Jeśli właśnie zadajesz sobie to pytanie, bardzo mi przykro. Szkoda, że trafiłaś bądź trafiłeś na kierunek, który totalnie Cię nie satysfakcjonuje. Ale ja wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Wiem, że zdarza się, że jesteś na 2/3 roku i czujesz, że to nie to. Z jednej strony ktoś powiedziałby – rzuć to! Rób, co kochasz! Albo – nie rób tego, czego nienawidzisz! Ale to nie takie proste, prawda?
Trochę szkoda Ci tych 2-3 lat. Zaczynać wszystko od nowa? Rodzicom pewnie się to nie spodoba. Możesz iść do pracy, ale kierunek, który wybierzesz wymaga raczej stałej uwagi… A może to nie jest tak, że nie znosisz tych studiów. Może po prostu to cięższy okres? Na studia idziemy często z wielkimi oczekiwaniami, wydaje nam się, że w końcu będziemy robić to, co kochamy. A rzeczywistość jest rozczarowująca. Masa przedmiotów-zapychaczy, ogrom nauki, który przytłacza, no i wykładowcy, którzy nie zawsze są tacy, jakbyśmy sobie to wyobrażali. To tylko ludzie. I nie wiesz do końca, czy to już ten etap, że nic nie da się zrobić, czy może jeszcze coś się zmieni… Milion emocji i myśli przepływa przez Twoje ciało. Nie jest łatwo podjąć jakąkolwiek decyzję i ja jej za Ciebie nie będę podejmować. Nie chcę jej Ci nawet sugerować. To zbyt skomplikowane, żeby decydować na podstawie tego, co ktoś radzi w sieci. Dlatego nagłówek nie brzmi, co robić, gdy nienawidzisz swoich studiów. Bo wtedy musiałabym podpowiedzieć Ci, że jedną z opcji jest ich rzucenie. Drugą – zostanie na nich i…
O tym „i” zamierzam dzisiaj mówić.
Jak przetrwać studia, których nie cierpisz?
Może chcesz tylko odbębnić studia, może potrzebujesz ich do wykonywania wymarzonej pracy. Egal. Sama miałam taki moment na moich studiach, że powiedzmy dość mocno za nimi nie przepadałam. To było na samym początku, kiedy nieźle dawały mi w kość. Kiedy uczyłam się od rana do wieczora, a i tak ledwo zdawałam kolokwia. Pierwszą rzeczą, która sprawiła, że zaczęłam się z nich cieszyć, była możliwość testowania technik efektywnej nauki! Naprawdę sprawiało mi to wielką radochę, kiedy przychodziłam do domu z uczelni i myślałam sobie „Aa, zobaczymy, jakie efekty da mi systematyczna nauka”, albo „ciekawe, jak zdam to kolokwium, jeśli zrobię tę rozgrzewkę mózgu.” To był dla mnie mega fun! Do dzisiaj przecież jest! Inaczej nie stworzyłabym Kursu Efektywnej Nauki ! (Który tak przy okazji, jest w sprzedaży i to w obniżonej cenie tylko do 5 listopada 2019!) Potem nie będzie możliwości zakupu. Wracając do tematu – nie tworzyłabym tego bloga! Był też taki moment na 4 roku, kiedy czułam, że nie uczę się już niczego nowego, niczego tak przydatnego, jak wcześniej. Ale jednak mimo wszystko wydaje mi się, że ja nigdy nie byłam w sytuacji, w której nienawidziłam moich studiów. Ja cały czas lubiłam niemiecki, a satysfakcję sprawiał mi rozwój języka.
I może właśnie to jest pierwszy krok. Nie musisz od razu kochać swoich studiów, ale poszukaj plusów. Wiem, że brzmi to trywialnie, ale poczekaj! Pomyśl, jakie drzwi przed Tobą otwierają, jakie możliwości dają. Może ludzie, których tam spotykasz są świetni! A może chcesz dzięki tym studiom wyjechać na Erasmusa do Hiszpanii? Może dzięki nim bierzesz udział w studenckich akcjach i udzielasz się społecznie? A może zajebistym po prostu jest to, że nie pracujesz i wiedziesz studenckie życie? Że masz zniżki na autobusy, na kawę i do teatru? Ja Ci powiem, że to jest zajebiste! Z mojego aktualnego punktu widzenia, jest! Od jutra idź na tę uczelnię i skup się na tym, co wydarzy się fajnego. Może wypijesz dobrą kawę, może pogadasz z super ludźmi, może akurat jakieś ćwiczenia Ci się podobają? Szukaj pozytywów, zrób proszę jeden dzień testów! Bo naprawdę, jeśli nie chcesz rzucać tych studiów to znaczy, że musisz tam być. Musisz tam chodzić i siedzieć na tych zajęciach. Jeśli chcesz więc nie być cały czas w upierdliwym nastroju, to skup się na pozytywach! Trywialne? To posłuchaj dalej.
Kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie cierpisz swoich studiów, to czas zastanowić się chyba, co później? Nie lekceważ proszę tego, że to „później” w końcu nadejdzie. Bo obudzisz się z ręką w nocniku, a dorosłe życie to nie są przelewki. Czynsz zapłacić trzeba, nie mówiąc już o tym, że fajnie jest jeść, jeszcze fajniej wyjść czasem z domu. Nie pakuj się proszę w sytuację, w której w sumie to nie wiesz, co będziesz robić po studiach. To już nie liceum, że można nie wiedzieć. A skoro nie przepadasz za swoimi studiami, to wprowadź Plan Studia bez Spiny i ogranicz działania z nimi związane do minimum. Uświadomienie sobie, że nie musisz mieć najwyższych ocen na roku, skoro nie znosisz swojego kierunku, to ważny krok! Pozwól sobie na zdawanie na trójach. I ucz się mniej. Znowu muszę tu powiedzieć, że w tym właśnie pomaga kurs efektywnej nauki. Pomaga uczyć się szybciej, czyli mniej. A na końcu okazuje się, że oceny wcale nie są niskie, a wręcz są bardzo dobre! Ja w sumie byłam zawsze taką osobą, która dążyła do tego, żeby jak najkrócej się uczyć, a zdać. I wyszła z tego szybka nauka i 5 na dyplomie. 🙂 Po prostu postaraj się, żeby nauka zajmowała Ci mniej czasu, a w czasie wolnym rób to, co Cię rozwija, coś co lubisz. Jak to zrobić? Cała wiedza znajduje się właśnie w kursie! Teraz mamy tyle możliwości! Możesz uczyć się online albo zapisać się na darmowy kurs programowania. Możesz tworzyć w internecie albo sprzedawać swoje wyroby. W końcu teraz wg. prawa możemy prowadzić działalność bez rejestracji, o ile przychody nie przekraczają połowy minimalnej krajowej. 🙂
Co robić jeszcze, kiedy nie znosisz swoich studiów?
Albo po prostu podróżuj! Wykorzystaj czas z legitką na maksa. Powtórzę się, ale naprawdę chciałabym płacić takie ceny za bilety wstępu, co kiedyś! Moim zdaniem np. Paryż to tylko przed 26. rokiem życia, bo wtedy jest wszyyyyyystko za darmo. Ja zawsze wyczajałam tanie loty Wizzairem albo Ryanairem. A na nocleg masz tutaj zniżkę 100 PLN na AIRBNB. Na podróże odkładałam pieniądze zarabiając kasę na zakładaniu kont w bankach. Czasem banki organizują takie akcje, w których np. za założenie konta i spełnienie kilku aktywności dają Ci 100-200 PLN, ponieważ konto założyłeś u nich przez internet i nie musieli płacić już pracownikowi prowizji, więc dają ją Tobie. Tutaj opisuję takie akcje i wrzucam ich regulaminy. Warto zapisać się tam na newsletter, żeby na bieżąco wiedzieć o nowych akcjach, bo są one limitowane czasowo. Na mojej uczelni mamy 2 nieobecności do wybrania, żeby zaliczyć przedmiot bez dodatkowego odrabiania. Ja traktowałam je jako urlop. 2 tygodnie w semestrze miałam urlopu od uczelni. Mogłam rozłożyć go sobie dowolnie np. pojechać do Barcelony w październiku a do Kopenhagi w kwietniu. Zwykle na semestr nie wykorzystywałam nawet tych 2 tygodni, tylko trochę mniej, żeby coś zostało jeszcze na ewentualne chorowanie.
Myślę, że to jest dobry wniosek. Jeżeli nie cierpisz swoich studiów znajdź coś, co będziesz kochać i się na tym skup. Jeśli Twoim głównym problemem w życiu jest mucha brzęcząca koło ucha i to jedyna sprawa, która Cię zajmuje, to będziesz wiecznie wkurzonym człowiekiem. Ale jeżeli ta mucha, brzęczy Ci koło ucha, kiedy Ty jeździsz konno i kochasz tę jazdę, to bardzo szybko olejesz muszkę. Ona może Wam jeszcze bardzo długo towarzyszyć, ale Twoja uwaga skupi się na jeździe, na koniu, nie na niej! I tak będzie ze studiami. Szukaj w nich pozytywów, ale jeśli nie możesz, zdegraduj studia w swoim życiu. Znajdź coś, co jest ważniejsze, co przyciąga Twoją uwagę przez cały dzień. Niech studia nie będą Twoim całym. życiem. Niech będą jego elementem. Nie całością!
Wnioski po tym tekście?
1. Szukać plusów w swoich studiach!
2. Uczyć się szybciej, uczyć się mniej,
3. żeby mieć więcej czasu dla siebie, na rozwój lub
4. żeby podróżować i wykorzystywać na maksa czas studiów!
5. Zdegradować studia w swoim życiu, sprawić, by były tylko jego elementem, a nie całością. Jak? Patrz punkt 2.,3.,4.
I na koniec coś, co uwielbiam powtarzać. Pamiętaj, że studia to nie jest jakaś życiowa tragedia! Kurna! Żyjesz w bezpiecznym państwie, które gwarantuje Ci darmową edukację! To nie jest normą na świecie. Wiesz przecież, ile płaci się za studia w Stanach. Rodzice odkładają tam na studia swoich dzieci przez całe życie! Ciesz się z tego, w jak komfortowej sytuacji jesteś!
I znajdź swojego konia.
Do następnego czytania!
Ania