Jakaś tam impreza w jakimś tam miejscu u jakiś tam ludzi. Gadka szmatka, skąd jesteś, co robisz w życiu, co Cię interesuje, czy podoba Ci się tutaj. Tematu pogody nie ma co poruszać, bo przecież jest noc i nikogo ona nie obchodzi. Dlatego czas na drugi najpopularniejszy temat rozmów świata. Na pytanie, które zawsze mnie zaskakuje. Zaskakuje mnie to, że padło już po raz setny w moim życiu a ja nadal nie znam na nie odpowiedzi.
Jakiej muzyki słuchasz?
Pytanie naprawdę niezwykłe! Twój rozmówca zawsze zakłada, że JAKIEJŚ tam słuchasz. Dlaczego nie pytamy Czy znasz się na muzyce?. Ej no, każdy się zna. Chociaż na jednym z ogromnego wachlarza gatunków, ale się zna. Widzę w oczach rozmówcy zaciekawienie, ciche oczekiwanie na moją odpowiedź oraz nadzieję, że akurat oboje słuchamy super znanych i lubianych zespołów. Albo jeszcze lepiej, że akurat oboje słuchamy super nieznanych i nielubianych zespołów. Z moich ust zamiast barwnej wiązanki artystów wypływa jedynie krótkie i przeciętne Wszystkiego po trochu. Acha okej, wszystkiego czyli niczego. Wychodzę na nieciekawą. Próbuję się bronić, mówię, że przechodziłam przez rożne style, że było trochę reggae, trochę rapu, hip-hopu, R&B, poezji śpiewanej, rocka, ale marne są moje starania. Hej! Dlaczego zakładamy, że każdy musi lubić jakąś muzykę, że musi się nią interesować?
Nie zrozum mnie źle, to nie jest tak, że ja nie lubię muzyki. Skądże! Bardzo lubię jeździć autobusem z nosem przy szybie i przeskakiwać po playlistach. Chociaż robię to tylko, gdy jestem bardzo zmęczona, bo na ogół wolę czytać wtedy książkę. Lubię też czasem postukać nóżką do fajnego bitu. Ale nie mam tak jak niektórzy, że nie potrafią żyć bez muzyki. Mogę jej nie słuchać i tygodniami i nie przeszkadza mi to. Nie sikam pod siebie na myśl, że mogłabym pójść na koncert mojego ulubionego zespołu, bo go nie mam. Mam jakieś tam, które lubię, ale zwykle tylko sezonowo. I nie jest to ogromna miłość dla której byłabym w stanie wydać 200-300 złotych, żeby pójść na koncert tego zespołu, skoro i tak mogę ich posłuchać na słuchawkach. Hah, może ewentualnie poszłabym na koncert Justina Timberlake’a, ale to dlatego, że jest drugim (oczywiście zaraz po moim chłopaku) najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. Zawsze mnie dziwi to wydawanie hajsu na koncerty, mój prymitywny umysł nie jest w stanie tego zrozumieć! Ale oczywiście toleruję i nie krytykuję tych ludzi, nie, nie! Ja po prostu chciałabym wiedzieć, jakie to jest uczucie tak kochać daną muzykę, by poświęcić dla niej kilkaset złotych! A i nie ogarniam jeszcze jednej rzeczy. Jak to się dzieje, że ludzie idąc tropem swojej ulubionej muzyki są w stanie zmienić swój styl ubierania, albo nawet filozofię życiową! No dla mnie to jest niesamowite. Możesz mi to wytłumaczyć?
Opowiem Ci coś jeszcze. Coś co może dla wielu osób wydawać się bardzo dziwne, no bo przecież WSZYSCY interesują się muzyką. Wydaje mi się, że było to na początku liceum, ale nie jestem pewna. Bardzo modne były wtedy demotywatory i kwejki. Przeglądałam te strony codziennie i tam często pojawiały się różne obrazki na przykład z blond dziewczyną, która mówiła AC/DC mam to ubezpieczenie. Albo Jak można nie słuchać ACDC? Mów, że słuchasz ACDC znaj tylko TNT. Okej, może nie byłam jak ta blondi (niestety nie miałam tego ubezpieczenia), wiedziałam, że to zespół i nawet wiedziałam jaką muzykę grają, ale nigdy, przenigdy ich nie słuchałam. Pomyślałam, że trochę wstyd i odpaliłam playlistę z ich kawałkami. Później nie chciałam już tego powtórzyć. Koniec. Amen. Alleluja!
Zaobserwowałam też pewien typ człowieka, który lubuje się w narzucaniu Ci swojego gustu muzycznego. W dodatku robi to w taki sposób, żeby było Ci głupio, że TEGO nie znasz. Często powtarza Naprawdę!? Nie znałeś tego? Serio? albo Musisz to znać! Wtedy gdzieś w okolicach refrenu należy powiedzieć: A tak, już kojarzę a on odpowiada No widzisz! Wszyscy to znają.
Więc proszę Cię, jeśli kiedykolwiek się spotkamy, nigdy ale to przenigdy nie pytaj mnie o to, jakiej muzyki słucham!
z wyrazami wdzięczności,
Ania
Ej, a tak serio. Jestem dziwna?