Co to jest za planowanie proszę Państwa, kiedy spisuje się kilka postanowień w kajeciku i odkłada je na półkę? To jest takie planowanie, do którego zagląda się po roku i stwierdza: Ooo! Ten punkt 5. to nawet wyszedł! A pozostałe postanowienia są jakieś takie przestarzałe, nieaktualne i zarazem nieosiągalne.
Jak kochać to do szaleństwa, jak planować to porządnie!
Dlatego zapisanie postanowień w kajeciku-notesiku, to niestety nie wszystko. Trzeba w nich trochę pogrzebać. Rozłożyć na części pierwsze, tak, żeby z dużego i jakże oryginalnego celu jakim jest: schudnąć 10 kg, zrobić: schudnąć 1 kg. Niestety to nadal nie wszystko! Tam musi być jeszcze zaznaczone, jak się ten kilogramek zrzuci, kiedy, w jakim celu i co on będzie robił po śmierci. Trzeba to tak zaplanować, że codziennie, zupełnie niechcący, będzie się ten cel po troszku osiągać. A po jego zrealizowaniu powie się: No co Ty? To nic takiego! Bo z doświadczenia mego i mych rozmówców (mam 24 lata, rozmawiałam z wieloma osobami w życiu) wynika, że gdy osiągniemy jakiś cel, to wydaje nam się, że to nie było wcale takie trudne. Nie było, bo np. zjedzenie jabłka nie jest trudne. Trudno jest schudnąć 10 kg, ale pokręcić hula-hopem już nie.
Jak zaplanować rok czyli mój genialny system planowania.
Ależ ja jestem pełna skromności! No, ale naprawdę tak jest, że to działa. Postanowiłam sobie, że pozbędę się trądziku – udało się. Postanowiłam pozbyć się guzka w piersi – udało się. Postanowiłam zmienić życie jednej osoby -zmieniłam kilkudziesięciu. Zatem nadstawcie oczu, już mówię, jak tu planować, żeby realizować! Nasz plan (za chwilę omówię dokładniej) to:
1. Rozpisanie głównych postanowień.
2. Rozpisanie kolejnych kroków realizacji danego celu.
3. Naniesienie ostatecznych terminów realizacji danego celu na roczny planer w postaci jednej kartki.
4. Nanoszenie celów na poszczególne miesiące
5. Realizacja celów w poszczególne dni/tygodnie.
Jak widać moja rozpiska polega na sprytnym przejściu z dużych celów długoterminowych do tych konkretnych małych kroczków, które należy podejmować każdego dnia/tygodnia, by zrealizować większy cel. Widać, że planowanie w taki sposób jest czasochłonne, ale warto. Warto poświęcić więcej czasu, by zaplanować cele, a potem prawie że nie trzeba o nich myśleć! Później trzyma się w rękach gotową instrukcję, którą należy tylko wprowadzić w życie.
1. Rozpisanie głównych postanowień
W magicznym kajeciku, tudzież na osobnej kartce zapisujemy wszystkie nasze postanowienia. (Tutaj znajdziecie piękne gotowe plannery od When in Jungle, która stworzyła je, po przeczytaniu tego tekstu.) Można spisać je na liście, można na mapie myśli. Bez znaczenia. To mają być taki ogólne cele np. Schudnąć X kilogramów, pojechać do Tajlandii, płynnie szprychać po niemiecku. Ogólnie mówi się, żeby formułować cel zakładając datę jego realizacji. Generalnie postanowienia noworoczne liczą się dla mnie przez cały rok, ale jeżeli chcesz schudnąć do wakacji, to może lepiej zapisz to w tym miejscu.
2. Rozpisanie kolejnych kroków realizacji danego celu
Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa praca, prawdziwe planowanie. Następnym krokiem jest rozdzielenie celu na mniejsze zadania. Tutaj polecam 2 strategie, ponieważ wyróżniam 2 typy celów.
STRATEGIA NR 1: Dla celów, które trzeba chronologicznie realizować.
Takim celem jest np. wydanie książki. Dajmy na to, że chcesz wydać książkę w listopadzie. Sprawdź więc, kiedy powinna ona trafić w ręce wydawcy. We wrześniu? W takim razie, kiedy powinieneś ją skończyć i dać do przeczytania znajomym? W lipcu? To kiedy musisz zacząć pisać ostatni rozdział – w maju itd. Potem wiesz już, że w styczniu musisz napisać jeden rozdział, bo w lutym zaczynasz drugi. W takim razie wiesz też, ile mniej więcej powinieneś pisać dziennie i tygodniowo, żeby zdążyć z napisaniem rozdziału w styczniu. To właśnie jest rozdrobnienie celu, które sprawia, że cel nie jest przerażający, a wręcz łatwy i zrozumiały w realizacji. W taki sposób dowiadujemy się o konkretnych małych krokach, które musimy codziennie wykonywać, by śledzić instrukcję.
STRATEGIA NR 2: Dla celów, które nie wymagają chronologii.
Takim celem w tym roku jest dla mnie poprawa kondycji skóry, ale również swoboda w mówieniu po włosku. Nie wymagają działań w konkretnej kolejności, więc po prostu zapisałam różne czynności, które muszę wykonać, by te cele osiągnąć. Np. cel z językiem włoskim podzieliłam na kilka podkategorii z mniejszymi celami. Są to: mowa, gramatyka i ogólne. Co znajduje się w pierwszych dwóch łatwo się domyślić. Ćwiczenia wypowiadania się i gramatyki, w kategorii „ogólne” znalazły się: myślenie w języku obcym, oglądanie filmów po włosku i pisanie jednego tekstu na miesiąc. Mamy więc konkretne cele, rzeczy, które po prostu da się zrobić. Teraz można przejść do kolejnego etapu.
3. Naniesienie ostatecznych terminów realizacji danego celu na roczny planer w postaci jednej kartki.
Dla mnie jednym z najważniejszych plannerów jest ten, który ma wszystkie miesiące roku na jednej kartce. Arkusze z powyższego zdjęcia pobierzecie u Glorii z bloga When In Jungle. Zresztą z Glorią nauczycie się robić piękne notatki, więc warto tam zajrzeć. 🙂 Listy zadań w ciągu dnia mogą się bardzo zmieniać, a wiele codziennych zadań jest mało istotnych dla mojego życia. Tylko te najważniejsze zadania wejdą na roczny planner. Tutaj wrzuciłam przewidywaną datę rozpoczęcia sprzedaży mojego kalendarza, ale i inne czynności, które muszę wykonać wcześniej, żeby takowy w ogóle powstał. Jedna kartka z 12 kratkami odpowiadającymi 12 miesiącom, może wisieć cały rok nad biurkiem i przypominać o krokach milowych związanych z realizacją celu. Terminy są hiper ważne, bo to jeden z największych mobilizatorów.
4. Nanoszenie celów na poszczególne miesiące
Na podstawie arkuszu rocznego planuję kolejne miesiące. Arkusz z plannerem miesiąca może wisieć zaraz obok rocznego rozkładu jazdy. Patrząc na niego dzielę zadania miesięczne na jeszcze mniejsze części, czyli na to, co mam zrobić w danym tygodniu, a następnie na to, co mam zrobić w konkretnym dniu.
5. Realizacja celów w poszczególne dni/tygodnie
Ta najdrobniejsza czynność, jaką jest planowanie dnia, okazała się u mnie najbardziej problematyczna. Czasem zapisuję zadania na dany dzień w kalendarzu. Czasem jednak robię to w zwykłym notesie, który cały czas mam przy sobie i na bieżąco zaglądam do niego, by sprawdzić, jakie zadanie mam teraz wykonać. Nie potrafię się zdecydować na żadną wersję. Może mieliście kiedyś podobny problem i wiecie jak go rozwiązać? Gdzie planujecie poszczególne dni tygodnia?
[bs_well size=”lg”]Tak wygląda mój proces planowania. Wiem, że jest dość rozwlekły, ale naprawdę, gdy poświęcicie czas na jego stworzenie, to macie gotową instrukcję pt. „Jak żyć?” na najbliższy rok. 😀 Nie ma zastanawiania się, co by tu ze sobą zrobić, tylko jest plan, jest działanie. Oczywiście ja w styczniu nie planuję każdego dnia roku. Mam nadzieję, że nikt tego tak nie zrozumiał. Aktualnie wypisałam cele roczne, naniosłam je na roczny planner i wypełniłam już arkusz na styczeń. Luty zaplanuję pod koniec stycznia, marzec końcem lutego i tak dalej… Na początku, albo pod koniec tygodnia planuję zadania na 7 dni do przodu, no a później pozostaje tylko wypisanie sobie konkretnych rzeczy do zrobienia w danym dniu.[/bs_well]
WAŻNE: Kluczem do sukcesu jest wpisywanie na listę TO DO czynności związanych z naszymi celami na samym początku i wykonywanie ich jako pierwsze. Gdy odkładamy takie zadanie bywa, że prozaiczne: zrobienie prania, wyniesienie śmieci i umycie podłóg, wyprzedzają je, a nawet sprawiają, że decydujemy się przenieść realizację na następny dzień, bo „dzisiaj to już nie ma sensu”.
Wpis wyszedł naprawdę potężny, dlatego uznałam, że ukryję tutaj moje cele na 2018. A co się będę tak afiszować. 😀 Oczywiście opiszę tylko ogólne postanowienia. Musiałabym stworzyć osobny wpis, żeby dokładnie opowiedzieć, jak zamierzam je zrealizować. Okej, moje cele brzmią następująco!
POSTANOWIENIA NA ROK 2018!
- Regularnie prowadzić kanał na Youtube i uczynić go przedłużeniem bloga.
- Schudnąć do swojej wagi sprzed Erasmusa.
- Poprawić wzrok. Zapoznać się z ćwiczeniami oczu i wykonywać je.
- Stworzyć i wydać planner dla Studenciaków.
- Ogarnąć cerę. Zminimalizować zaskórniki i pozbyć się wyprysków na szyi.
- Zadbać o nadgarstki. (Był tekst o tym, jak sprzęt ergonomiczny pomógł mi pozbyć się bólu, ale nadgarstki nadal są osłabione, dlatego chcę iść do lekarza.)
- Rozwinąć swój włoski tak, by swobodnie się wypowiadać.
- TAJEMNICA 1
- TAJEMNICA 2
Wydaje się, że jest tego dużo, ale tak naprawdę niektóre z tych celów, to kwestia zainteresowania się tematem np. ćwiczeniami wzroku. Będę je wykonywać w wolnych chwilach. Podobnie zresztą jest z pielęgnacją twarzy. To kwestia odpowiedniej diety i doboru kosmetyków, ale nie jest to nic, co wymaga ciągłej atencji. Niektóre osoby mogą być zaskoczone, że w tym roku nie mam żadnych postanowień związanych z podróżami. Moja teoria o „wyjeżdżeniu się na zapas” podczas Erasmusa chyba się sprawdziła, bo nie ciągnie mnie w żadne konkretne miejsce. Na pewno gdzieś w 2018 pojadę, nie wiem tylko gdzie. 😉
A jakie są Wasze postanowienia noworoczne? Jestem ciekawa, czego dokonają kangury w 2018, bo z takim planem, jaki Wam dzisiaj przedstawiłam, musi się udać! Po prostu musi!
PLANNER ROKU I POSZCZEGÓLNYCH MIESIĘCY PDF
Do następnego czytania!
Ania
19 Responses
Ja moje cele na 2018 rok postanowiłam podzielić na dwie części, po jednej na każde półrocze i chce stworzyć listę 26 rzeczy do robienia lub nie. Robię to pierwszy raz, więc kompletnie nie wiem, czy się sprawdzi, ale myślę, że spróbować warto ?
A to będzie 26 rzeczy na rok, czy na pół roku? Będziesz też opisywać, jak zrealizujesz te postanowienia? 😉
26 na pół roku, docelowo chcę mieć 52 rzeczy – tyle ile tygodni w roku. Szczerze mówiąc jeszcze nie zastanawiałam się, czy będę pisać o realizacji, ale w sumie, czemu nie? Mogą z tego wyjść bardzo ciekawe obserwacje ?
To był właśnie mój problem 2017 roku. Założyłam sobie prowadzenie Bullet Journal i tam wpisałam swoje cele i postanowienia, ale… po 4 miesiącach rzuciłam dziennik w kąt i otworzyłam go niecałe 3 dni temu. Załamana tym co się zadziało. Cóż to był trudny rok, ale tym razem zabiorę się za to inaczej.
Sama mam planner, kalendarz i zeszyt podręczny. Skorzystam z kilku rad, dzieląc swe cele na małe kroczki, a listę „to do” zamierzam wpisywać do kalendarza podręcznego, który zawsze będzie ze mną 🙂 Bo w zeszycie są sprawy związane ze szkołą (a mimo to wciąż się gubię) 🙂
Rozumiem doskonale. Każdy ma w swoim życiu gorsze i lepsze lata. Byle cały czas do przodu. 😉 Powodzenia z postanowieniami! :*
Ja wszystko notuję w kalendarzu -notesie i jakoś wszystko w miarę dobrze działa 🙂
Czyli codziennie chcę Ci się do niego zaglądać? 🙂
Sama się dziwię,ale tak 🙂 Ostatnio mam dużo obowiązków i wszystko tam notuję -jedyny sposób,by nie zwariować 😀
Przede wszystkim stawiam od dziś na systematyczność – w nauce, jeździe konnej, blogowaniu. Mam z tym duży problem, bo zazwyczaj mi się nie chce i odkładam na kiedy indziej, więc marnuję dany mi czas. Systematyczność ma mnie rozwinąć i fizycznie i psychicznie, bo jeśli się nad tym głębiej zastanowić systematyczność uczy człowieka podporządkowania = buduje charakter, pokazuje, że jeśli się zmobilizujemy to damy radę zrobić wszystko 😉
Ogólnie chcę również w tym roku (konkretnie w wakacje) zdać egzamin z jazdy konnej – kiedy dokładnie to nie wiem, bo nie zostały podane jeszcze terminy. Gdy wrócę na wakacje do domu to pierwszą rzeczą jaką zrobię będzie odrestaurowanie przeszkód (drągów i stojaków) i wyplewienie ujeżdżalni…
Planów sporo, mam nadzieję że znajdę na to wszystko czas i uda mi się walka z lenistwem xD
Pozdrawiam ♥
Super postanowienie, podoba mi się to skoncentrowanie na systematyczności. 😉 Życzę Ci dużo siły do walki i wszystkiego dobrego w tym roku, żebyś spełniła postanowienia. Myślę, że opisana tu strategia może Ci pomóc. 😉
Uwielbiam Twoje porady! 🙂
Superowooo!
A jakie Kino Świnka ma postanowienia i plany na przyszły rok? 😉
Organizm sam stworzył mi postanowienie o skupieniu się na zdrowiu i w poniedziałek idę do lekarza robić niezbędne badania. Drugi najwazniejszy cel to magisterka. Trzeci to projekt na uczelni i zwiazany z nim zagraniczny wyjazd. Czwarty to jakas zagraniczna podroz z mężem – ale nie mam jakiegos wybranego kraju jeszcze. 🙂 Ale co za tym idzie moim postanowieniem jest wreszcie plynne nauczenie sie angielskiego. 😀 Pewnie jeszcze jakies sie pojawia w trakcie roku, bo jeszcze nie podjelam decyzji co do mojej pracy po studiach… 🙂
Piękne postanowienia, widać, że masa rzeczy przed Tobą w tym roku! <3
Twój blog jest niesamowity 🙂 długo czytam i jestem bierna, ale ten post jest świetny, a planery bardzo ładne i muszę Cię wreszcie pochwalić za Twoją pracę i za to że ułatwiasz nam studiowanie. Ten post dużo mi zmienił w głowie, a przede wszystkim usprawnił moje coroczne postanowienia. Oby tym razem wszystko z mojej listy się udało, zwłaszcza że mam masę pracy: obrona na uczelni, rozkręcenie własnej działalność, przeprowadzka do dużego miasta, nauka trzeciego języka, organizacja ślubu i oczywiście schudnięcie paru kg. Ale wierzę, że mi się uda 😀
W sumie to nie mam żadnych postanowień noworocznych, bo nie chce tego wiecznie przekładać i że od nowego roku to i tamto. A dlaczego nie od zwykłego dnia? Zwłaszcza że u mnie niektóre rzeczy dzieją się z czasem i jednak nie da się tak nastawić na to od razu :D. Jak na przykład otworzenie się na bliskość, z którą miałam problem. Kiedyś nawet bardzo nie lubiłam jak się mnie przytulało. Odkryłam że jak ludzie normalnie przytulą, a nie ściskają tak mocno, to nawet jest to całkiem w porządku. No i wiadomo że nie ze wszystkimi. Nadal pewne rzeczy są nie ok – np. buziak na przywitanie.
Ale patrząc na Twój blog i zakupując sesyjny poradnik, postanowiłam że będę bardziej zorganizowana i mniej chaotyczna w tym co robię(koniec z zapełnionym folderem pobrane oraz losowymi literami za nazwę pliku, a nowo zakupiony laptop ułatwia porządek xD). Bo choć notatki robię dobre, to ciężko z tym aby zmusić się do systematycznej nauki, a przekonałam się nie raz jak to dużo daje. Zwłaszcza, że w tym roku mam jednak mało czasu, także warto go nie marnować. Więc może mam jednak postanowienie? 😀
PS Mogłabyś podać coś więcej ze względu z Twoim postanowieniem z poprawą wzroku?
A co robić, kiedy wyznaczanie sobie deadline’ów w czymś, co miałoby sprawiać przyjemność (zakładam, że spełnienie postanowień noworocznych ma na celu nas uszczęśliwić), wywołuje wyłącznie stres, podnosi ciśnienie, powoduje, że przestaje ci się chcieć to robić, a potem okazuje się, że jesteś zła na siebie, bo deadline minął, a ty nie zrobiłaś zbyt wiele w kierunku osiągnięcia celu. Obecnie jestem na takim etapie i bardzo bym chciała spełnić te 2-3 cele, które sobie założyłam, ale – o ile kiedyś byłam maksymalnie zorganizowana i robiłam niemal 100% tego, co sobie rozpisałam w danym dniu, tygodniu, miesiącu, to teraz nic mi się nie chce, skreślanie kolejnych zadań z listy mnie już nie jara, a nieskreślanie wręcz frustruje. Bo znowu nie wyszło i znowu skrewiłam. Może masz jakieś sposoby na zmianę podejścia?
Aniu, skorzystałam z Twojej metody planowania celów rocznych. Zastanawiałaś się jak sobie poradzić z tymi zadaniami na kartce. Ja robię to tak: spisuję na jednej kartce w kalendarzu (przed poniedziałkiem każdego tygodnia) zadania na cały tydzień, które wynikają z moich celów. Nie wpisuję zadań wynikających z moich postanowień na każdy dzień, bo wiadomo, że czasem różne rzeczy się dzieją i realizujemy je w innych dniach, co czasem doprowadza do frustracji. No i codziennie spoglądam sobie na tę listę w kalendarzu, który zawsze mam przy sobie i decyduję czym chciałabym się zająć każdego dnia. Robię sobie też dni, w których zajmuję się jedną rzeczą z danej dziedziny. Nie pcham wszystkich celów do przodu na raz, bo to u mnie nie zdaje egzaminu. Pewnie już sama do tego doszłaś, ale ten system organizacji zawdzięczam właśnie Tobie, więc chciałam Ci o nim napisać. Pozdrawiam serdecznie, Ania
Miło mi, że to wykorzystałaś! <3 Aniu, myślę, że gdzieś do tego doszłam, ale potrzebowałam takiego potwierdzenia od kogoś, że faktycznie, nie jestem w stanie codziennie robić wszystkiego. Z tego powodu bardzo dziękuję Ci za ten komentarz. Potrzebowałam go. 🙂