5 produktów, które zdrowo odżywiający się student musi mieć w domu. + Pokaż swój przepis na moim blogu!

produktów

Minął pierwszy miesiąc roku akademickiego, ja się naobiecywałam, a teraz czas zamienić słowa w czyny. W dzisiejszym wpisie o nowej serii z przepisami na studenckie – tanie, zdrowe i szybkie dania. Dzięki tym wpisom chciałabym ułatwić Wam życie i pomóc zaoszczędzić trochę czasu. Gorąco zachęcam do zapoznania się z informacji poniżej. Poza tym dzisiaj opowiem o produktach, bez których nie wyobrażam sobie kuchni. To one budują moją kulinarną bazę. Każdy zdrowo odżywiający się student powinien mieć je zawsze pod ręką, ponieważ w połączeniu tworzą idealne, bo pyszne i zdrowe dania.

Moja kulinarna baza.

1. Sałata.

Jakakolwiek. To może być zwykła sałata lodowa, roszponka czy jarmuż. Wszystkie tworzą świetną bazę dla zdrowych, szybkich i tanich obiadów. Sałatki przygotowuje się w mgnieniu oka, jeszcze szybciej niż makaron czy ryż! Można zabrać je ze sobą na uczelnię i całkiem serio – sałatką można się najeść! Wszystko zależy od tego, co do niej dodacie a możliwości są setki. Zielone liście świetnie komponują się z wszelakimi warzywami a także owocami. Można jadać je z kurczakiem, polędwiczką, jajkiem, z różnego rodzaju serami, z orzechami. No i pamiętajcie! Najważniejszy jest sos! 😉 Od miesiąca kieruję się tym hasłem, jem bardzo dużo sałatek i uwierzcie mi, nie chodzę głodna. W dodatku czuję się z tym świetnie! Wiecie, tak lekko. Mam mnóstwo energii i nie dopada mnie jesienna chandra!

2. Jogurt naturalny.

To kolejna baza, którą warto mieć w domu. Przy jego pomocy stworzymy różnego rodzaju sosy, nie tylko do sałatek. Dzięki niemu zagęścimy zupę, dodamy go również do płatków owsianych lub zastąpimy nim mleko przygotowując śniadaniowe placuszki. Absolutny must have każdego dobrze odżywiającego się studenta! 😉

3. Warzywa i owoce.

Bez nich ani rusz! Warzywa i owoce jem od rana do wieczora. Czy to owsianka, czy to sałatka na obiad, zupa, makaron, ryż, zapiekanka, deser, kolacja. Warzywa i owoce znajdują się u dołu nowej piramidy żywieniowej. 🙂

4. Miód.

Do słodzenia oraz przygotowywania sosów. O zdrowotnych właściwościach miodu można by pisać bez końca. Kupując miód możemy wybierać spośród wielu jego rodzajów. Najpopularniejszy i najtańszy jest ten wielokwiatowy, ponieważ najłatwiej go otrzymać. Różne rodzaje miodu mają różne działanie, jednak ogólnie mówiąc miód działa bakteriobójczo, przecież każdemu z nas mama podawało go w dzieciństwie na przeziębienie. Miodek działa także przeciwmiażdżycowo, koi nerwy i wspomaga dobry sen.

5. Solidna baza różnorakich przypraw.

Przyprawy, tak naprawdę to one budują smak dań. Dzięki nim zdrowe odżywianie nie jest mdłe i nudne. Czasem zmiana jednej przyprawy zmienia smak całego dania! Tak jak pisałam wyżej – najważniejszy jest sos, a sos właśnie ma smak przypraw. Dobrze doprawione danie to podstawa. U mnie zdecydowanie króluje bazylia. Dodaję ją do sosów i kanapek. Na drugim miejscu jest cynamon, którym poprawiam smak kawy, racuchów i wypieków. To chyba moja ulubiona przyprawa! Nie rozstaję się z nią od jesieni aż do ostatnich chłodnych dni wiosny. Cynamon do lata pasuje jak wół do karety. 😉 Poza tym używam dużo czosnku i słodkiej papryki. Lubię też kardamon, gałkę muszkatołową i goździki. Ogólnie ciężkie, korzenne przyprawy.

Dzisiaj miało być o 5 produktach, ale jak widać  w poście pojawiają się całe grupy produktowe. 😉 Z ich pomocą jestem w stanie stworzyć wiele ciekawych dań, w różnych kombinacjach i mogę być pewna, że wszystkie wyjdą smacznie i zdrowo, a to przecież połączenie idealne! A nawiązując do drugiej części wpisu jestem ciekawa, czy Wy jesteście w stanie stworzyć takie połączenie idealne?

Opublikuj tu swój przepis!

Ruszamy z akcją, którą roboczo nazwałam „Blogerzy gotują studentom”, ale jeszcze nie wiem, czy jej nie zmienię (baba). Jak widać chciałabym Was gorąco zaprosić do publikowania Waszych przepisów w formie wpisów gościnnych na moim blogu. Piątek będzie tutaj dniem kulinarnym i właśnie w tym dniu będę publikowała Wasze, ale także swoje przepisy na szybkie, tanie i zdrowe dania dla studentów. Najlepiej takie, które możecie zabrać ze sobą na uczelnię. Jeżeli nie jesteś blogerem, to również możesz zaproponować coś od siebie. Np. wysłać mi ciekawy przepis, który ja przygotuję, sfotografuję i opiszę na blogu dodając, że to Ty mi go podrzuciłeś, jeśli sobie tego życzysz. 😉 Chcę, żeby te przepisy pomogły studentom w sprawnym przygotowaniu wartościowych posiłków w ciągu dnia i pozwoliły im zaoszczędzić trochę czasu oraz zdrowia. Zgłaszajcie się w komentarzach, pisząc maile, czy wysyłając mi wiadomości prywatne na Facebooku.

Do następnego czytania!

Ania

PS Jestem ciekawa, bez jakich produktów, wy nie wyobrażacie sobie kuchni. Gdybyście mieli wybrać tylko jeden z nich, co by to było?

35 odpowiedzi

  1. Moim podstawowym produktem zdecydowanie byłyby jajka, mleko i mąka. Uwielbiam naleśniki, bo są szybkie i dość tanie. No i wydajne! Poza tym owoce (zwłaszcza winogrona, banany i pomarańcze), no i przyprawy rzecz jasna 🙂 Ale poza tym jest jeszcze maaasa produktów, które używam i nie może ich zabraknąć w kuchni.

  2. Studentką już nie jestem i kiedy nią byłam o oleju lnianym nie miałam pojęcia. Dziś nie wyobrażam sobie bez niego dnia, podstawą jest sos na jego bazie (olej zmiksowany z chudym twarogiem i jogurtem naturalnym), wersja słodka dla dzieci: z miodem i cynamonem, wersja dla mnie: z przyprawami i czosnkiem. Właściwości genialne w zakresie skóry, mózgu, układu trawiennego i całej masy innych organów 🙂
    Druga rzecz, miód – zgadzam się! U mnie nie używa się prawie w ogóle cukru, za to idą hurtowe ilości miodu 🙂
    Sałata też – tu już włosko, bo uwielbiam rukolę 🙂
    Kasza jaglana – na słono, słodko i wszelkie możliwe sposoby.
    I ostatnio hit sezonu – olej z oregano. Wczoraj o nim napisałam, bo to wiedza, którą trudno było zatrzymać dla siebie 🙂
    Mało studencko, ale co tam!

    1. Ja olej lniany 'wyniosłam’ z domu i na studiach wszystkich nim 'zarażam’ 😀 Nawet koleżanka, która nie cierpi sosów, które są na bazie oleju, polubiła te z lnianym.

        1. Na termin ważności zwracam zawszę uwagę, ale jakoś nigdy nie patrzyłam czy nie dłuższy niż 3 miesiące, a to jest ważne? A po otwarciu to trzymam w lodówce, bo tak mi wygodniej, w lodówce trzymam też kokosowy i sojowy. Ale nie wiedziałam, że jest różnica we właściwościach! :O Tzn. wiem, że nie należy narażać na promieniowanie słoneczne i trzymać w ciemniejszych miejscach.

          1. Dlatego pytam, bo mało kto wie i sklepy mogą wciskać kity 😉 Kupując olej lniany zwróć uwagę, czy stoi na półce czy w lodówce. Jeśli na półce, to znaczy, że jest pozbawiony jakiś 95% kwasów Omega 3 i 6, dla których go przede wszystkim pijemy 🙂 Olej lniany o najcenniejszych właściwościach trzyma wartości maksymalnie 3 miesiące i pod koniec terminu robi się już gorzki. Tak więc najlepszy jest tylko z lodówki i z krótkim terminem ważności.

          2. Ja kupiłam olej lniany do OCM, ale moja mama robiła z niego sosy do sałatek. 😉 Dostałam wtedy ulotkę z opisem jakiejś specjalnej diety, nie pamiętam już jej nazwy, w której stosowało się właśnie olej lniany. Miała zapobiegać, ale także wspomagać leczenie raka.

          3. Dieta Budwigowa. Ta babka dr Budwig, ona właśnie odkryła ten lniany geniusz. Właśnie u niej wyczytałam, żeby łączyć z chudym nabrałem. Jak do OCM chcesz to tez w lodówce mieszankę się trzyma, jakby co 🙂

  3. Podpisuję się rękoma i nogami pod tą kulinarną bazą. Aczkolwiek ja dodałabym jeszcze do tej bazy warzywa w puszce, u mnie to głównie strączkowe. Zawsze, ale to zawsze mam zapas puszeczek w szafce, z których bardzo szybko można przygotować coś zdrowego i przepysznego!

  4. akurat bakteriobójczość z przeziębieniem to niewiele ma wspólnego, bo przeziębienie wywołują wirusy 😉 miód natomiast wspomaga pracę układu odpornościowego, który się z tymi wirusami rozprawia.
    a jeśli chodzi o studencą dietę, to podstawą mojej są jajka – uwielbiam je, rzadko zdarza mi się jeść na śniadanie coś innego. dorzuciłabym jeszcze żółty ser i wymieniła jogurt naturalny na jakiś olej – ale to akurat ze względu na nietolerancję laktozy ;).

  5. Jajka, ryż brązowy i oczywiście baza warzywno-owocowa. Od jakiegoś czasu mam znacznie mniejszą ochotę na mięso i gdyby nie potrzeby chłopaka, to pewnie bym jadła dania mięsne maksymalnie dwa razy tygodniowo 😉
    Akcja super, mogłabym sporo zaproponować ze swej strony, także chętnie się przyłącze do akcji, ale w ramach bloga 😉
    P.S. Wspomniałam o Tobie! http://stworkowoo.blogspot.com/2015/10/inspiracje-na-sobote-4.html 🙂

  6. Kuchni zdecydowanie nie wyobrażam sobie bez sztućców.
    Haha, taki śmieszny żart. Śmieszny, prawda?

    Trochę bardziej serio – od kiedy ograniczam gluten, kasza jaglana! Miód zawsze i wszędzie, sezonowe warzywa też są w cenie: w lecie króluje cukinia, na jesień i zimę – dynia <3

  7. Jestem w szoku! Wiesz, co miałam w głowie wchodząc w tego posta? „O nie, pewnie odżywiam się gorzej, niż kosz na śmieci. I nie będzie tu niczego, co mam w lodówce.” a tu proszę. Rzeczy, które towarzyszą mi na co dzień. Cieszę się, że ktoś wreszcie zdrowo podchodzi do zdrowego odżywiania, bo fit terroru mam już dość!
    Swoją drogą – zatrzymam się na Twoim blogu na dłużej, wpisy są bardzo ciekawe.

  8. Często jeśli nie mam za dużo czasu zrobić jedzenia na uczelnię, to mięso w sałatce zamieniam na jajka na twardo, 10 minut i posiłek w pojemnik gotowy 🙂 Dla mnie tak samo syte. No i sos jogurtowy z ziołami albo czosnkowy na bazie jogurtu to to co tygryski lubią najbardziej 🙂

  9. Ostatnio staram się wprowadzić w swój jadłospis jeszcze więcej warzyw. Przyjaciółka zaraziła mnie dodawaniem do praktycznie wszystkiego sałatek i tak mi zostało. Oby już na zawsze. 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *