Tak się zastanawiam, dlaczego ja sama pojechałam tam tak późno! Lwów to idealny kierunek, by zbierać pierwsze podróżnicze doświadczenia. Zawsze ciągnęło mnie w inne miejsca, bardziej egzotyczne lub nieznane. Cieszę się jednak, że po powrocie z Erasmusa potrzebowałam czegoś bardziej swojskiego, bo nie wiem, czy szybko wpadłabym na pomysł znalezienia się we Lwowie. Na szczęście trafiła się Ania, która podsunęła ten pomysł i był to strzał w dziesiątkę! Już mówię dlaczego.
6 powodów, dla których powinieneś znaleźć się we Lwowie.
1. Lwów jest tak blisko!
Tak, wiem! Ania, żadne odkrycie. Mimo to, przez długie lata nie wpadłam na pomysł, żeby się do niego wybrać. Właściwie to dopiero na Erasmusie zaczęłam tęsknić za słowiańskimi klimatami. Włochy wydają się być tak daleko, a tymczasem Lwów kusi bliskością.
2. Lwów jest tak tani!
Tutaj nawet student może poczuć się bogaczem. Podczas tej podróży zyskałam kolejny argument dla mojej tezy o tym, że podróżowanie nie zależy od pieniędzy. Bilet autokarowy dla studenta można mieć już za 15 €. Podobnie jest z noclegiem. Za 15 euro można wynająć całe mieszkanie w centrum dla siebie! Porównując to do Włoch, gdzie za pokój w mieszkaniu z właścicielami płaciłam 25-35 euro, to rewelacja. Jeżeli podróżujecie we dwójkę możecie mieć nocleg już za 30-60 złotych od osoby. Podaję kilka przykładów poniżej. Pamiętajcie, że gdy rejestrujecie się z mojego linka, to otrzymujecie 19 euro zniżki (zniżka ta wciąż się zmienia, więc polecam rejestrację teraz, póki jest w miarę wysoka) i ja również otrzymuję kilka jurków w gratisie.
Bilety wstępów do różnych atrakcji we Lwowie dla studentów to jakieś 10-15 hrywien, czyli 2-3 złote. Piękną bluzkę z ludowym motywem można mieć już za 30 złotych, a mój wianek kosztował 9 PLN. Kupiłam dobrej jakości pocztówki, każdą po 80 groszy. Ukraińskie „calzone” z kapustą na rynku kosztuje złotówkę. Papierosy chodzą po 3 złote, a wódkę widziałam za 10-15 PLN. Oczywiście wszystko po przeliczeniu i to na najgorszy możliwy kurs. O cenach w restauracjach będzie w innym punkcie.
3. Lwów jest tak piękny!
Wystarczy popatrzeć!
4. Lwów jest tak smaczny!
Nie jadłam nic, co byłoby niesmaczne. Nie widziałam jedzenia, które byłoby brzydkie i nie kupiłam czegoś, co byłoby drogie. Wraz z Aniami (Spinki i Szpilki i tą, która maluje) wypróbowałyśmy polecane w sieci miejscówki, ale także takie, które znalazłyśmy zupełnie przez przypadek. Zawiodłyśmy się jedynie na rekomendowanej wszędzie Puzatej Chacie, ale nie można powiedzieć, żeby to jedzenie było niesmaczne. Po prostu nie dorównywało standardom. Ania, ze Spinek i Szpilek napisała recenzję lwowskich knajpek, więc zajrzyjcie do niej po więcej szczegółów.
Powyższe zdjęcia zrobiłam w restauracji Baczewski, gdzie jadłyśmy śniadanie w dwa pierwsze dni. Miejsce to jest niesamowite i jeżeli mielibyście skorzystać tylko z jednego, mojego, lwowskiego polecenia, to idźcie do Baczewskiego! Przechodząc przez drzwi z firankami przeniesiecie się do 20-lecia międzywojennego tak samo, jakbyście wsiedli do dorożki w „O północy w Paryżu”. Śniadanie tutaj kosztuje 18 złotych i w tej cenie możecie do woli korzystać z otwartego bufetu, wypić kawę a nawet łyknąć kieliszek wódki.
Knajpa na samym rynku, naprzeciwko ratusza – Chesne Miaso (25 zł)
Pierogi w pięknej, ukraińskiej knajpie – Siedem Prosiąt (ok. 10 zł)
Sałatka – Kumpel (16 zł)
5. Lwów jest tak gustowny!
Okej, nie wiem, czy nie piszę za często o tym, że do moich poerasmusowych postanowień należy podkreślanie polskości w wyglądzie, ale to już ostatni raz. A to dlatego, że Ukrainkom świetnie idzie podkreślanie swojej słowiańskości. We Lwowie motywy kwiatowe są wszechobecne, a nawet jeżeli ich nie widać, to można odnaleźć w stylu Ukrainek nutkę elegancji. Nic nie jest jednak czarno-białe dresy i panterka też się zdarzały!
