Realizacja marzeń tu i teraz, obrona, lot awionetką i akcja – spełnij swoje marzenie!

realizacja marzeń

Obroniłam się. Pomyślicie: Fantastycznie! Idealny moment, żeby się zatrzymać, przemyśleć swoje życie i zastanowić się nad przyszłością. Faktycznie, coś w tym jest, chociaż ja tego czasu nie mam za wiele, bo ciągle gnam i gnam i wymyślam sobie nowe wyzwania, no ale jednak mam potrzebę, żeby wyrzucić z siebie kilka przemyśleń.

realizacja marzeń

Obrona – o różnicy między celem a marzeniem.

Wielu studentów mówi, że ich marzeniem jest obronić się. Zrobiłam to we wtorek, 17-stego kwietnia. Czy to było moje marzenie? Odpowiedziałabym po niemiecku jein czyli tak i nie. Chciałam tego bardzo, żeby zamknąć ten okres w życiu. Momentami miałam już tak dość, że to moja mama i jej marzenie, bym skończyła studia, trzymało mnie przy działaniu. No i powiedzmy sobie szczerze, blog studencki prowadzony przez dziewczynę, której nie chciało się bronić? Co najmniej przewrotny pomysł. Obrona nie była moim marzeniem, bo przez 5 lat studiów rozkochałam się w pasji, edukowałam z metod efektywnej nauki, blogowania, pozycjonowania, marketingu, zdobyłam tyle dodatkowej wiedzy, że można by ją przeliczyć na drugie studia. Dlatego nie czułam, że muszę się bronić już, teraz, jak najszybciej. Z prawdziwymi marzeniami, które spełniłam było inaczej. Czułam, że pragnę ich teraz, jak najszybciej. Bo dlaczego „kiedyś”? „Kiedyś” będę miała inne marzenia, „kiedyś” mogę nie mieć czasu, i co najważniejsze, czy będzie „kiedyś”?!

realizacja marzeń

[bs_well size=”lg”]O moim podejściu do realizacji marzeń.[/bs_well]

Dopiero teraz, po obronie, widzę, ile marzeń udało mi się zrealizować podczas studiów. 5 lat, niby niski budżet, ale brak „dorosłych” zobowiązań, zniżki i oferty rozwoju dla studentów sprawiły, że podróżowałam tyle, że mojej babci wydaje się, że zwiedziłam cały świat. 😀 Byłam w Paryżu, zwiedziłam praktycznie całe Niemcy, Lwów, Wilno, Barcelona, Malta, a potem spełnienie marzeń z szkolnych lat – Erasmus. Nie wystarczył mi nawet jeden wyjazd, pojechałam drugi raz! Zjeździłam prawie całe Włochy wzdłuż i wszerz, nauczyłam się perfekcyjnie niemieckiego, w końcu zaczęłam płynnie mówić po angielsku, a język ten był moją piętą Achillesa, bo nigdy nie było na niego czasu, bo się bałam mówić i miałam barierę językową. W końcu spełniło się moje marzenie dotyczące pisania. Co prawda nie jestem dziennikarką, ale czyta mnie 30 tysięcy osób miesięcznie i moja ciężka praca i dążenie do realizacji tego marzenia spowodowały, że jestem w stanie z tego pisania się utrzymać. Tyle marzeń, w tak krótkim czasie!

Przypomniała mi się teraz dziewczyna, Klaudia, z którą jeździłam autobusem do liceum. Klaudia miała wyjątkowego pecha, gdy pewnego razu wychodziła z autobusu uderzył ją rower, tak mocno, że zaczęły się u niej problemy z pamięcią. Miała specjalne zaświadczenie od lekarza do szkoły, które uprawniało ją do poprawiania sprawdzianów dowolną ilość razy, ponieważ mogła czegoś po prostu zapomnieć. Pamiętam, jak rozmawiałam z Klaudią o jej planach na przyszłość. Była ode mnie o rok młodsza. I serce mi się kraje, a oczy napływają łzami, gdy myślę o tym, że nigdy ich nie zrealizuje. Auto, którym jechała na wakacje, wpadło pod tira.

Gdy chodzi o marzenia, zawsze o niej myślę. Myślę o tym, że nie wiem, co może mnie jutro spotkać, że powinnam łapać wiatr w żagle, kuć żelazo póki gorące, by spełniać swoje marzenia, czuć każdą chwilę swojego życia i cieszyć się nią. Dzisiaj złożyłam dokumenty na dofinansowanie do jednoosobowej działalności gospodarczej. To zdecydowanie moje marzenie i gdy tylko dowiedziałam się o takiej możliwości, od razu zaczęłam załatwiać papiery. Ogarnęłam wszystko w niemożliwie krótkim czasie. Mam nadzieję, że urząd zaakceptuje mój wniosek, ale jeśli nie… to będę próbować jeszcze raz. Bo to moje marzenie i chcę zrobić wszystko, by je spełnić.

Akcja #ChcęToPrzeżyć – Spełnij swoje marzenie!

Katalog Marzeń poprosił mnie o to, bym poinformowała Was, że także możecie spełnić swoje marzenia TERAZ, nie czekając już dłużej. Wszystko dzięki akcji, w której aż 600 osób może wygrać realizację marzenia. Liczba voucherów jest naprawdę pokaźna. Wasze zadanie? Banalnie proste! Należy przekonać organizatorów do tego, że to właśnie Was mają zaprosić do testowania atrakcji. Ależ bym chciała, żeby większość tych zaproszeń poszła w ręce moich czytelników! Więcej informacji znajdziecie na stronie Akcji – Chcę to przeżyć! Próbujcie, a jak się uda, to dajcie mi znać, jak było! Atrakcje do wyboru są niesamowite np. lot balonem, nauka jazdy konnej, jazda Monster Truckiem… Ja leciałam awionetką, co było moim marzeniem odkąd pierwszy raz wsiadłam do samolotu. Mieć prywatnego pilota, który zwiedzi z Tobą okolicę z lotu ptaka. Magia!

realizacja marzeń

realizacja marzeń

realizacja marzeń

Bardzo lubię latać, w ogóle nie czuję strachu, a w dodatku – olaboga- lubię turbulencje. Co ciekawe boję się szybkich kolejek w wesołych miasteczkach. Bardziej ufam pilotowi samolotu niż osobie zapinającej mnie w uprząż albo tej, która dba o stan kolejki. 😀 Na dodatek mam coś odwrotnego niż lęk wysokości. Tzn. brak strachu przed wysokością, wszędzie wydaje mi się nisko. Każdy ma jakieś swoje dziwactwa, nie oceniajcie proszę. 😀 Z tych powodów zawsze czekam na turbulencje w samolocie, albo na jakieś ciekawsze wrażenia. Ku mojemu rozczarowaniu, a ogóllnej uciesze tłumu, dzieje się to bardzo rzadko. Stąd pomysł wybrania innego obiektu latającego. Doczekałam się lekkich turbulencji, skoków samolotu w powietrzu i nawet przelotu nad zalewem. Psychicznie oczywiście byłam i jestem zachwycona, jednak ciało poczuło się słabo. Podobno to się zdarza i przechodzi z praktyką. 😀 A ja złapałam bakcyla i praktykować bym chciała!

Spełniajcie więc kochani swoje marzenia zawsze, gdy dostajecie od losu taką szansę. Nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna. Nie wiadomo, czy w ogóle. 🙂

Do następnego czytania!

Ania

12 odpowiedzi

  1. Życie jest niesprawiedliwe – mój kumpel lata i czasami mnie zaprasza, czy bym też nie chciała, ale ja jestem krasnoludem – wszędzie jest dla mnie za wysoko i najlepiej czuję się w kopalniach albo jaskiniach. Gratuluję obrony! Magisterka wydaje mi się tak szalenie odległa w czasie, jakby w ogóle była tylko jakimś studenckim mitem.
    Sama właśnie wybieram się na majówkę na koncert i w Bieszczady. Nie powiedziałabym, że to spełnianie marzeń, bo nie myślę w ogóle kategorią „marzenie”. Zawsze, jak ktoś chce mnie zmusić do wymyślania i spełniania marzeń, muszę je wykombinować na siłę, i po tygodniu już mi się nie chce ich spełniać 😛 Więc raczej spontanicznie patrzę, co się nawinie. Koncert fajnego zespołu – mogę to uznać za marzenie.

  2. Widać na ostatnim zdjęciu, jaka szczęśliwa Ania 😀 Super podejście do spełniania marzeń. Ja jeszcze przyłapuję się na tym, że czasami żal mi pieniędzy na podróże czy inne atrakcje, ale gdy w końcu przekonam sama siebie, nigdy nie żałuję. Kolekcjonujmy wspomnienia, nie rzeczy 🙂 I to tu, teraz, kiedy mamy tak wiele możliwości i zniżki studenckie! 😀

  3. Jestem dopiero na pierwszym roku, ale już te kilka miesięcy wystarczyło, żebym odkryła, że nie potrafię usiedzieć w miejscu. Nie kiedy wokół jest tyle możliwości, z których aż wstyd nie skorzystać. Cały czas dziwię się znajomym, że nie męczy ich te nic nie robienie (poza uczeniem się od czasu do czasu). 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *