Co ubrać podczas podróży? (MASA ZDJĘĆ I PORAD)

Co ubrać podczas podróży?

Wchodzisz na ten wpis i spodziewasz się pewnie porad o wygodnych, luźnych ubraniach z uniwersalnymi wzorami, które sprawdzą się podczas każdej podróży. Moje zdanie na temat tego, co ubrać podczas podróży, jest jednak zupełnie inne. Noś się jak królowa! Do walizki spakuj piękne sukienki i spódnice. Podróże to święta dla duszy. Celebruję je tak, jak celebruję czyjeś wesele. Z impetem! Już mówię dlaczego.

1. Dlaczego tak? Filozofia podróżowania.

Nim dokładniej opowiem o tym, co warto ubrać w podróż, powiem może dlaczego akurat to. Dla mnie każda najmniejsza wycieczka jest jak hmm… dzień, w którym się zakochałam. Z ekscytacją biegam po pokoju, składając (okej, zwijając) sukienki i bluzeczki. Szczęśliwa jak wariatka uśmiecham się do moich ubrań, które wkrótce założę. Według moich założeń to mają być wyjątkowe dni. Zawsze zaskakujące, piękne i po prostu moje. Nie wyobrażam sobie spędzać tak świątecznego dnia w zwykłych, „wygodnych” ciuchach. Dlatego sukienki będą tutaj konieczne!

Buty, wszystko czego Ci potrzeba.

Jedyna wygodna (w ogólnej opinii) rzecz, jaką zabieram to buty. Dobrze jest mieć w swojej garderobie buty, które są wygodne, a nie są obuwiem sportowym. We Włoszech znalazłam te piękności. Model z kokardą widziałam już na kilku osobach, także na butach z koturnem. W Polsce jeszcze się z nim nie spotkałam, ale oświećcie mnie, jeżeli go gdzieś widzieliście. W każdym razie to są dla mnie przykładowe wygodne buty poza obuwiem sportowym. Ważne jest po prostu, żeby miały grubą podeszwę i oczywiście nie ocierały. Dlatego nie zabieram w podróż nieprzetestowanych butów.

co ubrać podczas podróży?

Co jeszcze warto ubrać podczas podróży?

W obuwiu sportowym nie ma nic złego. Też można je dopasować do ładnych stylizacji w ciągu dnia. Wcale nie trzeba komponować ich z dresem i T-shirtem, których wygodę się tak zachwala. Dla mnie wygodne są sukienki! Szybkie w zakładaniu, zajmują mniej miejsca w torbie. Przyznacie, że tworzenie całej stylizacji, czyli zabieranie w podróż kilku „dołów” i „gór” szybko zużywa miejsce w walizce. A sukienka robi całą robotę po prostu tym, jaka jest!

Sukienka z tytułowego zdjęcia spodobała się Wam na Instagramie. Niestety kupiłam ją w Salerno, ale znalazłam kilka podobnych. Np. , , a jak zobaczyłam , to szczęka mi opadła! W dodatku jest w olbrzymiej promocji!

Co ubrać podczas podróży?

Co ubrać podczas podróży?

Co ubrać podczas podróży?

Nawet w chłodniejsze dni nie obawiam się zakładania sukienek. Od czego są grube rajstopy?

Co jeszcze warto ubrać podczas podróży?

  1. Gładkie, proste bluzki, żeby bez problemu dopasować je z innymi częściami garderoby.
  2. Jeansy, krótkie spódniczki, które mogą być bardziej wzorzyste, bo w końcu wzięłaś już do nich gładkie bluzki. Można moją metodę też odwrócić. Kolorowe, wzorzyste góry i proste doły.
  3. Prosta biżuteria, która pasuje do wielu rzeczy. Lubię nosić biżuterię podczas podróży, żeby jeszcze bardziej podkreślić wyjątkowość tego czasu.
  4. Kapelusz podkręci każdą stylówkę, gwarantuję Ci to! 🙂
  5. Plecak. Ale nie taki jak w góry, no chyba, że w te góry idziesz. Na rynku mamy już całą masę ładnych plecaków, które świetnie zgrywają się z sukienkami. Noszenie torebki przez cały dzień jest męczące. Dla mnie ważne jest, by ciężar rozkładał się na dwa ramiona. Nie denerwuję się wtedy ciągłym przekładaniem torby. Niżej kilka moich propozycji. 🙂


Makijaż i ubiór oszczędzą Twój czas.

Co ubrać podczas podróży?

W kwestii tego, co ubrać podczas podróży nie lubię kompromisów. Nie ma być tylko wygodnie. Ma być i wygodnie i ładnie. Nawet bardzo ładnie! Gdy zwiedzam miasto oprócz sukienki mam na sobie odświętny makijaż. Swoją drogą wiecie, że wykonanie porządnego makijażu przed wyjściem na zwiedzanie, to duża oszczędność czasu? Wtedy jakby więcej zdjęć wychodzi za pierwszym razem i #travelselfie są jakieś takie lepsze, a Ty nie tracisz czasu na „tu wyszłam dziwnie. jeszcze raz.” Dodatkowo oszczędzasz czas na obróbce zdjęć. Zdjęcia, które dzisiaj wrzuciłam nie przeszły przez Photoshopa, bo nie było takiej potrzeby. (Oprócz zdjęcia z Alberobello.) Nieraz już zniechęciłam się do przeglądania i pokazywania innym zdjęć, tylko dlatego, że wcześniej spędziłam godziny na obróbce. Przygotowując się odpowiednio do podróży można tego uniknąć.

Gdy wiem, że wrócę do domu późno w nocy zabieram ze sobą chusteczki do demakijażu i zmywam make up jeszcze w pociągu lub autobusie. Bo kto lubi robić to w domu po długiej drodze? 🙂

Czy ubiór wzbogaci Twoją podróż?

Co jeszcze można zrobić, żeby lepiej odczuć atmosferę miejsca? Czy można ją odczuć dzięki ubiorowi? Pewnie, że tak! Ja lubię nosić się w stylu, który kojarzy mi się z danym krajem. Np. w Barcelonie ubrałam bardzo kolorową narzutkę z frędzlami, bo to przypomina mi styl Hiszpanek. Kiedy byłam pierwszy raz w Rzymie miałam na sobie sukienkę, która kojarzyła mi się z sukienkami starożytnych Rzymianek. W Kopenhadze ubierałam się bardzo minimalistycznie. Tak naprawdę to tworzenie wokół siebie sztucznego klimatu, ale liczą się moje odczucia. Tzn., że chcę tworzyć wokół siebie taką atmosferę, na jaką ja mam ochotę. Nawet jeżeli nie jest prawdziwa. Dla mnie sportowe buty, plecak i dres to żaden klimat. Podobno tak jest wygodnie, ale ja nigdy, w żadnej podróży nie czułam, żeby było mi niewygodnie w sukienkach!

Tip dla par!

Co ubrać podczas podróży?

Kolejna rzecz, z której można się śmiać, ale okazuje się ona bardzo praktyczna. Starajcie się ubierać z partnerem w podobne kolory. Jeżeli zależy Wam na ładnych zdjęciach będzie to lepiej wyglądać. Spójrzcie na moje i Oskara zdjęcie z Wenecji. Wtedy to zauważyłam. Oskar ma sweterek w niebieskie pasy, a ja bordową sukienkę, co nie zgrywa się za dobrze. Według mojej estetyki to zdjęcie nie ma ładnej kolorystyki, ale to jedno z lepiej wykadrowanych zdjęć, jakie udało mi się „otrzymać” od turystów w Wenecji. Niedługo napiszę też o tym, jak robić zdjęcia w podróży sobie i innym, bo chciałabym trafiać na więcej osób, które potrafią kadrować. 😀 


Od dawna znamy trend celebrowania codzienności. Moje celebrowanie podróży w pewnym sensie się do tego zalicza, jestem jednak w stanie wyobrazić sobie, że niektórzy wolą w ten sposób świętować inne chwile, niekoniecznie podróż. Gdybyś miała stroić się tylko z jednego powodu w życiu, kiedy byś to robiła?

Do następnego czytania!

Ania

Podobał Ci się ten wpis? Lajki bezpośrednio na FB mówią mi o tym, czy mam tworzyć więcej podróżniczych treści. 🙂

38 odpowiedzi

  1. To prawda, że fajnie jest się ładnie ubrać na podróż, ale moim zdaniem ważniejsze jest ubranie się wygodnie i komfortowo 🙂 Jeśli ktoś nie czuje się komfortowo w sukienkach, to te sukienki będą mu cały dzień przeszkadzać, przez co zdjęcia też nie wyjdą zbyt ładnie. Tak samo będzie, kiedy nawet najpiękniejsza sukienka nie będzie wygodna – będzie po prostu przeszkadzać i denerwować. Za to jakieś ulubione spodnie i ładna bluzka i będzie nawet lepiej 😀 Ja akurat lubię sukienki w podróży, zwłaszcza jak jadę gdzieś, gdzie jest ciepło, ale jak już jest chłodniej, to preferuję spodnie 🙂 Ale zgadzam się, że ładny strój to jeden z elementarnych elementów podróży 🙂

    1. Haha! Edzia, ja czasem zapominam, że są dziewczyny, które nie lubią sukienek. 😀 Masz zupełną rację. Tzn. jeszcze sama nie trafiłam na niewygodną sukienkę, ale myślę, że te bardzo obcisłe mogłyby się nie sprawdzić.

      1. Ja sama kiedyś nie lubiłam ani sukienek, ani spódniczek, ale to było dawno i nieprawda 😀

  2. Celebrowanie podróży rozumiem, ale na inne podróże jeżdżę… Większość moich wyjazdów to noszenie wszystkich swoich rzeczy ze sobą na plecach albo łażenie po górach. Sukienki odpadają bo okropnie je podwiewa, poza tym się gniotą a rajstopy drą. Dla mnie obowiązkowa jest stylówka na prawdziwego włóczykija. Chusta niedbale zawiązana na głowie, spięte włosy, zero makijażu, najgorsza koszulka, żeby nie było żal wyrzucić, najlepiej odpowiednio znoszona, stare dżinsy wytarte na tyłku od siadania byle gdzie, wysokie skarpety i wielkie, górskie buty. Obowiązkowo kij w ręku i plecak prawie większy ode mnie. Wszystkie ubrania takie, że mogę w nich skakać po błocie i oblewać się wodą z butelki. To niekoniecznie styl tylko na górskie szlaki, do zwiedzania miast też się nadaje, po prostu uwielbiam wyglądać jak turysta 😀

    1. Sukienki nie muszą odpadać 😉 Mam za sobą kilka wypraw autostopowych, także dłuższe i krótsze Camino, mnóstwo małych podróży – a spodni w mojej szafie nie ma 🙂 Nie chcę spamować swoimi linkami, ale w zasadzie poza jakaś wymagającą górską wspinaczką spokojnie można dobrać kiecki. I jednocześnie mieć w nich stylówkę na włóczykija, która faktycznie jest wspaniała 🙂

    2. Nie mogę się zgodzić, z tym co piszesz! Również podróżuję z plecakiem, cały mój dobytek znajduje się w moim plecaku, ale bardzo zależy mi na ładnym wyglądzie! Wiadomo, nie zawsze da się to uzyskać (np. dwa tygodnie na koniach w Mongolii – bez prysznica…), ale gdy tylko mam taką możliwość, wyciągam z plecaka spódnicę (można znaleźć takie, które się nie gniotą) i robię delikatny makijaż. Podróżowanie to część naszego życia i według mnie mogę czuć się podczas nich, jak królowa 🙂 nie chcę rezygnować z dobrego samopoczucia!

  3. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do celebrowania podróży jak i same wskazówki. Uczepię się, jednak jednej ważnej rzeczy. Otóż forma „co ubrać” jest niepoprawna. Uberamy choinkę albo siebie. Dlatego powinno być „w co ubrać się” albo ewentualnie „co założyć”. Pozdrawiam serdecznie : ***

  4. Świetny pomysł na wpis. Bardzo lubię czytać Twojego bloga bo masz fajne podejście to wszystkiego. Zazdroszcze! Pozdrawiam:)

  5. Ja mam pecha jeśli chodzi o buty… Ale sukienki jak najbardziej! Do zwiedzania miast są idealne 🙂 Uwielbiam te z bawełny albo batystu, są idealne na letnie wypady. No i zdjęcia wyglądają o niebo lepiej niż w topornych strojach typowego turysty. Sama ostatnio dużo czasu podczas podróży spędzam na trekkingu albo organizuję wypady w góry, więc tu strój sportowy obowiązkowy. Wtedy podkręcam trochę ten toporny sportowy strój bandanką na nadgarstku, włosami spiętymi w warkocz, no i jakieś odpowiedniej biżuterii (pamiętasz jak się zawiązywało rzemyki na rękach?). 🙂 Pozdrawiam!

  6. Jaki świetny wpis! <3 Zgadzam się z każdym słowem – jako że sama spodni po prostu nie noszę i w żadnym podróżowaniu mi to nie przeszkadza. Wygoda, estetyka, kobiecość. A o tym celebrowaniu podróży to w ogóle fantastyczne sformułowanie! Co prawda u mnie ostatnio dużo było "wypraw", autostopów czy pieszych wędrówek, wiadomo, że to się rządzi innymi zasadami doboru stroju. Ale estetycznie musiało być zawsze! Wiadomo, że nie jest to pełnia elegancji – ale może być po prostu ładnie.
    P.s. Pozwolę sobie wrzucić link na grupę projekt 365 dni #wspódnicy, może dołączysz? 😉

    1. Wiadomo, że nie każda wyprawa się do tego nadaje. Z rozsądkiem trzeba do tego podchodzić. No i wgl gdzie ten link? Nic nie ma? 🙁 A czy to jest to wyzwanie od Ani maluje? Ja w sumie nigdy w tym nie brałam udziału, bo uznałam, że nigdy nie musiałam się zmuszać do zakładania spódnicy. 😀 Wydaje mi się, że noszę je przez większą część roku. 🙂

      1. Nie ośmieliłam się wstawić linku, ale jak tak zachęcasz, to zapraszam do siebie i następnie do grupy 😉
        http://swieczek.pl/2017/03/17/projekt-365-w-spodnicy/
        To jest inicjatywa autorstwa haukotelli, ja mam przyjemność współmoderować grupę. W pewnym sensie jest to podobne do wyzwania Ani, ale powstało coś więcej – grupa tworzy prawdziwą społeczność o życzliwej atmosferze, spotykamy się także w realu, wymieniamy inspiracjami. Wyzwanie dokładnie każdego dnia w kiecce nie jest w tym wszystkim najważniejsze (i myślę, że grupa potrwa dłużej niż rok!).

        P.s. A na rowerze w spódnicy jeździsz? 😉

          1. A co się ma nie dać! Tzn. wiadomo, że jakoś wyczynowo, sportowo to niekoniecznie – ale cycle chic po mieście nie wyobrażam sobie inaczej.

            Mam nadzieję, że w grupie się spodoba 🙂

  7. Ja też właśnie od jakiegoś czasu praktykuję ładne ubieranie się w podróży. Chyba przyszło w momencie, kiedy wyrzuciłam wszystkie te „ciuchy po domu”. Jakoś tak lepiej się czuję sama ze sobą nie wyglądając jak worek. I co więcej – działam lepiej i efektywniej w porządnych ubraniach. Nie wiem skąd to się bierze, ale jest super 🙂

    Ale jestem z tych co nie lubią sukienek! Wszędzie mi falują, mną się, wkręcają w rower, przycinają w aucie. No koszmar 😀 A no i jeszcze jak się kucnie albo schyli, to zaraz widać majtki i się krępuję. Raz chciałam być bardziej kobieca/dziewczęca i te kiecki nosiłam. Ale więcej szkody z tego było niż pożytku. Pewność siebie zamiast skoczyć w górę (taki był tego cel), to spadła do zera. Bo ciągle się bałam, że te majki będzie widać, albo że jak byłam w toalecie, to część kiecki została w rajstopach 😀 Dlatego jedyne spódnice jakie się u mnie sprawdzają i w jakich mi wygodnie to takie obcisłe i miękkie. Czekam aż zrobi się ciepło i będę testować dresowe sukienki do wypadów i wycieczek. Już się nie mogę doczekać 😉

    1. Ale super pomysł! W sumie to jeszcze bardziej kobiece i seksowne nosić takie obcisłe sukienki. 😀
      A co do ciuchów po domu, to też już wiem, że to zło! Może czasem, ale to czasem się przydają, kiedy ma się ochotę na leniwy dzień, ale w innym przypadku ładny ubiór sprawia, że czuję sie taka przyszykowana do czegoś ważnego. 🙂

  8. Celebrowanie podróży! Yeah:) Sporo z moich podróży odbywa się do tzw. głuszy, na łono natury, więc cenię sobie wygodę i możliwość tarzania się po trawie w tych ciuchach, ale często to wciąż oznacza długą spódnicę i bycie owiniętą licznymi chustami i swetrami, a całość wygląda jakby z krzaków wyłoniła się leśna nimfa (lub czarownica z chatki na kurzej łapce) 🙂 To mega ważne, żeby się dobrze czuć samemu ze sobą, a to co kto przez to ma na myśli, to już jego osobista sprawa 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *