Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Nie żyję długo, zaledwie 23 lata, a już potrafię spojrzeć na moją przeszłość z lotu ptaka i dostrzec to, jak konkretne wydarzenia wpłynęły na to, gdzie jestem teraz. Nie przez przypadek wylądowałam w szpitalu w klasie maturalnej i na pierwszym roku. Nie przez przypadek poszłam na takie, a nie inne studia. Nie przez przypadek założyłam bloga! To nie jest jednak tak, że los pchał mnie, gdzie popadnie. W pewnym momencie sama zdecydowałam, że chcę zmienić swoje życie. Jak większość z Was wie, nie wytrzymałam i powiedziałam: dość. Udało mi się zmienić podejście do studiów, udało mi się zorganizować, udało mi się opanować techniki szybkiej nauki. Po 5 latach dzielę się tym, czego się nauczyłam.
Dlaczego stworzyłam Sesyjny Poradnik?
Sesyjny Poradnik zrodził się z potrzeby. Nie należę do blogerek, które mają parcie na wydawanie swoich książek, ale ja po prostu musiałam to zrobić! Te wszystkie maile, z prośbami o pomoc w nauce, te komentarze i wiadomości prywatne! I w końcu ankieta, w której zarzuciliście mnie taką ilością próśb, że musiałam na to zareagować! Całej tej wiedzy nie da się zmieścić w odpowiedzi na mail, czy nawet na blogu! Na blogu treści się gubią. Nowi czytelnicy nie docierają do starszych wpisów. Sesyjny Poradnik w formie mailowej, który realizowałam przez ostatnie 2 sesje też nie zdał egzaminu. (Ta gra słów! :D) Mail to za krótka forma, żeby zawrzeć w niej całą wiedzę, którą chciałam Wam przekazać.
Prośby i zapytania nie ustępowały. Nie wiedzieliście, jak zabrać się za konkretny materiał, jak notować, jak zmotywować się do nauki, jak gotować szybciej. Nie mieliście energii do nauki i mieliście problemy z zapamiętaniem dużej ilości materiału. To realne problemy z Waszych wiadomości. Nie mówiąc o tym, że ciągle macie smaka na sztuczki i triki szybkiej nauki.
Badając rynek skorzystałam z różnych kursów dotyczących efektywnej nauki dostępnych w Polsce. To co tam znalazłam mnie zszokowało. Kursy sprzedawane za kilkaset złotych zawierają dokładnie tę samą wiedzę, którą mam ja, którą zdobywałam przez te wszystkie lata! Powiem Wam, że wtedy naprawdę poczułam się dumna. Poczułam, że ja naprawdę jestem ekspertem w swojej dziedzinie. Wcześniej myślałam, że tę wiedzę mają wszyscy. Nie doceniałam tego, co wiem! To było jak kubeł zimnej wody, ale taki przyjemny. 😀 Wcześniej wiedziałam, że mam dużą wiedzę, na temat tego, jak się uczyć, zresztą było to widać po moich ocenach. Nie wiedziałam jednak, że aż tak dużą!
[bs_well size=”lg”]Co zawarłam w Sesyjnym Poradniku?[/bs_well]
Sesyjny Poradnik składa się z 15 studenckich problemów i ich rozwiązań. Poradnik jest dla Ciebie, jeśli:
- brak Ci motywacji do nauki.
- nie potrafisz się zorganizować.
- brakuje Ci czasu w sesji.
- stresujesz się egzaminami.
- uważasz, że masz słabą pamięć.
- wiedza powoli wchodzi Ci do głowy.
- ucząc się, szybko robisz się śpiący.
- masz stertę książek do przerobienia na egzamin.
- masz masę materiału do nauki.
- chcesz uczyć się szybciej.
- Jesteś maturzystą. Wy również możecie wykorzystać wskazówki z Sesyjnego Poradnika, by zorganizować się w nauce do matury. Metody uczenia się, zawarte w e-booku sprawdzają się we wszystkich okolicznościach, nie tylko na studiach. Poza tym przyda się Wam na przyszłość.
KUP SESYJNY PORADNIK!
BONUSY do Sesyjnego Poradnika!
Lista TO DO
To dość obszerna lista wszystkich rzeczy do zrobienia podczas sesji opakowana w ładny PDF. Lista jest dodawana do każdej wersji poradnika, żeby każdemu z Was ułatwić organizację podczas sesji. Często własnie taka lista może pomóc się zmotywować, ponieważ cel został podzielony na mniejsze kroki. Zamiast ogromnego celu jakim jest zdanie sesji, znajdziesz tam wiele mniejszych. Codziennie wykreślisz kilka i tak małymi kroczkami, bez stresu i przede wszystkim nie na ostatnią chwilę pokonasz tę sesję.
Przepisy idealne na sesję. Szybkie, zdrowe i tanie.
To mini e-book, ale dość wyjątkowy. Nie chciałam zawrzeć w nim tylko przepisów, które należy dokładnie skopiować. E-book składa się z przepisów, które mają pobudzić wyobraźnię kulinarną. Podałam tam różnego rodzaju dania, które uznałam za podstawy i które można dowolnie modyfikować tworząc w ten sposób dziesiątki jak nie setki własnych przepisów. Ilość przeróbek jest nieograniczona! Nie chciałam dawać gotowych rozwiązań. Chciałam, żeby e-book czegoś uczył, żeby rozwijał kulinarnie. Dlatego przepisy w nim zawarte to tylko podstawa, do zbudowania własnej, szybkiej, prostej i zdrowej kuchni. Gdy je wykonywałam i fotografowałam, sama byłam w szoku, że przygotowanie niektórych zajmuje mniej niż 5 minut. Sama byłam w lekkim szoku, bo nigdy nie przygotowywałam tych dań z zegarkiem w ręku, a tu proszę!
3 grafiki motywacyjne
PDF do wydruku. Do powieszenia nad biurkiem i spoglądania, gdy już zabraknie sił. Dobry tekst potrafi nieźle zamieszać w głowie. Przynajmniej ja tak mam. Te, które zamieściłam na grafikach sprawiają, że zaciskam zęby, nawet, gdy już zupełnie mi się nie chce i prę naprzód! Zgadnijcie, ile razy podczas pracy nad Poradnikiem musiałam do nich zaglądać? 😀
Sesyjny Poradnik to e-book, który pomoże wielu studentom. Mało znam książek, do których mogłabym zaglądać co pół roku. Cieszę się, że udało mi się taką stworzyć Poza tym wiedza, o tym, jak się uczyć przyda się przez całe życie! W końcu całe życie się czegoś uczymy, doszkalamy, a dzięki Poradnikowi można to robić dużo szybciej. 🙂
KUP SESYJNY PORADNIK I POKONAJ SESJĘ!
Miłego korzystania z Sesyjnego Poradnika! Wiecie, że wciąż jesteśmy w kontakcie? Czekam na Wasze opinie i historie. Możecie oznaczać zdjęcia, na których korzystacie z e-booka lub po prostu uczycie się do sesji hashtagiem #SesyjnyPoradnik. Jeżeli znacie kogoś, kto bardzo potrzebuje pomocy podczas tej sesji, to podeślijcie mu ten wpis, na pewno uspokoi jego obawy i pomoże się zorganizować.
Do następnego czytania!
Ania
39 Responses
Mam całkiem inne pytanie niż dotyczy wpis. Kończę klasę maturalną i… w zasadzie to nie wiem co chcę dalej robić. Jednak problem nie leży w tym, że nie mam zainteresowań. Ja właśnie chciałabym tyle rzeczy robić, że aż nie wiem na co się zdecydować. 🙁 Interesuje mnie prawo, polityka, kocham gotować, uwielbiam podróżować i pół roku bez odwiedzenia nowego miejsca wpędza mnie w depresję (tak dosłownie, nie w przenośni), kocham prowadzić auto, chciałabym całe życie pomagać ludziom, lubię zagadki logiczne i co najważniejsze nienawidzę pracować w grupach, chyba, że mam rządzić 😀 I z tego wszystkiego nie wiem co wybrać bo w zasadzie to wszystko jest bez sensu. Czegokolwiek nie chcę studiować to podczas rozmowy ze studentami tego kierunku dowiaduję się, że w zasadzie to nic ciekawego tam nie robią, że to co mówią na dniach otwartych to nieprawda, że ciągle tylko teoria i teoria na temat nieciekawych rzeczy itd. … Jako studentka z długim stażem 😀 mogłabyś mi doradzić, dać jakąkolwiek wskazówkę? Jestem tak zagubiona… Ogólnie jestem zdania, że trzeba robić to co się kocha bo pracuję już od wieeeluu lat i mam doświadczenie w praktycznie każdej branży i np. będąc kelnerką tak nienawidziłam tej pracy, że nigdy w życiu nie chciałabym się zatrudnić w tym zawodzie na stałe… Bardzo dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź!
Ja jestem dopiero na drugim roku i prawdopodobnie to, co mówią Ci inni studenci to prawda. Studiuję informatykę, a większość przedmiotów prawie w ogóle nie jest związana z tym, co chciałabym potem robić, a jeśli już – są mocno teoretyczne lub słabo wytłumaczone. Część to typowe „zapchajdziury”, a niektóre wydają się fajne i ciekawe, ale są prowadzone po prostu tak źle, że nie da się z nich za dużo wynieść. Czasami motywacja do kontynuowania studiów spada mi niemal do zera, ale z drugiej strony lubię się uczyć i fakt studiowania podwyższa moją motywację do samodoskonalenia się w tym, co mnie interesuje. A fakt, że sporo czasu poświęcam na jakieś mniej ważne z mojego punktu widzenia przedmioty – da się przeżyć. Nie wiem, czy ta odpowiedź w czymkolwiek Ci pomoże, ale studiując, trzeba wziąć pod uwagę fakt, że nie wszystkie przedmioty Ci podejdą i na niektórych po prostu będziesz się nudzić i męczyć.
To, co mówi @o_edzia:disqus , to prawda. Wiele kierunków ma jeszcze przestarzały system nauczania. Nie myślą o tym, że ta wiedza ma mieć przełożenie w przyszłej pracy. Z roku na rok i tak jest coraz lepiej. Również jestem za tym, żeby iść za głosem serca. Ja poszłam za rozsądkiem i trochę żałuję, chociaż z drugiej strony poznałam tyle wspaniałych ludzi, dostałam tyle możliwości i nauczyłam się masę rzeczy, o których nie dowiedziałabym się, gdyby nie te studia. Może bloga by nie było, gdyby nie te studia! Więc widzisz, gdy wybierzesz już kierunek godny z Twoim serduchem, to nie przejmuj się tym, że nie jest tak, jak sobie wyobrażałaś, tylko czerp z tego co jest. Korzystaj z inicjatyw studenckim, organizacji, imprez. Ucz się więcej z innymi, poprzez praktykę, albo samodzielnie poszerzaj swoją wiedzę. Studia to tylko podstawa, taka trampolina, a Ty musisz jej użyć, żeby skoczyć wyżej. 🙂 Mam nadzieję, że pomogłam, a jak nie, to pisz! 🙂
Dziewczyny kochane jesteście! Dziękuję Wam bardzo. 🙂 do tej pory miałam myślenie „na luzie”, stwierdziłam, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować, iść za głosem serca, wszystko przyjdzie w swoim czasie, jeszcze tylu rzeczy się nauczę… Ale wczoraj w to na chwilę zwątpiłam kiedy moja mama zaczęła mi zadawać pytania „a na co w końcu chcesz dokładnie iść na te studia? a czy to jest przyszłościowy kierunek? a dobrze się po tym zarabia? a będziesz mieć po tym pracę? a ja w maju wezmę kredyt, żebyś sobie mieszkanie urządziła. a nie chciałabyś z Twoim W. wziąć ślubu gdzieś za 2-3 lata? a jak się wyprowadzisz w czerwcu to już na zawsze?” ja mówię, że jeszcze dużo czasu i tak w ogóle to żadnego ślubu (jestem z chłopakiem 4 lata, ale ślubu nie chcę brać nigdy) a ona od razu w panikę i że wcale dużo czasu nie zostało… ech, tak jakbym miała 40 lat a nie 18, bo według niej to wszystko musi iść tokiem: studia, ślub, dzieci i pierdzenie w fotel do emerytury. A może ja nie chcę nigdy mieć dzieci, brać ślubu, chcę mieć po prostu chłopaka z którym będę podróżować i rozwijać się w danym kierunku. Niestety ona tego nie rozumie. 🙁 i „dzięki niej” bardzo zwątpiłam w swoje plany na przyszłość
Chyba znalazłam swoją bratnią (siostrzaną) duszę w internecie! Mam dokładnie takie samo podejście do małżeństwa i dzieci.Z tymże moja mama je rozumie. Koniecznie wybij jej ten pomysł z kredytem z głowy! Przecież spokojnie możesz mieszkać w akademiku albo w wynajmowanym i te mieszkania są zwykle urządzone. A jak nie chcesz iść na studia i zrobić sobie gap year to rób! Czyje to życie w końcu? 🙂
No właśnie ten pomysł z pożyczką chcę jej wybić z głowy bo my z moim chłopakiem mamy mieszkanie wynajmowane, tzn. on wynajmuje a ja płacę za media na razie bo mieszkamy ze sobą tylko na weekendy i jakieś dłuższe wolne. No to po co ona ma brać pożyczkę na takie wynajmowane mieszkanie w bloku? No po co?
A z tym małżeństwem i dziećmi to ja dobrze wiem, że nie byłabym szczęśliwa jako matka. Może kiedyś, ALE nie czuję tego jako obowiązku. A gdy mówię komuś, że nie chcę mieć dzieci to każdy wręcz z oburzeniem „ALE DLACZEGO?!”… A czy to jest obowiązek? A co do małżeństwa w skrócie podejście mam takie- w całej mojej rodzinie nie znam ani jednego szczęśliwego małżeństwa, a wśród rodziców moich znajomych znam niejedną parę, która żyje ze sobą bez ślubu >15 lat i są baardzo szczęśliwi. Najważniejsze to się kochać, szanować i być lojalnym wobec drugiej osoby, a nie tak jak to jest powszechne w małżeństwach- po ślubie to można oszukiwać, zdradzać i nie dbać już o siebie tak jak wcześniej. Żaden papierek nie jest potrzebny.
Czy Ty mi czytasz w myślach? 🙂
Może w takie sytuacji warto sobie zrobić gap year, wyjechać gdzieś do pracy (np. au pair) i poczekać, aż odpowiedź dotycząca studiów przyjdzie sama? Czasem ciężko zdecydować się na konkretny kierunek, mając 19lat i uważam, że lepiej dać sobie czas na przemyślenie, niż wybrać studia, które będą męczyć, bo to jednak jest 5lat, które nie tylko trzeba „odbębnić”, ale też studia mają zainspirować do dalszej pracy i ciągłego rozwijania się w wybranym obszarze. Ja teraz pracuję na część etatu przy studiach dziennych (II stopnia) i mam takie poczucie, że gdybym znów miała wybierać, to poszłabym do pracy od pierwszego roku i studiowała zaocznie. Dopiero jak się ma gdzie wykorzystać tę teoretyczną wiedzę, którą tłuką Ci do głowy, to odzyskuje się poczucie sensu. Poza tym, część przedmiotów naprawdę jest denna, uczysz się czegoś, co prawdopodobnie nigdy Ci się w życiu nie przyda, szczególnie ciężko przezwyciężyć to poczucie podczas sesji, kiedy chciałoby się poświęcać czas na same najważniejsze przedmioty, a trzeba się skupić na „pierdołach”, ale wszystko zależy od nastawienia – czasem dobrze pomyśleć o tym, że takie rzeczy mają po prostu rozwinąć nasze horyzonty, sprawić, że będziemy mieli szerokie pojęcie o temacie i dzięki temu, że pojawia się wiele różnych przedmiotów, będziemy mogli wybrać te, które naprawdę nas ciekawią. 🙂 Nie ma co się załamywać, przeglądnij oferty uczelni, wypisz sobie, które kierunki studiów Ci pasują, sprawdź sobie plany studiów (czyli jakie przedmioty będą w poszczególnych semestrach) i wyeliminuj drogą dedukcji. O rady lepiej nie pytać, bo każdy ma inne oczekiwania, inne nastawienie itp., lepiej już pójść i samodzielnie się przekonać – jak to nie będzie to, to zawsze można zrezygnować, nie będzie to porażka, ale nauka na przyszłość, tak jak w przypadku pracy kelnerki – dzięki temu, że tak pracowałaś, już wiesz, że nie chcesz tego robić, więc możesz się skupić na czym innym 🙂 Powodzenia!
Może idź na studia praktyczne? Ja na takie poszłam i naprawdę nie żałuję. Zero siedzenia na nudnych wykładach i klepania slajdów. Ciągłe projekty, praca w grupie, na jednych zajęciach nawet budowaliśmy wieżę z klocków lego na zajęciach.
Problem jest taki, że to uczelnia prywatna, państwowe chyba nie są aż tak nastawione na praktykę…
Nigdy o tym nie słyszałam. Na czym to polega? Jakie można kierunki wybrać? 🙂
Ja wylądowałam na nich zupełnie przez przypadek. Wyższa szkoła zarządzania i bankowości w Poznaniu, ja jestem na zarządzaniu, jest jeszcze administracja. Ćwiczenia są ładnie nazywane warsztatami, na których pracujemy w grupach – zazwyczaj robimy prezentacje itp., czasem jakieś zadania, wyznaczone przez prowadzących. Ja jestem na odległościowych, więc mam tylko 3 zjazdy w semestrze, ale są też zwykłe zaoczne. Generalnie stawia się na praktykę, czyli nie na „zróbcie w domu biznesplan”, ale „robimy na zajęciach biznesplan, prezentujecie na następnych zajęciach przed grupą to, co zrobiliście i wspólnie omawiamy co było dobrze, co można poprawić, z czego to wynika” i tak dalej. Wykłady nie są obowiązkowe, byłam na dwóch, więc się nie wypowiem ;p Ale wszib uczy występowania przed ludźmi, współpracy w grupie, myślenia, kombinowania – no, tego co się w pracy robi. Przykład – na jednych zajęciach mieliśmy za zadanie zbudować wieżę z klocków Lego. W sensie odwzorować tę, która była na korytarzu. A nie było to łatwe. Musiały wejść strategie, planowanie, liderzy, rozdzielenie zadań, panowanie nad chaosem itp. Czyli jak przy zwykłych projektach w firmie, które robi się na ostatnią chwilę. Dla mnie, osoby po państwowej uczelni, ta uczelnia to magia, coś jak Hogwarth 😀 Nie wiem jak z innymi uczelniami w Polsce, ale tą polecam. Ja, osoba która była największym leserem na swojej filologii polskiej. Osoba, która unikała wystąpień publicznych, a po dwóch zjazdach nie ma z tym problemu. 🙂 Minus jest taki, że uczelnia jest droga, ale powiem, że warto, bo nie dość, zę masz papier, to uczysz się praktycznych rozwiązań (wiadomo, teoria też musi być, ale nie ma zapchajdziur jak na państwowej, bo nie ma na to czasu) i zaradności w pracy.
Wejdź na http://www.wszib.poznan.pl, tam na pewno ktoś mądrzejszy ode mnie opisał wszystko bez zbędnych pierdół, jak ja to mam w zwyczaju 😀
Dzięki za informacje! jestem w szoku, serio!
Mam nadzieję, że za kilka lat to nie będzie takim szokiem, bo to w sumie fajny sposób na prowadzenie różnych zajęć i kształcenie praktycznych umiejętności 🙂
Fajnie, jakby uczelnie publiczne się zainspirowały 🙂
Prawda 🙂
Aniu, kupiłam Sesyjny Poradnik nie tylko dlatego, żeby przeczytać, co tam zawarłaś, ale też żeby poniekąd podziękować Ci za wiedzę, którą przekazałaś w poprzednich edycjach Sesyjnego Poradnika, bo z nimi uczyło mi się dużo szybciej i lepiej 🙂 Dzięki! 🙂
Ojej, jak fajnie! Edzia, w takim razie myślę, że po 13 będziesz mogła jeszcze usprawnić swoje techniki uczenia się. 🙂
Mam nadzieję, bo ten semestr jest jeszcze gorszy niż poprzednie, jeśli chodzi o ilość nauki 😀
Też miałam takie wrażenie na 2 roku. Wgl najsłabiej pamiętam mój drugi rok studiów. Jakby mnie tam nie było. ;D
Zamowilam już wczoraj 😀
Czekam z niecierpliwoscia bo sesja juz trwa, jak na razie staram sie wcielac rady ktore zapamietalam z maili 😉
<3
Co tak wcześnie? U nas dopiero od 30 stycznia! 🙂
Też sie zastanawiam co tak szybko. Wszyscy beda miec przerwe między semestrami a my bez przerwy wskoczymy w 4 semestr :p
Może macie skończyć rok w maju? 😀
Dobre by to bylo 😀
Ale ostatnio skonczylismy 2 lipca a zaczęliśmy w połowie września 😮
Takze nadziei juz nie mam :p
Nie wiem, jak oni liczą te 30 tygodni, ale jakiś inny kalendarz mają. ;D
Próbuje sie z tym pogodzic bo nic innego mi nie pozostalo 🙂
Niestety nie znoszę ebooków więc poczekam aż kiedyś wydasz w formie papierowej 🙂
Super super super! Aż żałuję, że nie jestem już normalną studentką i nie mam normalnej sesji 😛
A jak wyglądają egzaminy na podyplomowych?
Gratuluję publikacji! 🙂 i ocen w indeksie…
Haha! Dzięki bardzo! 🙂
Przyda mi się, bo zaraz mam sesję na studiach odległościowych. Pierwszy raz jestem na takich studiach, a na dodatek to studia magisterskie, a licencjat mam z kompletnie innej bajki, więc będzie trudniej. Plus praca od 8 do 16, dodatkowo ćwiczenia, blog, no i jeść coś trzeba… Nawet nie wiesz jak się cieszę, że moja sesja zbiegła się z wydaniem Twojej książki 😀
Właśnie do takich osób jak Ty Karolina jest adresowana ta książka. 😉
Mam nadzieję, że zdam 😀 Fajnie, że nie muszę kręcić się po blogu (i tak to będę robić, ale później :P) podczas sesji i szukać, tylko będzie wszystko w jednym miejscu 🙂 Jak zdam to Cię wyściskam! 🙂
Gratulacje! Ja już dawno po studiach, ale to tak cieszy, jak ktoś wydaje książkę/ebook :*
Oj, to tym bardziej mi miło! 🙂 Dzięki!
Wiesz ja tu widzę chęć zarobku, na obronie w terminie kasy nie zrobisz a na ebookach już tak. Kolejna samozwańcza blogerka ekspertka…
Czy poradnik jest w wersji papierowej czy PDF?