Lizbona. Czy to miasto jest dla Ciebie? TEST i RELACJA!

Jadąc do Lizbony nie miałam dużych oczekiwań.  Wydawało mi się, że spodziewam się tego, czego spodziewają się wszyscy. Kolorowych domków obudowanych kafelkami, wąskich uliczek i tramwajów na każdym rogu. Wyobrażałam sobie Portugalczyków grających na gitarach latynoskie melodie i wieczorne, bose spacery po piasku. Coś jednak między mną a Lizboną nie zaiskrzyło. a wina leży po mojej stronie. To ja nie przemyślałam swojego wyboru. Kilku rzeczy nie mogłam w prawdzie przewidzieć, ale ja w ogóle nie zastanowiłam się nad tym kierunkiem. Trochę nad tym myślałam i wymyśliłam, do jakich osób Lizbona pasuje, a kogo nie zachwyci. Powiedzmy, że stworzyłam z tej relacji mały test. Załóżmy, że jeżeli Lizbona zbierze u Ciebie 4 punkty na tak, to może między Wami zaiskrzyć. Jeśli 4 na nie, to pamiętaj, ostrzegałam! 😉

1. Lizbona jest dla Ciebie, jeżeli jesteś studentem.

Zaczynam od punktu, który ucieszy zapewne większość z Was.  Lizbona jest jednym z tańszych miast, w jakich byłam. Nie licząc oczywiście Lwowa.  Noclegi na AIRBNB zawsze są w dobrej cenie.  A dodając do tego jeszcze 100 zł zniżki, które znajdziesz pod tym linkiem, to żal nie podróżować. W Lizbonie można też  tanio zjeść. Nie jest tak, jak we Włoszech, gdzie czasem strach wejść do restauracji, bo przeraża Cię wizja wysokiego, obowiązkowego napiwku i oczywiście ceny. Podczas Erasmusa zawsze sprawdzałam, gdzie wchodzę, żeby nie zapłacić 20 euro przymusowego napiwku, bo i takie historie się zdarzają. Wiadomka, Włochy. W Lizbonie tanio zjesz nawet rybę np. ich ukochanego Bacalhau, czyli dorsza albo sardynki, albo łososia, albo właściwie wszystko na co masz ochotę. Ja rybę jadłam dwa razy i 2 razy byłam zachwycona! Bo ta ryba była soczysta i smak przypraw równomiernie rozchodził się po całym mięsku. Pewnie dlatego tak się zachwycałam, bo jak se sama wezmę i zrobię rybę, to co najwyżej panierka jest smaczna, a reszta… meh.   Poniżej podaję miejsca, w których jadłam.

Restaurante Floresta das Escadinhas - tu właśnie zachwyciłam się po raz pierwszy portugalską rybą!

W Lizbonie tanie są też bilety na komunikację miejską szczególnie na pociągi,  z których na pewno będziesz korzystać jeżeli polecisz do Lizbony na dłużej niż 3 dni. Bo sama Lizbona po prostu nie oferuje aż tylu atrakcji A przynajmniej nie na zewnątrz…

2. …bo Lizbona jest dla Ciebie jeżeli uwielbiasz muzea.

Powiem szczerze, że już trochę się na chodziłam po muzeach i jestem nimi znudzona.  Nie chcę już w ten sposób zwiedzać miast, chociaż nie uważam, że to gorszy sposób.  Kiedy byłam na studiach, jeździłam do Paryża, do Berlina, do Rzymu… To są miasta, w których zdecydowanie warto odwiedzić muzea.  Wiele się z nich nauczyłam, zobaczyłam największe dzieła tego świata, A teraz po prostu mam ochotę zmienić sposób zwiedzania.  W Lizbonie znajduje się wiele muzeów, jest też strefa kultury i sztuki, więc jeżeli to lubisz, to na pewno się nie zawiedziesz.

3. Lizbona jest dla Ciebie, jeżeli kochasz słodycze.

 Portugalia słynie ze swoich słodyczy i faktycznie,  wszystko, co słodkie jest tam cudowne. Wszelkie wyroby cukiernicze i wypieki, które jadłam bardzo mi smakowały,  więc zastanawiam się jak Portugalczycy mogą być tak szczupli. skoro najlepsze co oferuje ich kuchnia jest słodkie i kaloryczne! 😉 Oczywiście od razu nasuwa mi się porównanie do Włoch. Dla mnie włoskie desery poza tiramisu i lodami to takie meh. Cornetto, którym zajadają się na śniadanie, to nie taki prawdziwy, maślany croissant, tylko jakaś oszukańcza wersja, często bez ciasta francuskiego. Włosi nie mają wielu tradycyjnych deserów. Portugalczycy są w tym od nich o niebo lepsi, za to Włosi wyprzedzają ich w daniach na słono. Bo właśnie…

Słynne Pastel de Belem. Smakują dokładnie jak 
Pastel de Nata, więc moim zdaniem nie ma co specjalnie 
wybierać się do Belem i liczyć na to, że dostanie
się możliwość zajęcia miejsca w sławnej, 
ale i przepełnionej kawiarni. Ciasteczka te smakują
trochę jak Creme Brulee i też wykonywane są z żółtek.



4. Lizbona nie jest dla Ciebie, jeżeli lubisz dobrą kuchnię.

Napisałam wyżej, że  jadłam w Lizbonie dobrą rybę i wydaje mi się, że to jest to, na czym Portugalczycy się znają.  Ale nie czuję, żeby ich kuchnia miała w sobie coś wyjątkowego. Na moich Stories (swoją droga polecam mnie tam obserwować, bo pokazuję relacje z podróży na żywo), powiedziałam że smakowała mi francesinha, ale dzisiaj myślę, że byłam po prostu bardzo głodna. Tak naprawdę to chleb był suchy, ser bez smaku,  jajko nie posolone, a moja przyjaciółka dostała żylaste mięso. A jedyne, co ta potrawa miała dobre to sos i frytki. Czułam że nie mam zbyt wielkiego wyboru jeżeli chodzi o kuchnię w Lizbonie.

Solar 31 da Calçada - bardzo polecam to miejsce, szczególnie ze względu na przemiłą obsługę. :)

Time out Market - to wiela hala z licznymi restauracjami. Je się tu przy wspólnych stołach z innymi 
odwiedzającymi.Zabawne jest to, że gdy zamawiałam deskę serów i mięs, to sprzedawca objaśnił mi,
 że to coś takiego jak we Włoszech, tyle że gorsze. :D
House of Wonders - za 12 euro jesz, ile chcesz. To wegańska knajpa, która znajduje się w  Cascais. 
Ma tam nawet 2 budynki. Można zjeść w normalnej restauracji, ale i na pięknym tarasie lub na dachu! 
Taras w stylu boho na zdjęciu poniżej, gdzie piję Sangrię. :D

5. Lizbona nie jest dla Ciebie, jeżeli lubisz plażować.

Jadąc do Lizbony spodziewałam się ogromnej  plaży. Nawet mimo tego że miasto leży nad ujściem rzeki, to wydawało mi się to dość oczywiste. No myliłam się. Na plażę jedzie się pociągiem. To trochę rujnuje mój obraz idealnych wakacji w stylu: „wychodzę z pokoju w klapkach i idę walnąć się na piasek”.  Jeżeli chcesz  wybrać się na plażę to czeka Cię wyprawa do Cascais! Koniec końców na piasku i tak nie poleżałam. Nie dlatego, że plaża wyglądała źle, bo wyglądała bardzo ładnie i czysto, ale po prostu byłyśmy zmęczone całą podróżą i wolałyśmy spacerować po mieście. Swoją drogą Cascais podobało mi się bardziej niż sama Lizbona.

 To właśnie jest taras w House of Wonders.

6. Lizbona nie jest dla Ciebie, jeżeli oczekujesz klimatycznych wąskich uliczek.

Wpisz w Google Lizbona i Twoim oczom ukaże się masa kolorowych zdjęć wąskich, ślicznych uliczek z żółtymi tramwajami.  W rzeczywistości tych uliczek jest niewiele, a tramwaje często pomalowane są w brzydkie graffiti. Czyste, żółte tramwaje znajdziesz w starej dzielnicy Alfama, ale nadal nie robi ona aż takiego wrażenia, jakiego można by się spodziewać,  po zachwytach z przewodników. Lizbona została zniszczona przez trzęsienie ziemi w 1755 roku, najprawdopodobniej dlatego teraz brakuje jej uroku wiekowego miasta. Podziwiam Portugalczyków, którzy zdołali ją odbudować, tak samo jak podziwiam Polaków, którzy odbudowali nasz kraj. Widzę tutaj pewną analogię do sytuacji Lizbony, bo i naszym miasto zniszczonym po wojnie i zabudowanym prlowskimi blokami często brakuje uroku wiekowych miast. 