6. Lwów jest tak kontrastowy!
Z jednej strony Lwów odkrył przede mną swoje piękno, z drugiej zszokował biedą. Duszne, pokomunistyczne tramwaje i autobusy to norma. Kasownik biletów w tramwaju to jakiś stary, mechaniczny dziurkacz. Szczęka mi opadła, gdy to zobaczyłam, a zbierałam ją z podłogi, gdy chciałam skorzystać z toalety na dworcu kolejowym i zastałam dziurę w ziemi…
Każda podróż uczy mnie czegoś nowego i pobudza do przemyśleń. We Lwowie zadumałam się kilka razy nad tym, jak wyglądałaby Polska, gdyby nie zniszczenia wojenne, które nie dopadły Lwowa. Z jednej strony ukraińskie ceny są rajem dla Polaków, z drugiej rażą niesprawiedliwością. Na Ukrainie chyba trzeba być bogaczem, żeby wybrać się na wycieczkę do Rzymu czy Paryża. My nie musimy wkładać w to aż tyle. Przykre jest to, że Niemiec musi pracować pół godziny na włoską pizzę, Polak dwie, a Ukrainiec chyba z 10. Wiem, że nic nie mogę z tym zrobić, ale po prostu boli mnie ta niesprawiedliwość. Tak już mam. Zrobiło się smutnie, a nie o to mi chodziło. Chciałam zachęcić Was do odwiedzenia Lwowa, bo to po prostu piękne miejsce, które dodatkowo uczy pokory i wdzięczności.
Do następnego czytania!
Ania
35 Responses
Ja się właśnie pakuję 😉 Mam nadzieję, że na granicy zejdzie nam trochę krócej, a jak nie to zabieram książki 😛
Życzę Wam, żeby było krócej! Udanej podróży! ;*
Punkt 5 – jak ja kocham babcie w takich koszulach, jak na drugim zdjęciu! Jeszcze bardziej się cieszę na widok kobiet w kwiecistych chustach zakrywających włosy.
Ty to w ogóle mi się słowiańsko kojarzysz. Mam wrażenie, że jakbym Cię spotkała, to miałabyś właśnie taką koszulę na sobie. 😀
To zależy. Dziś miałabym zwykłą bluzkę z kotem Dyskursem – ale miałabym wianek i krzemienie pasiaste (100% polski produkt).
Ale czad! Też dzisiaj miałam wianek. 🙂
Dzięki Tobie i Ani, która maluje, Lwów stał się moim kolejnym punktem must-see, a jako że jest taki tani, to może uda się go odwiedzić dość szybko. Dzięki! 😀
Jeeej! To superaśnie, daj znać jak będziesz jechać. Ciekawa jestem, jakie będą Twoje wrażenia. 🙂
Zachęciłyście mnie z Anią (tą, która maluje) bardzo do odwiedzenia Lwowa. Póki co z kresów byłam tylko na Wileńszczyźnie. Czas zwiedzać dalej 🙂
Oj tak! Jak wrażenia po Wileńszczyźnie? Warto?
Wspaniała rekomendacja! Już czytam kolejny wpis po Twoim wyjeździe i zawsze mam ochotę spakować walizki i wyruszyć tam za Tobą 😉 A pierwsze zdjęcie cudowne <3
pozdrawiam serdecznie!
Ojej, żeby się faktycznie kiedyś udało! 🙂
Oby… 😉
Restauracja nazywa się „Baczewski”, nie „Baczyński”.
Haha, faktycznie! Już poprawiam, cały czas to myliłyśmy. 😉
Świetny wpis. Tez muszę się kiedyś wybrac!
Mogłabyś napisa jakim przewoźnikiem jechałas? ( troche nie poprawnie to brzmi, wiem :D) U Animaluje czytałam,że 3 godziny czekała na granicy…
Jak wracała, jak jechałyśmy razem do Lwowa to czekałyśmy 6… ale to nie zależy od przewoźnika. Wszystkie autokary stoją. Jachałam Chevabus, ale nie polecam, bo nie dorównywał standardom. Np. nie miał kontaktów do ładowania telefonów. Podobno lepiej jest jakoś pokombinować i dojechać do granicy, przejść ją pieszo i później jechać busem. Jest też opcja z pociągiem.:)
A właśnie niedawno mój kumpel chciał zobaczyć pewien obraz Malczewskiego i sprawdziłam, że jest on we Lwowie „No nie, ziomek, tam raczej nie pojedziemy dla obrazu…”. A tu taki wpis- może jednak pojedziemy? 😀 Szczególnie że mnie bardzo ciągnie na wschód, a na całej Ukrainie mnóstwo mam miejsc, zamków, pałaców i ruin, które chciałabym zobaczyć ze względu na ich wartość dla polskiej historii. W ogóle przez miłość do „Trylogii” myślę o Ukrainie nadal w kontekście Rzeczpospolitej XVII wieku 😉
Ooo, to myślę, że dużo skorzystalibyście z tej podróży. Jak widać nie tylko obraz wisi we Lwowie, ale wiele innych ciekawych rzeczy się tam znajduje. Tym bardziej, że Cię ciągnie w te kierunki, to już musi być jakiś znak. 😀
Dobry wpis 🙂 Jak tak piszesz o tych swoich podróżach, to też mam ochotę gdzieś się wybrać 😉
http://theblacksweatshirt.blogspot.com/
To mam nadzieję, że się to uda! 🙂
No własnie też się zastanawiam dlaczego mnie tam jeszcze nie było! 🙂
Ale byłaś na Słowacji! 🙂 Jak było?
No Bratysława nie jest najpiękniejszą stolicą europejską, ale kolejna do kolekcji 🙂 oczywiście w planach odwiedzenie wszystkich! 🙂
Mam to samo wyzwanie na liście to do. 😉
No właśnie, dlaczego jeszcze nie miałam okazji odwiedzić tego miasta?! Świetna fotorelacja i opisy 🙂
A dziękuję i zachęcam do sprawdzenia go. 🙂
Pięknie przedstawiłaś Lwów na zdjęciach. Tym bardziej, że poza centrum już tak pięknie niestety nie wygląda 😀 Na pewno do Lwowa warto pojechać choć raz w życiu, żeby poznać naszą historię, która w tym mieście jest praktycznie na każdym kroku. Nawet jedzenie smakuje po Polsku. Ja za najdroższy obiad zapałaciłem na polskie 20zł. A co do samej atmosfery, to mieszkańcy Lwowa w stosunku do nas zawsze są bardzo serdeczni 🙂 Kto wie, może kiedyś znowu będziemy żyli razem z Polskim Lwowem?
Haha, no nie wiem. ;p Jedzenie jest cudowne! A Lwów malutki ale uroczy. 🙂
Aniu! Gdzie znaleźć tanie bilety do Lwowa? I czy trzeba ich szukać z dużym wyprzedzeniem? Chciałabym wybrać się tam na 2-3 dni (boję się, że chłopakowi dłuższego wolnego w pracy nie dadzą) ale dojazdy busami widzę od 100-150zł/osobę w jedną stronę! o zgrozo! Gdzie to 15euro? 😀
Autobus z Katowic i z Wrocławia tyle kosztował. Ja po prostu wygooglowałam ten kierunek. Busfor pokazuje taką cenę ecolines też. 🙂
Ja zachęcam do wieczornego spaceru po Lwowie bo my Polacy nie mamy pojęcia co znaczy być eleganckim. Tam każdy człowiek jest ładnie ubrany kobiety nie chodzą w butach sportowych po ulicach bo wiedzą że takie obuwie służy do biegania. Nie spotkałem też ludzi w dresach bo nie byłem w miejscach gdzie się sport uprawia. Każda kobieta czy dziewczyna miała ładny płaszczyk wcięty w talii a nie kurteczkę bo takie kurteczki to raczej na motocykl. W sklepie z perfumami były dwa stoiska oryginalne i podrabiane oryginały kosztowały dla przykładu Giorgio Armani 75ml 100 $ a taki same podrobione 6 $ pani w sklepie zachęcała nas do kupna tych tańszych bo powiedziała że polacy tylko takie kupują a te drogie to miejscowi. Podsumujmy Polacy Niemcy Francuzi itp. nie dbają o wygląd zewnętrzny i higienę osobistą , nie potrafią dopasować stroju do miejsca gdzie się wybierają kupują podrabiane perfumy które trzymają zapach 3 minuty a czasami śmierdzą. Jeśli ktoś się wybiera na wycieczkę do Lwowa spodnie jeans odpadają a jeśli chciałby jechać w innym celu np. do pracy to jeans jak najbardziej pasuje.
Buty sportowe to teraz taka moda, pewnie z czasem przeminie. ;D A perfumy się sprzedają! Tyle perfumerii w naszych galeriach. 😉