Czy jesteś rozwojowym nałogowcem?

rozwój osobisty

 

Uwielbiam blogi rozwojowe. Uwielbiam książki o  rozwoju osobistym. W rzeczywistości jednak nie czytam ich zbyt wiele. Powodem nie jest czas, bo na inną lekturę zwykle go znajdę, a samo założenie. Na szczęście mnie osobiście nie dotknął rozwojowy nałóg. No, może przez chwilę się nim zachłysnęłam. Gdzieś tam u początku mojej rozwojowej przygody. W ogóle to początki są najlepsze! Pamiętam, jak uczyłam się planować swój czas, próbowałam nowych wyzwań, zaczynałam uprawiać sport, wcześnie wstawałam i codziennie budziłam się z ogromnymi pokładami pozytywnej energii i siły do działania. Uczyłam się szybko i pilnie. Może nawet za szybko! Może mogłam bardziej delektować się tą nowością tym poznaniem. Teraz, gdy nauczyłam się podstaw staram się wyciągać z rozwoju to, co dla mnie najlepsze, to co do mnie pasuje. Tego nie robi Basia.

 

Rozwojowy nałogowiec to osoba zachwycona rozwojem osobistym, która nie potrafi praktycznie z niego korzystać, bo jest pochłonięta zgłębianiem rozwojowych tajemnic zamiast wprowadzaniem ich w życie. Basia czyta dużo blogów o rozwoju osobistym, zanurzyła się też w lekturze wielu książek polecanych przez blogerów. Uwielbia nowe wyzwania. Aktualnie jest w trakcie pięciu. Jedno wyzwanie książkowe, jedno wyzwanie przysiadowe, jedno dotyczące jej kobiecości, inne o zarządzaniu sobą w czasie, a i jeszcze jedno fotograficzne. Basia ma codziennie zapchany grafik, a jej lista rzeczy to do nie ma końca. Oprócz pięciu wyzwań muszą znaleźć się tam jeszcze sprawy związane z jej codziennym życiem. Ani razu nie udało jej się odhaczyć wszystkich. Gubi się w tym okropnie, ale wciąż ma zapał i energię, bo treści, którymi karmi swój umysł są niezwykle motywujące. Basia nie wprowadza zmian w swoje życie, a jedynie o nich czyta. No, ewentualnie czasem coś postanowi, ale i tak nie doprowadzi tego do końca. Czyta dalej, i nie znajduje nawet czasu na przemyślenie jednego zagadnienia, bo już myśli o innym. Jest bardzo podekscytowana faktem, że zmieni swoje życie i będzie szczęśliwym, pozytywnym człowiekiem sukcesu. Kiedyś. Chyba, gdy już przeczyta cały internet. Basia tak naprawdę nie rusza się z miejsca, bo wciąż pochłania nowe mądre treści, ale nie zaczyna działać. Czas powiedzieć Basi o rozwojowym minimalizmie.

 

Droga Basiu,

wybieraj z rozwoju to, co dla Ciebie najlepsze, to co naprawdę do Ciebie pasuje i przyda się w twoim życiu. Może powinnaś podjąć się wyzwania ograniczającego rozwojowe wyzwania? 😉

 

Dobra, nie ma żadnej Basi, ale polubiłam ją gdy tak o niej pisałam. Co do rozwojowego minimalizmu, to jakby co nie jestem za skrajnością 🙂 Od dawna nie potrafiłam znaleźć wyzwania, które by do mnie pasowało. Miałam wrażenie, że próbowałam już wszystkiego! Przemawiały do mnie jedynie wyzwania fotograficzne, ale przed świętami było ich tyle, że się w tym pogubiłam. Aż w końcu znalazłam! Aktualnie jestem zafascynowana Wyzwaniem Minimalistki u Simplicite, o czym wiedzą osoby śledzące mnie na Facebooku. Nie czytam też zbyt wielu rozwojowych wpisów na dzień, bo szybko o nich zapominam. Czasem przeczytam coś takiego, nad czym myślę cały dzień i to jest fajne. Super sprawą był dla mnie Rozwojowy kalendarz adwentowy, dzięki któremu poukładałam myśli, które już długo siedziały w mojej głowie i znalazłam też odpowiedzi na pytania, które od dawna mnie męczyły. Dla mnie rozwój osobisty to doskonalenie się każdego dnia. Bycie lepszym o ten 1% od siebie z wczoraj. To ciągły ruch, działanie. Nie stanie w miejscu.

 

Był ktoś z Was rozwojowym nałogowcem? A może ktoś nadal jest?

 

życzę Wam sukcesywnego rozwoju!

Ania
PS Jeśli podobał Ci się ten wpis, uważasz go za przydatny, to proszę podziel się nim za pomocą kółek poniżej. Naprawdę, będę wdzięczna!

 

17 odpowiedzi

  1. Zwierzenia AR (Anonimowego Rozwojowca – myślałam, czy nie napisać „byłego”, ale z tym jest chyba jak z wyścigiem szczurów – możesz z niego wypaść, ale szczurem pozostaniesz): Rozwojowanie jest świetnym zapychaczem czasu, kiedy nie wiesz co ze sobą zrobić albo wręcz wszystko ci się wali i musisz się czymś zająć, żeby nie zwariować. Być może Basia po prostu nie chce znaleźć czasu na refleksje i łapie się Rozwojowania jak ostatniej deski ratunku. I nawet rozumiem Basię.

    A poza tym to zjem tosta w 2015 roku! 😀

  2. Ja jestem trochę taką Basią. Poczytam, po ekscytuję się, obiecam sobie „zaczynam od jutra” i tak w kółko 😉 Czasami coś tam zrobię, ale zdecydowania za dużo czasu spędzam na samej teorii.

  3. Coś w tym jest, mi też chyba zdarza się być czasem tego typu nałogowcem – coś przeczytam, szybko się zachwycę a jeszcze szybciej zapomnę 😉 Ale myślę, że nie ja jedna borykam się z takim problemem 😉 Nadal próbuję, na szczęście z coraz większym skutkiem, przemówić swojemu rozumkowi, że z samego czytania nic nie przyjdzie i że faktycznie lepszy jest taki trochę minimalizm rozwojowy, niż jakaś imponująca liczba pozaczynanych wyzwań. „Basia” pod uwagę powinna właśnie brać nie ilość wyzwań, a ich jakość i to, co może dzięki nim zyskać 🙂

  4. „Roz­wo­jowy nało­go­wiec to osoba zachwy­cona roz­wo­jem oso­bi­stym,
    która nie potrafi prak­tycz­nie z niego korzy­stać, bo jest
    pochło­nięta zgłę­bia­niem roz­wo­jo­wych tajem­nic zamiast
    wpro­wa­dza­niem ich w życie.”
    genialne zdanie! wiesz, że od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie napisanie podobnego wpisu?

    1. Czasem, gdy cytujecie moje wpisy, to się boję, że zrobiłam jakiś błąd ;p A wiesz, że też tak często mam? Czytam na blogach wpisy, które sama chciałam napisać ;p

  5. Racja, jak wyzwania to tylko w rozsądnych ilościach bo później się tego nie ogarnie 😀 Ja jak się zastanowię to nigdy w żadnym na poważnie nie wzięłam udziału 😀 Zawsze się zachwycam jaki to fajny pomysł a później gdzieś mi to wypada z głowy. Czyli zdecydowanie NIE jestem rozwojowym nałogowcem chociaż sama idea rozwoju osobistego bardzo mi się podoba tylko wdrażam ją jakby na własnych zasadach: czytam, oglądam, zgłębiam wiedzę o świecie, chodzę na kursy (ale to akurat rozwój mojej inżynierskiej duszy a nie tej humanistycznej :P).

  6. Genialny tekst! Coś mi się zdaje, że mamy obecnie modę na rozwój osobisty i dużą populację takich właśnie Baś. A że blogów i książek rozwojowych jest od groma, to i Basie mają się jak „rozwijać” 😉

  7. Bo to tak łatwo czytać kolejne pierdoły (been there, czasem naprawdę pierdoły), niż konsekwentnie wdrażać pomysły w życie, nie „wybierając jednak innego wyzwania”, gdy pojawi się pierwsza trudność.

  8. Coś w tym jest. Cóż, samo czytanie o rozwoju nie szkodzi, ale chyba trzeba dojść samemu do tego, że aby „zmienić swoje życie i być szczę­śli­wym, pozy­tyw­nym czło­wie­kiem suk­cesu” trzeba w końcu ruszyć tyłek 🙂 No i czasami wiemy, że coś jest u nas nie tak, ale nie wiemy do końca co – i wtedy łapiemy się każdego pomysłu, szukamy rozwiązań za wszelką cenę, próbujemy wszystkich „mądrych” rad. To też sztuka, określić które obszary naszej osobowości czy otoczenia wymagają naprawy i spośród tych wszystkich książek/artykułów/blogów wybrać coś odpowiedniego dla siebie.

  9. Problem tkwi w podejściu typu „nie ograniczaj się”. Ja na przykład szyję, wszystko. Lubię się uczyć nowych technik krawieckich i stawiać sobie coraz wyżej poprzeczkę. Niestety robiąc wszytko, nie da się dobrze zrobić nic konkretnego. Ja już to zrozumiałam, ale kiedy teraz mówię znajomym, że chcę się w czymś wyspecjalizować, to zawsze słyszę „no, ale wiesz, nie ograniczaj się”. Jakby zaangażowanie w jeden projekt znaczyło postawienie wszystkiego na jedną kartę, a jak nie wyjdzie to już koniec świata, więc lepiej mieć alternatywy. Stąd się wzięło tylu studentów kilku kierunków na raz. Wszytko po to, żeby mieć alternatywę. Ale co jeśli ta jedna jedyna rzecz jest twoja pasją i czujesz, że jesteś w tym dobry? Według mnie nie ma sensu się rozdrabniać, bo w ostatecznym rozrachunku właśnie wtedy zostaje się z niczym. Jeśli jestem rozwojowym nałogowcem to staram się przynajmniej rozwijać w jednym kierunku 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *