Odczuwam ogromne parcie na produktywność, niemarnowanie czasu, wykorzystywanie każdej chwili i takie tam. Czasem siadam wieczorem i płakać mi się chce, bo wiem, że nie zrobiłam dzisiaj nic sensownego. Uczelnia wycisnęła ze mnie resztki energii, zagadałam się z koleżankami, przesiedziałam pół dnia w internetach. Zdarza się, że winię siebie nawet za pójście na spacer, bo przecież mogłam lepiej spożytkować ten czas. Wiem, że to nonsens.
POWOLI zauważam jak ważny jest odpoczynek dla mojego ciała. Właściwie to wiem o tym, ale muszę się nauczyć wypoczywać bez wyrzutów sumienia. Idzie mi coraz lepiej, jeśli czytam w tym czasie książkę, ucinam sobie drzemkę, albo czytam blogi, bo tłumaczę sobie, że coś z tego wyciągnę. Albo jak w przypadku drzemki, doładuje mnie to dalszej pracy. Chciałabym wskoczyć na wyższy level i umieć się totalnie opierdzielać bez wyrzutów sumienia. Założę się, że znajdzie się tutaj wiele osób w podobnej do mojej sytuacji. Po naczytaniu się na temat super wydajności, organizacji czasu, produktywności etc. robi nam się głupio, że dopuściliśmy się biernego siedzenia przed telewizorem, przeglądania Facebooka albo weheartit. Przecież mogłam w tym czasie pójść pobiegać, napisać notkę, przeczytać mądrą książkę, pouczyć się słówek z angielskiego, zrobić inną super ważną rzecz. Rozkminiłam to.
Dlaczego mamy wyrzuty sumienia z powodu odpoczynku?
Nakładamy na siebie milion obowiązków, plany dnia i listy rzeczy do zrobienia pękają w szwach! Nigdy nie wpisuję odpoczynku do planu dnia. Uznaję, że gdy się ze wszystkim wyrobię, to będę miała czas dla siebie. Yhym, jasne! Nigdy się ze wszystkim nie wyrobię, bo zawsze coś będzie. Potem wciskam gdzieś między zadanie A i zadanie B, krótką drzemkę, książkę albo filmiki na YT. Urządzam sobie krótki odpoczynek w miejscu w którym nie powinno go być i niepotrzebnie rozpraszam samą siebie. Wybijam się z rytmu. Możliwie, że jesteś w podobnej sytuacji.
Jak nauczyć się wypoczywać?
Po pierwsze, chcę codziennie wprowadzać wypoczynek do mojego planu dnia. W tym miejscu mam pytanie do Was. Ile on powinien trwać? Pytam serio. Godzinę, dwie dziennie? A może więcej? Zależy mi na tym, by odpoczynek był dla mnie doładowaniem, energetycznym kopem. By dawał mi przyjemność, no i oczywiście, bym nie miała z jego powody wyrzutów sumienia! Może macie dla mnie jakieś propozycje wypoczynku, który będę mogła delikatnie wprowadzać w moją codzienność, mając nadal wrażenie, że robię coś produktywnego? Pomocy!
PS. Nie myślcie sobie, że jestem jakimś pracusiem. Właśnie przez te krótkie przerwy w ciągu dnia udaje mi się niewiele zrobić i dlatego chcę to zmienić, trzymając się stałej pory odpoczynku, który będzie swego rodzaju nagrodą dla mnie.
Okej już się nie rozpisuję. Będę ogromnie wdzięczna za Waszą pomoc kangury!
buziaki!
Ania