7. Lizbona nie jest dla Ciebie, jeżeli odwiedziłeś już kilka śródziemnomorskich  państw.

Doszłam do wniosku, że ja już po prostu tak zjeździłam te Włochy,  tak się w nich zakochałam, że inne śródziemnomorskie państwa nie potrafią im dorównać.  Dlatego napisałam na początku wpisu, że to moja wina, że nie polubiliśmy się Lizboną. Ja po prostu tak uwielbiam Włochy, że porównuję je do innych państw i te inne państwa  zawsze przegrywają. W Barcelonie podobało mi się znacznie bardziej niż w Lizbonie, ale i tak wolałam Włochy. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś naoglądał się już śródziemnomorskich krajów to  Lizbona nie będzie w stanie go zachwycić. W pewnym momencie te charakterystyczne budynki i roślinność potrafią się opatrzyć. Nie wiem, czy ktoś z Was też to u siebie zauważył. Chociażby z głupią palmą! Za pierwszym razem – łał, palma! Ja pierwsz raz widziałam ją w Rzymie. Później w Salerno też się zachwycałam, ale na drugim Erasmusie już w ogóle. Oczekuję czegoś więcej od miasta, a że ani kuchnia, ani atrakcje, ani nawet kultura Portugalczyków mnie nie zachwyciły, to też nie zakochałam się w Portugalii.

8. Lizbona jest dla Ciebie,  jeżeli jeszcze nie byłeś na południu Europy.

Wydaje mi się że Lizbona jest dobrym  miejscem na rozpoczęcie podróży po południu Europy.  Właśnie dlatego, że nie znamy jeszcze architektury i klimatu południa, to dobry początek, by się nim zachwycić. A z każdą kolejną wyprawą zachwycać się coraz bardziej. W głowie takiej osoby na zawsze pozostaną miłe wspomnienia związane z pierwszym południowym krajem, który poznała. I w sumie chyba tak to jest, że budujemy w sobie taki sentyment. To co było pierwsze budzi w nas miłe skojarzenia, tylko dlatego, że było pierwsze. O ile oczywiście wycieczka nie okazała się totalną klapą.

9. Lizbona jest dla Ciebie, jeżeli denerwuje Cię styl bycia Hiszpanów, Włochów, czy Greków.

Portugalczycy są bardzo nietypowym mieszkańcami południa.  Nie gestykulują szaleńczo, nie podnoszą głosu podczas normalnej rozmowy, nie trąbią na ulicach, nie wyprzedają w niebezpieczny sposób i są przekochani.  Ale tak naprawdę przekochani. Bo wiesz, Włoch albo Hiszpan może być miły, pomocny,  przyjacielski. ale duża część z nich to cwaniacy widzący w turystach tylko pieniądze, a nie ludzi ciekawych i otwartych na do cholery, ich kulturę!Wiem, bo mieszkałam rok we Włoszech i potwierdzali to nawet tubylcy. Od razu wyczuwam, gdy jestem traktowana jak chodząca portmonetka i nie znoszę tego uczucia. Nie lubię zostawiać napiwków, które są obowiązkowe. Na napiwek trzeba sobie zasłużyć dobrą obsługą. Włosi po prostu go dopisują, nieważne, jaka ta obsługa była. Nie lubię, gdy na ulicy non stop ktoś mnie zaczepia, próbując wcisnąć mi swoje  produkty. A w Lizbonie tak nie jest. W Lizbonie nie czułam, że wszyscy dookoła tylko chcą na mnie zarobić, a raczej gościnnie mnie obsłużyć, doradzić i pozostawić po sobie dobre wrażenie. Portugalczycy chcą, żeby turyści mieli o nich dobre zdanie i polecali ich kraj po powrocie do domu.  Wielu Włochom już na tym nie zależy, bo przecież turyści i tak przyjadą.

Daj mi proszę znać, jak sprawdził się taki nietypowy przewodnik,  czy też nietypowa relacja. W sumie to nie wiem, jak to nazwać. Nie chcę żeby wszystkie wpisy podróżnicze na tym blogu były na jedno kopyto. Sama nie wiem, czy po wrażeniach z Lizbony będę chciała jeszcze wrócić do Portugalii. Nie myśl sobie, że ten wypad mi się nie podobał i że ja nie polecam Lizbony. Zupełnie nie chodzi o to. Po prostu nie czuję, żeby to było moje miejsce i tyle. Ale wiem, że to miejsce wielu ludzi na świecie i bardzo prawdopodobne, że również Twoje.  No własnie, co Ci wyszło z mojego testu? Lizbona jest dla Ciebie? 😉

Do następnego czytania!

Ania

Może zainteresuje Cię wpis o tym, jak tanio podróżować na studiach? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *