Seria: Blogerzy na studiach. Ich sposób na naukę.

sposób na naukę

Dzisiejsza, ostatnia część serii „Blogerzy na studiach” niesie ze sobą wiele praktycznych porad od blogerów dla Was. Zapytałam Anię Niebałagankę, Natalię z Jest Rudo i Kasię Gandor o ich sposób na naukę. Jeśli nie potrafisz się skupić na nauce, ciągle się rozpraszasz, nie wyrabiasz z terminami, lub po prostu chciałbyś dowiedzieć jak uczą się blogerzy, koniecznie przeczytaj ten tekst. Każda z dziewczyn stawia na coś innego, każda ma swoje utarte nawyki przystosowane do specyfiki studiów. Myślę, że warto przeczytać wszystkie te wypowiedzi i wyciągnąć z nich to, co dla nas najlepsze. Nie przedłużam już i oddaję głos dziewczynom. 😉

..

.

niebalaganka

NIEBAŁAGANKA

Studia skończyłam dwa lata temu i czas bardzo intensywnej nauki mam już za sobą, ale nawet teraz kiedy potrzebuję coś przyswoić, to wracam do wypracowanych przez lata metod.

Na studiach, mimo usilnych postanowień nauki na bieżąco, nigdy mi się to nie udało, ale przed sesją zawsze za naukę zabierałam się z wyprzedzeniem, w zależności od ilości materiału 2 tygodnie lub tydzień przed egzaminem.

Plan działania – ustalenie planu działania, to dla mnie podstawa gwarantująca sukces. Nie przyjmowałam do wiadomości, że mogę mieć poprawki, więc część egzaminów zdawałam w zerówkach, a resztę w pierwszym możliwym terminie. Starałam się by między egzaminami był co najmniej tydzień przerwy, choć nie zawsze to było możliwe. Materiał dzieliłam na ilość dni, które zostały mi do egzaminu, dwa ostatnie przeznaczając na powtórki lub ewentualne opóźnienia w realizacji planu. Zwykle wyglądało to tak, że mając 7 dni do egzaminu, w którym musiałam przyswoić 15 wykładów, uczyłam się 3 wykładów dziennie. Taki plan i rozpiska wszystkich egzaminów w sesji dawały mi pewność, że zdążę przerobić cały materiał.

Zakreślacze, karteczki samoprzylepne i notatki na papierze – dużo trudniej uczy mi się z ekranu komputera. Najszybciej zaś przyswajam wiedzę z własnych odręcznych notatek. A ilość różnych kolorów do zaznaczania treści nie zna granic. Dzięki temu łatwiej mi wyłapać i sprawdzić ważne informacje.

Powtarzanie na głos – czytanie, nawet wielokrotne to nie nauka. Po przeczytaniu zawsze powtarzałam najpierw w myślach a później (szczególnie przed ustnymi egzaminami) na głos. Taki sposób pozwalał na szybsze utrwalenie informacji.

Odpytywanie przez inną osobę i wspólne powtarzanie – przed najtrudniejszymi egzaminami bardzo sprawdzało się wspólne powtarzanie i odpytywanie. Powód ten sam co wyżej – szybciej utrwalamy informacje, a spojrzenie innej osoby na ten sam materiał czy problem jest bardzo pomocne.

Nauka w stoperach i w ciszy – po wielu latach odkryłam, że największy poziom skupienia uzyskuję w kompletnej ciszy, najlepiej ucząc się w stoperach. To pozwala zupełnie odciąć się od otoczenia, nic mnie nie rozprasza, a ja mogę skupić się tylko na danym zagadnieniu. Stopery nie przeszkadzają w powtarzaniu na głos.

Przerwy w nauce – ciągła nauka to nic dobrego! Zwykle uczyłam się w blokach 1 godzina nauki i 15 minut przerwy. W przerwie robiłam coś zupełnie innego, niezwiązanego z tematem, który przyswajałam, np. czytałam rozdział książki obyczajowej czy zmywałam.

Zapas picia i jedzenia pod ręką – żeby się nie rozpraszać i nie szukać wymówek do odkładania nauki na później.

Najlepsze miejsce i pora – pora nauki nigdy nie miała dla mnie większego znaczenia, ale na pewno łatwiej się zmotywować rano niż po całym dniu wrażeń. Dużo ważniejsze znaczenie ma dla mnie wygodne miejsce i częsta zmiana pozycji. Myślę, że każdy musi znaleźć sobie takie miejsce odpowiednie dla siebie. Przeczytałam jednak gdzieś, że powtarzać powinniśmy w tym samym miejscu, w którym się uczyliśmy, bo wtedy łatwiej przypomnieć sobie dany materiał. Sprawdziłam tą metodę i u mnie się sprawdziła, choć może to tylko siła sugestii.

JestRudo

JEST RUDO

Na próżno szukam odpowiednika angielskiego kursu HND, fotografia. Podobnie jak studium trwa dwa lata, a jego oś stanowią umiejętności praktyczne oraz wiedza, którą od razu możesz przełożyć na realne pieniądze. Student z dyplomem HND ma duże szanse na szybkie znalezienie pracy w zawodzie, na przykład w profesjonalnym dużym studio dużych marek. 🙂

Dzięki tym założeniom, na co dzień udaje mi się uniknąć męczącego ślęczenia nad teorią. Jeśli już jednak przychodzi mi przyswoić wiedzę „książkową”, uzbrajam się w mazaki i inne highlightery wszelakiej maści. Jestem wzrokowcem, aby coś zapamiętać, muszę to zobaczyć.
Najlepiej, jeśli najważniejsze informacje jakoś się wyróżniają, wszystkie moje notatki to istne tęczowe kleksy. Oprócz kolorów pomagają mi też… obrazki. Wyraźne, estetyczne. Wizualizuję te najtrudniejsze, powtarzające się elementy. No dobra, zdarza mi się szkicować graficzne wzory. Na odstresowanie.

Nigdy nie potrafiłam uczyć się na łóżku, w salonie świeże powietrze też średnio mi służy. Tryb NAUKA włącza mi się tylko przy biurku. Dużo dziennego światła i wygodne krzesło to podstawa. W collegu mamy dużą dowolność – są tacy, co notują w telefonie, przynoszą ze sobą małego laptopa, a są i tacy (ja! ja!), co bez zeszytu i ołówka nie bardzo wiedzą, jak zacząć. Bardzo lubię papier i to z nim najlepiej mi się (współ)pracuje. Nauka trochę mi szkodzi, gdy wkuwam, podjadam, a w co jak w co, ale w cycki jakoś nie idzie.

Przez większość czasu problem nie dotyczy mnie zupełnie – aby czegoś się nauczyć, zwyczajnie łapię za aparat.

KasiaGandor

KASIA GANDOR

Zasada numer jeden: odcinam internet, wszystkie sprzęty przerzucam na tryb samolotowy i likwiduję wszelkie możliwe rozpraszacze. Mimo że lubię się uczyć, zawsze gdy to robię, na ramieniu zasiada mi taki mały diabełek i szepcze do ucha, bym sprawdziła, co nowego wydarzyło się na Instagramie. Jeśli mu ulegam, godzinę później orientuję się, że właśnie doskrolowałam do pierwszych zdjęć, jakie na swój profil wrzuciła koleżanka znajomej sąsiadki mojej kuzynki od strony przyszywanego wujka. Nie idźcie nigdy tą drogą. 🙂

Jeśli mam czas i pogoda dopisuję, lubię zamontować się z książkami na balkonie albo na ławce w parku – nie wiem dlaczego, ale materiał wchodzi mi do głowy o wiele szybciej na łonie natury niż przy biurku. Kiedy pogoda jest pod psem, zaszywam się tradycyjnie w łóżku, albo też w czytelniach, których klimat sprzyja skupieniu chyba jeszcze bardziej niż szczęście lodożercom.

Staram się stosować tryb 45:15, czyli po każdych 45 minutach intensywnej i nieoszukiwanej nauki, robię sobie kwadrans przerwy na piciu i pojednanie się z tym diabełkiem od Instagramu.

blue kangaroo

I JA!

Ci którzy zaglądają tutaj regularnie sporo już wiedzą o moich sposobach na naukę. Podstawą są u mnie mapy myśli, o ich prawidłowym tworzeniu napisałam fajny artykuł. Podobnie jak dla dziewczyn, bardzo liczą się dla mnie przerwy. Sama myśl o tym, że nie siadam do nauki na cały wieczór, a kończę ją już za 45 minut jest motywująca. No dobra, wiem, że za 15 minut znowu do niej siądę, ale jednak inaczej na to patrzę, niż jakbym miała uczyć się przez 4 godziny non stop. Najważniejsze jest jednak to, by oderwać się od książek, mózg musi odpocząć a ciało trochę się rozruszać. O tym jak robić efektywne przerwy w nauce też pisałam.

Studiuję filologię obcą więc bardzo ważna jest dla mnie nauka języka. Napisałam już poradnik o tym jak uczyć się słówek. Właściwie wpis można zastosować do ogólnej nauki języka, ale może jednak to napiszę, że języka najlepiej uczymy się przez praktykę, czyli przez rozmowę. Ja mam to szczęście, że mój O. jest native speakerem języka niemieckiego. Czasem zapominamy o rozmawianiu po niemiecku i by temu zapobiec wydrukowałam i powiesiłam w ramce napis „Hier spricht man Deutsch”, czyli „Tutaj mówi się po niemiecku”, który nam o tym przypomina. Bardzo lubię też ćwiczenie z alfabetem, które jakby podkręca obroty mózgu. 😉 To taka mała rozgrzewka, która przyśpiesza proces nauki i warto na nią poświęcić chwilkę. Pisałam o niej w tekście: Trik, który zwiększy Twoją efektywność pracy. Do tego wszystkiego dodam jeszcze, że bardzo lubię zmieniać miejsca, w których się uczę, mózg szybko się nudzi, a to dodaje swoistej świeżości. Zawsze mam przy sobie butelkę wody mineralnej. Bez niej bym umarła. Kiedyś tego nie robiłam, ale od dłuższego czasu wyciszam telefon, by nic mnie nie rozpraszało. Problem w tym, że potem zapominam włączyć dzwonki i ostatnio rzadko odbieram telefony. 😉

To był ostatni wpis z tej serii. Oczywiście nadal będę pisać o studiowaniu i nauce, o to nie musicie się martwić. 🙂 Możliwe nawet, że zapytam w przyszłości kolejnych blogerów o ich studia, jeżeli tylko wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, lub jeżeli mi go podsuniecie. 🙂 Dzisiejszym gościom jestem mega wdzięczna za poświęcony czas i przydatne informacje, ale o tym już wiecie. 😉

Teraz uwaga! I Wam będę bardzo wdzięczna, tyle że za opinie na temat serii. Czy podoba Wam się taka forma, czy chętnie czytalibyście też inne wpisy publikowane seriami? Interesuje mnie wszystko, co o tym myślicie, ponieważ mam już pomysł na kolejny cykl. A jeśli ominął kogoś jeden z tekstów tej akcji, to poniżej znajduje się spis poprzednich postów.

SERIA: BLOGERZY NA STUDIACH

5 przepisów na szybkie, tanie i zdrowe dania dla studentów.

Czy warto iść na studia?

Czego nauczyły mnie studia?

Sposób na naukę.

Do następnego czytania!

