we wrześniu, Walentynki w Styczniu, zdrowa żywność droższa niż ta śmieciowa. Można tak rozprawiać bez końca. Póki co staram się unikać zakupów w listopadzie. Klimat świąteczny otwiera się dla mnie na początku grudnia, a nawet po Mikołajkach 🙂
I to nawiązanie do kuchni. <3
Niestety, konsumpcjonizm pożera nasze życie. Im szybciej sklepy wystawią świąteczne ozdóbki, tym więcej ich kupimy, no bo przecież kuszą i kuszą i w końcu bierzemy coś dla świętego spokoju. Też mnie to za każdym razem irytuje. Byłam w niemałym szoku, gdy na początku listopada, w tygodniu po Wszystkich Świętych usłyszałam w Empiku piosenki świąteczne. Kupiłam co miałam kupić i wybiegłam jak najszybciej, bo halo – coś tu się chyba komuś pomyliło! Przesyt świątecznej atmosfery sprawia, że w same święta jesteśmy już tym wszystkim po prostu zmęczeni! Dlatego ja też na razie zatykam uszy, mijam szerokim łukiem półki ze wszystkim co jest biało-czerwone (a przy tym nie patriotyczne) i czekam na grudzień. Bo grudzień to już ten okres – świąteczny. A listopad niech będzie listopadem!
p.s. Strzelec pozdrawia Strzelca 😉
Nie wiedziałam, że w tym roku puścili je tak wcześnie! Chyba byli pierwsi. 😉 Najzabawniejsze jest to, jak przychodzą święta, te 3 dni i masz takie uczucie „I o to tyle szumu?”. Wtedy uznajesz, że ludzie są dziwni. 😀
Kocham zimę, kocham święta i kocham je właśnie w tym amerykańskim, kiczowatym wydaniu! I chociaż dyskusja z jednego serialu pokazuje, jak bardzo święta są zniszczone przez popkulturę:
[Jackie] – Donna! Nie mam chłopaka w te święta! Kto kupi mi prezent? Kto pocałuje mnie pod jemiołą?
[Donna] – I malutki Jezus zapłakał…
to chyba lubię je właśnie takie, bo nie jestem zbyt religijna. Cenię święta za możliwość spotkania się z rodziną, a nie za religijny mistycyzm. Wiem, że z niego się wywodzą, ale zdecydowanie bardziej obchodzę je w stylu „Last Christmas” niż „Cicha noc”. Święta kojarzą mi się też z jakimś ciepłem, wspólnotą, przebywaniem razem, z pięknie skrzącym się śniegiem i mrozem skrzypiącym pod butami. Kiedy jesień wchodzi w fazę późnego listopada, a więc „deszcz, plucha, wiatr”, to myślenie o ciepłym kakałku i swetrze w renifery jest jak owinięcie mojego serca różowym kocykiem 😀
Mocny ten tekst z serialu.;) W Polsce chyba jeszcze to tak nie wygląda. Ja również nie podchodzę do świąt od tej religijnej strony, mam właściwie tak jak Ty. Święta to dla mnie taki piękny czas w ciągu roku, ciepły i klimatyczny. Moja religijność nie idzie w tę stronę. 😉
A dlaczego tak jest? Bo ludzie całe życie biegną. We wrześniu można spotkać znicze na sklepowych półkach, w listopadzie mikołaje i choinki. No i oczywiście w lutym jajka wielkanocne.
Powiem Ci, że nad świętami Wielkanocnymi się tak nie zastanawiałam. Ludzie biegną i żyją przyszłością. Niestety.
Ja uważam, że sposób przeżywania świat i czas przygotowań zależy od osobistych preferencji i każdy odbiera to inaczej. Mój brat na przykład świąteczną atmosferę czuje kiedy choinka nie stoi za długo, a świąteczne piosenki włączymy na tydzień, góra dwa przed. Ja z kolei zrozumiałam, że mi takie zwlekanie nie służy i dużo lepiej przeżywam Święta należycie się do nich przygotowując – począwszy od własnoręcznego zrobienia kartek i wysłania ich by przyszły na czas, przez znalezienie prezentów nie na ostatnią chwilę, aż po udekorowanie mieszkania gdzieś w pierwszej połowie grudnia. To najlepiej działa na mnie i uważam, że – mimo tego że idzie o trzy dni – rozciągnięcie tego pięknego czasu na grudzień w żadnym stopniu nikomu nie szkodzi, a wręcz pozwala maksymalnie cieszyć się z tego, co sprawia nam radość :).
Fiu, czyli nie jestem takim przestępcą wprowadzając się w świąteczny klimat w grudniu. W listopadzie chyba nikt nie ma na to ochoty, jedynie sprzedawcy. 😉