Są takie tytuły, w które chętniej klikamy. To tak zwane klikalne nagłówki. Równie często krytykowane jak i stosowane. Codziennie śmigają nam przed oczami i codziennie budzą naszą ciekawość. Te stałe połączenia słów wciąż się sprawdzają i aż dziwne, że jeszcze się nie znudziły. Czy tkwi w nich jakaś magiczna moc? Możliwe. Zabawnym jednak jest fakt, że tak naprawdę codziennie dajemy złapać się na ten sam numer. Przyjrzjmy się zatem formie klikalnych nagłówków, a potem wyjaśnię, co ja o nich myślę.
16 nagłówków, które zawsze działają.
- (Jakieś tam działanie) – robisz to źle!
- Jak …
- Jak nie…
- X sposobów na …
- X (rzeczy) dzięki którym…
- 10 najlepszych (miejsc/sposobów/rzeczy…) na…
- X mitów/faktów o…
- O co chodzi z…
- Co to jest …
- Jestem (jakaś negatywna cecha, postawa)
- Tytuł zawierający wulgaryzm.
- Tytuł zawierający słowo zarabiać lub/i pieniądze.
- Dziwny tytuł ( np. Kroję chleb latarką).
- Tytuł zawierający imię i nazwisko sławnej osoby.
- Kontrowersyjny tytuł ( np. Nienawidzę ciężarnych kobiet.)
- Nagłówek zawierający zwrot do czytelnika.
Dużo się słyszy o tym, że blogerzy nic tylko liczą kliki. Nic tylko te wyświetlenia, unikalne i inne takie. Dlatego powyższe tytuły są tak często krytykowane, bo zachęcają do kliknięcia w nie. Są dobrymi, intrygującymi nagłówkami, a jednak lądują w szufladce „dla fejmu”. Ja osobiście nie mam nic przeciw takim tytułom. Sama często ich używam, ponieważ uważam je za ciekawsze. No bo czy przeczytałbyś mój wpis 5 mitów na temat krwiodawstwa, gdyby nosił tytuł O krwiodawstwie, albo po prostu Krwiodawstwo. Chociaż teraz myślę, że mogłam go zatytułować Wpis, którym przekonam cię do oddania krwi. Ach! Ale wtedy i tak zaliczałby się do tych klikalnych tytułów. No nic. Wracając do tematu uważam, że „nieklikalne” tytuły są zwykle, nudne i mało kreatywne. Nagłówek ma się wyróżniać, przyciągać uwagę, po to właśnie jest, by być klikalnym!
Czekam na Wasze wypowiedzi na ten temat. Co myślicie o takich nagłówkach?
buziaki!
Ania
PS Jeśli uważasz ten wpis za ciekawy bądź przydatny, możesz udostępnić go za pomocą kółek poniżej. Naprawdę, będę Ci ogromnie wdzięczna!
22 Responses
A według mnie coraz więcej tych klikalnych tytułów jest nudnych, bo wiele z nich opiera się o schematy typu X sposobów/faktów/mitów/najlepszych itd. – co w nich takiego niezwykłego? Często te nieklikalne są ciekawe, ale.. .no własnie, trudno je znaleźć przez wyszukiwarkę.
PS: Dlaczego wiele osób każdy tytuł zowie nagłówkiem, gdy nie każdy może nim być? 🙂
Nie wiem, ale ja wolałam stosować zamiennie, żeby się nie powtarzać 🙂
I taki złoty środek jest najlepszy – bo najlepsza jest różnorodność. Niemniej od klikalnego nagłówka o niebo ważniejsza jest treść – jeśli ta będzie kiepska, po kilku kliknięciach w klikalny tytuł za kolejnym razem czytelnik zastanowi się, czy warto klikać. A przynajmniej taki czytelnik jak ja 🙂
Jestem niepocieszona, bo zostałam wprowadzona w bład! :DDDD
16 tych nagłówków jest albo ja jestem tak zmęczona, że nie kontaktuję:D
Warto stosować takie nagłówki, piszemy też dla innych i ułatwiajmy im dostęp do wpisów 🙂
haahahah! Ja chyba też jestem bardzo zmęczona. Nie wiem czy to zmieniać, czy udawać, że to tak specjalnie ;d
Myślę, ze jeszcze dużo pracy mnie czeka aby nauczyć się je tworzyć. 🙂 Chociaż te ileś sposobów na jednak mnie trochę drażni, za bardzo oklepane. Wolę jednak kontrowersję.
Zdecydowanie, wszystkie powyższe są OK jeśli napisać je z polotem (co – stety/niestety – sztuką jest). Nie lubię już jednak i staram się unikać jak ognia liczebnikowych (5 sposobów, 27 mitów). Wszedłem tu tylko dlatego, że mi sie tu podoba 😀
Szczerze mówiąc rzadko kiedy zwracam uwagę na nagłówki, bo większość postów które czytam pochodzą z blogów, które obecnie obserwuje. Czyli czytam jak leci bez względu na dany temat. Natomiast jeśli chodzi o post na jakimś przypadkowym blogu to różnie to bywa. Dla mnie nie ma to większego znaczenia 😉
Hmm to ciekawe. Czyli na nowym blogu potrafisz przeczytać wpisy, których tytuł Cię nie zaciekawił? 🙂
Jak wchodzę na jakiegoś nowego bloga, na którego dopiero co trafiłam to przeglądam go pod względem postów, tak z dwie strony (tj. dosłownie rzucam okiem o czym mniej więcej są, nie czytam każdego pod rząd ;D). I jak żaden nie rzucił mi się w oczu i nie zaciekawił mnie – to po prostu go zamykam ;p Raczej znajduje sobie zazwyczaj moich ulubieńców, którzy zaskakują mnie większością postów i do nich wracam. Rzadko zaglądam z powrotem na blogi, które kiedyś tam miały jednego ciekawego posta.
p.s Widzisz każdy twój post przeczytam bez względu na nagłówek, bo lubię twojego bloga jak i ciebie 😉
No to wywołałaś uśmiech na mojej twarzy 🙂
Wydaje mi się, że jestem tytułoodporny – lata bezmyślnego przeglądania niskich lotów portali zrobiły swoje. Chociaż ten powyższy ma coś w sobie, raz piętnastka, raz szesnastka 😉 Jednocześnie trzeba chyba ubolewać nad tym, że aby zwiększyć czytelnictwo musimy często uciekać się do nagłówków do bólu oklepanych, acz wciąż przyciągających uwagę.
haha, no co? Każdy się może pomylić 😉 Też bym chciała być taka odporna 🙂
Bardzo fajny i przydatny wpis 🙂
Dorzuciłabym jeszcze nagłówki z seksem w roli głównej i „moje wady/największe błędy”.
Sprawdzone – najlepsze, ale nie ma co się zatracać 🙂
Kreatywność i nasze własne są najlepsze, ale każdy ma moment, kiedy nie jest w stanie nic wymyślić, wtedy można się posiłkować. Zgadzam się z Tobą 🙂
Ja tam wszystkich bezczelnei łapię na seks. I czekoladę. 😀
Zajrzałam na Twojego bloga – faktycznie kusisz sexem i czekoladą 😀
No prawda prawda! 🙂 A co poradzisz blogerce filmowej? 😀 Moje tytuły są po prostu tytułami filmów, które opisuję 😀 Ale nuuuuda 😀
Podałaś świetne przykłady, ale i tak najlepszy z tego jest tytuł tego wpisu;) Dawno, dawno temu na języku polskim w szkole powiedziano mi, że dobry tytuł to połowa sukcesu artykułu. Zgadzam się z tym całkowicie, Media prezentują taką a nie inna postawę wobec blogerów, bo zwyczajnie są świadomi jaka konkurencja im wyrosła. Wiadomo jakie są mechanizmy niszczenia takich niewygodnych sąsiadów.
Ja klikam takie nagłówki i piszę je, jeśli tylko mam pod spodem tekst dobrze pasujący do oczekiwań rozbudzanych przez nagłówki 🙂
Dokładnie, trzeba być fair stosując je. 🙂