6 sposobów na dorabianie na studiach bez wychodzenia z domu.

Podczas ostatniego webinaru przyznałam się do mojej małej tajemnicy. Ogłosiłam wszem i wobec, że zamierzam stworzyć kurs efektywnej nauki. Kurs, podczas którego ja sama będę pomagać Wam krok po kroku we wprowadzaniu oraz dostosowywaniu pod Wasze wymagania technik efektywnej i sprawnej nauki. Co to ma wspólnego z dorabianiem kasy? A no, zostałam zapytana o to, co z moim pomysłem na książkę o gospodarowaniu pieniędzmi na studiach. I faktycznie plan ten zdecydowanie przesuwa się w czasie! Dlatego postanowiłam, że jednak zacznę opowiadać więcej na ten temat na blogu, żeby nie zostawiać Was totalnie bez wiedzy. Podczas studiów sporo podróżowałam i raczej nie odmawiałam sobie tego, czego naprawdę chciałam. Nie chodziłam też do pracy, a jednak nie narzekałam na niedostatek.

Dlaczego nie pracowałam podczas studiów?

Na pierwszym roku byłoby to dla mnie totalnie niemożliwe. Kto przeczytał chociaż kilka wpisów na blogu wie, jakie problemy zdrowotne dopadły mnie na początku studenckiej przygody. Totalnie nie chodzi tutaj o żalenie się, bo właściwie, to było dla mnie szczęście w nieszczęściu. Tylko dlatego, że tak ostro przechodziłam 1. semestr, uświadomiłam sobie, że muszę udoskonalić sposób, w jaki się uczę, bo inaczej nie pociągnę za długo. A przecież wtedy cały wolny czas poświęcałam na naukę. Nawet jedzenie musiało być „na szybko”. Bardzo różnię się od tamtej Ani, ale nie pamiętam, czy mieliśmy na 1. roku osoby, które pracowały i studiowały. Zależało mi więc, by w tym tekście pokazać sposoby na „dorobienie sobie”, a nie na konkretne zarabianie pieniędzy. Nie będę tu pisać o tym, że możesz pisać teksty do sieci na zamówienie i rozwiązywać ankiety za grosze. Dla mnie liczył się mój czas. Nie chciałam spędzać 30 minut na wypełnienie ankiety, za którą dostanę 2 złote.

6 sposobów na dorabianie na studiach bez wychodzenia z domu.

dorabiać na studiach

1. Kombinuj studencino, niech Twe pieniądze nie przeminą!

Otrzymywałam stypendium socjalne, z którego opłacałam mieszkanie. Kiedy w końcu zyskałam czas dla siebie postanowiłam skoncentrować się na rozwoju bloga zamiast decydować się na tymczasową pracy. Chciałam dokonywać takich wyborów, które będą wpływać na mój rozwój, nie tylko na stan portfela. Jakoś uznałam, że nie muszę mieć na studiach pieniędzy na wszystkie zachcianki, nowe buty, spodnie, kosmetyki. Zrezygnowałam zdobywania przedmiotów, które niekoniecznie potrzebowałam, a jedynie chciałam mieć, bo moda lub reklama mi to wmówiły. Pisałam o tym więcej w tekście o moim podejściu do konsumpcjonizmu. Na początku odbiło się na tym, że często odwiedzałam lumpeksy, ale z czasem, ta potrzeba totalnie ode mnie odeszła. W sumie jestem ciekawa, czy też miałyście tak, że gdy byłyście młodsze, to szalałyście w second handach, a z czasem Wam to przeszło? 😉

Jak dają to bier! 😀

Nigdy nie byłam konkursomaniaczką, ale zdarzało mi się brać udział w konkursach i wygrałam w nich całkiem sporo fajnych rzeczy! Pierwszy był Kindle, o którym pisałam na blogu i nigdy nie zapomnę tej nagrody i sytuacji, która popchnęła ją w moje ręce. Poza tym wygrywałam sporo kosmetyków, których automatycznie nie musiałam kupować. Mi i mojemu chłopakowi zdarzyło się też wygrać różne alkohole. Ostatnio wygrałam lot wiatrakowcem nad Katowicami na targach technologii i wynalazków i nie mogę się go doczekać! Te mini helikoptery wkrótce będą służyły na Śląsku za powietrzne taksówki. Dla mnie brzmi to jak coś totalnie z przyszłości! Na pewno pokażę relację z lotu na moim Instagramie. Wystarczy brać udział w konkursach. To cały klucz do sukcesu.

Jak odkładać pieniądze?

Po pierwsze zawsze byłam dość dobra w odkładaniu pieniędzy, które otrzymałam. Czy to z okazji urodzin, Dnia Dziecka, Świąt, itp. Wszystko, co dostawałam potrafiłam odkładać na konkretny cel, którym zazwyczaj były podróże. W kwestii prezentów ogromnym krokiem dla mnie było zrozumienie, że ludzie (uwaga) nie potrafią czytać w myślach. Ludzie mogą po prostu nie wiedzieć, czego tak naprawdę potrzebujemy. Jeżeli mieszkasz w innym mieście niż Twoja rodzina, studiujesz, wracasz tylko na weekendy i to nie wszystkie, to oczywistym jest, że nie macie czasu rozmawiać ze sobą o wszystkim. Twoja rodzina, a nawet bliscy znajomi, z którymi nie studiujesz, mogą nie wiedzieć, czego akurat teraz potrzebujesz lub o czym marzysz.

Dlatego ja zdecydowałam się na stworzenie listy marzeń, którą wysyłam rodzinie przed każdymi świętami czy przed moimi urodzinami. To zwykła tablica na Pinterest z rzeczami, które by mi się przydały, które mi się podobają. Przypięłam też moją listę książek „do przeczytania”. Dzięki temu, sama nie wydawałam pieniędzy na przedmioty, które chciałam mieć. Załatanie dziur, przez które pieniądze mogą znikać z mojego portfela, było pierwszym ruchem w kierunku posiadania tych pieniędzy.

dorabiać na studiach

2. Najprostszy sposób na łatwy pieniądz.

Jeżeli chodzi o konkretne źródła dochodu, to totalnie najlepszym i najprostszym dla mnie źródłem, była kasa od banków. Na początku to było dla mnie coś niesamowitego, że za założenie konta i zrobienie kilku płatności kartą, ja dostanę 100-200 PLN. Przy darmowych kontach! Żałuję, że gdy odkryłam te akcje, miałam 2 konta założone bezpośrednio w banku, bo takim ruchem straciłam jakieś 200-400 złotych!  A tak, to prowizja poszła do pracownika banku zamiast do mojej kieszeni. Zakładając konta z promocji miałam już rachunek w większości banków. Alior, mBank, Millenium, Reifeisen, BGŻ, Nest Bank, PKO BP… Nie zostało mi za dużo do wyboru. Większość z tych kont już zamknęłam i pewnie po roku- dwóch latach będę znowu mogła korzystać z okazji, które oferują banki. O ile banki wciąż będą chciały płacić klientom za otwieranie kont. Aktualnie prowadzonych jest kilka takich akcji. Np. Millenium daje teraz 200 PLN za otwarcie konta, BGŻ BNP, a 300 PLN BGŻ BNP PARIBAS.

A w ogóle, jeśli chodzi o bilety do kina, to był taki rok, że wcale ich nie kupowałam, a w kinie byłam każdego tygodnia! Raz dostałam 10, innym razem 5, wszystko z promocji bankowych. Robiłam już darmowe zakupy w Biedronce i H&M. Wciąż wszystko dzięki promocjom bankowym.

3. Zarabiaj na własnym biznesie – firma bez rejestracji i ZUSu jest legalna!

W tym roku weszła kolejna fantastyczna możliwość dla studentów. Wiecie, że możecie prowadzić firmę bez rejestrowania jej? Bez płacenia za ZUS i składki? Po prostu możecie sprzedawać swoje usługi lub produkty, wystawiać za nie faktury (służą do tego specjalne programy), możecie mieć koszty. Możecie funkcjonować w ten sposób tak długo, póki działalność przynosi mniej niż 1050 PLN przychodu. Więcej na ten temat pisała Kasia Pszonicka na swoim blogu w tekście: Firma bez rejestracji. Jeżeli masz jakikolwiek pomysł na e-booka, albo tworzysz biżuterię, malujesz obrazy, szyjesz, to możesz to spokojnie sprzedawać bez obawy o Urząd Skarbowy. Oczywiście od każdego przychodu należy opłacić podatek, ale sam fakt, że nie musisz płacić ZUSu jest fantastyczny! W końcu ułatwiono studentom sprawę dawania korepetycji! Myślę, że każdy student powinien rozważyć tę opcję.

4. Zwroty za zakupy.

Nieco wyżej pisałam o rozsądnym ograniczaniu zakupów, jednak oczywistym jest, że musimy kupować rzeczy. Teraz robiłam sobie rok bez zakupów ubraniowych i powiem Wam, że to wcale nie jest takie super! Wiele rzeczy mi się zniszczyło i muszę zrobić większe zakupy, żeby uzupełnić swoją garderobę. Ale o tym opowiem jeszcze w osobnym wpisie! Skoro musimy kupować, to róbmy to rozsądnie. Można np. Korzystać z Refundera, który za każdy zakup, zwróci Wam pewien procent wartości. Jaki? To zależy od sklepu. Ale grosz do grosz i zbierze się kokosza!  (W Chorwacji podobno mają podobne powiedzenie, ale zbiera się na słonia. :D)

Skąd mieć pieniądze na podróże?

Kiedyś napisałam tekst o tym, jak zbieram pieniądze na podróże. Uważam, że wciąż jest bardzo aktualny! Chociaż ja nie stosuję już wielu z tych sposobów, to dla studenciaków są one jak ulał! Couchsurfing jest fajnym pomysłem, na poznanie kultury i zwyczajów miejscowych, totalnie odradzam go jednak we Włoszech! Wysłałam tam około 100 zapytań i każdy z odpowiadających chciał mnie przelecieć… Podobne wrażenia miały moje koleżanki.

A korzystacie już z AIRBNB? To platforma do wynajmowania mieszkań lub pokoi. Rejestrując się z mojego linku otrzymacie 100 PLN na pierwszy nocleg, ale to nie wszystko! Potem możecie przekazać swój link innej osobie. Na przykład chłopakowi/siostrze/koleżance którzy też dostaną 100 PLN, a Wy 50 PLN. Może się więc tak zdarzyć, że jeżeli będziesz podróżować razem z tą osobą, której udostępnisz kod, to zaoszczędzicie jakieś 250 PLN na noclegach! A nawet jeśli nie wybierzecie się razem na wycieczkę, to Ty możesz zgarnąć 50 PLN od każdej osoby, która pojedzie gdzieś, używając Twojego linku polecającego. Więcej o AIRBNB pisałam w tym tekście.

Co ubrać podczas podróży?

6. Sprzedawaj swoje zdjęcia i filmy!

Jeśli lubisz robić dużo zdjęć, jesteś estetą, to dlaczego by nie zacząć na nich zarabiać? Lub chociaż, jak to ujęłam w tytule „dorabiać”. Po prostu zarejestruj się na jednej ze stron, które dają taką możliwość i co jakiś czas wrzuć kilka zdjęć swojego autorstwa. Zdjęcia sprzedają się same, nie musisz tego kontrolować, a zawsze możesz zebrać coś niecoś na drobne wydatki. 😉 Zdjęcia sprzedasz na: EyeEm, oraz Foap.com, przy czym druga aplikacja umożliwia również sprzedaż filmików.


Moim zdaniem ważnym krokiem do posiadania większej ilości pieniędzy poza umiejętnym oszczędzaniem jest umiejętność korzystania z okazji. Czyli właśnie zwroty za zakupy, wygranie rzeczy codziennego użytku w konkursie, albo jeden dzień na wakacjach gratis dzięki zniżce z AIRBNB. Do tego kilka stówek, a z czasem nawet tysięcy od banków i rozsądne gospodarowanie otrzymanymi od bliskich pieniędzmi.  Na studiach zawsze woziłam ze sobą jedzenie od mamy, żeby wydawać jak najmniej swojej kasy. Stówka wydana na jedzenie w tygodniu była dla mnie stówką niewydaną na podróż/lot/nocleg. Więc ceniłam sobie tego Jagiełłę, jak i każdego innego króla w moim portfelu. I Wy ceńcie króli, tak szybko się rozchodzą.

Jestem bardzo ciekawa, jakie są Wasze sposoby na to, jak dorobić na studiach? Może uda nam się stworzyć taką małą encyklopedię tego tematu w sieci? 🙂 Podeślijcie więc wpis osobie, która go potrzebuje, lub o której myślicie, że może pomóc nam!

Do następnego czytania

Ania

19 odpowiedzi

  1. Ja dorzuciłabym jeszcze stypendium naukowe. Wiadomo, na niektórych kierunkach bardzo ciężko je dostać, ale w trakcie moich 5 lat na uczelni miesięczna kwota naukowego wahała się od 200 do 600 zł. Przy najniższym stopniu dawało to 1800 zł w ciągu roku. Pozbywanie się zbędnych rzeczy: podręczniki do których już nie zajrzę szły na sprzedaż, tak samo przeczytane książki. No i niby banał – inwestycja w kubek termiczny, odmówienie sobie kawy z automatu to oszczędność ok. 100zł miesięcznie.

  2. Dla mnie to jedzenie od mamy to zawsze jest strasznie słabe. Czy rodzice nie muszą za nie zapłacić? Już dość, że utrzymują mnie na studiach, a ja mam im jeszcze opróżniać lodówkę? Nie widzę w tym żadnej oszczędności, bo jaka to oszczędność, kiedy żyjesz za cudze pieniądze i jeszcze narażasz go na dodatkowe wydatki?

    1. To zależy pewnie od rodziców. ? Moja mama wciskała mi te rzeczy. Niektórzy rodzice uważają, że opiekują się swoimi dziećmi na studiach, inni tego nie robią. Nie można oceniać kogoś tylko dlatego, że rodzice mu pomagają.

  3. O firmach bez rejestracji muszę poczytać, bo daję korki, a chętnie robiłabym też na własną rękę korekty tekstów. Na pierwszym roku brakowało mi śmiałości, żeby pracować „w zawodzie”, ale na drugim już dawałam korki (okazało się, że przynajmniej dla mnie to łatwizna, nie było co panikować) a teraz zamierzam poszukać ofert pracy nad korektą. Też jestem typem, który tylko sobie dorabia; na magisterce chciałabym się wziąć za konkretną pracę, bo i tak nie ma wtedy niczego do roboty na moim kierunku, z tego co widziałam na planie zajęć.
    W oszczędzaniu jestem beznadziejna, więc mogę doradzać, czego nie robić – na pewno nie jeść na mieście. Szczególnie gdy cały dzień jesteś w ruchu, w biegu między wydziałami a bibliotekami, lepiej nosić ze sobą tonę kanapek i dwa termosy, niż kupować na mieście. W ciuchlandach rzadko kupuję, bo nie mam do tego ręki i trudno mi cokolwiek znaleźć, ale lubię vinted.pl – nie trzeba łazić, można szukać w internecie i jest dużo prawie nie noszonych ciuchów z sieciówek. Droższe kosmetyki kupuję przez internet na spółkę z współlokatorką, książki przez internet na spółkę z kimkolwiek, nawet pizzę na wynos biorę na spółkę z kimś, to świetna metoda na zniwelowanie kosztów dostawy.

  4. Co prawda nie znam tego, jak to jest dorabiać na studiach, bo obecne studiuję i pracuję jednocześnie na pełen etat, a planuję dalej kontynuować naukę, ale na pewno dobrym sposobem na dorobienie jest sprzedawanie swoich rzeczy, których nie używamy i kurzą się tylko w domu.

      1. Moje, jeszcze z czasów szkolnych, stoją i się kurzą, bo odkąd zmieniła się podstawa programowa, to te podręczniki są do niczego i nikt ich nie chce nawet za darmo 😀

        A co zrobić z notatkami ze studiów? Tego jest cała masaaaa!

  5. Spadłaś mi z nieba z tymi ofertami! Chciałam zacząć prowadzić korki, ale obudziłam się z końcem czerwca, a tak zawsze przez wakacje coś wpadnie.
    No i bardzo żałuję, że już mam konto w BGŻ 🙁

    1. Jeśli masz na myśli prowadzenie korków z języków, to może nie jest to zły pomysł. Sporo osób szuka teraz korepetycji ze względu na wrześniowe poprawki, nie zdaną czy słabo zdaną maturę albo poprawkę sierpniową w szkole średniej 🙂

  6. Butelka filtrująca Dafi daje dużo oszczędności 😀 co 2 miesiące wydaje się tylko 30 zł na wodę

  7. Wow, o firmie bez rejestracji i sprzedaży zdjęć nawet nie pomyślałam. Wielkie dzięki 🙂
    A czy korzystając z coachsurfingu trzeba koniecznie udostępniać swoje mieszkanie w zamian?

  8. Ja mam pytanie do konkursów – jak brać w nich udział by nie zostać oszukanym ? Jakie stron polecacie itd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *