Jak wesprzeć swoje dziecko na studiach?

Temat studiowania i efektywnej nauki poruszałam na tym blogu już chyba od każdej strony. Chociaż w sumie nie, bo nie poruszałam go od strony rodzica. Jeżeli jesteś więc studentem może podeślij to swojej mamie lub tacie, a jeżeli jesteś rodzicem to miło mi Cię tu widzieć.  Ja nazywam się Ania Kania i na co dzień zajmuje się nauczaniem o uczeniu się.  Po prostu tłumaczę uczniom i studentom, jak robić to lepiej, szybciej, jak mieć lepsze wyniki w nauce, jak się skoncentrować  i tym podobne.

Tak sobie myślę, że pewnie Twoje dziecko chce być traktowane jak dorosły i zastanawiasz się, czy w ogóle potrzebuje Twojego wsparcia w nowej sytuacji jaką są studia. Ja na co dzień koresponduję z setkami studentów i uwierz mi widzę, że oni tego wsparcia potrzebują. Czasem opowiadają mi o swoich problemach i strachach, a przecież mogliby o tym opowiedzieć Tobie. Nastolatek, który idzie na studia oczywiście jest tą sytuacją podekscytowany, ale także przerażony. Boi się tego, czy poradzi sobie w nowym miejscu, czy pozna nowych znajomych i będzie w stanie dobrze uczyć się na studiach, czy nie zawiedzie Twoich oczekiwań,  a nawet tego, czy będzie umiał ugotować sobie obiad. Uwierz mi, Twoje wsparcie jest mu bardzo potrzebne.

Jak wesprzeć swoje  dziecko na studiach?

 

1. Czego na pewno nie robić?

  

Pierwszy punkt będzie o nierobieniu czegoś.  Wiesz z jakim problemem najczęściej zwracają się do mnie młodzi studenci?  Najczęściej piszą mi o tym, że boją się, że nie spełnią oczekiwań swoich rodziców. Czy to w kwestii ocen, czy wyboru samego kierunku, czy też generalnie radzenia sobie z nową rzeczywistością. Napisała do mnie kiedyś dziewczyna. Nazwijmy ją roboczo Ewa. Ewy  rodzicom bardzo zależało na tym, żeby poszła na medycynę. ona jednak tego nie czuła i chciała studiować kierunek inżynierski.  W głowie pojawił się mętlik. Ewa strasznie stresowała się tą sytuacją. bała się powiedzieć rodzicom o tym, czego tak naprawdę chce. To znaczy próbowała, ale oni traktowali to jak niewinne marzenia, może nawet żarty.  Rodzice Ewy byli lekarzami. Ja w zupełności rozumiem to, że chcieli zapewnić jej godziwy byt. Wiedzieli, że będą w stanie pomóc jej założyć własną praktykę, znaleźć pacjentów i bali się tego, że nie otoczą Ewy taką opieką, gdy wybierze inne studia. I kiedy Ewa w końcu zaczęła naciskać (na samodzielny wybór JEJ studiów),  grozili brakiem wsparcia finansowego. A wszystko ze zwykłego strachu, a może nawet i niewiary we własne dziecko. Dziecko nie jest niczyim niewolnikiem, może podejmować własne decyzje. Rodzic to jego wsparcie w każdej sytuacji, nawet gdy wszyscy się odwrócą, rodzic powinien stać za dzieckiem. Dlatego nie wyobrażam sobie wywieranie nacisku na własne dziecko, by wybrało ten kierunek, który sami dla niego wybraliśmy. Nawet, jeżeli czujemy, że tak byłoby lepiej, to wystarczy, że ono tego nie czuje. Naprawdę chcesz żeby męczyło się przez 5 a może i więcej lat, ucząc się czegoś, co wcale mu się nie podoba? Ludzie zadowoleni ze swojej pracy odnoszą największe sukcesy. Ewa najprawdopodobniej byłaby kiepskim lekarzem.

2. „I życzę Ci samych 5-teczek w indeksie a może nawet stypendium?!”

Każdy rodzic cieszyłby się z  wysokich wyników swojego dziecka na studiach.  I każde dziecko czuje, że po części jego rodzice tego od niego oczekują.  Ale studia, to nie zbieranie ocen, a raczej zbieranie wiedzy i doświadczenia,  rozwijanie umiejętności współpracy z innymi, nawiązywanie nowych znajomości, angażowanie się w koła naukowe  czy inne organizacje studenckie. Twoje dziecko wyniesie ze studiów dużo więcej niż tylko oceny, które są przecież nic nie znaczącymi cyferkami w indeksie.  Na studiach wciąż spotkają go przedmioty zapychacze.  Lepiej, żeby poświęcił na naukę do kolokwium 10 godzin dostał 3, a kolejne 10 godzin które potrzebne byłoby do uzyskania piątki, przeznaczył na przykład na rozwijanie swoich zainteresowań choćby w kole naukowym. Więcej się tam nauczy niż w akademickiej ławce. Twojemu dziecku może się wydawać, że oczekujesz od niego wysokich ocen a najlepiej stypendium naukowego.  Powodują to już tak niepozorne życzenia jak „samych piątek”! Bo skąd te piątki mają się wziąć? No on musi na nie zapracować! To on musi je zdobyć! Twoje dziecko wie, że życzysz mu jak najlepiej, więc winszowanie wysokich ocen jest tak naprawdę mówieniem o swoich oczekiwaniach. Nawet, jeżeli robisz to nieświadomie, młody student odczuje presję. Zapewnienie o tym, że nie wymagasz od niego wysokich ocen, że dla ciebie jest wyjątkową osobą i żadne oceny nie muszą tego potwierdzać, zrzuci kamień z serca studenciakowi.

3. Jak wesprzeć swoje dziecko w nauce?

 

Dobra, oceny nie są ważne, ale jednak  na studia idziemy po to, by się czegoś nauczyć. I uczyć się tak czy siak musimy. Łatwo jest mówić dziecku, że ma mieć dobre oceny, a trudniej jest radzić mu, jak się efektywnie uczyć.  Niestety nie robi się tego w szkole, chociaż to najważniejsza umiejętność w naszym życiu, a na pewno na etapie edukacji.  Wielu młodych ludzi pisze do mnie maile, o tym, jak zrujnowali sobie zdrowie ucząc się po nocach. Stres, życie w biegu, niezdrowe odżywianie na studiach, nauka po nocach… To wszystko wyniszcza organizm. Ja wylądowałam na pierwszym roku w szpitalu z kołataniem serca, a później zmagałam się z nerwicą lękową. Masowo wypadające włosy to na moim kierunku norma.Ale znam też osoby, które studia doprowadziły do depresji.  Wszystko przez to, że nikt nie uczy nas, jak skutecznie i szybko się uczyć, jak zorganizować swój czas, jak zaplanować naukę, jak się skoncentrować, jak walczyć ze stresem. Ja zainteresowałam się tym tematem po tym, jak wylądowałem w szpitalu i postanowiłam sobie, że nigdy więcej do tego nie dopuszczę.  Po trzech latach dzielenia się z radami na tym blogu studenckim, postanowiłam zebrać moją wiedzę w całość i stworzyć kurs efektywnej nauki online. Jeżeli chcesz w jakiś sposób pomóc swojemu dziecku w nauce, to dołącz do rodziców oczekujących na kurs. Wkrótce prześlę Ci więcej informacji na jego temat.

Zapisy na listę rodziców zainteresowanych kursem efektywnej nauki online dla swoich dzieci

4. Poczucie bezpieczeństwa.

  

Zapewnij go o tym, że zawsze gdy będzie potrzebował Twojej pomocy,  może się do Ciebie zwrócić. Różne sytuacje dzieją się na studiach. Ja na pierwszym roku mieszkałam w mieszkaniu z trzema facetami, którzy uwielbiali urządzać imprezy. Hałasowali, nie  potrafiłam się przez nich uczyć, robili mi głupie żarty. Smarowali np. deskę klozetową budyniem czekoladowym, żeby przypominał kał. Jeden z nich był alkoholikiem. Potrafił wypić 17 piw jednego dnia, a potem leżeć nago w korytarzu. Ja miałam maleńki  i tani pokoik. Bałam się powiedzieć o tym rodzicom, bo nie chciałam narażać ich na wyższe koszty. Słowa o wsparciu, choćby nie wiem co, uspokoją Twoją pociechę.  Oczywiście nie chodzi o to, żeby raz powiedzieć, a później sugerować coś zupełnie innego. Bo przecież ludzie odczytują komunikat, który wysyłasz cały czas. Podniosłe słowa przy pociągu nie wymażą z pamięci tych złośliwych dogaduszek  podczas obiadu.

5. Nie pamięta wół jak cielęciem był.

   

Znaczenie tego powiedzenia idealnie tutaj pasuje, ale kurczę, nie mogli do niego wybrać jakiegoś bardziej wdzięcznego zwierzęcia niż wół? 😉 Bo ja za woła Cię nie uważam! Przechodząc jednak do tego, co chcę powiedzieć… Opowiedz studentowi coś o Twojej młodości.  Może z czasów studiów. I niech to nie będzie historia o tym, jak cudownie się uczyłeś i jak wszyscy Cię uwielbiali.  Niech to będzie ludzka historia o człowieku, który popełnia błędy, któremu też czasem nie wychodzi. Bo przecież ludzie najlepiej uczą się na błędach. Gdy Twoje dziecko dowie się, że Tobie też coś się nie udawało zrozumie, że również ma prawo popełniać błędy. To zmora współczesnych czasów. Młodzi ludzi czują, że wszystko musi udać się za pierwszym razem, że nie ma miejsca na porażkę. Przeraża mnie to jak boją się głupiego, drugiego terminu egzaminu! Drugi termin jest po to, by na niego pójść. Widocznie komuś nie starczyło czasu, a może miał inne problemy w tym momencie i nie udało mu się zaliczyć pierwszego egzaminu. A panika takich studentów porównać można do paniki podczas pożaru. Strach, nienaturalny strach. Kolejny krok do zrujnowania sobie zdrowia. Dlatego tak ważne jest Twoje wsparcie. Twoja historia.

Nie chciałabym też żeby ten wpis brzmiał tak, jakby w dniu rozpoczęcia studiów należało jakoś specjalnie traktować młodego studenciaka. W końcu, niestety dla Ciebie, a może stety (hehe) jest on już trochę dorosły, prawda? Może jeszcze nie wie jak płaci się rachunek za wodę  i jak podpisuję się umowę kupna – sprzedaży samochodu, ale pewne potrafi już świetnie korzystać z Google Maps! Odnajdzie się więc w nowym mieście bez problemu! Może trzeba go trochę przeszkolić ze smażenia jajecznicy,  ale na głodzie i tego się nauczy. Wsparcie i tylko wsparcie, to wszystko, czego mu najbardziej potrzeba. Chętnie poczytam o tym, jak rodzice wspierają swoje pociechy, ale i od pociech komentarze są mile widziane! 🙂  Życzę Tobie i Twojemu studenciakowi wszystkiego dobrego!

Do następnego czytania!

Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *