Mam nadzieję, że część z Was, która lubi ten styl uczenia się nie obraziła się z powodu tytułu. Jest to co prawda moja opinia, ale również potwierdzony badaniami fakt, więc to tak, jakby obrażać się na to, że woda paruje w 100 stopniach, a zamarza poniżej 0°C. Podczas czytania zapamiętujmy przy dobrych wiatrach tylko 10% treści. Co mam na myśli pisząc „czytanie notatek”? Mam na myśli sytuację, w której siada się z notatkami/książką w ręce przy biurku/na kanapie/w łóżku, no i się je czyta. Nie robiąc nic więcej. 😉
Czytanie notatek – jak wygląda proces nauki?
1. Jest to bierna nauka – nie przerabiasz wiedzy na własne słowa, na własny sposób myślenia, nie analizujesz jej, nie podważasz, nie zadajesz pytań. Po prostu czytasz. Dlaczego Twój mózg miałby to zapamiętać? Przecież w ciągu dnia czyta wiele rzeczy, które nie wymagają zapamiętania, a przede wszystkim weryfikacji tej wiedzy w przyszłości. Różnego rodzaju reklamy, komunikaty, posty na Facebooku, etykiety, książki, gazety. Wiedza, którą wykorzystasz w praktyce najprawdopodobniej z Tobą zostanie. Np. po odczytaniu z tablicy informacyjnej numeru peronu, z którego odjeżdża pociąg, będziesz pamiętać go w przyszłości. Chociaż możliwe, że i tak sobie nie zaufasz i sprawdzisz jeszcze raz.
2. Nie streszczasz wiedzy, nie wyciągasz najważniejszych faktów, więc ich nie zapamiętujesz, albo zapamiętujesz tylko niektóre.
3. Tracisz czas. Czytając X razy ten sam materiał, tracisz czas. Około 80% tekstu to zapychacze i ozdobniki, wiedza, której potrzebujesz znajduje się w 20% tekstu. Jeżeli więc masz 20 stron notatek do przeczytania i czytasz je przez godzinę, to gdyby Twoja nauka przebiegała w inny sposób, wystarczyłyby Ci 24 minuty. Jest różnica, prawda?
Jak więc uczyć się z notatek liniowych tudzież z książek.
I w tym miejscu chciałabym podać Ci informację o tym, w jaki sposób czytać notatki, by zyskać ogólne pojęcie o materiale i być gotowym na tworzenie streszczeń oraz map myśli ale musiałabym sięgnąć do wiedzy, której jeszcze nie było na blogu, a pojawiła się w Kursie Efektywnej Nauki. A przecież obiecałam osobom, które kupiły Kurs, że nie wrzucę wszystkich treści w nim zawartych do sieci, żeby e-book pozostał wyjątkowy w swojej zawartości. Jeśli chcesz zyskać dokładniejszą wiedzę na temat efektywnej nauki lub uważasz, że warto wspierać twórców, którzy wrzucają dobre treści do internetu to zapraszam Cię na stronę Kursu Efektywnej Nauki!
Dowiedz się więcej o kursie efektywnej nauki!
Przeskoczę więc pewien element wiedzy i przejdę do czegoś, co na blogu już się pojawiło. Masz przed sobą notatki. Co z nimi zrobić? No właśnie wszystko to, co nie dzieje się, gdy je czytasz. Czyli!
1. Wyciągnąć najważniejsze informacje na osobną kartkę.
Najlepiej w takiej postaci, by:
a) nie musieć już zaglądać do oryginału,
b) szybko odczytać i przypomnieć sobie ich treść.
Czyli oczywiście, jak to bywa na tym blogu – zrobić mapy myśli. Powiesz: Nie, nie, kiedyś już próbowałam/próbowałem i to kompletnie mi nie wychodzi! To nie nadaje się do specyfiki mojego kierunku. Odpowiem wpisami: Dlaczego nie wychodzą Ci mapy myśli? – Tutaj jest nawet wersja video na leniuszkowaty dzień. ;D Jak robić mapy myśli? Polecam te teksty, tak mocno, jak babcia poleca swój obiadek. Bez sensu byłoby powtarzanie tutaj tych jakże wyczerpujących merytorycznie wpisów! 😉
2. Zadawać sobie pytania podczas nauki.
Wymyślać takie, które mogą pojawić się na sprawdzianie lub egzaminie i zapisywać je na osobnej kartce. Poza tym warto być dociekliwym! Mózg, który jest zainteresowany temat, który szuka odpowiedzi na pytania, to dobrze działający mózg. Taki, który szybciej i na dłużej przyswaja wiedzę. Bo gdy myślicie sobie – hmm co jest w składzie tego kremu, że tak dobrze nawilża skórę? I znajdziecie na etykiecie glicerynę, to nie będziecie się upewniać o tym 5 razy. Ta sama sytuacja powstaje, gdy zadajmy sobie pytania do aktualnie przerabianego materiału.
3. Tworzyć Ścianę Płaczu.
Treści, których nie potrafisz zapamiętać zapisuj na kartkach samoprzylepnych i przyklejaj w widocznym miejscu. Tym sposobem zainspirowała mnie ostatnio Paula na grupie Studenci – Grupa Wsparcia. Napisała, że w ten sposób uczy się najtrudniejszego materiału. Pomysł jest genialny, bo nawet gdy przechodzisz obok swojej Ściany Płaczu, to na nią zerkasz i automatycznie zapamiętujesz najgorsze dla Ciebie zagadnienia.
4. Opowiadać własnymi słowami.
4. Bardzo ważnym elementem, który zarazem jest sposobem na naukę jak i utrwalenie materiału, jest opowiadanie treści, o których przed chwilą się przeczytało. Najlepiej, żeby wyglądało to tak:
[bs_notification type=”info” dismissible=”false”]Czytasz tekst. -> Przerabiasz go sobie w głowie, pytasz się, czy ta informacja jest ważna, jak można ją skrócić? Co to oznacza? Jakie są tego konsekwencje? -> Zapisujesz skrót danej informacji na mapie myśli -> Powtarzasz tę wiedzę na głos, własnymi słowami.[/bs_notification]
Kolejne powtórki będą znacznie szybsze. Po prostu raz przelecisz mapę wzrokiem i Twoim zadaniem będzie opowiedzenie jej na głos, tak jakbyś prezentował/a swoją wiedzę przed wykładowcą. W ten sposób sprawdzisz, czy już wszystko pamiętasz.
5. Warto eksperymentować.
Sposobów na udoskonalenie procesu uczenia się jest całe mnóstwo. Wprowadzanie ich, testowanie, obserwacja efektów, to niezwykła frajda! Polecam Ci zagłębić się w bloga, w szczególności w dział: Jak się uczyć i Organizacja. Gdy zaczniesz tę przygodę, zastosujesz pierwsze triki, które przyniosą u Ciebie efekty, zechcesz jeszcze bardziej udoskonalać swoją pracę, podnosić efektywność o kolejne procenty. Aż zorientujesz się, że materiał, na który kiedyś przeznaczałaś 2-3 dni, teraz ogarniasz w kilka godzin! Nie żartuję, sama tak miałam! Zdarzało mi się, że mój chłopak, który jest native speakerem języka niemieckiego, uczył się cały dzień, do nocy a ja wieczorkiem oglądałam sobie filmy. (Do końca studiów nie chciał korzystać z moich porad, chociaż widział ich efekty. Chłopy.) Lub tak, jak już pisałam wyżej, zamiast szukać na blogu, możesz sprezentować sobie oraz swojej przyszłości Kurs Efektywnej Nauki.
Życzę Ci udanej nauki! W sumie jestem ciekawa, czego aktualnie uczą się czytelnicy Blue Kangaroo. Dajcie proszę znać w komentarzach, bo pomyślałam sobie, że dzięki tej wiedzy będę mogła dostosować do Was kolejne przydatne posty na bloga. 🙂
Do następnego czytania!
Ania
21 Responses
Ja wyobrażam sobie podczas nauki, że opowiadam komuś rzeczy, które czytam. Np. o popatrz, tu jest taka zmienność anatomiczna, co ją ma Wojsława, to ten nerw przechodzi przez mięsień pośladkowy średni i jak osoba sobie napnie mięsień, to ją boli cała noga jak przy rwie kulszowej tylko że to nie jest rwa kulszowa, albo ej, wiesz, że psy mają czucie w trzustce?
Ale genialny sposób! Wgl, jak ja Cię dawno tu nie widziałam! 😉
Ja niewiele blogòw czytam, bo nauka xD
Ja lubię się uczyć z notatek, które sama sobie stworzę, bo potem pamiętam to, co pisałam 🙂 Dla mnie to najlepszy sposób na zapamiętywanie, pamiętam kolory, ruchy ręki i tym samym najważniejszy tekst do zapamiętania 🙂
Dokładnie tak to działa! 🙂
Mój najlepszy trik to wulgaryzmy ? jak coś jest dla mnie nie do przejścia, to jak dorzucę sobie trochę podwórkowego języka to jakoś od razu zostaje w głowie :D. A jak czegoś za nic nie mogę zapamiętać, to proszę kogoś, żeby mi o tym krótko opowiedział i skupiam się na tym, co mówi, w efekcie zapamiętując materiał. 🙂
Ale coś w tym jest, że samo czytanie notatek jest mało skuteczne. Gdy w szkole zawsze dzieliłam się swoimi notatkami, osoby, które się z nich uczyły, dostawały gorsze oceny niż ja- nie poświęciły czasu na przetworzenie wiedzy i zrobienie notatek, a to w tym momencie uczyłam się najwięcej.
Aaaahahaha! Widzę, że spodobał CI się trik z wulgaryzmami! 😀 To naprawdę ekstra, nie da się zapomnieć. ;D
Całe studia uczyłam się praktycznie tylko z notatek i najbardziej pomagał mi punkt 4 – opowiadać sobie o tym, co przeczytałam, tak żebym poczuła że to do mnie dotarło. Inaczej to w ogóle nie działało, wkuwanie na pamięć to nie nauka 🙂
Czyli miałaś czuja do nauki. 😉
Po prostu wtedy nie było takich blogów jak Twój ani takich trików bo to było strasznie dawno temu, i musiałam sobie sama jakoś radzić 😀
Bardzo przydatny post,popieram 🙂
Dziękuję! 🙂
Niestety jestem na analityce medycznej i dosłownie nieraz robię notatki z dwóch, trzech źródeł. Więc żeby robić mapę myśli musiałabym najpietw zrobić notatki z zagadnień, a potem z tego mapę myśli, chociaż na prawdę chciałabym umieć robić tak, żeby zabierała mi ta nauka mniej czasu, bo juz jestem zmęczona tym, że wolny czas=czas na naukę czegoś innego niz na najbliższe wejscia ?
Ciężkie studia 🙁 Jeżeli chodzi o naukę z kilku źródeł i mapy myśli, to ja bym to zrobiła tak: Czytam jedno źródło i wynika z niego, że np. biedronka to owad. Zapisuję na środku mapy „biedronka”, od tego robię kreskę i piszę – owad. Z innego źródła wynika, że to owad uskrzydlony. Od słowa owad robię kreskę i piszę „uskrzydlony”. Z innego źródła wynika, że to chrząszcz, więc robię kreskę od słowa owad i piszę „chrząszcz”. Bardzo łatwo uzupełnia się w ten sposób mapy myśli, pamiętam, że sama tak robiłam. 🙂
Ja ucząc się czegoś co ni… kija nie chciało mi wejść do głowy wołałam psa, pieseł siadał na łóżku i mu tłumaczyłam, działało dopóki mu nie nie znudziło i nie zaczął się turlać po łóżku 😉
Haha, jakie urocze! 😀
U mnie zazwyczaj mapy myśli czy takie „moje” notatki zajmują więcej czasu niż przeczytanie tekstu w książce i próba nauki, dlatego często się zniechęcałam i porzucałam pomysł z mapami, na szczęście, zauważyłam później,że z map myśli uczę się szybciej i zapamiętuję więcej i tak naprawdę raz zejdzie mi dłużej na przygotowanie wszystkiego, a później oszczędzam czas na nauce 😛 jakie to genialne 😀
Martyna! Komentarz w punkt! Chciałabym, żeby więcej osób to zrozumiało! <3
A masz jakiś sposób na naukę definicji?
Zrozumienie to jedno, a zapamiętanie formułki słowo słowo to już zupełnie inna bajka…
Może to mało oryginalne i nie sprawdza się na każdym kierunku, ale u mnie 90% wiedzy (i notatek!) powstało podczas zajęć i przygotowywania się do nich. Naprawdę bardzo dużo to dało, bo np. na wykładach miałam wprost powiedziane – szykujcie się na takie pytanie na egzaminie. Studiuję polonistykę, więc swoje trzeba było też przeczytać, i tutaj nieocenione były wstępy z wydań Biblioteki Narodowej – z ok. 100 stron każdego wstępu miałam trzy strony notatek w punktach (uwielbiam notatki w punktach!). I korzystałam z nich nie tylko ja, choć dla mnie były najcenniejsze, bo przecież wcześniej o tym czytałam. A notatki robiłam w prosty sposób – zaznaczałam sobie kolorowymi znacznikami to, co wydawało mi się istotne, i gdy już skończyłam, spisywałam wszystko do pliku. Polecam pisanie na komputerze, bo mniej się człowiek męczy, a i zawsze można coś poprawić, dopisać, skreślić, bo może się okazać, że jakąś informację mamy dwa razy, a po co? 🙂 Prawda jest też taka, że jeśli coś lubimy, to dużo łatwiej się tego nauczyć, tak po prostu 🙂
Argument z lubieniem tego, czego się uczymy najważniejszy! Wtedy mózg działa zupełnie inaczej! 🙂 Również zauważyłam, że notatki na komputerze, które tworzyłam podczas zajęć były bardzo przejrzyste i łatwe w edycji. Mogłam sobie poukładać najważniejsze informacje po swojemu,a skreśleń w wordzie przecież nie widać jak na kartce papieru. 😀