Ania

Follow

19 odpowiedzi

  1. Szkoda, że to już koniec tej serii. Była bardzo ciekawa. 🙂
    Dzięki za ten artykuł – mimo że wielu z tych rad znałam. Mi najlepiej się skupić w sesjach 15:5, ponieważ nie jestem w stanie się potem na niczym skupić i siedzenie po 45 minut czy godzinę gwarantuje mi tylko ból głowy i zero informacji. Ale każdy ma swój sposób. I przy okazji zainstalowałam sobie aplikację ClearFocus – jest timerem, który mierzy czas sesji i przerw, dzięki czemu przeglądanie fejsa lub innych rzeczy w wolnej chwili mi się nie przedłuża, a gdy mogę zerknąć na statystyki ile się uczyłam mam takiego motywacyjnego kopa 🙂

    1. Uczysz się po 15 minut? Wow! Ja bym się nie zdążyła skoncentrować, a już bym musiała kończyć. To mnie teraz zdziwiłaś. Fajna aplikacja, ja zazwyczaj nastawiam budzik, ale sprawdzę, czy na Windowsa też jest, gdy będę uczyć się do obrony, bo teraz czeka mnie tylko ustny. 🙂

  2. No Ania Niebałanka jak zwykle- pełna organizacja. Podobają mi się te metody- Twoje i Ani z uczeniem się w blokach- nauka, a później 15 minutowa przerwa. Jakoś nigdy nie praktykowałam tego, a może to jest właśnie sposób na efektywną naukę! <3 Wypróbuję od piątku przy okazji nauki na kolejne egzaminy! 🙂

    1. Wypróbuj koniecznie, bo to naprawdę poprawia efektywność pracy. 🙂 Ja nawet kiedyś sprawdziłam tę zasadę 30 minut nauki i 5 przerwy i działało, ale było bardzo wykańczające. Jeden dzień takiej nauki jest okej, ale więcej bym nie dała rady.

  3. Najtrudniej jest zacząć- jak już siądę, to jakoś leci.
    Moja nauka to zazwyczaj przygotowywanie notatek, bo neguję zakuwanie, szkoda mi czasu. A mogę sobie na to pozwolić – kierunek techniczny – jak już raz zrozumiem, to wystarczy to zrozumienie przelać na papier. Ale lubię mieć porządne notatki, tak ładnie wyglądają w segregatorze 😉 Nie potrafię uczyć się „zagadnień” – każdy dział opracowuję kompleksowo. W mojej notatce jest wszystko – jak nie rozumiem pojęcia, to je wyjaśniam, żadnego uczenia się na pamięć. Schodzi mi więc długo, żeby z wielu źródeł zrobić kondensat, ale potem rozpiera mnie duma. Minus jest taki, że ciężko odciąć mi się od Internetu – nowinki techniczne są słabo opisywane w książkach 😉 Ale tak jak mówiłam, wystarczy zacząć, a zaintrygowanie tematem (i goniące terminy :D) ułatwiają motywację.
    Nie potrafię uczyć się systematycznie – staram się i idzie mi coraz lepiej, ale w sumie moje opracowania robię zawsze przez sesją. Co ma tę dobrą stronę, że powtarzam wszystko kompleksowo 😉 Na wykładach (w zasadzie na wszystkie muszę chodzić, a na 90% chodzić chcę) raczej słucham, ew. notuję co celniejsze spostrzeżenia. Ma to tę przewagę, że czasem na ostatnim wykładzie mówione jest coś, co idealnie koresponduje z pierwszym, a ja muszę mieć po kolei i logicznie notatki, żadnych wtrąceń i losowych dopisków 😉
    O przerwach niestety często zapominam, ale moim sposobem na to jest właśnie głód i pragnienie – wszystkie przekąski i napoje są kupione wcześniej, ale stoją z dala od biurka (oprócz wody, wodę mam obok non stop) – co troszkę trzeba wstać i po nie pójść, czyli przerwa, relaksik przy parzeniu herbatki i trochę ruchu, „bo skoro już wstaałam…”.
    Długo wyszło. Pozdrawiam walczących w tej sesji 😉

  4. Zakreślacze, pisaki i wizualizacje to metody, które sama praktykuję i bardzo mi pomagają :). W zależności od opracowywanego materiału albo rysuję patyczaki nadając im cechy, które według materiału muszą mieć. Chętnie wypróbuję metodę 45:15, brzmi jak coś, co mogłoby mi wiele ułatwić :).

  5. TAK ! jestem jak najbardziej za tym abyś tworzyła na blogu inne/podobne serie 😀 było to mega ciekawe 😉

  6. Parę dni temu zdecydowała, że TAK idę na studia. Zaocznie co prawda, ale jednak i to na dodatek mam zamiar uczyć się czegoś, co od wieku nastoletniego niesamowicie mnie interesuje – kryminologii i kryminalistyki. I będę wracać do tej serii postów w chwilach zwątpienia, a w okolicach października z pewnością będę musiała sobie zrobić plan działania i też będę zaglądać. Tak cholernie brakuje mi nauki!

  7. Przyznam, że u mnie żaden plan działania nie ma długiej racji bytu. Chyba jestem zbyt chaotyczną osobą. Chyba powinnam sobie wziąć do serca rady i postarać się lepiej zorganizować do nauki.

  8. Ania, dzięki bardzo za taką fajną propozycję! Żałuję tylko, że mało konkretnie opisałam te moje metody, chyba za bardzo nikomu się nie przyda, ale i tak jest fejm i kasa 😛

  9. Dla mnie najważniejsze są przerwy w nauce i powtarzanie tego, czego chcę się nauczyć na głos. Nigdy nie byłam fanką map myśli, ale myślę, że mogę dać im szansę 😉

  10. świetny tekst ! :). akurat niedługo idę na studia, od października, i też będę studiować filologię obcą ( angielską ). :). więc skorzystam z tych rad i z innych twoich artykułów w tym cyklu. 🙂

  11. Uczę się bardzo podobne jak Niebałaganka. Też najlepiej mi się zapamiętuje, gdy powtarzam na głos. Lubię też się uczyć wyobrażając sobie, że komuś dany materiał tłumaczę.

    Bardzo podobała mi się ta seria 🙂 Miło, by było widzieć kolejny cykl 🙂

  12. mam ten sam system co Niebałaganka, studia przerwałam 10 lat temu, by teraz przy dwójce urwisów na nowo zacząć 🙂 i stopery pod ręką non stop, muszę mieć ciszę, bez zeszytu i długopisu do kolekcji z zakreślaczami nie rozstaję się, no i rozplanowanie w czasie, sprawdzam ile jest materiału, by rozłożyć go w czasie, wtedy nie mam ciśnienia, że „na-już” wszystko naraz 🙂 póki co pierwszy rok za mną i egzaminy zaliczone w pierwszych i zerówkowych terminach 🙂

  13. JEŚLI JESTEŚ STUDENTEM/STUDENTKĄ LUB CZEKAJĄ CIĘ PO PROSTU ZALICZENIA W SZKOLE I MASZ DUŻO DO ZAKUWANIA TO WARTO ŻEBYŚ WSZEDŁ NA http://WWW.IGORTRENERONLINE.PL I W OFERCIE IGORA NAJSKUTECZNIEJSZEGO TRENERA W INTERNECIE SPRAWDZIŁ PAKIET STUDENT CZYLI ZALECENIA DIETETYCZNE, TRENING I SUPLEMENTACJĘ, DLA OSÓB KTÓRE DUŻO SIĘ UCZĄ. KUPILIŚMY RAZEM Z MOIM CHŁOPAKIEM PRAWIE ROK TEMU I OBOJE ZALICZYLIŚMY SESJE NA SAMYCH PIĄTKACH. DO TEJ PORY WYDAJE MI SIĘ, TO DOŚĆ NIEPRAWDOPODOBNE, ALE STOSUJĄC SIĘ DO INFORMACJI TAM ZAWARTYCH (W PAKIECIE STUDENT) PODNIESIECIE SWOJA KONCENTRACJĘ, INTELIGENCJĘ I PRZYSWOICIE WIEDZE 1000% RAZY SZYBCIEJ NIŻ NORMALNIE!!! POLECAM PAKIET STUDENT – http://WWW.IGORTRENERONLINE.PL

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *